Timajos - Platon (zdalna biblioteka .txt) 📖
Późny dialog Platona, w którym dominuje monolog tytułowego pitagorejczyka Timajosa na temat natury świata fizycznego i człowieka. W obszernym wykładzie autor przedstawia przyczynę stworzenia wszechświata przez boskiego stwórcę, budowę wszechświata oraz żywioły, z których się składa. Omawia stworzenie człowieka, jego anatomię i fizjologię.
Całościowa wizja świata, szczegółowy opis mechaniki niebios i idealnego, matematycznego ładu, czyli „kosmosu”, spowodowały, że już w starożytności tekst ten budził żywe zainteresowanie filozofów. W średniowieczu myśliciele chrześcijańscy zestawiali kosmogonię Timajosa z opisem stworzenia z biblijnej Księgi Rodzaju, dzieło cieszyło się także powodzeniem w kulturze arabskiej. Alchemia renesansowa przyswoiła sobie z niego podstawowe elementy świata, żywioły, jako doskonałe bryły geometryczne – wielościany foremne, za przyczyną tego dialogu zwane „bryłami platońskimi”. Jeszcze w wieku XVII wieku Kepler użył brył platońskich jako kluczowych w swoim modelu kosmologicznym, ujmując w jeden porządek najdrobniejsze i najrozleglejsze składowe świata.
- Autor: Platon
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Timajos - Platon (zdalna biblioteka .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Platon
Tak samo też należy dbać o obie części, naśladując postać wszechświata. Bo ciało pod wpływem tego, co w nie wchodzi, pali się w środku i ochładza, a znowu pod wpływem czynników zewnętrznych wysusza się i zwilża, i doznaje stanów, które za tym idą pod wpływem tych obu ruchów. Więc gdy ktoś trwa w spokoju, a potem ciało odda ruchom, wtedy ono ulegnie i zginie. Ale jeżeli ktoś naśladuje tę, którąśmy nazwali karmicielką i piastunką wszechrzeczy, i swego ciała nigdy nie zostawia spokoju, ale je do ruchów zmusza i zawsze mu jakieś wstrząśnienia zadaje ogólne, i chroni je zgodnie z naturą od zmian wewnętrznych i zewnętrznych, i wstrząsając je w sposób umiarkowany, wprowadzi we właściwy stosunek wzajemny stany, które po ciele chodzą, i części jego wedle pokrewieństw, jak się to przedtem mówiło o wszechświecie, ten nie położy wrogich pierwiastków obok siebie, aby wszczynały wojny w ciele i choroby, a przyjazne składniki położone obok siebie wytworzą zdrowie.
A spośród ruchów ruch samodzielnie wywołany w sobie samym jest najlepszy. Bo jest najbardziej pokrewny ruchowi umysłowemu i ruchowi wszechświata. A ruch pod wpływem cudzym jest gorszy. A najgorszy, jeżeli ciało leży spokojnie, a coś innego porusza je częściami. Dlatego spośród oczyszczeń i restytucji ciała najlepsza odbywa się z pomocą ćwiczeń gimnastycznych. Na drugim miejscu z pomocą huśtania — czy to na okrętach, czy jakkolwiek inaczej — wozi się człowieka bez trudu. A trzecia postać ruchu, nieraz bardzo pożyteczna, kiedy się musi, ale poza tym żadną miarą nie do przyjęcia dla człowieka, który ma rozum, to jest medyczne przeczyszczenie za pomocą lekarstw. Bo schorzeń, które nie są bardzo niebezpieczne, nie trzeba drażnić lekarstwami.
Cała struktura chorób w pewien sposób odpowiada naturze istot żywych. Przecież i kompleks chorób ma swoje czasy oznaczone w życiu, czy to chodzi o cały gatunek, czy o istotę żywą samą dla siebie. Każda ma przy urodzeniu wyznaczane życie, poza tym, co jej się przydarzy z konieczności. Bo przecież trójkąty każdej istoty żywej już od samego początku są takie, że potrafią wystarczyć tylko na pewien czas i poza ten kres nikt żyć nie potrafi. Więc tak samo ma się rzecz z tworzeniem się chorób. Jeżeli im ktoś wbrew przeznaczonemu terminowi czasu przeszkadza lekarstwami, to lubią się z małych chorób robić wielkie i z nielicznych liczne. Dlatego wszelkimi takimi rzeczami trzeba kierować jak dziećmi, przez odpowiednie sposoby życia, jeżeli ktoś ma na to czas, a nie budzić licha lekarstwami.
XLIII. Zatem o całości istoty żywej i o jej części cielesnej, w jaki sposób ją wychowywać i jak wychowywać siebie samego, aby żyć w jak największej zgodzie z rozumem, niech te słowa wystarczą. Oczywiście, że to, co ma wychowywać, musi być jeszcze przedtem według sił przygotowane tak, żeby było jak najpiękniejsze i najlepsze do tego wychowywania. Żeby się o tym wypowiedzieć wyczerpująco, trzeba by napisać osobne dzieło samo dla siebie. Ale tak, mimochodem, idąc za tym, co przedtem, mógłby ktoś nie od rzeczy w ten sposób rozważać i mówić dalej.
Jakeśmy to nieraz mówili, że trzy rodzaje duszy w trzech miejscach w nas mieszkają i każda z nich ma swoje poruszenia, tak samo i teraz jak najkrócej powiedzieć trzeba, że ta część duszy, która w bezczynności i trwa, i swoich ruchów nie wykonywa, musi być z konieczności najsłabsza, a najtęższa będzie ta, która się gimnastykuje. Dlatego trzeba pilnować, żeby każda część miała ruchy proporcjonalne do innych. A o najwyższej cząstce naszej duszy trzeba sobie tak pomyśleć, że każdemu z nas dał ją bóg jako ducha.
To jest to, co mieszka w nas, jak mówimy, na szczycie ciała i podnosi nas z ziemi do pokrewieństwa z niebianami, bo nie wydała nas ziemia, jak rośliny, tylko z nieba jesteśmy — mówiąc najsłuszniej. Bo tam, skąd początek wzięła nasza dusza, bóstwo naszą głowę i korzeń zaszczepiło, i prostą postawę nadaje całemu ciału. Więc kto jest cały oddany żądzom i sporom i wiele sił i trudu w to kładzie, w tym muszą tkwić same tylko mniemania śmiertelne i w ogóle, o ile to tylko możliwe, żeby być śmiertelnym, takiemu człowiekowi na niczym do tego celu nie zbywa, bo on się starał, żeby urosła jego cząstka śmiertelna. A ten, który wiedzę ukochał żarliwie i poważnie się trudził, szukając prawdy, i najwięcej to w sobie ćwiczył, ten myśli ma nieśmiertelne i boskie. Jeżeli prawdy dosięgnie — musi chyba tak być — o ile natura ludzka może mieć w sobie nieśmiertelność, jemu do tego celu na niczym nie zbywa. A że zawsze służył temu, co boskie, i ma w sobie ducha uporządkowanego należycie, który z nim mieszka, więc osobliwie musi być szczęśliwy.
A służba dla każdego w każdym razie jedna: każda część duszy żeby miała właściwe sobie pożywienie i ruch. To im trzeba oddać. A pierwiastek boski w nas ma ruchy pokrewne myślom i obrotom wszechświata. Za tymi powinien iść każdy i nasze obiegi w głowie, popsute w związku z powstawaniem, prostować przez zapoznawanie się z harmoniami i obrotami wszechświata, upodobnić podmiot myślący do przedmiotu myśli według jego dawnej natury, a upodobniwszy, osiągnąć cel życia najlepszego, jakie bogowie ludziom zadali na teraz i na potem.
