Darmowe ebooki » Reportaż podróżniczy » Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna - Władysław Syrokomla (jak polubić czytanie książek TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna - Władysław Syrokomla (jak polubić czytanie książek TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Władysław Syrokomla



1 ... 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26
Idź do strony:
do obrony, do handlu, do łowów, do modlitwy, bo wpośród cudnej natury, podnosiło ducha ku jéj Twórcy. Bogowie przepowiedzieli dobrą wróżbę temu miastu. Świętoroh dawniéj dał mu znaczenie religijne, budując świątynię i tu wskazując miejsce na wieczny spoczynek władców Litwy. Wilno zostało stolicą — biedny Kiernów, osierociały po swych władcach, stanął pustkowiem. „Od tego czasu, pisze Stryjkowski, stolica w Kiernowie ustała, zatém też to miasto, z zamkiem, dawnością czasów zawistnych, jak dziś widzimy, zniszczało”. Nie zniszczało jednak całkowicie, bo dwa grody litewskie podzieliły się swojemi świętościami: przy Wilnie została się rzeczywistość, przy Kiernowie stare i święte wspomnienie.

Przestały już zbierać się do Kiernowa sejmy panów i wiece narodu litewskiego; pośpiech wypadków przy strąceniu z tronu Jawnula nie dozwolił Olgierdowi jeździć do Kiernowa dla odbycia obrzędu podniesienia na wielkiego książęcia Litwy, który się odbył w Wilnie 1345 r.

Przy rozdaniu dzielnic swym synom, Giedymin Kiernów i Słonim oddał Montewidowi, który żył niedługo195, uczestniczył jednak ze swoimi słonimiany i kiernowiany w wielkiej wyprawie Olgierda na Krzyżaków w 1330. Następnie Kiernów był w udzielném władaniu Aleksandra Wignuta, syna Olgierda a brata Jagiełły, po którego zgonie w 1391 przeszedł pod panowanie Witolda, stracił swoją udzielność i wkrótce przestawszy być miastem, doszedł do tego nicestwa, w jakiém go widzimy. Jest podanie, że po zgaszeniu świętego Znicza w Wilnie, tu przeniósł się Krywe Krywejta z ostatnią jego iskierką, rozdmuchiwał ją oddechem zbolałych i zgrzybiałych piersi, ale iskra już się nie paliła, stary jéj piastun umarł, a grób jego i szczątki ostatniej czci dawnych bogów na Litwie, może ktoś od nas szczęśliwszy na jednej z gór tutejszych odkryje.

Znicz zgasnął na wieki z litewskich ołtarzy, 
Nie smuć się, narodzie nasz stary! 
Bóg Znicza nowego w twej piersi rozżarzy, 
Ognisko Miłości i Wiary. 
Twa jutrznia różowa, twa jutrznia promienna, 
Choć ciemnym się mrokiem pokryła, 
Nie smuć się narodzie! jest światłość odmienna, 
Co z nieba Duch święty posyła. 
Na miejscu Perkuna, co gromem się gniewał, 
Piorunem roztrącał wam głowę, 
Masz Boga, co za cię krew swoją wylewał 
I ręce wyciągnął ojcowe. 
W ojcowe ramiona — ugiąwszy kolano, 
Litwini rzucajcie się radzi! 
W chrześcijan i ludów społeczność wybraną 
On znakiem krzyżowym prowadzi. 
Nad miasty waszemi dzwon niechaj uderza, 
Z modlitwą do Pana nad Pany, 
Niech w falach rzek waszych, szmer cichy pacierza 
A w wietrze hymn będzie słyszany. 
Gdzie żyli bożkowie, co chat waszych strzegli. 
Niech pańscy latają anieli, 
Krzyż stawcie na kopcach, gdzie ojce polegli, 
A będzie im w grobach weseléj. 
W Kiernowie nie palą dziś krwawéj ofiary, 
Stargano z bogami ogniwa, 
Kościółek Chrystusa drewniany i stary 
Pod swoje sklepienia was wzywa. 
Pobożnie, na tacy, połóżcie grosz wdowi, 
Zmurujcie tu ściany i wieże, 
Niech ręka ochocza podźwignie, odnowi 
Ołtarze ku świętéj ofierze. 
Nie krwawéj ofiary, lecz cichej modlitwy 
Chce Ojciec — wysłucha swe dziecię, 
Tu dobrzy Litwini o dobry los Litwy, 
Skuteczniéj się modlić możecie. 
 

Zanadto Kiernów był ważnym punktem pod względem religijnym, aby można było przypuścić, że tu zaraz po wprowadzeniu chrześcijaństwa nie zbudowano świątyni Bogu prawdziwemu. Wprawdzie Jagiełło, nie chcący swojego apostolstwa poczynać od prześladowania, dozwolił spokojnie ostatniemu Krywe Krywejcie Litwy, starcowi Lizdejce, ujść do Kiernowa i tam oddawać cześć Bogom, ale po zgonie arcykapłana, na jednej z gór kiernowskich musiało błysnąć znamię krzyża, choć z drewnianego dachu jakiej kaplicy. Ale na to nie mamy dowodów, a pierwszy ślad kościoła w Kiernowie, znajdujemy w nadaniu Zygmunta I w r. 1512196 w dziesięć lat później r. 1522, w dzień św. Mikołaja tenże monarcha to nadanie potwierdził, nadając proboszczowi kilku poddanych, których nazwiska są czysto litewskie: Juksczonis, Mieszkonis, Miczonos, Mankunas, Kniboj itd.197.

Dziedzicem Kiernowa z nadania tegoż Zygmunta I był Siemion Jamontowicz Podbereski. On i inni okoliczni panowie i szlachta, jako to: Białozorowie, Stańczykowie198, książęta Giedroyciowie, Ostykowie, potem w ich stopniu książęta Zbarawscy i Dowborowie Muśniccy, hojną ręką przykładali się do fundacji, budowy i ozdoby kiernowskiego kościoła199. Najhojniejszym dobroczyńcą był Jan Piotr Dowbor Muśnicki, dziedzic na Muśnikach, Ojranach, Duksztach i innych przyległych dobrach, który umarł tu w swoich posiadłościach, a zwłoki jego spoczywają w Kiernowie. Po jego zgonie, matka jego Dorota z Giedroyciów Dowborowa200 w r. 1647 fundowała w Kiernowie altarię, pod tytułem Zwiastowania N. P. Marii, zapisując na Duksztach — Ojranach pewną sumę i 17 chat włościan. Fundacja ta późniéj do Dukszt przeniesiona dała osnowę tamecznéj parafii. Widzimy fundacje innych altarii przy kościele kiernowskim, z których altaria św. Mikołaja datuje od 1579 r. Znaleźliśmy ślad w papierach kościoła, że około tego czasu był plebanem kiernowskim sławny i uczony prawoznawca Maurus Rojziusz Hiszpan, ulubieniec Zygmunta Augusta, przyjaciel Jana Kochanowskiego201. Około r. 1560 był tu plebanem niejakiś Wojciech Leonardus, kanonik wileński. Kiernów więc musiał być probostwem intratném, kiedy go dawano zasłużonym w kościele kanonikom i prałatom.

Ale za nadejściém reformy religijnéj, kiedy sąsiedni obywatele przyjęli protestantyzm, każdy z nich cofał nadania swoje lub swych przodków, a fundusze obracał na potrzeby zboru swojego wyznania, który tu o wiorstę od Kiernowa się znajdował, a którego ruiny na górze nad Wilią trwają dotąd pod nazwą ariańskiéj kaplicy. Hieronim Nieborowski i Jan Przystanowski, wdzierali się do altarii św. Mikołaja. A choć się potém wyrzekło wiary Lutra i Kalwina, nie przyszło jakoś do zwrotu funduszów kościołowi rzymskiemu. Żyjący w końcu przeszłego wieku ks. Lendzina pleban kiernowski, a pierwiéj jeszcze ks. Michał Oleszkiewiez wytaczali szlachcie procesa za zabory funduszów kościelnych, ale z małym albo żadnym skutkiem.

Kościół kiernowski przestał już nęcić prałatów. Odbudowano go w środku XVII wieku, ale nie było dosyć rąk troskliwych czy zamożnych do jego utrzymania. W r. 1698 dach w świątyni, jeszcze nowej, zaciekał, psuła wilgoć ściany, szpeciła ozdoby, które kiedy niekiedy ręka pobożna składała na ołtarz Pański. Nie brakło jeszcze tych pobożnych ludzi: Hieronim Muśnicki, Hieronim Hordziejowski i kilku innych z uboższéj szlachty nieśli na ołtarz Pański ozdoby, światło. Żony ich i córki szyły aparaty kościelne. Sprawiono do obrazu Matki Boskiéj srebrną, pozłocistą z dwunastu gwiazdami koronę. Ale duchowieństwo nie chciało czy nie mogło trudnić się kościołem. Od połowy do końca siedemnastego wieku nie był nawet konsekrowanym, nie ma nawet śladu, czy obrządek konsekracji odbył się kiedy na dzwonach dotąd będących.

Kościół ów stał blisko wieku, teraźniejszy, na jego miejscu będący, datuje od 1739, niewielkim tylko uległszy erekcjom. Rzecz więc jasna, że jest starym i zbutwiałym. Przykład Dukszt może mieszkańców okolicznych zachęci do dźwignienia okazałej świątyni w Kiernowie: początek jaki uczyniła pewna obywatelska rodzina, opłakując zgon w kwiecie wieku zmarłej córki, może będzie fortunnym węgielnym kamieniem, świetnéj, murowanéj przyszłéj świątyni w Kiernowie. Murowana kaplica z rodzinnemi grobami Römerów, będąca na cmentarzu, dziwną stanowi sprzeczność ze starym, drewnianym kościołem i jego dzwonicą, formy staroświeckiéj, malowniczéj, uświęconéj wiekowém podaniem.

Z miejscowości bliższych Kiernowa zasługują na uwagę, tak pod względem piękności natury, jako i nadziei, jaką archeologowie mieć mogą, co do starożytniczych poszukiwań:

Stary Kiernówek z ruinami, ruiny kaplicy ariańskiej, dolina Pojaty, łąka, a raczéj trzęsawisko, zwane Pragarine (bezdenne) jezioro Dełna (dłoń), z pięciu rozgałęzieniami, a nade wszystko nasyp ziemny i niezliczonych szereg kurhanów zwany ziemnemi wrotami (Zemej wartas), ciągnący się półkoliście od Kiernowa, po miasteczko Mejszagołę, najmniéj wiorst 10.

Na samem odjezdném dowiedzieliśmy się o tém miejscu! Tu byśmy może byli szczęśliwsi w naszych poszukiwaniach z rydlem, niż w samym Kiernowie. Ale nie mając czasu, z żalem zostawiliśmy to przyjaźniejszéj chwili albo szczęśliwszemu poszukiwaczowi202.

Droga z Wilna do Kowna

(Urywek z dalszej podróży)

Wyjazd z Wilna — Przystanek w Jewju — Żyżmory — Przygoda pana burmistrza — Rumszyszki — Rapy niemnowe — Opis dawnego Pożajścia — Przybycie do Kowna

Dzisiaj, kiedy po całej Europie odbywają się już tylko przejażdżki i przechadzki, podróż z Wilna do Warszawy jest w całém znaczeniu podróżą. Nieczęste stosunki pomiędzy stolicami Królestwa i Litwy, nie dały uczuć potrzeby ułatwienia komunikacji.

Nim przyjdzie czas, że szybką jak wiatr lokomotywą wkrótce latać poczniemy na wspólny rozhowor jak w Walenrodzie słowiki, teraz peregrynujemy żółwim krokiem w tradycyjnej żydowskiéj budzie, w któréj drzemiąc rozmyślamy, jak to się w Londynie zapala cygaro od prądu elektrycznego przysłanego z Ameryki.

Wyjeżdżając do Warszawy z Wilna, musimy, jak za starych czasów zaopatrzyć się w jadło, mieć trzos pieniędzy i niemal uczynić testament, jak średniowieczni rycerze idący na krucjatę. Jedzie się zwykle na Kowno, albo wprost, albo na Wiłkomierz, w wątpliwéj nadziei znalezienia miejsce w idącym z Petersburga do Warszawy dyliżansie. Ale tam miejsca pospolicie są zajęte. Z Kowna do Warszawy niegdyś wygodne i tanie pięcioosobowe karetki już nie chodzą: najprostszy więc sposób nająć w Wilnie Żyda bałagułę, w jego budzie dojechać do stacji Wejwer, piéwszéj za Kownem w Królestwie Polskiém, a stamtąd pojechać daléj kosztowną ekstra-pocztą, która przynajmniéj zaręcza pośpiech i swobodę jazdy.

Takim sposobem postanowiłem dostać się do Warszawy.

Czwartek, dzień 15 (27) maja 1858, stanowczo oznaczywszy na wyjazd, opuściłem moję wiejską zagrodę i przybyłem do Wilna w zamiarze wyjechania zaraz w dalszą drogę. Ale tu wybory podróżne, pożegnania z przyjaciółmi, wyszukanie furmana; który z właściwą im wszystkim punktualnością o sześć godzin się spóźnił, — to były przyczyny, dla których zaledwie zmrokiem udało mi się wyjechać z Wilna.

Nie będę opisywał drogi z Wilna do Ponar, bom już nudził czytelnika tym opisem, na początku pierwszego tomu tej książki. Od razu stajemy na wysokiéj piasczystej Górze Ponarskiej, a zmówiwszy pacierz przed tutejszym kościółkiem, wymijamy gościniec pocztowy i z trzech dróg, które stąd się rozchodzą, bierzemy się na lewo.

Zawsze piaski i piaski, zarośle, las sosnowy, spoza lasu widnieje jeszcze na prawo kochane Wilno, ze swojemi zamglonemi okolicami. Konie zmęczone, potrzebują wytchnienia, — a oto karczma Tatarka, uprzywilejowana przystań furmanów żydowskich, jadących do Kowna i z Kowna. Wyborna studnia do napojenia koni, kilka żłobów na kozłach w poprzek drogi ustawionych, wskazują przeznaczenie miejsca. Żyd gospodarz, z siwą brodą, z patriarchalną powagą, ważną jest figurą u tutejszych furmanów: u niego znajdują wygodne noclegi i popasy, od niego się dowiadują o rozmaitych wieściach, które inni furmani przywieźli, a które oni w inne strony, innym rozwiozą. Nie wiem, czy choć jeden woźnica żydowski odważył się ominąć Tatarkę, nie zatrzymawszy na dłużej lub krócej, choćby dla napojenia koni, choćby dla zapalenia lulki i zamienienia kilku słów z gospodarzem. Wierny tej zasadzie i mój woźnica wstąpił do karczmy, gdzie odprawiwszy długą konferencją z drugim furmanem, który jechał z Kowna do Wilna, wstąpił na swój wysoki kozieł, klasnął z bicza, zaciął szkapy i buda ciężko ruszyła się z miejsca. Karczma Tatarka przypomina swoją nazwą Tatarów; jesteśmy w okolicach ich posiadłości Waki, spotykamy prześliczną rzekę i dwór tegoż nazwiska należący do hr. Tyszkiewicza, — a po trzech godzinach powolnej jazdy, okolicą bardziej już urozmaiconą, stajemy w miasteczku Jewju.

Jewje, mała licha żydowska mieścina, ma ładny murowany kościół w stylu niby-włoskim, drugą cerkiew niedawno ukończoną; położenie miejsca niczem się nieodznaczające. Jesteśmy nieopodal Trok, które jadącym do Kowna z Wilna zostają na lewo. Na prawo mamy Wilię, dosyć niedaleko stąd Kiernów, pierwotna książąt litewskich stolica, blisko stąd być musi miasteczko Żośle, gdzie był pierwiastkowy mityczny cmentarz tychże wielkich książąt, gdzie spoczywają popioły Kiernusa i jego córki Pojaty, których były drewniane posągi, a na miejscu których porosły lipy miane za święte za czasów Jagiełły. Niedaleko to wszystko od Jewja, ale zbaczać nie było czasu; zaledwieśmy tyle go mieli, aby koniom znużonym dać wypoczynek i nieco zasnąć. Ujechaliśmy mil już cztery po bardzo złéj drodze: ma słuszność woźnica, że odprzęga szkapy; — i nam sen klei powieki.

Nazajutrz równo ze światem znowuśmy w drodze.

Ostatni rzut oka na miasteczko, na jego kościół i cerkiew, przypomniał mi, że Jewje ma u nas swoją wspomnieniową ważność. Około 1600 roku rodzina Ogińskich, wyznająca wtedy protestantyzm, fundowała tu zbór helwecki; były tu później szkoły i zbór socyniański, ale to wszystko do drugiej połowy XVII wieku upaść musiało. Jednocześnie Bogdan kniaź Ogiński, wyznawca obrządku wschodniego, założył tu cerkiew grecką, pod zwierzchnością wileńskiego monasteru św. Ducha, a mnisi utrzymywali tu słowiańską drukarnię, gdzie wyszedł kirylicą Nowy Testament oraz książka także kirylicą pt. Zwierciadło świata (Зеркало мірозрительное), w Jewju wydano jeszcze Gramatykę słowiańską przez M. Smotryckiego i parę druków polskich.

Woń farby drukarskiéj, zmieszana z wonią dziegciu żydowskiéj frachtowéj budy i ze wspomnieniem wileńskich księgarzy, tak mię przykro uderzyła, żem się mimowolnie wychylił z mojej płóciennéj pieczary, aby odetchnąć wonią majowego poranka. Niebo pogodne, słoneczko czyste, brzózki świeżo rozpękłe, zdrowy aromat wlewają do chorych piersi — myśl się orzeźwia, serce zdrowieje. Skowronek zaśpiewał nad samą głową; jakem umiał zawtórowałem mu piosenkę:

Co ci się w piersiach twych cieśni, 
Co ci twa główka wymarza, 
Skowronku! wydajesz pieśni, 
Nie potrzebując drukarza. 
 
A Bóg twą piosnkę przygarnie, 
Rozsypie ziarnko po roli, 
A na zakąskę po ziarnie, 
Muszkę ci złowić pozwoli. 
 
O ptaszku! dola twa błoga! 
Śpiewaj do późnej jesieni: 
Twe honorarium u Boga, 
A nie w żydowskiéj kieszeni. 
 

W parę godzin, ominąwszy murowaną, ale opuszczoną stację Strejpuny (bo tu niegdyś był trakt pocztowy), stanęliśmy w miasteczku Żyżmorach, mało co większém od Jewja. Murowana karczma i kilka drewnianych, kościół w cieniu drzew,

1 ... 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26
Idź do strony:

Darmowe książki «Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna - Władysław Syrokomla (jak polubić czytanie książek TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz