Achilleis - Stanisław Wyspiański (biblioteka cyfrowa txt) 📖
Krótki opis książki:
Dramat powstał w roku 1903. Składa się z luźno powiązanych ze sobą scen, opartych na klasycznym homeryckim micie o wojnie trojańskiej.
Charakterystyczną cechą utworu jest podkreślanie konfliktów zarówno w obozie greckim (sztuka zaczyna się od sporu Achillesa z Agamemnonem), jak i trojańskim (między Hektorem a Parysem). Zgodnie z antyczną tradycją, dramaturg wielokrotnie ukazuje wpływ bóstw na bieg wydarzeń.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Stanisław Wyspiański
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Achilleis - Stanisław Wyspiański (biblioteka cyfrowa txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Stanisław Wyspiański
class="stanza-spacer">
AGAMEMNON
Przecież z Troją nie pójdziesz, jeno pójdziesz z nami.
ACHILLES
Zginę, — bywajcie zdrowi — ostaniecie sami.
MENELAOS
Pytałem się wróżbitów i znam wróżbę twoją.
ACHILLES
A wiesz, jakie lekarstwa są, co rany goją
serdeczne — te, co dusza z nich wolna wieczyście
zapomina — i ciało rzuca, jako liście
swe zrzuca drzewo za jesiennym chłodem:
Że mnie tęsknota prze ku Śmierci głodem —
za moim przyjacielem, jedynym mym druhem.
Jego pomnę — i z nim się połączę mym duchem.
Bądźcie zdrowi. — Oddalcie się — widok wasz boli.
Oddalcie się... was nie chcę... na świadectwo doli.
WSZYSCY
stoją nieporuszeni
przybywają coraz nowi rycerze
ACHILLES
Walczyć z nikim nie będę. — Krwi już tyle piłem.
Nie chcę krwi. — Matko moja ty — za długo żyłem.
Być może, że na walkę wynijdę — by zginąć.
Już wiem dziś — że mym bólem najbardziej mi słynąć.
Tym, co cierpię. Gdy los mię okrutny ograbił,
gdy najmilszego druha mego Hektor zabił;
śmierć zabójcy nie dała mi zemsty spragnionej
i dziś widzę, że druh mój na próżno pomszczony.
Że nie wróci już nigdy — i krew nic nie może,
gdy dusza raz w tajemne zestąpi bezdroże
nad ciemny Styks. — O matko — i ja tam pójść muszę.
Tu mi tęskno. — Hektorze, zbudziłeś mą duszę! —
Iljon w płomieniach zgore! — Dusza we mnie płonie.
pokazuje po za namiot
Hej! — Tam stos przyjaciela zbudowan wysoko!
Hej! — Atrydo! Mykeński lwie! wytęż wzrok, oko
i patrz! — Hej! sługi moje, zaprząc konie!!
SŁUDZY
zaprzęgają konie
ACHILLES
Usługę oddam druhowi ostatnią,
a was na ucztę tę dziś spraszam bratnią.
Co mam i co posiadam, wam to ostawuję.
wskazuje po nagromadzonych w namiocie przedmiotach
Podzielcie się, jak wartość swoją każdy czuje.
Mnie już tych rzeczy nie trza. Tęsknię za czemś w dali.
tęsknię. — tęsknota ta pierś moją pali...
wóz zajeżdża
Hej! Wóz po mnie zajeżdża, tam w piasek się ryje.
Konie rżą. — — Przyjacielu, kogóż ci zabiję?
AUTOMEDON
gdy chce wstąpić na wóz, aby ująć lejce, jakaś siła nie da mu dostąpić
wybladły, wylękły przystępuje ku Achillesowi i całuje dłoń jego i uklęka...
ACHILLES
zwraca się i postrzega na wozie:
PALLAS
w czarnej zbroi ze srebrną egidą, z zapuszczoną przyłbicą
ACHILLES
O Pallas! O Bogini. Tyżeś przyszła ku mnie.
Będziesz wóz mój wodziła. Powiedziesz rozumnie.
Ponad tłum polecimy, szybciejsi niż błyski.
Prowadź mię. Teraz czuję, żem Bogom jest bliski.
głaska konie
Ksantus drży. Lot to będzie! jak lot Apollina.
O matko, patrz ty na mnie, na twojego syna.
wstępuje jedną nogą na wóz
Żegnajcie!
wstąpił na wóz, wesoły
Patrzę na was półbogiem z wysoka.
Naprzód. — Już przed oczyma świetlna zawierucha.
Pallas!! — O Pallas, ponoś mego ducha!!
PALLAS
zacina konie lejcami
wóz rusza
WSZYSCY
patrzą w przerażeniu, jak wóz pędzi; w szalonym biegu skręca kilka razy dokoła stosu i jak się rozbija.
