Darmowe ebooki » Tragedia » Zbójcy - Fryderyk Schiller (bezpłatna biblioteka internetowa TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Zbójcy - Fryderyk Schiller (bezpłatna biblioteka internetowa TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Fryderyk Schiller



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 21
Idź do strony:
Fryderyk Schiller Zbójcy

 

tłum. Michał Budzyński

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-3857-4

Zbójcy Strona tytułowa Spis treści Początek utworu AKT PIERWSZY SCENA I SCENA II SCENA III AKT DRUGI SCENA I SCENA II SCENA III AKT TRZECI SCENA I SCENA II AKT CZWARTY SCENA I SCENA II SCENA III SCENA IV SCENA V AKT PIĄTY SCENA I SCENA II Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjna
Zbójcy Dramat w 5 aktach
Quae medicamenta non sanant, ferrum  
fanat; quae ferrum non sanat, ignis sanat1.  
 
Hippocrates
OSOBY: Maksymilian, hrabia Moor. Karol, jego syn. Franciszek, jego syn. Amalia Edelreich. Herman, syn szlachecki z nieprawego łoża. Szpigelberg, libertyn, a później rozbójnik. Szwajcer, libertyn, a później rozbójnik. Grim, libertyn, a później rozbójnik. Racman, libertyn, a później rozbójnik. Szufterle, libertyn, a później rozbójnik. Roller, libertyn, a później rozbójnik. Kosiński, libertyn, a później rozbójnik. Szwarc, libertyn, a później rozbójnik. Daniel, sługa hrabiego Moora. Mozer, pastor. Ksiądz. Rozbójnicy i inne osoby.
Miejsce widowiska — Niemcy.
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
AKT PIERWSZY SCENA I
Frankonia.
Sala w zamku hrabiów Moor.
Franciszek, stary Moor. FRANCISZEK

Czyś zdrów, mój ojcze? Wyglądasz tak blado.

MOOR

Zdrów zupełnie, mój synu! Co mi miałeś mówić?

FRANCISZEK

Poczta nadeszła... list od naszego korespondenta w Lipsku...

MOOR
Z niecierpliwością.

Wiadomość o moim synie2 Karolu?

FRANCISZEK

Hmm! — tak niby... ale boję się... nie wiem, czyli ja... przy twojem3 zdrowiu... Powiedz mi, ojcze, czy w samej istocie zdrów jesteś zupełnie?

MOOR

Jak ryba w wodzie. Czy o synu moim pisze? Skąd ci ta troskliwość przyszła? Już mię4 dwa razy pytałeś.

FRANCISZEK

Jeżeli chory jesteś, mój ojcze — jeżeli najmniejsze masz choroby przeczucie! daj pokój lepiej! W sposobniejszym czasie opowiem ci wszystko. Półgłosem. Ta wiadomość nie jest dla osłabionego ciała.

MOOR

Boże mój, Boże! Jaka to wiadomość?

FRANCISZEK

Niech pójdę pierwej, łzę żalu wyleję nad utraconym bratem. Mnie by milczeć należało, gdyż on jest synem twoim; ale posłuszeństwo jest najpierwszą, smutną powinnością moją. Przebacz więc —

MOOR

O Karolu, Karolu! gdybyś wiedział, jak postępki twoje na tortury biorą serce ojcowskie; jak by jedna radosna wiadomość o tobie dziesięć lat do życia mojego dodała, w młodzieńca mnie zmieniła — gdy tymczasem każda, którą odbieram, o krok dalej do grobu mnie przybliża.

FRANCISZEK

Jeśli tak jest, mój ojcze, to wolę pożegnać ciebie; bo byśmy wszyscy dziś jeszcze nad twoją trumną włosy wyrywali.

MOOR

Zostań! Już mi tylko jednego kroku potrzeba — niechaj więc dochodzi! Usiada. — Grzechy ojców w trzecim i czwartem5 pokoleniu odezwać się muszą — niech się więc dopełnia!

FRANCISZEK
Dobywając listu.

Znasz, ojcze, naszego korespondenta — patrzaj! Dałbym palec u prawej ręki, gdybym go kłamcą mógł nazwać — czarnym, jadowitym kłamcą! Zbierz siły i przebacz, że ci listu samemu czytać nie dozwolę, ani sam wszystkiego czytać nie znajdę odwagi.

MOOR

O, wszystko, wszystko przeczytaj! Szczudeł6 mi, synu, oszczędzisz.

FRANCISZEK
Czyta.

„Lipsk, 1. maja. Gdyby mię, kochany przyjacielu, nie obowiązywało słowo niezłomne donoszenia najdrobniejszych szczegółów, jakie o losie brata twojego powziąć zdołam, nigdy bym nie śmiał niewinnem piórem mojem7 stać się twoim tyranem. Z tysiąca listów twoich jasno się przekonywam8, jak wiadomości tego rodzaju ranią braterskie twe serce. Już widzę, jak nad niegodziwym, obmierzłym...” — Moor zakrywa twarz swoją. — Widzisz, ojcze, ja ci fraszki tylko odczytuję — „nad obmierzłym tysiące łez wylewasz”. — Ach one płynęły strumieniem po tem licu strapionem! — „Już widzę, jak twój stary, uczciwy ojciec z śmiertelną bladością!...” Jezus Maryja! tyś już blady, nim przeczytałem same bagatele?

MOOR

Dalej, dalej!

FRANCISZEK

„Z śmiertelną bladością na krzesło upada i złorzeczy dniowi, w którym się po raz pierwszy ojcem nazywał. Nie wszystko mi powiedziano, a z drobnych rzeczy, które wiem, tylko najdrobniejsze wypiszę. Brat twój, ile się zdaje, dopełnił miary bezwstydu — ja przynajmniej nie znam nic gorszego, chyba jego geniusz przeszedł nawet moje pojęcie. Wczoraj o północy, narobiwszy czterdzieści tysięcy dukatów długu...” — piękny pieniążek, mój ojcze! — „zgwałciwszy bogatą córkę bankiera i zraniwszy śmiertelnie jej kochanka, uczciwego młodzieńca, syna zacnej rodziny, z siedmiu współtowarzyszami, których do zbrodniczego życia powiódł, umknąć miał przed ręką sprawiedliwości”. — Ojcze, na Boga! mój ojcze, co ci jest takiego?

MOOR

Dosyć już. Zostaw resztę, mój synu!

FRANCISZEK

Mam wzgląd na ciebie. Czyta. „Wysłano gończe listy za nim; obrażeni wołają głośno o sprawiedliwość; na jego głowę nałożono cenę — a imię jego Moor...” Urywa. Nie! nieszczęsne usta moje nie chcą się posunąć do ojcobójstwa! Drze list. Nie wierz temu, ojcze, nie wierz ani słowa!

MOOR
Z gorżkim9
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 21
Idź do strony:

Darmowe książki «Zbójcy - Fryderyk Schiller (bezpłatna biblioteka internetowa TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz