Sonety krymskie - Adam Mickiewicz (biblioteka książek online .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Sonety krymskie to cykl 18 sonetów, będących opisem wyprawy Adama Mickiewicza na Krym jesienią 1825 roku. Pierwszy raz opublikowane zostały rok później, wraz z Sonetami odeskimi w Moskwie pod wspólną nazwą Sonety.
Adam Mickiewicz nazywał Krym „miniaturą wschodu”, a wschód był jego fascynacją jako opozycja do kultury zachodniej — europejskiej, kultury, jaką Mickiewicz znał do tej pory. Sonety to jednocześnie liryka opisowa, jak i podróż romantyka. Podczas tej podróży autor oczarowany naturą i, nieznaną mu do tej pory, kulturą sporządzał notatki, które posłużyły mu przy pisaniu sonetów po powrocie do Odessy.
W Sonetach krymskich znajdują się takie utwory jak Stepy Akermańskie, Bakczysaraj czy Widok gór ze stepów Kozłowa.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Adam Mickiewicz
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Sonety krymskie - Adam Mickiewicz (biblioteka książek online .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Adam Mickiewicz
pustynie błękitu.
Grób Potockiéj32
W kraju wiosny, pomiędzy rozkosznemi sady,
Uwiędłaś, młoda różo! bo przeszłości chwile,
Ulatując od ciebie jak złote motyle,
Rzuciły w głębi serca pamiątek owady.
Tam na północ, ku Polsce, świécą gwiazd gromady,
Dlaczegoż na téj drodze błyszczy się ich tyle?
Czy wzrok twój, ognia pełen, nim zgasnął w mogile,
Tam wiecznie lecąc, jasne powypalał ślady?
Polko! — i ja dni skończę w samotnéj żałobie:
Tu niech mi garstkę ziemi dłoń przyjazna rzuci.
Podróżni często przy twym rozmawiają grobie,
I mnie wtenczas dźwięk mowy rodzinnéj ocuci:
I wieszcz, samotną piosnkę dumając o tobie,
Ujrzy bliską mogiłę, i dla mnie zanuci.
Mogiły Haremu33
Mirza do Pielgrzyma
Tu z winnicy miłości niedojrzałe grona
Wzięto na stół Allaha; tu perełki Wschodu34,
Z morza uciech i szczęścia, porwała za młodu
Truna35, koncha wieczności, do mrocznego łona.
Skryła je niepamięci i czasu zasłona;
Nad niemi turban zimny36 błyszczy śród ogrodu,
Jak buńczuk wojska cieniów, i ledwie u spodu
Zostały dłonią giaura37 wyryte imiona.
O wy, róże edeńskie! u czystości stoku38
Odkwitnęły dni39 wasze pod wstydu liściami40,
Na wieki zatajone niewiernemu oku.
Teraz grób wasz spojrzenie cudzoziemca plami41, —
Pozwalam mu, — darujesz, o wielki Proroku!
On jeden z cudzoziemców poglądał ze łzami.
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Bajdary4243
Wypuszczam na wiatr konia i nie szczędzę razów;
Lasy, doliny, głazy, w kolei, w natłoku;
U nóg mych płyną, giną, jak fale potoku;
Chcę odurzyć się, upić tym wirem obrazów.
A gdy spieniony rumak nie słucha rozkazów,
Gdy świat kolory traci pod całunem mroku,
Jak w rozbitém źwierciedle, tak w mém spiekłém oku,
Snują się mary lasów i dolin i głazów.
Ziemia śpi, mnie snu nie ma. Skaczę w morskie łona,
Czarny, wydęty bałwan z hukiem na brzeg dąży,
Schylam ku niemu czoło, wyciągam ramiona,
Pęka nad głową fala, chaos mię okrąży:
Czekam, aż myśl, jak łódka wirami kręcona,
Zbłąka się i na chwilę w niepamięć pogrąży.
Ałuszta w dzień4445
Już góra z piersi mgliste otrząsa chylaty46,
Rannym szumi namazem47 niwa złotokłosa,
Kłania się las i sypie z majowego włosa,
Jak z różańca chalifów48, rubin i granaty49.
Łąka w kwiatach, nad łąką latające kwiaty,
Motyle różnofarbne, niby tęczy kosa,
Baldakimem50 z brylantów okryły niebiosa;
Daléj szarańcza ciągnie swój całun skrzydlaty.
A kędy w wodach skała przegląda się łysa,
Wre morze i odparte z nowym szturmem pędzi;
W jego szumach gra światło, jak w oczach tygrysa,
Sroższą zwiastując burzę dla ziemskiéj krawędzi;
A na głębinie fala lekko się kołysa,
I kąpią się w niéj floty i stada łabędzi.
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Ałuszta w nocy
Rzeźwią się wiatry, dzienna wolnieje posucha,
Na barki Czatyrdahu spada lampa światów51,
Rozbija się, rozlewa strumienie szkarłatów
I gaśnie. Błędny pielgrzym ogląda się, słucha:
Już góry poczerniały, w dolinach noc głucha,
Źródła szemrzą jak przez sen na łożu z bławatów,
Powietrze, tchnące wonią, tą muzyką kwiatów,
Mówi do serca głosem, tajemnym dla ucha.
Usypiam pod skrzydłami ciszy i ciemnoty:
Wtem budzą mię rażące meteoru błyski,
Niebo, ziemię i góry oblał potop złoty!
Nocy wschodnia! ty na kształt wschodniéj odaliski52,
Pieszczotami usypiasz, a kiedym snu bliski,
Ty iskrą oka znowu budzisz do pieszczoty.
Czatyrdah53
Mirza
Drżąc muślimin54 całuje stopy twéj opoki,
Maszcie krymskiego statku, wielki Czatyrdahu!
O minarecie świata! o gór padyszachu55!
Ty, nad skały poziomu uciekłszy w obłoki,
Siedzisz sobie pod bramą niebios, jak wysoki
Gabryjel, pilnujący edeńskiego gmachu.
Ciemny las twoim płaszczem, a janczary56 strachu
Twój turban z chmur haftują błyskawic potoki.
Nam czy słońce dopieka, czyli mgła ocienia,
Czy szarańcza plon zetnie, czy giaur pali domy, —
Czartydahu, ty zawsze głuchy, nieruchomy,
Między światem i niebem jak drogman57 stworzenia,
Podesławszy pod nogi ziemie, ludzi, gromy,
Słuchasz tylko, co mówi Bóg do przyrodzenia.
Pielgrzym
U stóp moich kraina dostatków i krasy,
Nad głową niebo jasne, obok piękne lice58;
Dlaczegoż stąd ucieka serce w okolice
Dalekie i — niestety! jeszcze dalsze czasy?
Litwo! piały mi wdzięczniéj twe szumiące lasy,
Niż słowiki Bajdaru59, Salhiry dziewice60;
I weselszy deptałem twoje trzęsawice61,
Niż rubinowe morwy, złote ananasy.
Tak daleki, tak różna wabi mię ponęta;
Dlaczegoż roztargniony wzdycham bez ustanku
Do téj, którą kochałem w dni moich poranku?
Ona w lubéj dziedzinie, która mi odjęta,
Gdzie jéj wszystko o wiernym powiada kochanku,
Depcąc świeże me ślady czyż o mnie pamięta?
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Droga nad przepaścią w Czufut-Kale6263
Mirza i Pielgrzym
MIRZA
Zmów pacierz, opuść wodze, odwróć na bok lica,
Tu jeździec końskim nogom swój rozum powierza64;
Dzielny koń! patrz, jak staje, głąb okiem rozmierza,
Uklęka, brzeg wiszaru65 kopytem pochwyca,
I zawisnął. — Tam nie patrz! tam spadła źrenica,
Jak w studni Al-Kahiru66 o dno nie uderza.
I ręką tam nie wskazuj — nie masz u rąk pierza;
I myśli tam nie puszczaj, bo myśl, jak kotwica
Z łodzi drobnéj ciśniona, w niezmierność głębiny
Piorunem spadnie, morza do dna nie przewierci,
I łódź z sobą przechyli w otchłanie chaosu.
PIELGRZYM
Mirzo! a ja spojrzałem! Przez świata szczeliny
Tam widziałem... com widział, opowiém — po śmierci,
Bo w żyjących języku nie ma na to głosu.
Góra Kikineis67
Mirza
Spojrzyj w przepaść — niebiosa leżące na dole,
To jest morze; — śród fali, zda się, że ptak–góra68,
Piorunem zastrzelony, swe masztowe pióra
Roztoczył kręgiem, szerszym niż tęczy półkole,
I wyspą śniegu nakrył błękitne wód pole.
Ta wyspa, żeglująca w otchłani — to chmura!69
Z jéj piersi na pół świata spada noc ponura;
Czy widzisz płomienistą wstążkę na jéj czole?
To jest piorun! — Lecz stójmy, otchłanie pod nogą,
Musim wąwóz przesadzić w całym konia pędzie;
Ja skaczę, ty z gotowym biczem i ostrogą,
Gdy zniknę z oczu, patrzaj w owe skał krawędzie:
Jeśli tam pióro błyśnie, to mój kołpak będzie;
Jeżeli nie, już ludziom nie jechać tą drogą.
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Ruiny zamku w Bałakławie7071
Te zamki, połamane w zwaliska bez ładu,
Zdobiły cię i strzegły, o niewdzięczny Krymie!
Dzisiaj stérczą na górach jak czaszki olbrzymie,
W nich gad mieszka, lub człowiek podléjszy od gadu.
Szczeblujmy72 na wieżycę, szukam herbów śladu;
Jest i napis, tu może bohatéra imię,
Co było wojsk postrachem, w zapomnieniu drzymie,
Obwinione jak robak liściem winogradu.
Tu Grek dłutował w murach ateńskie ozdoby,
Stąd Italczyk Mongołom narzucał żelaza,
I mekkański przybylec nucił pieśń namaza.
Dziś sępy czarném skrzydłem oblatują groby,
Jak w mieście, które całkiem wybije zaraza,
Wiecznie z baszt powiewają chorągwie żałoby.
Ajudah73
Lubię poglądać wsparty na Judahu skale,
Jak spienione bałwany, to w czarne szeregi
Ścisnąwszy się, buchają, to jak srébrne śniegi
W milionowych tęczach kołują wspaniale.
Trącą się o mieliznę, rozbiją na fale,
Jak wojsko wielorybów, zalegając brzegi,
Zdobędą ląd w tryumfie, i na powrót zbiegi,