[XXIV] PRZED ŚWIĄTYNIĄ ILIONU
KASANDRA
oddaje Troilusowi łuk i kołczan
Tą bronią jeno i tymi grotami
może być Ilion zdobyty
i przeto łuk i groty, chowane w świątyni,
nigdy nie przejdą w ręce obce; są strzeżone.
TROILUS
Więc mają groty być w niebo puszczone
na znak przymierza z Bogiem?
KASANDRA
Łucznik tu stanie przed progiem
i po trzykroć ukłonem pozdrowi
Boży dom. — Ty wtedy zejdziesz ku niemu,
podasz mu łuk i kołczan przerzucisz przez ramię.
Przybędzie ustrojony Centaur konny,
na świętym Pozejdona rumaku,
będzie miał słońce na kołpaku.
I weźmie z twych rąk łuczysko Boga olbrzymie,
i grotem w niebo się zmierzy,
i cięciwy przygnie, i uderzy.
A gdy grot w niebo uleci,
ja bramę świątyni otworzę,
by orszak wszedł. I to będzie znaczyło,
że morski Bóg jest z nami w zgodzie.
A resztę dnia naród spędzi w gospodzie
na ucztach i wesołej zabawie.
TROILUS
Jeno to by mnie jedno cieszyło,
żebym to ja wyrzucał tę strzałę.
KASANDRA
Nie masz dość silnych rąk, ty jesteś dziecko.
TROILUS
Więc po cóż mam tu być?
KASANDRA
Boś ty niewinny i masz w oczach czystość,
i twój wzrok jest pogodnie patrzący,
i żeś ty niewiedzący.
Bo taki tylko może być wybrany,
by łuk podawał i groty
i patrzył w twarz łucznika,
a nie tknięty był grzechem sromoty.
Tak żąda narodu prawo.
Ty jesteś pośrednikiem Boga.
TROILUS
Wszyscy będą się na mnie patrzyli,
co ja zrobię — ? Ja jestem ciekawy,
jak wysoko strzała poleci?
KASANDRA
Laokoon dawnymi laty
łucznikiem bywał w tej zabawie.
Dziś Boga klnie i swojej straty
opłakuje, bo mu dzieci pomarły,
bo je węże święcone
oplotły uściskiem i pożarły.
TROILUS
Widziałem go wczora.
KASANDRA
Lat temu tyle, ile twego życia,
jak uroczystość nie była święcona,
odkąd węże wyszły z ukrycia
i Laokoon przeklął Pozejdona.
Nikt inny nie śmiał z koniem pójść
i nikt nie chciał pozwolić,
by jego dziecko łuk ten podawało
u bram rozwartej świątyni,
bo obawiano się Laokoona
losu.
słychać muzykę
POSPÓLSTWO
wbiega
otaczając
ORSZAK POZEJDONOWEGO KONIKA
muzyka
KASADRA
kołace do wrót świątyni
DIOMEDES
przebrany, ustrojony w orszaku Pozejdona
zbliża się ku Odysowi
Co ona robi?
ODYS
skłania się w ceremonialne ukłony
to znów trójzębem tłum przegania
ustrojony z medyjska, jako Pozejdon na drewnianym koniku
tak zaś jest, że jeździec dźwiga sam na szelkach ów tułów koński, na którym niby harcuje
Puka, by ten stary otworzył.
Upatruj sobie tych,
których trza, byś pierwszych położył
trupem,
skoro ja wezmę łuk z rąk chłopaka.
muzyka
KASANDRA
pod wrotami świątyni, zaniepokojona
Stójcie Trojanie!
WSZYSCY
Drzwi rozwalić!!
rozbijają drzwi świątyni
ODYS
kłania się trzykrotnie Troilusowi
TROILUS
zarzuca mu kołczan przez ramię
podaje mu łuk
ODYS
wyrzuca grot w niebo
KASANDRA
przerażona, we wrotach świątyni
Stójcie Trojanie!! — Węże!! Trup tam leży,
ujęty wężów okropnym uściskiem.
Nie patrzcie! zamknąć wrota!!
do Troilusa
Uciekaj dziecko!
ODYS
zmierza się; godzi grotem w Troilusa
ORSZAK POZEJDONA
rzuca się na Trojańczyków, mordując
ODYS
wyrzuca groty i od wrót świątyni mierząc, zabija mężów
KASANDRA
nad upadłym Troilusem
Kona! Kona! Kona!
Laokoonie, wróżba twa spełniona!
ucieka
z daleka jeszcze grają fletnie
ODYS
bije grotami w tłum.
[XXV] W DOMOSTWIE PRIAMA
PRIAM
w otoczeniu całej rodziny, pogrążony w głębokiej zadumie
REZOS
wchodzi
staje po chwili bezradny
PRIAM
po chwili dopiero dźwiga się z miejsca
podchodzi do Rezosa zdziwiony
REZOS
Raz oto pierwszy ręce twoje
ujmuję w uścisk powitalny,
witaj, monarcho.
PRIAM