Achilleis - Stanisław Wyspiański (biblioteka cyfrowa txt) 📖
Krótki opis książki:
Dramat powstał w roku 1903. Składa się z luźno powiązanych ze sobą scen, opartych na klasycznym homeryckim micie o wojnie trojańskiej.
Charakterystyczną cechą utworu jest podkreślanie konfliktów zarówno w obozie greckim (sztuka zaczyna się od sporu Achillesa z Agamemnonem), jak i trojańskim (między Hektorem a Parysem). Zgodnie z antyczną tradycją, dramaturg wielokrotnie ukazuje wpływ bóstw na bieg wydarzeń.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Stanisław Wyspiański
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Achilleis - Stanisław Wyspiański (biblioteka cyfrowa txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Stanisław Wyspiański
wasz nic nie znaczy.
HEKABE
z niewiastami przypadła da nóg Menelaosa
Jesteśmy oto stado gołębi
błagalnice u twoich kolan.
Twoja wola nas ocali lub zgnębi.
Oto patrzaj na nasze dziewice.
Wszystkie zabierz złote skarbnice,
ostaw życie — niechaj z wami żyją!
do Priama
ciągnąc go za skraj szaty
Klęknij stary przed ich siłą...
PRIAM
nie poruszony
Przed czyją —?
[XXVI] NAD SKEJSKĄ BRAMĄ
PARYS
do gromady zbrojnych
Do broni! Nagotujcie łuki
i kamienie miejcie pogotowiu!
DEIFOBOS
patrząc ku księżycowi
Nie rozumiem, czemu bieg się inaczy,
czemu tarcza złocista przygasa — ?
PARYS
Czekać będziemy gwiazdy,
z mieczmi dobytymi w obronie.
Wiedzcie, że jeźli tych skroni
nie uwieńczy gałązka wawrzynu,
do trupów zlecą się kruki,
do trupów zlecą się sępy.
Do walk się gotujcie, do czynu!
Ten muru kawał obronny, te strzępy
Iljonu, ten gruz ostatni;
tu ostatnie nasze schronisko
i kres abo zwycięstwo nasze,
od waszych zależne dłoni,
i kres abo sława blisko!
DEIFOBOS
Tam wrzawa w uszy mi dzwoni.
Czy widzisz, jako biega pod mury
i jako całe nad Skamandrem błonie
pełne koni,
pełne koni i strojnych rycerzy — ?
PARYS
Albo ich złupim z odzieży,
abo Śmierć tu będzie władnąca.
klęka
O gwiazdo! O ty nieblednąca!
Znijdź ku mnie w ostatniej dobie.
Oto otoczon rycerzmi
w modły się skłaniam ku tobie,
jako modliłem się co dnia.
Zejdź ku mnie jak pochodnia,
ty, któraś miłość w mej piersi
miłością zapaliła płomienną.
Zestąp nad bramę tę, boska,
niech trud się mój złamie i troska,
trud i troska o moich!
O, dla tych zachwytów twoich
nie zapomnij twojego pasterza!
DEIFOBOS
Łuna się pożaru rozszerza.
Oto świątynia w czarnym dymie;
w kłębach, co jej czoła sięgły.
Patrz — na palące węgły,
ze wszech stron owite dymem pożaru.
PARYS
klęcząc w modlitwie
Ty mocą twojego czaru
daj moc piorunom!!
wstając
Do broni! — Stawajcie za mną!
DEIFOBOS
Bieży człowiek — zda mi się ze dworu
mego ojca, starego rodzica.
SŁUGA
który przybiegł od strony grodu
Rzeź sprawili! —
do Parysa
Wielki, przysloń lica.
Pasterzu, nakryj twej twarze.
Słowem cię strasznym uderzę.
Skonali pod toporem, pod nożem,
klnąc twoje imię przeklęte
i zwąc karaniem bożem
moce twych czarów nieświęte,
iżeś śmiał Bóstwo gwieździste
wlec w twoje łoże człowieka,
że kara dla cię już bliska,
że klątwa już niedaleka,
co sięże ciebie — przychodnia.
PARYS
Psie! — We krwie tej, co cię opłucze,
świeć mi się jak pochodnia
w pożarnej łunie.
zabija sługę
do rycerzy
Za tarcze!
Dzielnie bić! — Z wami wystarczę!
walka
DEIFOBOS
tuż obok Parysa walczący
godzi go z tyłu oszczepem
PARYS
pada ugodzony oszczepem
ATRYDZI
na czele swoich rycerzy wkraczają
mordują opornych rycerzy Parysowych
stoją chwilę, jako zwycięzcy
AFRODITE
zstępuje po promieniu
w szacie z gwiazd
idzie, jak senna
szuka kogoś przed sobą
przechodzi w kierunku grodu
JEŃCY TROJAŃSCY
patrzą na nią
1 CHÓR
Gdzie idzie?
2 CHÓR
Poszła w jego łożnice.
1 CHÓR
Czy widzicie, idzie jak senna —?
2 CHÓR
To ona jemu miłośnie życie
czyniła, Bogini gwiazd promienna,
że nocą szła ku niemu skrycie,
a gdy gwiazda zaświtała jutrzenna,
dom porzucała i łożnice,
unosząc w szatach tajemnicę
miłości.
1 CHÓR
Patrzcie, wraca.
2 CHÓR
Patrzcie, około siebie szuka.
AFRODITE
wraca
2 CHÓR
Czy widzicie, jak się uśmiecha —?
1 CHÓR
Pragnie; miłości snać niesyta.
2 CHÓR
Czy ona widzi?
1 CHÓR
Nie, nie widzi.
2 CHÓR
Jakaż to poza nią świta
gwiazd — świetlana droga.
1 CHÓR
Oto widzicie przed sobą Boga,
który postać bierze człowieka
i z błękitów podniebnych ucieka.
2 CHÓR
Błąka się.
1 CHÓR
Przystaje i czeka.
Zdaje się zawiedziona.
Jakże się dziwno uśmiecha.
Snadź nie wie, że kochanek jej kona.
2 CHÓR
Tu idzie — nie widzi trupa.
1 CHÓR
Postrzegła — ze wstrętem się cofa.
2 CHÓR
Znika za węgłem słupa.
1 CHÓR
We światłach groźna wraca.
2 CHÓR
Oczy jej błyskawice, górą!
Zemstą dysze! — Straszliwa.
Upadajcie do ziemi twarzą.
Jej oczy piorunem rażą.
1 CHÓR
Kochanka szuka, płonie.
z szat się rozdziewa nieskromnie.
AFRODITE
porusza ustami
Do mnie, do mnie, pójdź do mnie.
2 CHÓR
Słyszycie, jak się żali?
AFRODITE
porusza ustami
szept, ledwo dosłyszalny
Przyjdź, ciało mię pali.
Mężu, przyjdź — przeklnę Ziemię,
świat wasz cisnę w płomienie,
zabiję piorunami.
Moc moją Bożą odsłonię.
Kochanku, za jednę tę noc,
gdy duch mój ciałem płonie
przeklęty — bierz ciało
w miłosnym czynie,
bo świat ogniem zatopię,