Darmowe ebooki » Tragedia » Natan mędrzec - Gotthold Ephraim Lessing (książki czytaj online .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Natan mędrzec - Gotthold Ephraim Lessing (książki czytaj online .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Gotthold Ephraim Lessing



1 ... 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
Idź do strony:
mi przyszło w moich dni ostatku 
Chcieć być inakszym, niż dotychczas byłem? 
Czyliż Saladyn nie ma Saladynem 
Umrzeć!... Musiałby chyba wówczas nie żyć 
Jako Saladyn. 
  DRUGI MAMELUK
wchodząc
Dobra wieść, sułtanie! 
  SALADYN
Jeśli chcesz donieść mi...  
  DRUGI MAMELUK
Że karawana 
Przyszła z Egiptu.  
  SALADYN
To już wiem. 
  DRUGI MAMELUK
Zbyt późno 
Przybyłem zatem.  
  SALADYN
Czemu późno? Zabierz 
Za dobrą wolę jeden lub dwa worki.  
  DRUGI MAMELUK
Jeden i dwa to trzy.  
  SALADYN
Ha! Skoro liczysz 
Tak, to weź. 
  DRUGI MAMELUK
Przyjdzie tutaj jeszcze trzeci, 
Jeśli tu będzie mógł przyjść.  
  SALADYN
Jak to jeśli?... 
  DRUGI MAMELUK
Ot, bo kark skręcił... Gdyśmy byli pewni, 
Że karawana już się zbliża, każdy 
Rzucił się naprzód, by ci pierwszy donieść. 
Ten nas wyścignął wszystkich, lecz spadł z konia, 
Więc wyprzedziłem ja go. Aż do miasta 
Byłem na przodzie, lecz Ibrahim, hultaj, 
Lepiej tu w mieście zna ulice.  
  SALADYN
Biedak! 
Spadł!... przyjacielu! Jedź do niego! Wracaj!  
  DRUGI MAMELUK
Wracam natychmiast, i jeżeli żyje, 
Połowa tego złota doń należy.  
 
Wychodzi. SALADYN
I to poczciwy chłopiec! Kto się może 
Poszczycić, że ma takich mameluków?... 
Gdyby mi wolno było, to bym myślał, 
Że im mój przykład pomógł, by się stali 
Takimi, jacy są... Precz zatem z myślą 
Przyzwyczajenia ich do inakszego 
Postępowania na dni moich schyłku. 
  TRZECI MAMELUK
wchodząc
Sułtanie!  
  SALADYN
Tyś spadł z konia? 
  TRZECI MAMELUK
Nie. Donoszę 
Tylko, Emir Mansor, dowodzący 
Transportem zsiada z konia..  
  SALADYN
Niech przychodzi 
Co prędzej! Otóż i on!...  
  SCENA II
Saladyn, emir Mansor. SALADYN
Pozdrowiony 
Bądź nam, emirze! Jakże poszła droga?... 
Mansorze! Długo czekać nam kazałeś 
Na siebie. 
  MANSOR
List ten powie ci, sułtanie, 
Jakie w Tebajdzie musiał Abdulkassem 
Stłumić zamieszki, nim mogliśmy ruszyć. 
Ja przyśpieszałem transport, ile było 
W mej mocy.  
  SALADYN
Wierzę ci. Bez zwłoki teraz 
Weź nowy konwój... musisz zaraz jechać 
Dalej, odstawić większą część pieniędzy 
Na Liban, ojcu memu... Czy to chętnie 
Uczynisz? 
  MANSOR
Chętnie, bardzo chętnie. 
  SALADYN
Tylko 
Niech konwój będzie silny... Na Libanie 
Nie tak bezpiecznie teraz. Nie słyszałeś? 
Znów się ruszają templariusze... Miej się 
Na ostrożności. Idź!... Gdzież karawana?... 
Pójdę zobaczyć ją i sam zarządzę 
Wszystko. A potem muszę iść do Sitty.  
 
Wychodzą.
Zmiana. Miejsce pod palmami, przed domem Natana. SCENA III TEMPLARIUSZ
sam, przechadza się
Do domu jego wejść nie mogę... Przecież 
Musi się wreszcie tu pokazać. Przedtem 
Tak przed tym domem chętnie mnie widziano! 
Mamże doczekać tego, że się stanie 
Przykrym dla niego, iż tak uporczywie 
Tu się przechadzam?... Hm! Tak wielka gorycz 
Mówi przeze mnie!... Cóż mnie nań zgniewało 
Tak bardzo?... Nic mi jeszcze nie odmówił, 
Jak sam powiada, a Saladyn przyrzekł 
Wziąć to na siebie, przyrzekł go nakłonić... 
Czyżby chrześcianin we mnie jeszcze bardziej 
Był wkorzeniony, niż w nim Żyd?... Ha! Może!... 
Któż się zna dobrze?... Jakże mogłem zresztą 
Przeczyć mu tego łupu, który sobie 
Na chrześcijaństwie zdobył?... Jest to, prawda, 
Łup niezwyczajny!... tak urocze dziecko!... 
Dziecko, lecz czyje?... Czy tamtego, który 
Nieurobioną bryłę na pustynię 
Żywota rzucił, a sam poszedł dalej? 
Czyli też tego, co tę bryłę podniósł, 
I boskie dla niej obmyśliwszy kształty, 
W nie ją przyoblókł? Niechaj chrześcijanie 
Mówią co zechcą, ojcem Rechy, ojcem 
Prawdziwym, mimo tego chrześcianina 
Co jej dał życie, zawsze Żyd zostanie!... 
Gdy myślę o niej, jako o chrześciance, 
Gdy wyobrażam sobie, że jej braknie 
Tego wszystkiego, co jedynie mogła 
Od podobnego nabyć Żyda, wtedy... 
Mów serce moje, co by ciebie do niej 
Wabiło?... Prawie nic! Jej uśmiech nawet, 
Gdyby był tylko kurczem jej muskułów, 
Pięknym i miłym, ale gdyby to, co 
Uśmiech ten budzi, czaru, co przystraja 
Usta jej lube miało nie być godnym, — 
Nie! Taki uśmiech mnie by nie porywał!... 
Tyle uśmiechów takich już widziałem, 
Którymi hojnie obdarzano głupców, 
Frantów, szyderców, zalotników, albo 
Pochlebców — przecież mnie nie czarowały... 
Czyżbym i wtedy uczuł jakąś żądzę, 
Bujać motylem w jej słonecznym blasku? — 
Nie wiem!... I oto jestem zagniewany 
Na tego, co jej taką wartość nadał!... 
O co? Dlaczego?... Bom zasłużył na to 
Szyderstwo, jakim żegnał mnie Saladyn!... 
Źle ze mną bardzo, gdy Saladyn mógł w to 
Uwierzyć!.. Jakże małym ja się muszę 
Wydawać w jego oczach, jakże nędznym!... 
I to z powodu tej dziewczyny!... Kurdzie! 
Kurdzie!... Inaczej być powinno! Zwróć się 
Z tej błędnej drogi! Jeśli zresztą Daja 
Mówiła rzeczy, których dowieść trudno? 
A! On nareszcie!... Wyszedł z domu... mówi... 
Aa! Lecz z kim mówi?... Z kim?... Z braciszkiem! 
Wie już o wszystkim... może już wydany 
Przed patryjarchą!... Ha! W mej zaciekłości 
Co ja zrobiłem?... Jak to jedna iskra 
Namiętnych ogni łatwo mózg wypala! ... 
Prędko! Pomyślmy, co uczynić trzeba!... 
Będę nań czekał tutaj, aż odejdzie 
Braciszek. 
 
Odchodzi na stronę. SCENA IV
Natan, Braciszek. NATAN
Dzięki! Jeszcze dzięki, dobry 
Bracie! 
  BRACISZEK
Ja także wam winienem dzięki! 
  NATAN
Wy? Mnie? I za co?... żem wam uporczywie 
Narzucił to, co nie jest wam potrzebne?... 
Gdybyście tylko uporowi swemu 
Ulec nie chcieli; gdybyście wy gwałtem 
Bogatszym się ode mnie stać nie chcieli. 
  BRACISZEK
Wszakże i tak ta książka nie jest moją, 
Lecz jest własnością córki, jest jedynym 
Spadkiem po ojcu jej... Daj tylko, Boże, 
Abyście kiedyś nie pożałowali, 
Żeście tak wiele dla niej uczynili.  
  NATAN
Czyżbym mógł?... Nigdy nie mógłbym żałować...  
  BRACISZEK
Tak, lecz patriarcha oraz templariusze... 
  NATAN
Niezdolni tyle złego mi wyrządzić, 
Bym czegokolwiek kiedy mógł żałować, 
Tym bardziej tego. Czy jesteście pewni, 
Że to templariusz podał myśl patriarsze?... 
  BRACISZEK
Niepodobieństwo prawie, żeby to był 
Kto inny! Tyle wiem, że niezbyt dawno 
Pewien templariusz mówił z nim, a z tego, 
Co uszu moich doszło, wnosić mogę...  
  NATAN
Ale w tej chwili w całym Jeruzalem 
Jeden jest tylko. Tego znam. Ten moim 
Jest przyjacielem. Zacny, szczery człowiek. 
  BRACISZEK
Ten sam... Lecz często to, czym rzeczywiście 
Jesteśmy w świecie i czym być musimy, 
Nie bywa w zgodzie...  
  NATAN
Tak niestety! Kto bądź 
Mógł to być zresztą, niechaj co chce czyni, 
Ja z waszą książką, na nic nie zważając, 
Zaraz stąd prosto pójdę do sułtana. 
  BRACISZEK
Życzę wam szczęścia; żegnam was...  
  NATAN
A nawet 
Jej nie widzieliście... Wróćcież się jeszcze... 
Byleby tylko dziś się patriarcha 
Nic nie dowiedział... Bah! I dziś możecie 
Powiedzieć wszystko, co wam się podoba. 
  BRACISZEK
Nic mu nie powiem. Bądźcie zdrowi.  
  NATAN
Bracie, 
Chciejcie pamiętać o nas!  
 
Braciszek odchodzi.
Boże wielki! 
Czemuż nie mogę upaść na kolana 
Tu, zaraz! Jakże łatwo się rozplata 
Ten węzeł, który często mnie przerażał! 
Boże! Jak lekkim czyni mnie nadzieja, 
Że już nie będę nic kryć potrzebował, 
Że tak swobodnie będę mógł wśród ludzi 
Stawać, jak staję przed Twym tronem, Boże, 
Który nie sądzisz ludzi podług czynów, 
Bo wiesz, że czyny te rzadko własnymi 
Są ich czynami! 
  SCENA V
Natan, Templariusz. TEMPLARIUSZ
zbliżając się
Zaczekajcie na mnie, 
Natanie, pójdę z wami!  
  NATAN
Kto mnie woła? 
To wy, rycerzu? Gdzieżeście bawili54, 
Żem u sułtana z wami się nie spotkał!  
  TEMPLARIUSZ
Zminęliśmy się... za złe mi nie bierzcie.  
  NATAN
Ja nie, lecz sułtan.  
  TEMPLARIUSZ
Wnet po wyjściu waszym... 
  NATAN
Mówiliście z nim, to już dobrze.  
  TEMPLARIUSZ
Ale 
Chce mówić z nami obydwoma.  
  NATAN
Owszem, 
Tym lepiej. Chodźmy. Ja tam szedłem właśnie. 
  TEMPLARIUSZ
Czy mogę spytać was, Natanie, z kim to 
Rozstaliście się?...  
  NATAN
Czyliż go nie znacie? 
  TEMPLARIUSZ
Jeśli się nie mylę, był to ten poczciwy 
Braciszek, który patryjarsze musi 
Służyć za wyżła. 
  NATAN
Może u patriarchy 
Jest rzeczywiście. 
  TEMPLARIUSZ
Fortel to jest zręczny 
Użyć prostoty, żeby torowała 
Drogi matactwu...  
  NATAN
Tak, prostoty głupiej, 
Lecz nie poczciwej.  
  TEMPLARIUSZ
Czyż w poczciwą wierzyć 
Może patriarcha? 
  NATAN
Ja za tego ręczę, 
Że patryjarsze swemu nie pomoże 
Do żadnych czynów złych. 
  TEMPLARIUSZ
Tak się wydaje 
Przynajmniej. Czy wam nic nie mówił o mnie?  
  NATAN
O was?... Właściwie o was nic. Być może, 
Że mu nieznane nawet wasze imię.  
  TEMPLARIUSZ
Zapewne.  
  NATAN
Ale mi o templariuszu 
Mówił.  
  TEMPLARIUSZ
Co mówił? 
  NATAN
Coś takiego, co się 
Was niezawodnie nie tyczyło.  
  TEMPLARIUSZ
Kto wie!... 
Powiedzcie.  
  NATAN
Że mnie jeden z templariuszów 
Przed patryjarchą miał oskarżyć...  
  TEMPLARIUSZ
Że was 
Oskarżył, jest to, chciejcie wierzyć, kłamstwo! 
Chciejcie posłuchać mnie, Natanie. Jestem 
Nie z takich ludzi, którzy się umieją 
Zapierać czynów swoich. Com uczynił, 
To uczyniłem! I nie jestem z takich, 
Którzy o wszystkim, co uczynią, twierdzą, 
Że było dobrem. Czemużbym się wstydził 
Błędu? Czyż nie mam chęci go naprawić?... 
I czyliż nie wiem, ile z taką chęcią 
Dokonać może człowiek?... Posłuchajcie... 
Jam ten templariusz, który miał was niby 
Oskarżyć. Wiecie, co mnie rozdrażniło, 
Co krew w mych żyłach wprowadziło w wrzenie!... 
Zarozumialec jestem!... Tak od razu 
Ciałem i duszą padłem wam w objęcia!... 
Jak mnie przyjęliście, jak zimno... chłodno... 
A chłodno, wierzcie, to jest gorzej jeszcze, 
Niżeli zimno... jak się staraliście 
Wymówkę znaleźć, i zapytaniami 
Obojętnymi, jakeście mi chcieli 
Do zrozumienia dać odmowę waszą, 
Otem i teraz jeszcze nie potrafię 
Myśleć spokojnie!... A więc, posłuchajcie... 
Byłem wzburzony strasznie, kiedy Daja 
Cichaczem przyszła do mnie i wyznała 
Mi tajemnicę waszą. Zdało mi się, 
Że w niej znajduję wyjaśnienie, co was 
Skłoniło, byście tak zrobili. 
  NATAN
Jak to?... 
  TEMPLARIUSZ
Chciejcie wysłuchać mnie. Zdawało mi się, 
Żeście nie chcieli w ręce chrześcianina 
Powrócić tego, co wam się udało 
Wydrzeć chrześcianom. Więc mi przyszło na myśl 
Po prostu zmusić was... nóż wam do gardła 
Przyłożyć... 
  NATAN
Czyż to tak po prostu? czyż to 
Jest proste? 
  TEMPLARIUSZ
Chciejcie mnie posłuchać. Prawda! 
Źlem zrobił!... Może nie jesteście winni, 
I głupia Daja plecie bez podstawy; 
Może ma do was złość i chce w ten sposób 
Szkodzić wam... może, może!... Jestem młokos, 
Z ostateczności jednej wpadam w drugą, 
I raz za wiele czynię, a za mało 
Drugi raz! Sam to widzę! Więc wybaczcie, 
Natanie!  
  NATAN
Jeśli tak mnie uważacie... 
  TEMPLARIUSZ
U patryjarchy byłem, lecz imienia 
Waszego przed nim nie zdradziłem. Jest to 
Kłamstwo, powtarzam. Tylkom mu ogólnie 
Opisał zajście i żądałem zdania... 
I tego czynić nie potrzeba było, 
Prawda, bom wiedział wprzód, że patryjarcha 
Jest niegodziwcem... Czyż nie mogłem z wami 
Mówić otwarcie?... Czyż mi wolno było 
Narażać dziewczę na utratę ojca 
Takiego, jakim wy jesteście? ... Trudno!... 
Sam patryjarcha swą niegodziwością, 
Której utaić nie potrafi, prędko 
Zwrócić mnie umiał na właściwą drogę.. 
Bo posłuchajcie mnie, Natanie!... Dajmy, 
Że jest mu znanym wasze imię!.. Cóż stąd? 
Może dziewczynę wam odebrać wtedy, 
Jeżeli tylko waszą jest, niczyją 
Więcej. Z waszego domu do klasztoru 
Zabrać ją może, a więc mnie ją dajcie!... 
Mojej mi żony nie zabierze!... Dajcie, 
Mnie ją oddajcie! Prędko!... Czy jest waszą 
Córką, czy nie jest, czy jest chrześcijanką, 
Czy też Żydówką, czy bez żadnej wiary... 
To wszystko jedno!... Ja was ani teraz, 
Ani też nigdy o to w moim życiu 
Pytać nie będę... Jak jest, tak niech będzie. 
  NATAN
Więc wam się zdaje, że mi tak zależy 
Na ukrywaniu prawdy?  
  TEMPLARIUSZ
Niech tak będzie, 
Jak jest.  
  NATAN
Ja przecież ani do was, ani 
Do kogokolwiek, co ma do niej prawo, 
Nie zaprzeczyłem, że jest chrześcijanką, 
I
1 ... 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
Idź do strony:

Darmowe książki «Natan mędrzec - Gotthold Ephraim Lessing (książki czytaj online .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz