Etyka - Benedykt de Spinoza (wirtualna biblioteka .txt) 📖
Etyka w porządku geometrycznym dowiedziona (Ethica ordine geometrico demonstrata) stanowi fundamentalne dzieło Spinozy. Holenderski filozof wyłożył tu subtelną, posiadającą wyraźnie mistyczne korzenie, wizję wszechświata jako rzeczywistości zawierającej się i rozwijającej wewnątrz istoty boskiej i przez samo to znajdującej w bóstwie uzasadnienie oraz sensowność. Stosując porządek wywodu wzorujący się na sposobie prowadzenia rozumowania zapoczątkowany przez Euklidesa, Spinoza podejmuje wysiłek stworzenia filozoficznego, bezpiecznego schronienia przed wyzwaniami ideowymi swego czasu: ze strony racjonalizmu, materializmu czy determinizmu, a także przed niestabilnością natury ludzkiej, skłonnej raczej do ulegania emocjom i wrażeniom niż do pracy emocjonalnej.
- Autor: Benedykt de Spinoza
- Epoka: Barok
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Etyka - Benedykt de Spinoza (wirtualna biblioteka .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Benedykt de Spinoza
DODATEK. Stąd oraz z Twierdzenia 28 wynika, że każdy wedle możności dąży do tego, aby każdy miłował to, co on miłuje, i nienawidził tego, ku czemu i on żywi nienawiść. Dlatego też mówi poeta:
PRZYPISEK. Ta dążność do sprawienia, aby wszyscy podzielali miłość lub nienawiść, którą my żywimy, jest w rzeczywistości ambicją (ob. Przyp. do Tw. 29).
Widzimy z tego, że każdy z natury pragnie, ażeby wszyscy inni żyli według jego myśli, a skoro wszyscy tego pragną jednakowo, to stoją sobie wzajemnie na przeszkodzie i, gdy każdy chce być przez wszystkich chwalony, czyli miłowany, nienawidzą jeden drugiego.
Twierdzenie 32Jeżeli wyobrażamy sobie, że ktoś cieszy się jakąś rzeczą, którą jeden tylko może posiadać, to będziemy dążyli do sprawienia, aby on jej nie posiadał.
DOWÓD. Przez to samo już, że wyobrażamy sobie, iż ktoś cieszy się jakąś rzeczą (według Tw. 27 wraz z Dod. 1), będziemy tę rzecz miłowali i pożądali cieszenia się nią. Ale (według założenia) wyobrażamy sobie, że tej radości stoi na przeszkodzie, iż tamten cieszy się tą rzeczą, a zatem (według Tw. 28) będziemy dążyli do tego, aby jej nie posiadał. Co b. do d.
PRZYPISEK. Widzimy więc, że natura ludzka w większości przypadków tak jest urządzona, iż ludzie współczują z tymi, którym źle się powodzi, a żywią zawiść dla tych, którym dobrze się powodzi, i to (według Tw. 32) z tym większą nienawiścią, im więcej miłują rzecz, będącą według ich wyobrażenia w posiadaniu kogoś innego.
Widzimy następnie, że z tej samej własności natury ludzkiej, z której wynika, że ludzie są miłosierni, wynika również, że są zawistni i ambitni.
Wreszcie, jeśli zechcemy zajrzeć do doświadczenia, to znajdziemy, że potwierdza ono to wszystko, zwłaszcza gdy zwrócimy uwagę na lata swojej młodości. Otóż widzimy, że dzieci, ponieważ ciało ich znajduje się ciągle jakby w równowadze, śmieją się lub płaczą z tego tylko powodu, że widzą, jak kto inny śmieje się lub płacze; prócz tego, widząc, że inni coś robią, chcą to zaraz naśladować, oraz pożądają dla siebie tego wszystkiego, co według ich wyobrażenia sprawia komu innemu rozkosz. Nic dziwnego, albowiem obrazy rzeczy są, jak powiedzieliśmy, właśnie pobudzeniami ciała ludzkiego, czyli objawami, wzbudzanymi w ciele ludzkim przez przyczyny zewnętrzne i usposabiającymi je do tego lub owego działania.
Twierdzenie 33Jeżeli miłujemy rzecz do nas podobną, to dążymy wedle możności do sprawienia, aby i ona nas miłowała nawzajem.
DOWÓD. Dążymy do wyobrażania sobie przed wszystkim innym rzeczy, którą miłujemy (według Tw. 12). Jeżeli więc ta rzecz jest do nas podobna, to będziemy dążyli do tego, aby przede wszystkim w niej wzbudzać radość (według Tw. 29), czyli będziemy starali się wedle możności sprawić, aby w rzeczy miłowanej wzbudzała się radość w połączeniu z ideą o nas, tj. (według Przyp. do Tw. 13), aby nas wzajemnie miłowała. Co b. do d.
Twierdzenie 34Im większe wzruszenie, według naszego wyobrażenia, odczuwa dla nas rzecz umiłowana, tym więcej chlubić się będziemy.
DOWÓD. Dążymy (według Tw. 33) do tego wedle możności, aby rzecz umiłowana nawzajem nas miłowała, tj. (według Przyp. do Tw. 13), ażeby w rzeczy umiłowanej wzbudzała się radość w połączeniu z ideą o nas. A więc im większa radość według naszego wyobrażenia wzbudza się z naszej przyczyny w rzeczy umiłowanej, tym więcej podtrzymuje się owo dążenie, tj. (według Tw. 11 wraz z Przyp.) tym większa wzbudza się w nas radość. A jeżeli radujemy się z tego, że wzbudziliśmy radość w kimś do nas podobnym, to patrzymy na siebie z radością (według Tw. 30). A więc im większe jest wzruszenie, które, według naszego wyobrażenia, odczuwa dla nas rzecz umiłowana, z tym większą radością będziemy patrzyli na siebie, czyli (według Przyp. do Tw. 30) tym bardziej chlubić się będziemy.
Twierdzenie 35Jeżeli ktoś sobie wyobraża, że umiłowana rzecz równym lub ciaśniejszym jeszcze węzłem przyjaźni, jaką on sam był obdarzony, łączy się z kimś innym, to wzbudzi się w nim nienawiść ku tejże umiłowanej rzeczy i będzie on żywił dla tego innego zawiść.
DOWÓD. Im większa jest według czyjegoś wyobrażenia miłość dla niego wzbudzona w rzeczy umiłowanej, tym bardziej będzie się chlubił (według Tw. 34), tj. (według Przyp. do Tw. 30) tym więcej będzie się radował. A zatem (według Tw. 28) będzie on dążył wedle możności do wyobrażania sobie, że rzecz miłowana jest z nim jak najściślej związana, a ta dążność, czyli to pragnienie wzrasta, gdy on wyobraża sobie, że ktoś inny pożąda tej rzeczy dla siebie (według Tw. 31). Ale według założenia ta dążność, czyli to pragnienie powstrzymuje się przez obraz tejże rzeczy umiłowanej w połączeniu z obrazem tego, który rzecz umiłowaną wiąże ze sobą. A więc (według Przyp. do Tw. 11) przez to samo wzbudzi się w nim smutek w połączeniu z ideą rzeczy umiłowanej jako przyczyny i jednocześnie z obrazem tamtego innego; tzn. (według Przyp. do Tw. 13) wzbudzi się w nim nienawiść ku rzeczy umiłowanej i zarazem ku tamtemu innemu (według Dod. do Tw. 15), dla którego (według Tw. 23) żywić będzie zawiść z tego powodu, że rozkoszuje się umiłowaną rzeczą. Co b. do d.
PRZYPISEK. Taka nienawiść ku umiłowanej rzeczy w połączeniu z zawiścią nazywa się zazdrością [zelotypia], która przeto nie jest niczym innym, jak chwiejnością ducha, powstałą z miłości i nienawiści zarazem, w połączeniu z ideą kogoś innego, do kogo żywi się zawiść. Nadto ta nienawiść ku rzeczy umiłowanej będzie większa proporcjonalnie do radości wzbudzanej zwykle w zazdrosnym przez miłość wzajemną w rzeczy umiłowanej, i także proporcjonalnie do wzruszenia wzbudzanego w nim względem tego, kto według jego wyobrażenia łączy się z rzeczą umiłowaną. Jeżeli bowiem nienawidził go, to przez to samo już (według Tw. 24) będzie nienawidził rzeczy umiłowanej, ponieważ wyobraża sobie, że ona wzbudza radość w tym, czego on nienawidzi, a także (według Dod. do Tw. 15) dlatego, że jest zmuszony łączyć obraz rzeczy umiłowanej z obrazem tej, której nienawidzi. Taki stosunek zachodzi najczęściej przy miłości ku kobiecie. Kto bowiem sobie wyobraża, że kobieta, którą kocha, oddaje się innemu, to nie tylko będzie się smucił przez to, że jego popęd ulega wstrzymaniu, lecz i będzie się odwracał od niej z odrazą dlatego, że jest zmuszony do łączenia obrazu rzeczy umiłowanej z częściami wstydliwymi i wydzielinami kogoś innego. I to wreszcie dochodzi, że zazdrosny bywa przyjmowany przez rzecz umiłowaną już nie z takim samym wyrazem twarzy, jak zwykle bywało, więc smuci się jeszcze i z tej przyczyny, jak zaraz wykażę.
Twierdzenie 36Kto przypomina sobie rzecz, którą kiedyś rozkoszował się, pożąda posiadania jej przy tych samych okolicznościach, przy których wówczas rozkoszował się nią.
DOWÓD. Wszystko, co człowiek widział wraz z rzeczą, którą się rozkoszował (według Tw. 15), będzie ubocznie przyczyną jego radości. Dlatego (według Tw. 28) będzie pożądał posiadania tego wszystkiego wraz z rzeczą, którą się rozkoszował, czyli będzie pożądał posiadania owej rzeczy przy wszystkich tych samych okolicznościach, przy których wówczas się nią rozkoszował. Co b. do d.
DODATEK. Jeżeli przeto miłujący spostrzeże brak jednej z owych okoliczności, to będzie się smucił.
DOWÓD. O ile bowiem spostrzega brak którejś okoliczności, o tyle wyobrażać sobie będzie coś, co wyłącza istnienie owej rzeczy. Ponieważ zaś z powodu miłości pożąda owej rzeczy, czyli okoliczności (według Tw. 36), więc (według Tw. 19) smucić się będzie, o ile wyobraża sobie jej brak.
PRZYPISEK. Smutek ten, o ile dotyczy nieobecności tego, co miłujemy, nazywa się tęsknotą [desiderium].
Twierdzenie 37Pożądanie, powstające ze smutku lub z radości, z nienawiści lub z miłości, jest tym większe, im większe jest takie wzruszenie.
DOWÓD. Smutek zmniejsza lub powstrzymuje moc działania człowieka (według Przyp. do Tw. 11), tj. (według Tw. 7) zmniejsza lub wstrzymuje dążność człowieka do zachowania swego bytu i dlatego (według Tw. 5) jest tej dążności przeciwny. A w kim jest wzbudzony smutek, ten dąży właśnie do usunięcia go. Im większy zaś jest smutek (według Okr. smutku), tym większej części mocy działania ludzkiego przeciwstawia się on z konieczności, a więc im większy jest smutek, z tym większą mocą działania człowiek będzie dążył do usunięcia smutku, tj. (według Przyp. do Tw. 9) z tym większym pożądaniem, czyli popędem, będzie dążył do usunięcia smutku. Dalej, ponieważ radość (według tegoż Przyp. do Tw. 11) zwiększa lub podtrzymuje moc działania człowieka, to tą samą drogą dowodzi się łatwo, że człowiek, w którym jest wzbudzona radość, nie pożąda niczego innego, jak zachowania jej, i to tym bardziej, im większa jest radość. Wreszcie, ponieważ nienawiść i miłość same są wzruszeniami smutku albo radości, wynika w ten sam sposób, że dążność, popęd, czyli pożądanie, powstające z nienawiści lub miłości, będzie większe w miarę nienawiści i miłości. Co b. do d.
Twierdzenie 38Kto powziął nienawiść ku umiłowanej rzeczy, tak że miłość całkowicie się usuwa, ten będzie żywił dla niej większą nienawiść, aniżeli gdyby przy tejże przyczynie nienawiści nigdy jej nie był miłował, i to tym bardziej, im większa była przedtem miłość.
DOWÓD. Kto bowiem zaczyna nienawidzić rzeczy umiłowanej, w tym ulega powstrzymaniu więcej popędów, aniżeli gdyby jej nie był miłował. A miłość jest radością (według Przyp. do Tw. 13), do zachowania której człowiek wedle możności (według Tw. 28) dąży, i to (według tegoż Przyp.) biorąc rzecz umiłowaną jako obecną i (według Tw. 21) wzbudzając w niej radość wedle możności. Ta dążność (według Tw. 37) jest tym większa im większa jest miłość i im większa jest dążność do sprawienia, aby rzecz umiłowana odwzajemniała się miłością (ob. Tw. 33). Atoli ta dążność ulega powstrzymaniu przez nienawiść do rzeczy umiłowanej (według Dod. do Tw. 13 oraz Tw. 23), a więc w miłującym (według Przyp. do Tw. 11) i z tej przyczyny wzbudzi się smutek, i to tym większy, im większa była miłość. To znaczy, że prócz smutku, będącego przyczyną nienawiści powstanie jeszcze inny stąd, że ową rzecz miłował, a skutkiem tego będzie patrzył na rzecz miłowaną jeszcze z większym wzruszeniem smutku, tj. (według Przyp. do Tw. 13) tym większą będzie żywił dla niej nienawiść, aniżeli gdyby jej nie był miłował, i to tym bardziej, im większa była miłość. Co b. do d.
Twierdzenie 39Kto kogoś nienawidzi, będzie dążył do wyrządzania mu zła, chyba że lęka się, iż powstanie stąd większe zło dla niego samego; i przeciwnie, kto kogo miłuje, będzie dążył do wyrządzania mu dobra według tego samego prawa.
DOWÓD. Mieć do kogoś nienawiść jest to (według Przyp. do Tw. 13) wyobrażać go sobie jako przyczynę smutku i dlatego (według Tw. 28) ten, kto kogoś nienawidzi, będzie dążył do usunięcia go lub zniszczenia. Ale jeżeli stąd lęka się dla siebie czegoś smutniejszego, czyli (co jest to samo) większego zła i mniema, że może go uniknąć, nie przyczyniając zła zamierzonego nienawidzonemu, to będzie pożądał (według tegoż Tw. 28) powstrzymania się od wyrządzenia zła, i to (według Tw. 37) z większą dążnością od tamtej, z którą zamierzał wyrządzić zło, a więc ta weźmie górę, jak powiedzieliśmy. Druga część dowodu prowadzi się w ten sam sposób. A zatem kto kogoś nienawidzi itd. Co b. do d.
PRZYPISEK. Przez dobro rozumiem tutaj wszelkiego rodzaju radość i wszystko, co ją sprowadza, a głównie to, co zaspokaja jakiekolwiek życzenie. Przez zło zaś rozumiem wszelkiego rodzaju smutek, a głównie ten, który powstaje przy niezaspokojeniu życzenia. Wykazaliśmy bowiem powyżej (w Przyp. do Tw. 9), że nie pożądamy czegoś dlatego, że mamy je za dobre, lecz przeciwnie, nazywamy dobrem to, czego pożądamy, a zatem nazywamy złem to, do czego mamy odrazę. Dlatego każdy według swej wzruszeniowości sądzi, czyli ocenia, co jest dobre, a co złe, co lepsze, a co gorsze i wreszcie co jest najlepsze i co najgorsze. Tak oto skąpiec sądzi, że masa pieniędzy jest czymś najlepszym, a brak ich czym najgorszym. Człowiek ambitny nie pożąda niczego tak jak chluby i przeciwnie, niczego tak się nie obawia jak hańby. Dla zawistnego nic nie jest tak przyjemne jak cudze nieszczęście i nic tak nieznośne jak cudze szczęście. W ten sposób każdy według swej wzruszeniowości uważa każdą rzecz za dobrą lub złą, pożyteczną lub niepożyteczną.
Wzruszenie, usposabiające człowieka tak, że zaniechuje tego, co chce, lub chce to, czego nie chce, nazywa się trwogą [timor], która przeto nie jest niczym innym, jak obawą, o ile ta człowieka usposabia do unikania zła, które uważa za przyszłe, przez mniejsze (ob. Tw. 28). A gdy to zło, którym on się trwoży, jest hańbą, to obawa nazywa się wstydem [verecundia]. Wreszcie jeżeli pożądanie uniknięcia przyszłego zła powstrzymuje się przez trwogę przed innym złem, tak że się nie wie, czego raczej chcieć, to taka obawa nazywa się przerażeniem [consternatio], szczególnie gdy jedno,
Uwagi (0)