Juliusz Słowacki
Sen srebrny Salomei
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3938-0
Sen srebrny Salomei
Strona tytułowa
Spis treści
Początek utworu
AKT I
ZMIANA I
ZMIANA II
AKT II
AKT III
ZMIANA I
AKT IV
ZMIANA I
ZMIANA II
AKT V
Przypisy
Wesprzyj Wolne Lektury
Strona redakcyjna
Sen srebrny Salomei
Romans dramatyczny w pięciu aktach
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
AKT I
Komnata w regimentarskim dworze. — Pan Regimentarz1 STEMPOWSKI i Pan LEON, syn Regimentarza, przy stoliku z papierami. — SEMENKO, kozak dworski, siedzi przy progu na ławce, otulony burką.
REGIMENTARZ
Mój Leonie, już po Ave Marii,
Siadaj waćpan2 do tych ekspedycji.
Cóż tam piszą z króla kancelarii?
LEON
Rozkazują, byś rozesłał wici3
Po Podolu jako regimentarz,
I z Grzyłowem się łączył Moskalem4
Przeciw chłopstwu.
REGIMENTARZ
Odpiszę im z żalem,
Żem nie Moskal; pierwej5 pójdę na cmentarz,
Niżbym moję moc regimentarską
Miał połączyć z kozacką i carską,
Z którą król mię żąda zaprzyjaźnić.
Chcąc, jak widzisz mocanie6, mnie zbłaźnić
Za to, żem był królowi posłuszny.
Cóż tam daléj?
LEON
Raport Gruszczyńskiego.
REGIMENTARZ
Czytaj wacan7, bo to człowiek jest słuszny
I był dawniej moim szkolnym kolegą.
A dziś w mojej chorągwi mi służy.
Człowiek silnej ręki, człowiek duży!
Takich nie ma już dzisiaj na ziemi!
A są, to ich karty i kieliszek,
Już nie szabla z ogniami złotymi,
Nie koń bawi, harcujący przed szykiem.
Jak mi drogi ten święty Franciszek
Całuje sygnet.
Na pierścieniu dziadowskim8 z krwawnikiem9,
Tak mi drogie serduszko w tym starcu!
Biały starzec — biały — jak kot w marcu,
A tak jeszcze ognisty...! Cóż pisze?
LEON
czytając list.
«Ja i moi towarzysze,
Stanąwszy u Czarnego Kurhana10,
Stopy Jaśnie Wielmożnego Pana
Całujemy. Wszystko dobrze nam idzie.
A na wielkiej piramidzie
Nie spisać słowo po słowie,
Co jeszcze zamiarów w głowie
I projektów, i zasadzek.
Naszliśmy na kilka schadzek
W lesie hajdamackiej11 czerni12,
I tak się moi pancerni
Popisali jak zazwyczaj.
W jednej sotnik pewien, Nyczaj,
Zarąbany; w drugiej sprawie,
Gdzie nam rzecz poszła na rękę,
Przydybaliśmy13 Tymenkę.
I tak uszedł nam ciekawie,
Że jeszcześmy w zadziwieniu,
Na Salamandry w płomieniu,
Na Pliniuszowe bajeczki
Myśl i mentes14 obracamy.
Widziałem go sam przy kordzie15,
W żupanku16 ze złotej lamy17,
W kontuszu18, ze krwią po mordzie
Kapającą19 jak berberys20;
Lecz bestia w żar się rzuciła
Tanquam drago21. De caeteris22
Nie piszę. Chłopstwo jest czarne,
Krwawe, wściekłe i niekarne;
Wódką i miodem zalane,
Przez popy23 oszukiwane,
Karmione w cerkwiach proskurą24
Śród krwi, mordów, których pióro
Dotknąć się boi w pisaniu.
Powiem też, że dzisiaj rano,
Będąc sam na harcowaniu,
Razem z jutrzenką różaną,
Z ogniem płonącej aurory25
Do sławnego Wernyhory26
Dotarłem. — Lecz żal się, Boże! —
Stary w samotnym futorze27,
Nad którym dęby kołyszą
Swoje złote sybillińskie
Listeczki, nie wart tej famy28,
Którą pieśni ukraińskie
Rozniosły, i z czem29 się słyszą
W kraju — i futor augura30
Do Trofoniuszowej jamy31
Nie umył się32 — choć i to dziura
W pobliżu dawnych kurhanów,
Pełna starych lir33 i dzbanów,
Mogłaby wiatrem przeszyta
Wydawać sybilne jęki.
Widziałem miecz Doroszenki34
I złote końskie kopyta;
Sądzę, że są tylko z miedzi
W ogniu dobrze pozłocone.
Sam zaś starzec... w jamie siedzi
Spokojnie i rzeczy śnione,
Pełne szumu i zamętu
Rozpowiada bez talentu
Mieszanym chłopskim językiem.
Żeby zaś był czarownikiem,
Nie wierzę... Gdy na pytanie
De propriis35, Wielmożny Panie,
Plótł mi, zwyczajnie gaduła,
Że mi żonka moja spruła
Kaftanik dawno zaczęty...
Że co do mnie, będę wzięty
Przez dwie chorągiewki w stepie,
Jak szczygieł i gil na lepie
W przerażeniu odrętwiały,
Że prócz głowy, będę cały
W grobie. — Na te przepowiednie
Spoglądam jako na brednie,
Nic z nich nie rokując złego,
A do krzyża się krwawego
W każdej niedoli uciekam.
Teraz na rozkazy czekam
Dalsze i jestem ostrożny.
A gdy Pan Jaśnie Wielmożny
Rozkażesz, to krew się zbudzi,
I będę ryzykował ludzi
I siebie...».
REGIMENTARZ
Poczciwy szlaga36!
LEON
czytając list.
«Kończąc list w zwykłym afekcie37,
Który mi się z wiekiem wzmaga,
Jaśnie Wielmożnego Pana
Sługa, ściskam za kolana
I córce, co na respekcie38
W jego domu kornie służy,
Z tej krwawej mojej podróży
Posyłam błogosławieństwo,
Zupełnie o jej panieństwo
I dalsze losy spokojny».
REGIMENTARZ
Poślę mu huf39 jeden zbrojny.
A ty, Lwie40, napisz, niech czeka
I niech unika rozprawy,
Aż przybędzie z niedaleka
Chorągiew Kozaka Sawy41,
To pójdziemy na pewnika.
Teraz niech boju unika,
W lasach lega, nie na stepie,
Ani na wietrznym wertepie
Harcuje... Dodaj dwa słowa:
Że Salusia jego zdrowa,
Że my go wszyscy kochamy,
Z tej Trofoniuszowej jamy
Złego nie rokując sobie,
Wszakże omenu ciekawi...
A jeśliby już był w grobie,
Proś go, niech głowę wystawi
I nie straci polskiej duszy,
A ja go wyciągnę za uszy.
Cha! Cha! bajkarz Wernyhora
Staremu naplótł powiastek...!
Pójdę do naszych niewiastek
Powiedzieć o tej potyczce
Z duchami... A ty... czy wczora42
Oświadczyłeś się księżniczce?
LEON
Nie śmiałem, ojcze kochany!
REGIMENTARZ
Głupiś! Więc ja cię wyręczę.
LEON
Ojcze!
REGIMENTARZ
Aniś do kieliszka,
Ani do... Serce zajęcze!
Na sygnet świętego Franciszka
Przysięgam! Że cię zaręczę
Dziś jeszcze tym oto krwawnikiem.
Całuje pierścień i wychodzi.
LEON
Semenko, siądź za stolikiem
I do Gruszczyńskiego napisz
Ekspedycją43.
Wychodzi.
SEMENKO
Dobrze, panie!
Zrzuca burkę i siadając przy stoliku, pisze.
Złotyj Lach44... Ot czart i papież
Na moje edukowanie
Musieli łożyć pieniądze.
Oj, staremu ja szlachciurze
Taką wannę przyporządzę,
Takim pismem się przysłużę,
Taki bodiak45 mu przyczepię,
Że, oj wspomni on w purpurze,
Toj46 dziad, cały w krwawych ranach,
Jak mię kiedyś bił na stepie,
Szukając skarbów w kurhanach.
Stary dziad! Żałosny sknera!
Bywało chłopy47 odziera
I plecy nahajem48 porze49
A złoto w szkatule dusi...
Każdy dzień, mówi, wyorze
Perełeczkę dla Salusi
I turkusik da błękitny,
Albo pasek aksamitny;
Aż, powiada, moja córka
Cała w perłach i brylantach,
Będzie grzebała jak kurka
W księciach i grafach50 amantach.
Ot i wybrała szczyglica51,
Nim szesnastu latek doszła,
Gacha52, przy blasku księżyca,
Z którym sobie za mąż poszła
Bez barwinku53 i bez księdza...
Tam stary w stepach się pędza
Za wiatrem i rzezuniami54,
A tu młokos dziecko plami
Na respekcie w ojca domu.
A ja... a ja... a ja ginę
Z miłości!
Nalewa szklankę romu55 i pije.
Hej! Szklankę romu!