XLIV. I tak tedy nasze zadanie, dane nam na początku, żeby opowiedzieć o wszechświecie aż do powstania człowieka, zdaje się, że już jest prawie ukończone. Bo, jak powstały inne żywe istoty, o tym wystarczy wspomnieć pokrótce; nie ma żadnej potrzeby rozwodzić się nad tym długo. W ten sposób mógłby ktoś uważać, że zachowa lepszą proporcję w odniesieniu do tych tematów. Więc w tym sposobie niech ta rzecz będzie powiedziana. Ci mężczyźni, którzy powstali, ale byli tchórzliwi i niesprawiedliwie przeszli życie, wedle wielkiego prawdopodobieństwa przerodzili się w kobiety przy drugim przyjściu na świat. I w tym czasie bogowie z tego powodu stworzyli miłość, która dąży do obcowania dwóch płci. Zbudowali istotę żywą, która ma duszę — jedną taką istotę w nas, a drugą w kobietach, a w ten sposób zrobili jedną i drugą. Przewód dla napojów tam, gdzie on przyjmuje i wyrzuca pod ciśnieniem powietrza napój, który przyszedł przez płuca pod nerki do pęcherza, połączyli otworem z rdzeniem, który idzie z głowy przez szyję i przez stos pacierzowy. Myśmy go poprzednio nazywali nasieniem. Rdzeń, ponieważ ma duszę w sobie i nabiera powietrza, budzi tam, gdzie powietrze wciągnął, żądzę życiodajnego wytrysku i wywołuje w człowieku miłość, która zmierza do płodzenia. Dlatego u mężczyzn organy wstydliwe są nieposłuszne i samowolne, jak zwierzę, które nie ulega rozumowi, a dźgane ościeniem żądzy wszystko opanować próbuje. U kobiet znowu są pochwy i macice tak zwane z tego samego powodu. To jest ukryte w ciele zwierzę, które chce rodzić dzieci. Kiedy w okresie dojrzałości długi czas owoców nie wydaje, cierpi i gniewa się. Błądzi po całym ciele, zatyka przewody powietrzne, odetchnąć nie daje, w kłopoty najgorsze wpędza i wszelkiego rodzaju inne choroby powoduje, pokąd jednej i drugiej płci żądza i miłość do tego nie skłoni, żeby, jak drzewa, owoc wydały, a potem go zerwały. One wtedy, jak do ziemi urodzajnej, do macicy niewidzialne dla swej małości i niedokształcone istoty żywe zasiewają i rozdzielają je na nowo. Potem taką istotę wyżywią we wnętrzu, żeby tam urosła i była duża, a potem ją na światło wyprowadzą i oto ją wykończyli: powstała.
Kobiety więc i cała płeć żeńska w ten sposób powstała. A ród ptaków przekształcił się, wydając pióra zamiast włosów, z mężczyzn nie złych, ale z lekkich i zajmujących się naturą rzeczy nadziemskich, którzy jednak uważali, że najmocniejsze dowody w tej dziedzinie zdobywa się za pomocą spostrzeżeń wzrokowych. Tacy byli naiwni.
A zwierzęta czworonożne wyszły z tych, którzy się zgoła nie zajmowali filozofią i nie mieli żadnego spojrzenia na naturę wszechświata, bo nigdy się nie posługiwali obrotami w głowie, a słuchali tych części duszy, które w okolicy piersi mieszkają. Dzięki takiemu postępowaniu przednie kończyny i głowy, ciążące ku ziemi przez pokrewieństwo z nią, na ziemi oparli, a długie dostali głowy i różnorodne, zależnie od tego, jak pod wpływem gnuśności pozgniatały się obiegi każdego.
Ich ród czworonożny i wielonożny z tej się wyrodził przyczyny; bóg podstawił więcej punktów podparcia tym, którzy rozumu mieli mniej, aby więcej po ziemi łazili. A najgłupsze spośród nich i w ogóle całe ciało rozciągające na ziemi, ponieważ im już na nic nóg nie było trzeba, stworzyli bez nóg, aby się czołgały.
Czwarty rodzaj zwierząt wodnych, wyrodził się z najbardziej bezrozumnych i najgłupszych, których ci, co przemodelowań dokonywali, już nie uważali za godnych czystego oddechu, bo dusze mieli nieczyste od wszelakich nieprawości. Więc zamiast oddychania cienkim i czystym powietrzem zostawili im oddychanie mętną i głęboką wodą. Stąd pochodzi naród ryb i ostryg, i wszystkich zwierząt żyjących w wodzie. Ponieważ to były istoty najgłupsze, więc za karę dostały mieszkania najgorsze. W ten sposób tedy wszystkie wówczas i dziś przemieniają się istoty żywe jedne w drugie. Przemieniają się zależnie od tego, czy rozum i głupotę tracą, czy zyskują.
Tak tedy powiedzmy, że teraz już się skończyła nasza opowieść o wszechświecie. Śmiertelne i nieśmiertelne istoty żywe ma w sobie i napełniony jest nimi ten świat, istota żywa, widzialna, widzialne rzeczy obejmująca, obraz swojego twórcy, bóg dostrzegalny zmysłami, największy i najlepszy, i najpiękniejszy, i najdoskonalszy — stał się ten jeden wszechświat i jest jednorodzony.
Wczoraj miała się odbyć rozmowa, która stanowi treść Państwa. Na wczorajszym posiedzeniu Sokrates niejako dawał przyjęcie i był gospodarzem, bo sam wykładał o państwie, o człowieku sprawiedliwym, o świecie idei, o istocie najwyższej, o rodzajach przedmiotów, rodzajach poznania, o przechodzeniu dusz, i zaczął mówić o budowie wszechświata ubocznie, kiedy szło o wybór typu następnego życia przy następnych urodzinach. Wielkie wrzeciono kosmiczne zbudowane ze współśrodkowych czasz kulistych należało do dekoracji w opowiadaniu Era z księgi dziesiątej Państwa.
Dziś Sokrates chce być tylko gościem, chce posłuchać, a więc korzystać z duchowego przyjęcia, jakie dla niego urządzą dwaj wczoraj obecni słuchacze: Kritias i Timajos. Będą uzupełniali jego wykład wczorajszy. Kritias opowie o tym, że państwo idealne było już kiedyś naprawdę na ziemi i to było państwo ateńskie, a Timajos opowie, jak jest zbudowany świat, w którym żyjemy, i pokaże, jak się w przyrodzie i w jej zjawiskach również wyraża dobroć i rozum istoty najwyższej. Tej samej, która się w Państwie nazywała ideą Dobra. Tam mówiło się o niej mało i nie nadawał jej Sokrates rysów osoby ludzkiej. Tu ona się nazywa bogiem i ma postać mitycznej osoby.
Ten bezimienny nieobecny, który wczoraj był na zebraniu, a dziś przyjść nie mógł, bo chory, a w jego roli wystąpi Kritias i Timajos — to może sam Platon. Ale nie wiadomo. Sokrates streszcza myśli, dotyczące organizacji państwa, zawarte w Państwie, w księgach od drugiej do piątej włącznie, i tak mówi, jak by w niej już nic więcej ważnego nie było. Na pytanie Sokratesa, czyśmy czegoś w streszczeniu nie opuścili z wczorajszej rozmowy, powinien był Timajos odpowiedzieć, że opuściliśmy bardzo wiele rzeczy, bardzo ważnych. Choćby to, na czym polega i co jest warta sprawiedliwość w człowieku i w państwie. Nie mówiąc o charakterystyce różnych ustrojów państwowych, o wartości poezji, o rodzajach bytów i rodzajach poznania, i o wielu innych rzeczach. Timajos ogranicza się do stwierdzenia, że była mowa o organizacji państwa idealnego. Nie o to szło w pytaniu. Widocznie to tylko chciał Platon w tej chwili czytelnikowi przypomnieć.
Kritiasa, syna Kallaischra, znamy już z dialogu pt. Charmides. Bratem Kallaischra był Glaukon, ojciec Periktiony, matki Platona. Kritias był zatem wujem Platona. To był człowiek bardzo zdolny, bliski znajomy Sokratesa, mówca, polityk, poeta i filozof. Pozostały po nim nieliczne fragmenty pism. Był jednym z trzydziestu tyranów58, a zginął w walce z demokratami wracającymi pod wodzą Trazybulosa.
Hermokrates to Syrakuzańczyk, który się odznaczył jako wódz. W dialogu odgrywa zupełnie znikomą rolę.
Timajos z Lokroi w południowej Italii miał być uczniem Pitagorasa. Cyceron twierdzi59, że Platon poznał go osobiście w Italii. Od niego musiał też usłyszeć o budowie wszechświata wiele z tych rzeczy, które mu
Uwagi (0)