Darmowe ebooki » Rozprawa » Walka o język polski w czasach Odrodzenia - Kazimierz Morawski (książki naukowe online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Walka o język polski w czasach Odrodzenia - Kazimierz Morawski (książki naukowe online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Kazimierz Morawski



1 2 3 4 5 6 7
Idź do strony:
zresztą wyłącznie po łacinie, odstąpił od tej zasady w swych pięknych Rozmowach Dworzanina z Mnichem, z lat 1551 — 54, aby skuteczniej zwalczać kacerstwo i aby do tych przemówić, co „łacińskiego pisma nie czytają”. Zapewne teologom i uczonym nie przypadało to do smaku; dlatego później sam Kromer zakrzątnął się około łacińskiego tych Rozmów przekładu. Kiedy Stanisław Orzechowski puścił się na polskie polityczne i kościelne traktaty, znowu to nie podobało się strażnikom Syjonu. Sam Orzechowski mówił w Apologia pro Quincunce (Orichoviana, wyd. Korzeniowski, str. 644): Exsecutionem atque Quincuncem vulgariter, id est patrio sermone, edidi, non sine iusta reprehensione doctorum atque prudentium, qui illos dialogos latine loqui cupiebant ardenter. Między tymi, którzy krok Orzechowskiego ganili, był Stanisław Hozjusz. Hozjusz już wprawdzie zamłodu, według biografji Stanisława Reszki (c. XI), po polsku się nauczył i pisał polskie kazania, ale nie wierzył, żeby trudne tajemnice religji można było w innym języku jak łacińskim roztrząsać, a niedowierzał sposobności języka polskiego. Jeszcze później (l. c., c. XVII) bronił nawet we Włoszech przywilejów łacińskiego języka, latinae linguae principatum.

Ale inni wiedzieli, że rękojmią wpływu i skuteczności pisma i słowa może być wyłącznie jego zrozumiałość; nowinkarze mieli to przeświadczenie i wprowadzali je w życie. I katolikom powoli zaświtała prawda, że wpływ na pospólstwo można osiągnąć tylko w języku tego pospólstwa, a zarazem tylko w ten sposób zwalczać zarzuty wśród ludności szerzone. Około połowy szesnastego wieku występują już pisarze, używający wyłącznie polskiej mowy. Rej nią pisał, bo łaciny nie znał, Górnicki się do polskiej twórczości ograniczył, bo widział w polszczyźnie odpowiednie narzędzie do wyrażenia wszystkich swoich myśli i uczuć. Autorzy też zaczynają śmiało i stanowczo uprawnienia polszczyzny stwierdzać.

Stanisław Murzynowski, szermierz protestantyzmu, ogłosił w Królewcu w r. 1550 pismo, napominające do stałości w religji, p. t. Historja żałosna i straszliwa o Franciszku Spierze, który się dla bojaźni ludzkiej prawdy Pańskiej zaparł i dlatego jest na strach świata... skaran. Wyznawał w niem bez ogródki: „Nie wstydzę się dla tegoza nie, iż to jest polskie a nie łacińskie”. Inni ubierali tę swoją śmiałość w inne, nie mniej silne słowa. Kiedy biskup Andrzej Zebrzydowski w r. 1548 tłumaczył się z tego, iż do kogoś po polsku napisał, użył słów: Polonus scripsi Polona lingua et ad Polonum2122. A podobne słowa występują odtąd w podobnych obronach innych autorów prawie jako formułka. Orzechowski, posławszy w r. 1564 swoją rozprawę Quincunx posłom koronnym do Warszawy, mówił w przedmowie do czytelnika: „A jeśliże chcesz wiedzieć, czemu polskim językiem pisarz Quincunxa swego pisał tobie, wiedz, iż przeto, iż on nie chce, aby go czytał Włoch, Niemiec, Francuz, Hiszpan; Polak Polakom pisał, co Polsce zdrowego być mienił”. — Górnicki we wstępie Drogi do zupełnej wolności odzywa się podobnie: „Polak Polakom po polsku piszę... aby się co w pośrodek podało, podobnego do poratowania ojczyzny naszej”.

Walka o pryncypat łaciny różne w różnych dziedzinach przybierała kształty, którym z kolei się przyjrzymy. Ogólnie powiedzieć można, że proza broniła się silniej przed wtargnięciem narodowych języków; na polu poezji zato oba przeciwne obozy były bardziej ugodnie i pokojowo usposobione.

Więc przedewszystkiem nie chciano dopuścić polszczyzny do teologji i rozpraw religijnych; uważano, że to byłoby prawie profanacją. Teolodzy krakowscy stali na tem stanowisku: res sacras vernacula lingua imprimi debere negant23, jak się wyraził magister Andrzej z Kobylina we wstępie do wydania Żołtarza Dawidowego. A przekonanie to dzieliło wielu innych; Hozjusz wątpił, żeby rzeczy teologiczne w narodowym języku wysłowić można, a wątpił (i wątpiono) nawet wtedy, kiedy od połowy wieku następujące po sobie z kolei przekłady Pisma świętego, począwszy od Seklucjanowych24 aż do Wujkowego, uprzystępniły i wyraziły myśli Pańskie dla ogółu Polaków. Odmawiano językowi polskiemu zdolności wyrażania pojęć wyższych, ogólnych i oderwanych, również uważano go za niesposobny do wykładu naukowego. Czyż Górnicki miał na myśli tę niezdolność narodu do oderwanych pojęć, kiedy w Dworzaninie twierdził, iż „Polacy chcą wszystko brać cieleśnie”? Skargi na niedomagania języka polskiego w tym względzie powtarzają się często. Stanisław Murzynowski pisał około połowy wieku: „Wielu mniema, żeby nie mogła być żadna rzecz pożyteczna a poważna wypisana” w polskim języku. Skarga jeszcze w r. 1578 nie przypuszczał, żeby jakąkolwiek umiejętność można uprawiać po polsku25. I w tymże samym roku ks. Hieronim Powodowski, kanonik poznański, w swoim Korabiu zewnętrznego Potopu kładzie predykamenta, czyli kategorje istnienia po łacinie, „których słów naszym polskim językiem, który się więcej kuchnią niż dialektyką bawił, właśnie wyłożyć nie możemy”26. I to mówił kaznodzieja znany, który w swych przemowach, zarówno polskich jak łacińskich, dotykał najzawilszych problemów teologji, a mówił tak dlatego, że uprzedzenie stulecia ciężyło jeszcze na narodowym języku. Kiedy w r. 1605 nalegał Dymitr Samozwaniec na swych preceptorów jezuickich, XX. Czyżowskiego i Ławickiego, aby go czegokolwiek uczyli, odparli mu ojcowie, że — ponieważ nie umiał po łacinie — życzenia jego nie zdołają wypełnić; bo wykład jakiejkolwiek nauki w językupolskim natrafiłby na nadzwyczajne trudności. Uprzedzenie przetrwało więc szesnaste stulecie, mimo że już dawno Kalwin w narodowym swym języku o teologji rozprawiał, mimo że n. p. Kromer w swoich Rozmowach ośmielił się do pisma tego „nieco greckich słów a polskich niezwyczajnych i też filozofji wtoczyć” (Rozmowa trzecia, w wyd. Łosia str. 173). Próżne też były biadania Górnickiego w Dworzaninie: „niewiem, czemu tak podle rozumiemy o swoim języku, jakoby łacińskich nauk w się wziąć nie mógł, co się mnie wielkie głupstwo zdaje”. Przesąd, że teologja, filozofja i nauka powinny po łacinie przemawiać, znaczy się po dziś dzień w niektórych objawach; z dawniejszych czasów przypomnieć warto Benedykta Spinozę, co w siedemnastym wieku system swój i pojęcia wyraził po łacinie, a dalej Leibnitza, który w swych dziełach często łacinie dawał pierwszeństwo. Zarówno uniwersytety, jak nawet szkoły średnie przechowały i hodowały przez długie wieki przeświadczenie, że dla nauki i nauczania jedynie stosownego słowa może dostarczyć łacina.

Ludzie nauki i wytwornego wykształcenia uważali ten język za jedynie godny w przemowie i księdze. Według średniowiecznego wyrażenia, język pospolity coram clericis saporem suavitatis non habet27. Dlatego dziwić nas może, ale zarazem nie zdziwi, pewien list Andrzeja Patrycego Nideckiego z r. 1564 do Hozjusza. Posyłał on wtedy Hozjuszowi z pewną nieśmiałością świeżo wydrukowanego Satyra Kochanowskiego i powiadał, że ośmielił się na tę przesyłkę, quoniam Illustriss. Dom. V... materna lingua conscriptos libros legere intellexi. Ze strony Hozjusza uchodziło to wyraźnie za rodzaj ustępstwa na korzyść mowy i literatury pospolitej. A jeżeli do wielkich osobistości prawie wyłącznie łacina znajdowała przystęp, to tem bardziej uchodziła ona za jedynie godną, aby rozbrzmiewaćw świątyniach i przybytkach Bożych. Trudno więc było wywalczyć dla kazań polskich prawa i uznanie. Dlatego szczególnie w początkach średniowiecza kaznodziejstwo mało się rozwijało; dopiero w trzynastym wieku Dominikanie i Franciszkanie ożywili w zachodniej Europie tę dziedzinę. My jednak spóźnialiśmy się na tem polu. Duchowieństwo polskie nie było dosyć wykształcone, żeby samodzielnie w tej dziedzinie się odznaczyć. Klasztory zaniemczone mogły dostarczyć jedynie niemieckich kaznodziei, a głos niemieckich kapłanów rozbrzmiewał także w miastach, przeważnie niemieckich. Nie pomogły wiele dążenia chwalebne biskupów, jak arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakóba Świnki, który w r. 1285 zarządził, „aby przy każdym kościele katedralnym i zakonnym jakiegobądź miejsca przełożeni szkół koniecznie język polski umieli, iżby po polsku dzieciom pisarzy przekładali”. W piętnastym wieku trochę lepiej dziać się zaczyna: Ostroróg w swem Monumentum występował gwałtownie przeciw zaniemczaniu naszych kościołów. Długosz jednak w bardzo czarnych kolorach przedstawia położenie rzeczy w początku piętnastego wieku: „Rzadko bardzo — mówi — w całym kościele polskim kazano po polsku do ludu, rzadko słyszano kazania objaśniające w sposób uczony prawo Boże, bo dla rzadkości nauki i ksiąg mało było takich, którzyby umiejętnie i odpowiednio kazać umieli, skoro wszyscy Polacy z wyjątkiem nielicznych albo uczonych albo zakonników, w wielkiej części obcego pochodzenia, zwracali się do światowego i świeckiego życia, stronili od nauki i unikali zachodu ewangelicznego nauczania28”. Następują potem słowa pierwszorzędnej wagi dla znaczenia uniwersytetu krakowskiego: „Wreszcie założenie krakowskiego studjum usunęło to zaniedbanie i niedostatek, który trwał przeztak długie wieki”. Odtąd kazania polskie zaczęły, według Długosza, rozbrzmiewać nietylko po miastach, lecz i po wsiach całego królestwa. Kazań jednak polskich z piętnastego wieku znamy mało. Działo się tutaj niewątpliwie to, co się działo w całym świecie: kaznodzieja mówił do ludu w narodowym języku, kiedy zaś następnie zamierzył słowa swe ubrać w formę literacką, natenczas przyodziewał je w szatę powszechnego, kościelnego języka i spisywał je po łacinie29. Z nazwisk wybija się w Polsce nazwisko Pawła z Zatora. W r. 1454 fundował Zbigniew Oleśnicki stałe beneficium i stanowisko kaznodziei w kościele katedralnym krakowskim. Miał on przemawiać po polsku, a Paweł z Zatora, który słynął już ze swej polskiej wymowy, wstąpił jako pierwszy na to nowe stanowisko.

Orzechowski dopatrzył się i dosłyszał w swojem pokoleniu wielkiego wzmożenia się wymowy i wymienił ze szczególnem uznaniem Dominikanów: Łukasza Lwowczyka i Malchera z Mościsk. Sam wreszcie o swej wymowie mówił, że swoje kaznodziejskie natchnienia czerpał nie z książek, lecz z głębin myśli i serca wystraszonego o dolę ojczyzny. „To, co się drugdy mówi albo pisze, ja mam nie tak z wielkiego czytania, albo z jakiej osobliwej nauki.... jako z ustawicznego myślenia i z bojaźni wielkiej”. Nie teorje retoryczne, lecz osobiste uczucia zrobiły go mówcą.

Ale choć narodowe języki zdobywały swe prawa na kazalnicy, przyjętym było obyczajem, że przy wielkich i uroczystych obchodach rozbrzmiewał głos kaznodziejski po łacinie. U nas oczywiście takie same panowały porządki; przekonamy się jednak, że często wyłamywano się z pod nich i uświęconej tradycji. Długosz wyraźnie poświadcza, że w r. 1434 na pogrzebie Władysława Jagiełły mistrz Paweł z Zatora miał mowę po polsku, w której wyliczył pobożne i znakomite króla Władysława czyny i wszystkim słuchaczom łzy wycisnął słodką swoją wymową (suo dulci eloquio)30. Jak się rzecz odbyła na pogrzebie Zygmunta Starego w roku 1548, niezupełnie jest jasnem; wiemy tyle, że biskup Samuel Maciejowski po ewangelji wśród mszy, odprawianej przez arcybiskupa gnieźnieńskiego, uczynił kazanie, jak u Bielskiego czytamy, „dosyć dobre i długie”. To samo donosi Orzechowski w Annalach i Górnicki w Dziejach w Koronie, lecz różnią się tem, że Orzechowski mówi, iż kazanie to było polskiem, Górnicki zaś, iż łacińskiem. Więc Orzechowski w Annalach nawet przygania ten krok Maciejowskiemu (ks. I, str. 17 w wyd. Działyńskiego), quod polonice... verba fecit quasi ea oratio ad solos Polonos nec etiam ad alienos qui aderant pertineret; sed Samueli ita tum fuerat visum, ut Polonum regem apud Polonos sermone laudaret polono31. — U Górnickiego tymczasem czytamy: „Kazanie na mszej wielkiej po łacinie uczynił ks. Maciejowski.... którem tak wzruszył ludzie, iż i ci, którzy nie do końca rozumieli języka łacińskiego, musieli płakać”. Albo tedy miał Maciejowski przy tej okazji dwie mowy, jedną łacińską, drugą polską, jakby można wnioskować z późniejszych wydań Kroniki Bielskiego, albo też mowę, pierwotnie wypowiedzianą po polsku, ogłoszono następnie po łacinie, co spowodowało nieporozumienie u późniejszych dziejopisów.

Stosunki te i pojęcia zarysowały się dosyć jaskrawo przy sposobności wjazdu króla Zygmunta Augusta z Barbarą do Krakowa w r. 1549. Według Acta actorum kapituły krakowskiej, poleciła taż kapituła Piotrowi Myszkowskiemu, aby przyjął królewską parę honorifice aliqua oratione latina.... ita tamen, ut una eademque oratione etiam ipsam coniugem regis... exciperet, quandoquidem indignum visum est professioni et ordini ecclesiastico, ut polonica aliqua oratio, nunquam alias audita, ad ipsam regis uxorem fieri deberet. Otóż Myszkowski niezupełnie się zastosował do tych zleceń: króla powitał wprawdzie mową łacińską, ale do królowej Barbary „uczynił witanie po polsku, dobrze, mądrze i roztropnie, tak iż się wszem podobało”32. — Wyraźnie więc uchylano się w tej dziedzinie już chętnie od odziedziczonych a krępujących zwyczajów. A przytem nadmienić warto, że już dawniej przełamywano w tej mierze ustalone porządki. Kiedy Jan Konarski, biskup krakowski, składał w r. 1515 Zygmuntowi Staremu hołd po zwycięstwie nad Moskwą i szczęśliwym do ojczyzny powrocie, uczynił on rzecz do króla po łacinie, a do królowej Barbary wypowiedział polską orację.33

Historjografja także wydawała się dziedziną, wymagającą dostojnej, łacińskiej szaty. Dlatego pisał po łacinie Miechowita, którego Andrzej z Kobylina na polskie przełożył, dalej Kromer i Orzechowski w swoich Annales. Ale Marcin Bielski, stały polszczyzny poplecznik, ogłosił w r. 1551 swą Kronikę świata po polsku, za co mu wierszopis Andrzej Ciesielski dzięki składał rymami w przemowie do czytelnika na końcu dzieła:

Ten sam podał najpierwej w piśmie polskiem drogę,  
Aby każdy czytając zgoił swą ułogę34.  
 

Górnicki, co zawsze usiłował wykazać równe prawa polszczyzny we wszystkich wiedzy zakresach, wykluczył równieżw swem historycznem dziele łacinę. — Tenże sam Górnicki uprawiał także publicystykę w polskim języku: słusznie mu się wydawało, że głos doradczy w sprawach publicznych, aby był doniosłym i skutecznym, powinien być zrozumiałym dla warstw szerszych. Pierwsi pisarze polityczni w szesnastym wieku, jak Modrzewski i Przyłuski, pisali po łacinie. Rej jednak potrącał o sprawy publiczne po polsku, a Orzechowski i Górnicki postanowili polskiemi pismami wpływać na posłów sejmowych. Ten sam powód skłonił Kochanowskiego do napisania po polsku swych Wróżek i Satyra, który jest najwcześniejszym utworem polskim większych rozmiarów tego poety. Na sejmie warszawskim z r. 1563 miał on zyskiwać stronników dla popierania myśli królewskich i podkanclerzego Piotra Myszkowskiego.

Pozostaje wreszcie list i korespondencja. Oczywiście interesa codzienne, powszednie, załatwiano doraźnem

1 2 3 4 5 6 7
Idź do strony:

Darmowe książki «Walka o język polski w czasach Odrodzenia - Kazimierz Morawski (książki naukowe online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz