Timajos - Platon (zdalna biblioteka .txt) 📖
Późny dialog Platona, w którym dominuje monolog tytułowego pitagorejczyka Timajosa na temat natury świata fizycznego i człowieka. W obszernym wykładzie autor przedstawia przyczynę stworzenia wszechświata przez boskiego stwórcę, budowę wszechświata oraz żywioły, z których się składa. Omawia stworzenie człowieka, jego anatomię i fizjologię.
Całościowa wizja świata, szczegółowy opis mechaniki niebios i idealnego, matematycznego ładu, czyli „kosmosu”, spowodowały, że już w starożytności tekst ten budził żywe zainteresowanie filozofów. W średniowieczu myśliciele chrześcijańscy zestawiali kosmogonię Timajosa z opisem stworzenia z biblijnej Księgi Rodzaju, dzieło cieszyło się także powodzeniem w kulturze arabskiej. Alchemia renesansowa przyswoiła sobie z niego podstawowe elementy świata, żywioły, jako doskonałe bryły geometryczne – wielościany foremne, za przyczyną tego dialogu zwane „bryłami platońskimi”. Jeszcze w wieku XVII wieku Kepler użył brył platońskich jako kluczowych w swoim modelu kosmologicznym, ujmując w jeden porządek najdrobniejsze i najrozleglejsze składowe świata.
- Autor: Platon
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Timajos - Platon (zdalna biblioteka .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Platon
XIX. W rozpędzie twierdzi autor, że powstawanie istniało, zanim jeszcze świat powstał. W rozpędzie, bo bez sprzeczności mógł to twierdzić tylko o ideach, że istniały wtedy, choć nie powstały nigdy.
Autor wyobraża sobie, że wstrząśnienia przenikające materię złożoną z różnorodnych cząstek o różnej masie musiały ją uporządkować przestrzennie, to znaczy w różnych miejscach rozmieścić każdy z czterech żywiołów.
Do porządku przyczyniło się równocześnie i to, że bóg nadał żywiołom różne postacie, wytwarzając je wszystkie z materii nieokreślonej jakościowo przy zachowaniu pewnych stosunków ilościowych.
XX. Teraz bardzo ciężki ustęp, który wygląda na opis budowy drobinowej czterech żywiołów. Każdy żywioł składa się z drobin niewidzialnych dla swej małości, ale widzialnych zasadniczo. Drobiny wszystkich żywiołów są wielościanami foremnymi. Drobiny ognia to czworościany foremne, drobiny powietrza to ośmiościany (druga bryła), drobiny wody mają kształt dwudziestościanów (trzecia bryła), drobiny ziemi są sześcienne (czwarta bryła). Dwunastościan pięciokątowy72 ma być symbolem wszechświata. Każdy rodzaj drobin składa się z atomów. Atomy wszystkich żywiołów są trójkątami. Atomy ziemi są trójkątami równoramiennymi z kątem prostym u wierzchołka, atomy innych pierwiastków trójkątami nierównoramiennymi, w których przeciwprostokątna jest dwa razy dłuższa od krótszej przyprostokątnej.
Dlatego tak, że kwadratową powierzchnię każdej ściany sześcianu można złożyć z czterech trójkątów prostokątnych równoramiennych — a ściany wielościanów, które są trójkątami równobocznymi, dadzą się złożyć każda z dwóch albo z sześciu trójkątów prostokątnych, w których przeciwprostokątna jest dwa razy dłuższa od krótszej przyprostokątnej.
Z tego wynika, że drobiny żywiołów są podobne do pustych modeli krystalograficznych z kartonu albo ze szkła, mogą się rozpadać na poszczególne trójkąty albo na ściany i te składniki mogą się zrastać w nowe inne bryły o ścianach trójkątnych, równobocznych. Dlatego ogień, powietrze i woda mogą przechodzić w siebie nawzajem, a tylko z ziemi nie mogą się tworzyć inne żywioły, ani ziemia nie może powstawać z innych, bo z trójkątów nierównoramiennych nie porobią się trójkąty równoramienne i na odwrót.
To ostatnie twierdzenie jest sprzeczne z poprzednio podanym twierdzeniem o możliwości przemiany każdego żywiołu w każdy inny. Widocznie dialog nie został po napisaniu zrewidowany i uzgodniony. Co więcej, autor z całym spokojem powiada, że poprzednie twierdzenie Timajosa było fałszywe. Sprzeczności były z góry przewidziane i zapowiedziane, i tak zostały — nienaruszone.
Niestrawne jest i to, że Platon wyraża się tak, jakby swoje trójkąty uważał za dwuwymiarowe powierzchnie, a równocześnie opisuje ich działanie, rozcinanie, krajanie tak, jakby to były nie dwuwymiarowe, ale trójwymiarowe cienkie blaszki, płytki, szybki. Zdaje się więc, że raczej tak, trójwymiarowo, musiał je sobie wyobrażać.
Trudno dojść, czemu u niego kąt bryłowy czworościanu następuje po najbardziej rozwartym z kątów płaskich. Najbardziej rozwarty z płaskich to półpełny, a naroże czworościanu nie jest najbardziej rozwarte i zbliżone do płaszczyzny ze wszystkich kątów bryłowych. Tu komentarze zawodzą.
Dwunastościan pięciokątowy wydawał się pitagorejczykom postacią atomów eteru — Platon kazał go użyć Demiurgowi do wymalowania wszechświata. Ale w jakim sposobie — nie wiadomo. Daremnie tu mówić o dwunastu znakach zodiaku, bo ich układ nie odpowiada ścianom dwunastościanu. I nie trzeba się łudzić, że dwunastościan jest najpodobniejszy do kuli, bo dwudziestościan jest do niej też podobny. Dwunastościan musiał mu się podobać więcej niż inne bryły foremne i to chyba wystarczało.
Mimo wszelkich mętów ustęp ten zawiera genialne przeczucie jedności materii oraz początek nowoczesnej chemii ogólnej. Jest to olbrzymi krok naprzód w stosunku do wody Talesa73 albo powietrza Anaksymenesa74 czy zarodków Anaksagorasa75.
XXI. Platon skłania się do tego, że świat jest tylko jeden, jedyny, ale nie obstaje przy tym mocno. Wydaje się to sprawą dowolną. My przecież nie wiemy, ile jest gwiazd. Jeżeli ktoś zechce z góry wszystkie gwiazdy, jakie tylko są, liczyć do jednego świata, to słusznie powie, że świat jest tylko jeden. A jeżeli światem nazywać będzie tylko nasz układ planetarny albo tylko nasz układ Drogi Mlecznej, a mgławice liczyć osobno, to może twierdzić, że światów jest więcej. Nie ma się o co spierać.
Kiedy Platon wiąże małą ruchliwość i plastyczność ziemi z kształtem ćwiartek ścian w jej drobinach — widać, że mu się tylko marzy.
Można jednak w tych jego wielościanach dojrzeć przeczucie naszych wzorów strukturalnych chemicznych. I widać, że się stara zjawiska chemiczne tłumaczyć zmianami międzydrobinowymi i stosunkami geometrycznymi atomów i drobin. W zasadzie robimy tak i dziś, tylko inaczej.
XXII. Z tego, co czytamy o niewrażliwości „ziemi” na działanie ognia, widać, że Platon nie znał węgla kamiennego — to też rodzaj ziemi w jego rozumieniu. Na Sycylii musiał widzieć siarkę, która się spala, ale jakoś o tym zapomniał albo też nie uważał siarki za rodzaj ziemi. A może sądził, że siarka jednak przechodzi w ogień. Jego słowa są tutaj tak mętne, że trudno dojść, jakie spostrzeżenia miał, a jakich nie miał.
XXIII. Ruchy ustawiczne powietrza, wody, ognia i ziemi tłumaczy sobie Platon jakimś ciśnieniem powierzchni świata na jego wnętrze i przemianami, które wywołuje ciepło.
XXIV. Teraz widać wieloznaczność nazw dotyczących czterech żywiołów i czytamy bajki o złocie i stali, o brązie i śniedzi, i cenną uwagę. Autor wyznaje, że się dla rozrywki bawi zmyślaniem kombinacji chemicznych, które mu się wydają prawdopodobne. Robi to beztrosko, od ręki, nie trudząc się zupełnie sprawdzeniem swoich uogólnień. Uważa, że nie warto. To, co Platon nazywa opos, jedni tłumaczą jako opium (V. Cousin), a drudzy jako sok dzikiej figi (Gemoll).
XXV. Dość dowolne i mało określone fantazje na temat zachowania się ciał stałych pod wpływem ognia.
XXVI. Teraz przychodzą fantazje z psychologii wrażeń ciepła, zimna i nacisku. Trafne uwagi o kulistości świata i związanej z tym względności nazw „góra” i „dół”. Być może jest tu również mowa o kulistości Ziemi, leżącej w środku wszechświata.
Przeczucia grawitacji powszechnej nie ma jeszcze. Kamienie spadają na ziemię dlatego, że każda ziemia dąży do ziemi, a kamienie są kawałkami ziemi. Wszystko to razem nad wyraz mętne.
XXVII. Wrażenia ustrojowe, doznawane w całym ciele, powstają jakoby skutkiem ruchu falowego wywołanego podnietami zewnętrznymi. Kiedy się z trudnością dokonują jakieś przemiany w ciele, zjawia się przykrość, kiedy zmiany ustępują i ciało wraca do stanu naturalnego, występuje przyjemność.
XXVIII. Fantastyczny rodzaj jakby teorii wrażeń smakowych.
XXIX. Fantazje na temat wrażeń węchowych i trafne uwagi o sile i jasności głosów w zależności od siły i częstości drgnień.
XXX. Uderzające podobieństwo Platońskiej teorii barw i teorii Heringa76, jeżeli chodzi o barwę czarną i białą. Nie trzeba dodawać, że tutaj nie Hering wpłynął na Platona. Ale krótka radość czytelnika, bo zaraz przychodzi szereg zdań, w które nie wierzy nikt o normalnej wrażliwości na barwy. Czerwień z bielą przy dowolnej jasności nigdy nie da koloru żółtego. Tylko dyschromatopowie77 pewnie nie umieją odróżnić barwy czerwonej i żółtej, i lewą, długofalową połowę widma widzą w barwie żółtawej. Jak tylko Platon zaczął pisać o kolorach, od razu się zastrzega, że nie potrafi mówić o tym, jak się należy. Tak właśnie mówią stale cierpiący na dyschromatopsję, kiedy im przychodzi porównywać kolory. Platon myśli, że uzyska purpurę z czerwieni pomieszanej z barwą białą i czarną. Nie uzyska. Musiałby dodać błękitu. Z żółtego i popielatego koloru również nie uzyska barwy rudawej; uzyska tylko nienasyconą żółtą, której dyschromatop nie odróżnia od rudawej. Rudawa z czarną żadną miarą nie da zieleni. To może twierdzić tylko człowiek ślepy na czerwień i zieleń. Mieszanie barw i uzyskiwanie ze składników barwy zamierzonej wydaje się Platonowi sztuką nadludzką i zakazaną na wieki. To wszystko razem świadczy, że Platon był dyschromatopem, o czym nie wiedział sam i nie wiedzieli tego ci, którzy sobie głowę łamali daremnie nad jego teorią barw. Nie ma powodu przypuszczać, jak się to zdawało Goethemu, że to, co Grecy nazywali barwą żółtą, mogło być zbliżone do błękitu. Tylko dyschromatopowie tak robią.
XXXI. Krótkie streszczenie historii o stworzeniu człowieka i rozlokowanie trzech części duszy w głowie, w klatce piersiowej i w brzuchu.
XXXII. Płuca jako poduszki chłodzące dla serca. Żołądek jako zawsze pełny żłób dla pożądliwej części duszy. Wątroba jako narzędzie wróżb, przeczuć i nastrojów. Humorystyczne uwagi o wróżbiarstwie, pokropione pobożnością tradycyjną. Śledziona jako gąbka do czyszczenia wątroby. Nastąpią koncepty fizjologiczne.
XXXIII. Oto brzuch i skręty jelit są na to, żeby ludzie mieli czas na filozofię. Dalszy ustęp świadczy, że Platon trafnie wiązał mózg i rdzeń pacierzowy. Rdzeń miesza mu się z kręgami — widać, nie rozcinał kręgosłupa. Rdzeń nie dzieli się na kawałki. Być może widział nerwy wychodzące z rdzenia — i nazwał je więzami duszy. Widział więzadła międzykręgowe i widział gdzieś hartowanie żelaza. Zdawało mu się, że podobnie można ziemię zahartować na kość. Widział torebki stawowe i więzadła. Dziwna rzecz tylko, że uległ, podobnie jak i inni w starożytności, grubemu błędowi, kiedy szło o powstawanie i przechowywanie nasienia. Dziwna dlatego, że Grecy i inne ludy ówczesne kastrowały bydło i eunuchów znano dobrze, a jednak Platon jest przekonany, że nasienie tworzy się i przechowuje w mózgu i w rdzeniu pacierzowym. Dziwniejsze to, że ten przesąd utrzymuje się do dziś po kątach, więc przez tysiące lat, mimo postępu badań anatomicznych i popularyzacji wiedzy. Tych rzeczy się przeważnie nie popularyzuje i trzyma się je w sekrecie przed młodzieżą, a występowanie uwiądu rdzenia i schorzeń psychicznych na tle syfilisu przyczynia się do ugruntowania przesądu.
Do czego służą mięśnie, tego Platon nie przeczuwał, skoro je brał za poduszki ochraniające od stłuczeń, za ogrzewacze i chłodniki zarazem — tylko nie za narzędzia ruchu. W jego czasach rzeźbiarze odtwarzali rzeźbę mięśni na ciele ludzkim z takim zrozumieniem budowy i czynności mięśni, że w tym punkcie musiał być Platon odosobniony.
Tworzenie się włosów, o którym teraz czytamy, przypomina powstawanie pajęczyny i sztucznego jedwabiu, a z tworzeniem się włosów nie ma nic wspólnego.
Zabawnie wypadła sprawa paznokci i trochę zagadkowo. Dostali je pierwsi mężczyźni nie dla siebie właściwie, tylko dlatego, że miały z nich powstać „kobiety i inne zwierzęta”, więc żeby te miały po kim dziedziczyć szpony i pazury. Widać, zauważył Platon, że kobiety częściej niż mężczyźni posługują się paznokciami w walkach, a pochodzenie zwierząt od ludzi wydawało mu się bardziej prawdopodobne niż ludzi od innych istot żywych.
XXXIV. Roślinom przypisuje Platon wrażliwość, przyjemności, przykrości i pożądanie. O ruchach roślin wyraża się mętnie, bo mówi, że one własnego ruchu używają, a mówi i to, że samodzielnego ruchu są pozbawione.
XXXV. Naczyniom krwionośnym przypisuje czynność odżywiania ciała, ale miesza je z nerwami i myśli, że one przynoszą również podniety fizjologiczne dla wrażeń. Płuca uważa za narząd pomagający trawieniu.
XXXVI. Nowy pomysł mechanizmu wdechu i wydechu, bardzo niefizykalny i bardzo mętny. Nie przychodziło autorowi na myśl, że ruchy klatki piersiowej wypychają z płuc i wciągają do płuc powietrze. Zdawało mu się, że to powietrze samo do płuc wpada dlatego, że je obraca i w płuca wtłacza powietrze z płuc wychodzące.
XXXVII. Bardzo krótkie i powierzchowne wzmianki o wielu różnych i ciekawych zjawiskach fizycznych.
XXXVIII. Znowu miesza się autorowi proces oddychania i odżywiania. Przychodzą poglądy na młodość, starość i śmierć.
XXXIX. Bardzo fantastyczna patologia.
XL. Choroba święta, o której tu mowa, to padaczka, czyli epilepsja. Poza tym niejasne marzenia o chorobach ciężkich i bardzo trafne uwagi o znaczeniu włóknika, czyli fibryny we krwi.
XLI. Bardzo trafnie uzależnia Platon pewne rysy charakteru od budowy i czynności ciała. Szkoda, że tylko niektóre i że nie robi tego stale. Wiele wad charakteru składa też słusznie na złe wychowanie i wpływy środowiska.
XLII. Ogólne uwagi o harmonii duszy i ciała, o właściwym trybie życia i o przeczyszczeniu.
XLIII. Krótkie powtórzenie uwag o duszy i ciele, i morał stąd wysnuty.
XLIV. Krótki humorystyczny epilog. Przy drugich narodzinach wyradzają się z gorszych mężczyzn kobiety. Odtąd ludzie zaczęli się kochać i wiązać w pary. Dlatego, że w osobnikach różnych płci siedzą zwierzęta samodzielne i nieposłuszne, które dążą do połączenia się, aby stworzyć nowe istoty żywe. Ten ustęp — bardzo daleki od ustępów mówiących o miłości w Uczcie i w Fajdrosie — zawiera wiele słuszności. Mniej głęboki wydaje się następny, który zamienia w ptaki tych „naiwnych” astronomów, którzy dowodzą swoich twierdzeń za pomocą spostrzeżeń wzrokowych. Pomysły o powstaniu innych rodzajów zwierząt potraktowane szkicowo i chyba niepoważnie. Wszystko razem wygląda na niewinną zabawkę późnego wieku, którą przez długie wieki brano zbyt poważnie.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Uwagi (0)