Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego - Adam Mickiewicz (książki czytaj online za darmo .txt) 📖
Prozatorski utwór przypominający w formie teksty biblijne, będący w istocie dokumentem polskiego mesjanizmu, który stał się przepustką Adama Mickiewicza do świata ówczesnej literatury europejskiej.
Ideologicznie zaangażowana treść odczytuje dzieje upadku Polski jako analogię męki Chrystusa. Z tej perspektywy autor definiuje zadania i program polskiej emigracji, pozostając w przekonaniu, że rewolucja w Europie jest nieunikniona. Odnosi się przy tym krytycznie do wszelkich sporów charakteryzujących środowisko Wielkiej Emigracji. Wierząc w rychły przewrót, stale podkreśla bezpośredni związek sprawy polskiej niepodległości z walką o wolność innych narodów. Łącząc dwie wizje: religijną i rewolucyjną w jedno, Mickiewicz wpisuje się w ówcześnie popularny nurt tzw. nowego chrześcijaństwa.
- Autor: Adam Mickiewicz
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego - Adam Mickiewicz (książki czytaj online za darmo .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Adam Mickiewicz
Wy noście Czamary powstańskie, i starsi, i młodsi; bo wszyscy jesteście żołnierzami powstania Ojczyzny. Czamarą zaś nazywa się po polsku strój, w który ubiérano umierającego.
A wielu z Was umrze w stroju powstańskim. Wszyscy zaś niech będą gotowi umrzéć.
Któż niepozna pod Czamarą powstańską Męża, co zwyciężył pod Wawrem; i Męża, co zwyciężył pod Stoczkiem; i Męża, co wyprowadził wojsko z Litwy; i Męża, który prowadził pułk Wołyński; i Męża, który powiedział w dniach powstania: Młodzieńcy, róbcie coście zamyślili, idźcie a walczcie; i Młodzieńców, którzy pierwsi wygnali tyrana; i Męża, który wyrzekł pierwszy: precz z Mikołajem? Wiadome są na świecie imiona Ich.
A któż wié, jak się nazywa król Neapolitański, i Sardyński, chociaż purpurę noszą? Kto zna imiona synów królewskich w innych krajach, i imiona Marszałków, i Wodzów, noszących buławy i wstęgi? Nikt o nich nie wié.
A o innych wiedzą tylko dla tego, iż znaczni są wielką złością i głupstwem; jako w miasteczku, wiedzą imie sławnego rozbójnika, i sławnego złodzieja, i sławnego kuglarza, i warjata, którzy włóczy się po ulicach, i lud śmieszy.
A taka sława jest Cara Mikołaja, i Carzyka Don Migela, i Carzyka Modeny, i wielu królów i Ministrów, których znacie.
Noście więc Czamary powstańskie.
Kto zaś ma potrzebę wziąć strój inny droższy, i staje mu na to, niech tak postąpi: jeśli suknia kosztuje talarów dziesięć, niech kupiwszy suknię, złoży drugie talarów dziesięć na odziewanie Ojczyzny. Toż samo zrobicie i ze strawą, i z mieszkaniem, które ma bydź żołnierskie; a co jest droższe nad żołnierskie, od tego podatek dobrowolny złożcie.
A wszakże nie patrzcie drugich, jak jadają, i ubiérają się, i mieszkają, tylko patrzcie samych siebie; albowiem napisana jest ta rada; nie dla tego, abyście podług niéj sądzili drugich, ale samych siebie.
Bo dla drugich bądźcie łagodni, a dla siebie surowi. A podług tego jak drugich sądzicie, sami będziecie sądzeni.
Uważcie jeszcze tę tajemnicę.
Iż kto bardzo surowie potępi bliźniego za błąd jaki, albo za lękliwość, albo za opieszałość, albo za niestałość; tedy sam pewnie w ten błąd wpadnie, i sądzony będzie od drugich.
Jest to tajemnica, którą pewien pobożny Polak odkrył, Wam obwieszcza.
Na tchórza najsrożéj nastają tchórze; na złodzieja złodzieje; a z warjata najgłośniéj smieją się drudzy wariaci.
A człowiek rozumny i odważny, w mowach pobłażający jest; wszakże jeśli zwierzchnikiem jest i Sędzią, i lud mu da miecz w ręce, wtenczas surowy jest, i sądzi i karze podług sumienia, albowiem przez usta jego wyrokuje lud cały, a mieczem jego zabija ręka ludu.
A człowiek próżny, surowy jest w mowach, póki jest prostym człowiekiem; a gdy zostanie Starszym ludu, i Sędzią; natenczas wydaje się nikczemność jego, bo lękliwy jest i pobłażający, a nie sądzi wedle serca ludu, ale wedle przyjaźni swych, i nienawiści swych.
Jeśli o kim powiesz niesłusznie: zdrajcą jest; albo powiesz niesłusznie: szpiegiem jest; tedy bądź pewien, iż o tobie toż samo mówią inni, w téjże saméj chwili.
Nie rozróżniajcie się między sobą mówiąc: ja jestem ze staréj służby, a ty jesteś z nowéj służby; ja byłem pod Grochowem i Ostrołęką, a ty pod Ostrołęką tylko; ja byłem żołnierzem, a ty powstańcem; ja Litwin, a ty Mazur.
Którzy tak mówią niech przeczytają Ewangelją o robotnikach, którzy przyszli do winnicy, jedni wezwani rano, drudzy w południe, a inni wieczorem, a wszyscy równą wzięli zapłatę. A ci, co wcześniéj przyszli, zazdrościli późniejszym, Pan zaś rzekł: zazdrośnicy, a coż wam do tego, byleście sami wzięli tę zapłatę?
Znajdziecie wiele dzieci żołnierskich u cudzoziemców, a dzieci powstańców są tylko u Was.
Litwin i Mazur bracia są; czyż kłócą się bracia o to, iż jednemu na imie Władysław, drugiemu Witowt? nazwisko ich jedne jest, nazwisko Polaków.
XIIINie spiérajcie się o zasługi Wasze, i o pierwszeństwo, i o znaki.
Do pewnego miasta szturmowali żołnierze mężni, i postawiono na murze drabinę, a wojsko krzyknęło: kto piérwszy postawi nogi na murze, będzie miał znak wielki wojskowy.
Przybiegła pierwsza rota; a iż każdy chciał piérwszy wstąpić na szczeble, zaczęli się odpychać, i obalili drabinę i pobici są z murów.
Postawiono więc drugą drabinę, i nadbiegła druga rota; a który najpierwéj wskoczył na szczeble, puszczono go, a drudzy postępowali za nim.
Ale piérwszy żołnierz wpół drabiny stracił siłę i zatrzymał się, drugim zawalając drogę. A więc następujący żołnierz targał się z nim, i oderwał go, i w dół rzucił, i innych zepchnął; zrobiło się zamieszanie wielkie, i wszyscy pobici są.
Aż postawiono trzecią drabinę, i wbiegła trzecia rota; piérwszy żołnierz dostał ranę, i iść dalej nie chciał. Ale następujący po nim był mąż silny i ogromny, więc nic nie mówiąc porwał go, i niosł przed sobą, i zastawiał się nim jak tarczą i postawił go na murze; za czém wbiegli inni porządkiem, i miasto zdobyli.
A wojsko potém weszło w radę, i chciało dać znak wielki owemu żołnierzowi silnemu. On zaś tak im mówił:
Bracia żołnierze, okrzyknęliście: iż kto piérwszy na murze nogi postawi, znak weźmie, a oto jest żołnierz ranny, który stanął przedemną; on tedy znak weźmie. Przez niego Bóg miasto zdobył.
Nie ważcie go lekce, mówiąc: iż tylko prędkości nóg winien piérwsze miejsce, bo i prędkość jest przymiot w żołnierzu, jako siła i męztwo.
Nie mówcie: iż on nic nie sprawił, bo gdyby go nie raniono przedemną, tedy ja odniósłbym tę ranę, i możebyśmy miasta dziś nie wzięli. A ten, kto zasłania, równy temu, kto walczy, i tarcz ma równą cenę jak miecz. Znaku nie potrzebuję, bo wszyscy wiedzą, com zrobił.
Bóg daje zwycięstwo używając prędkości jednego, męztwa drugiego, siły trzeciego; a skoro człowiek zręczny lub silny zamiast nieść w górę towarzysza słabszego, strąca go, tedy robi zamieszanie i klęskę; a jeśli chwali się z zasługi swéj, zasiéwa niezgodę.
XIVNiech każdy składa talent swój Ojczyznie, jako dar w karbonę tajemnie, i nie mówiąc, wiele złożył. Przyjdzie czas, że się karbona napełni, a Pan Bóg zapisuje, ile każdy złożył.
Ale jeśli chwalić się będziecie, iż tyle a tyle złożyliście; tedy wyśmieją Was ludzie, i poznają, żeście dawali talent Wasz tylko dla chluby.
Zasługa dla Ojczyzny jest jako proch.
Kto proch szeroko rozsypie, i podpali; zrobi mały błysk bez mocy, i huku, i skutku.
Ale kte proch zakopie głęboko, i podpali; tedy wywróci ziemie i mur z hukiem i skutkiem, a ludzie mówić będą: zaiste było tam wiele prochu; chociaż było nie wiele, ale w zakopaniu głębokiém.
Przetoż i zasługa głęboko schowana, pokaże się sławnie; a kto ją tak schowa, że się na tym świecie nigdy nie pokaże, tedy ukaże się w wieczności, i huk jéj będzie nieskończony, i blask jéj nigdy niegasnący, i skutek jéj na wieki.
Zasługa dla Ojczyzny jest jako ziarno; kto obnosi to ziarno w ręku, i wszystkim je pokazuje, wołając: oto jest ziarno wielkie, tedy wysuszy je, i nic z niego nie otrzyma.
Ale kto zakopie ziarno w ziemię, a czeka cierpliwie kilka tygodni; tedy ziarno wyda roślinę.
Ale kto schowa ziarno w kłosie na rok przyszły, na życie przyszłe; ten otrzyma ziarn sto, a z tych stu, tysiące tysięcy.
A przeto, im kto dłużéj czeka nagrody, tém większą weźmie; a kto jéj tu nie weźmie, tam weźmie największą.
A cóż mówić o ludziach, którzy skarżą się, mówiąc: waleczni byliśmy, a nie mamy starszeństwa i znaku? A czyż walczyliście dla starszeństwa i znaku? Kto dla starszeństwa i znaku walczy, niech idzie do Moskala.
A cóż mówić o ludziach, którzy skarżą się, mówiąc: oto ten, który stoi na prawo, lękliwy jest, a wziął znak; oto ten, który stoi na lewo, nie mądry jest, a wziął starszeństwo? A czyliż żołnierz dobry biegąc na nieprzyjaciela, ogląda się na prawo, na lewo? Nie ogląda się, ale naprzód idzie. Bo kto ogląda się na prawo i na lewo, tchórz jest. Oglądać się, i ogłądać, jest rzecz naczelnika.
A cóż mówić o ludziach, którzy skarżą się mówiąc: naczelnik nasz pomylił się, dająć znaki, wybiérając na starszeństwo ludzi złych. Bo widzi każdy łatwo wadę w naczelniku, a nie widzi przymiotu; i widzi zasię w sobie przymiot, a nie widzi wady. A często to dobre, które jest w naczelniku, potrzebniejsze jest dla dobra Narodu, niżeli to dobre, które w nas jest.
Alboż nie wiecie, iż Chrystus Bóg, wybrał między dwunastu Apostołów, jednego zdrajcę; tedy naczelnik człowiek, jeśli między dwunastu wybierze pięciu złych do urzędu, i do znaku, doskonały jest.
A między Apostołami Jan Święty był najwięcéj kochany, chociaz najmłodszy, i nie miał żadnego osobnego urzędu; ani był namiestnikiem jak Piotr; ani przeznaczony do powołania Narodów jak Paweł, ani Podskarbim jak Judasz.
A przecież Jan jeden przepowiedział przyszłość w Apokalipsie, i nazwany jest Orłem, i koniec Jego tajemniczy jest, i wielu myśli, iż on nie umarł, ale dotąd żyje; a tego nie myślą o żadnym Apostole.
Otóż widzicie, iż zasługa bez urzędu stała się okazalszą na wieki.
XVJesteście między cudzoziemcami, jako gospodarze szukający gości i spraszający ich na ucztę Swobody do domu swego.
Pewny gospodarz głupi spraszając gości, pokazywał im naprzód w domu swoim miejsca gdzie zrzucają śmieci, i inne miejsca brudne, tak, iż ckliwość obudził, i nikt potém nie chciał siadać do stołu jego.
Ale gospodarz rozumny prowadzi gości czystym przysionkiem do izby biesiadnéj. Miejsca na śmiecie i brudy w każdym domu są, ale zakryte od oczu.
Są między Wami, którzy mówiąc cudzoziemcom o Ojczyznie swéj zaczynają od tego, co w jéj prawach i ustanowieniach nie doskonałe było i nie dobre; drudzy zaś zaczynają od tego, co piękne i naprzód godne widzenia. Powiedzcież teraz, którzy z nich są głupi gospodarze, a którzy rozumni? i którzy gości do domu zaproszą?
Nie miotajcie pereł przed wieprze; nie wszystkim cudzoziemcom gadajcie o wielkich rzeczach, które poczynił naród Wasz dla dobra świata, bo jedni Wam nie uwierzą, a drudzy was nie zrozumieją, aż się nawrócą.
Pewien Chrześcijanin mieszkał pod lasem, będąc gajowym. Ten ujrzał iż zbójca wykrada się z lasu i dąży ku karczmie, w któréj mieszkali żydzi, aby ich pobił i odarł. Rozbójnik rzekł do gajowego: pójdźmy razem na żydy, a podzielim się łupem ich.
Gajowy miał w ręku strzelbę, ale tylko nabitą śrótem na ptaszki, przecież rzucił się na rozbójnika, i ranił go; sam zaś był mocniéj zraniony, i porwali się za barki, i bili się długo, aż rozbójnik obalił gajowego, i podeptał, i myślił, iż go zabił. Ale sam będąc zraniony, nie mógł dla ujścia krwi iść na rozbój, i wrócił do lasu. Gajowy zaś zawlókł się do karczmy dla ratunku.
I rzekł żydom: oto spotkałem męża rozbójnika, i odpędziłem go, i zraniłem, ale skoro wyleczy się wróci; a jeśli tu nie wróci, tedy pójdzie łupić inne Żydy po karczmach. Wstańcie więc pojmajcie go, i zwiążcie; a jeśli boicie się, pomóżcie mnie, rozbójnik jest mąż dużéj ręki, ale iż osłabiony, pożyjem go.
Żydzi zaś widzieli z karczmy, co się stało, i wiedzieli, że ich obronił; ale obawiali się, aby nie prosił zapłaty.
Więc udali wielkie zadziwienie, pytając, skąd przychodzi, i czego żąda; starsi dali mu wódki i chleba; a bachury płakały, niby z litości.
I rzekli wszyscy: nie wierzymy, aby rozbójnik chciał nas zabijać; bywał tu u nas dawniéj, i pił wódkę, a nic nam złego nie zrobił.
Odpowiedział im gajowy: jeśli tu był, tém gorzéj dla was, bo obejrzał dom wasz, i skrzynie wasze, i obaczył, że w domu mieszkają żydzi, to jest, lękliwego i słabego serca Naród.
Na to rzekli znowu Żydzi: nie bluźń na Naród nasz; alboż nie z niego, nie z naszego Narodu był Dawid, który zabił Goliata, i Samson najmocniejszy z ludzi.
Odpowiedział im gajowy: człowiek jestem w księgach nieuczony, słyszałem od Plebana, że ów Dawid i Samson pomarli, i niepowstaną; radźcie więc o sobie.
Rzekli więc Żydzi: nie nasza rzecz lasy ze zbójców oczyszczać, jest na to urząd i wojsko; idź a powiédz im.
Odpowiedział gajowy: broniąc was, nie pytałem urzędu, i nie czekałem na wojsko.
Rzekli mu Żydzi: broniłeś sam siebie.
Odpowiedział gajowy: mogłem wżdy pomagać rozbójnikowi łupić was, albo iść z daleka za nim i milczéć, a podzieliłby się ze mną dobrem waszém. Mogłem też z domu nie wychodzić.
Rzekli mu Żydzi: broniłeś nas, bo spodziewałeś się zapłaty. Jakoż daliśmy tobie wódki i chleba, i opatrzyliśmy ranę, i damy ci jeszcze talar bity.
Odpowiedział im gajowy: Zapłaty waszéj nie chcę, a za chleb i wódkę, i leki, odeszlę pieniądze, skoro wrócę do domu mego.
Rzekli mu znowu Żydzi: biłeś się ze zbójcą, bo wiemy, żeś człowiek kłótliwy, i lubisz bój, i szukasz po lesie zwierza.
Odpowiedział im gajowy: gdybym szedł na bój, uzbroiłbym się lepiéj, wziąłbym kule i tasak; wyszedłbym albo pierwéj, albo potém; a widzieliście, żem nie wyszedł ani pierwéj, ani potém, ale w tę samą chwilę, kiedy ujrzałem męża rozbójnika idącego na was.
Więc Żydzi zadziwili się bardzo, i rzekli: powiedz tedy, a przyznaj się, dla czegoś to zrobił, co zrobiłeś; i jakie były myśli twe, bo człowiek dziwny jesteś!
Odpowiedział gajowy: tego jednego wam nie powiem, a choćbym powiedział, nie zrozumiecie, bo inny jest rozum żydowski, a inny chrześcijański; ale gdybyście się nawrócili do Chrześcijaństwa, zrozumielibyście sami postępowanie moje, nie potrzebując pytać się mnie. I to rzekłszy, wyszedł od nich.
Idąc zaś, jęczał dla ran.
A Żydzi mówili między sobą: chlubi się, że jest mężny, a jęczy; rany jego nie są ciężkie, i tylko jęczy, aby nam straszył dzieci.
Wiedzieli Żydowie, iż ciężko raniony był, ale czuli, iż źle zrobili, a chcieli
Uwagi (0)