Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖
Ta książka dawno powinna zastąpić na liście lektur Nad Niemnem lub należałoby czytać powieść jako zbeletryzowaną ilustrację niezwykle trzeźwej diagnozy społecznej przedstawionej przez autorkę w artykule z 1870.
Stanowi on fundamentalny tekst XIX-wiecznego feminizmu, realizującego się wówczas głównie poprzez ruch emancypacyjny i dążącego do usamodzielnienia się ekonomicznego kobiet. Ze zdumieniem dowiadujemy się, czym karmiono, czego uczono i w ogóle jak „hodowano” dziewczynki 150 lat temu oraz jakie były przyczyny takiego stanu rzeczy, który prowadził do reprodukcji niezawinionej głupoty i dojmującego nieszczęścia. Zdumiewa również to, że Orzeszkowa, która przecież nie podaje nawet w wątpliwość oczywistości powołania kobiet do macierzyństwa i prowadzenia gospodarstwa domowego, a więc jest dość zachowawcza, dopominała się jednak o pewne rzeczy, które i dziś nadal stanowią treść słusznych postulatów, jak np. równa płaca za takie same kwalifikacje bez względu na płeć.
- Autor: Eliza Orzeszkowa
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Eliza Orzeszkowa
Dziś nadszedł wiek taki, że czego kto sam nie zapracuje, tego posiadać nie będzie.
Zmieniły się warunki ekonomiczne i obyczajowe społeczności; minęła pora rezydentek i panien na respekcie — a nadszedł czas pracownic. Ale jakże pracować można, gdy się nic gruntownie robić nie umie? a jak umieć, nie ucząc się? a jakże się uczyć, gdy zwyczaj nakazuje zakończyć uczenie się w 16. lub najdalej 17. roku życia, a potem co najprędzej wyjść za mąż lub zająć się specjalnym zawodem poszukiwania męża? Wiele by się uniknęło bied, nieszczęść i za późnych żalów, a nigdy nienagrodzonych upadków, jeśliby każda kobieta, dorastając, wniknęła w swoje zdolności i usposobienia, a według nich wybrawszy sobie stosowną jakąś naukę, talent lub rzemiosło, na sumienne i gruntowne wyuczenie się obranego zawodu poświęciła pewną dłuższą lub krótszą porę swej młodości, stosownie do uzdolnienia swego i wymagań studiowanego przedmiotu.
Kto choć trochę zna nasz ustrój społeczny pod względem ekonomicznym i obyczajowym, nie może nie wiedzieć, jak wiele przeróżnych trudności musi spotkać wprowadzenie w czyn takiej myśli. Usiłowania jednak pojedyncze wiele zdziałać mogą, a nad tym, jakie specjalne zawody możebne są dziś i u nas dla kobiet, zastanowimy się w innym miejscu, gdzie będzie mowa wyłącznie o pracy kobiecej.
Co do potrzeby zdobywania przez kobietę nauki życia, to jest świata, ludzi i ich stosunków przed wejściem jej na drogę pracy i samoistnej działalności, ta wymaga koniecznie pewnego stopnia osobistej swobody. Zwyczaj chce, aby panny aż do zamążpójścia były strzeżone, pilnowane, trzymane w najgłębszej nieświadomości mnóstwa rzeczy, krępowane wolą innych, małoletnie w myślach, mowie i postępkach.
Takie ścieśnienie i pilnowanie młodej osoby rodzi w niej nieśmiałość i słabość tak myśli, jak uczucia, paraliżuje na całe życie nieraz samoistne jej siły, zabija w niej lub na czas jakiś przygłusza i wykrzywia jej rozwój duchowy, nareszcie czyni ją nieodpowiedzialną za wszystko, co w tej porze uczyni i za wszystkie następstwa, jakie z dopełnionych przez nią uczynków wyniknąć by mogły w przyszłości dla niej i innych. Przyznać jednak należy, że przy obecnym sposobie wychowania kobiet inaczej postępować z nimi, gdy dorosną, niepodobna, bo chcąc, aby ktokolwiek nadanej sobie swobody użył na korzyść swą, nie na szkodę, trzeba go wprzódy nauczyć jej używać, trzeba go do niej przygotować przez danie mu siły myśli i charakteru.
Dziś panny dorosłe, wypadkiem jakim uwolnione od nadzoru i zależności, oprócz wyjątków, bywają smutnymi okazami pseudo-emancypantek uważających emancypację kobiet jako prawo do rozmijania się z przyzwoitością i prostotą.
A ogół, patrząc na te w istocie niezachęcające przykłady, zraża się do idei swobody, jakiej używać powinny młode, lecz już dorosłe panny, i utrwala się w przekonaniu, że samodzielność kobiety, panny szczególniej, lubo39 gdzie indziej dobre przynosi owoce, na naszym gruncie przyjąć się nie może. A jednak przekonanie to jest błędnym. Grunt nasz nie jest tak złym, aby to, co dobre i rozumne, przyjąć się w nim nie mogło.
Ale tu jak gdzie indziej, tak wszędzie i zawsze przywołać trzeba na pomoc pytanie: dlaczego?
Dlaczego panny uwolnione od zależności źle i nierozsądnie używają swobody? Bo nie były do niej przygotowane stosownym wychowaniem, bo nie nabyły logiki i praktyczności umysłu, szerokości pojęć i siły przekonań, bo nie wiedzą, jakie skutki płyną z jakich przyczyn, bo są marzycielkami nieznającymi rzeczywistości, bo całym ich światem był od dzieciństwa salon i szafa z sukniami, a całą mądrością niezrozumiały im — traktat moralności.
Swoboda osobista panny dorosłej jest dla niej pożyteczną i udoskonalającą, ale zarazem jest ona tylko końcem, uwieńczeniem jej umysłowego i moralnego kształcenia. Rzecz to więc bardzo prosta i zrozumiała, że gdy kto zaczyna dzieło od końca, nic porządnego nie zrobi, a owszem, stworzy coś kulawego i potwornego, na co patrząc ludzie niewglądający w przyczyny kalectwa zrażą się do całej roboty.
Kobieta, która w porze dzieciństwa i pierwszej młodości zdobyła sobie gruntowny zapas wiedzy, wykształciła swój umysł logicznie i praktycznie, nabyła szerokich pojęć i przekonań, powinna iść lub jechać, gdzie się jej podoba, czytać, co zechce, mówić, z kim i o czym zechce, wybierać sobie ten lub ów zawód, to lub owo zajęcie czy towarzystwo. Niebezpieczeństwo nie grozi jej stąd żadne, bo dobry smak, poważne przyzwyczajenia umysłu i miłość dla pracy zwrócą jej zamiłowania i zajęcia ku pożytecznym, a w każdym razie nieszkodliwym rzeczom.
Jeżeli zresztą młoda osoba ma szczęście posiadać dobrych i rozumnych rodziców lub opiekunów, troskliwość ich nie będzie dla niej zbyteczną. Doświadczenie połączone z przywiązaniem do niej może nieraz skutecznie wesprzeć pierwsze jej w świecie kroki. Ale troskliwość ta i opieka nie powinny nigdy przekraczać granic rady i przyjaźni, nie powinny zmieniać się w niewolę krępującą swobodny rozwój jej indywidualności.
Niechaj sama o siłach własnej myśli idzie między ludzi, patrzy, bada i sądzi; niech sama o siłach własnego serca szuka bratniego dźwięku pomiędzy sercami innych, raduje się, cierpi i kocha.
Ponieważ w przyszłości ma być nie dzieckiem i lalką, ale człowiekiem, trzeba, aby przed wejściem na drogę ludzkich prac i walk, poczuła się samą sobą, popróbowała swoich sił i zmierzyła je z tym co ją czeka. A jeśli po dniu spędzonym śród samodzielnej pracy i samodzielnego przestawania z ludźmi przyjdzie wieczorem pod dach rodzinny z głową pełną pytań zadanych życiu i światu, z sercem pełnym porywów, zapału lub kto wie? chwilowego zwątpienia i zniechęcenia może, niechaj wtedy rozumny ojciec, kochająca matka albo starsza siostra, która już część życia przebyła, utuli na swej piersi jej płonące ogniem młodości czoło i niech słodkim słowem przestrogi, rady lub objaśnienia pomoże jej rozplątać zagadki ciążące myśli, miarkować zapał porywający serce.
Szczęśliwą będzie, jeśli od kolan ojca lub matki odchodząc albo z uścisku siostry wydobywając ramiona, poczuje się spokojniejszą i silną na nowo. Nazajutrz z tym odświeżonym spokojem, z tą orzeźwioną mocą niech znowu rozpoczyna dzień pracy i pytań zadawanych sobie, światu i ludziom.
Kiedy kobieta wychodzi za mąż lub w inny sposób opuszcza dom rodzicielski, świat wymaga od niej, aby wiedziała, co to jest ludzkość, miłość, aby znała siebie i życie.
Słuszne to wymagania, lecz w jakiż sposób zadowolić je może kobieta, gdy nie zostawiono jej ani czasu, ani swobody do poznania tego wszystkiego? Treść własnej istoty, własne skłonności, wady, niedostatki i zalety zbadać ona mogła chyba, przygotowując się do spowiedzi rachunkiem sumienia, ale wtedy widok konfesjonału taką ją trwogą przejmował, że o całej filozofii grzechów swoich zapomniała i uczyła się ich tylko na pamięć, jak ongi katechizmu z szaro oprawnej książki.
Ludzkość i miłość, ich naturę i istotę poznać tylko mogła z romansów, które czytywała otwarcie lub ukradkiem.
Toteż wystawia sobie miłość nie inaczej jak à la Cardoville, a ludzkość według niezbyt trafnie najczęściej malujących ją utworów literatury pięknej.
Potem jeśli na tym gorzej niż nieznanym, bo błędnie ujrzanym gruncie zbłądzi, pośliźnie się i zachwieje, ludzie krzyczą: o zgrozo! i kamieniami ją orzucają. Lecz dlaczegóż na wzór Chińczyków krępowali jej stopy, jeśli chcieli, aby prosto i silnie stąpała po świecie? Zwyczaj! powiadają, tradycja! Tak zupełnie mówią i Chińczycy, ale są sprawiedliwsi, bo nie kamienują swoich kobiet za to, że ich nogi kaleki, gdy takimi uczyniono je im od kolebki.
Dla zwyczaju, dla tradycji błądzą i ślizgają się po drogach życia kobiety, ale nie same jedne; pociągają za sobą mężczyzn: mężów, kochanków, braci; pociągają za sobą dzieci swoje.
Smutna to zabawa oblana łzami grzechów i rozpaczy! A jednak można by jej uniknąć; ku temu zaś jedyny jest środek, aby kobiety przygotowane do swobody rozumnym wychowaniem, swobodnie rozglądały się po drogach, którymi iść im przyjdzie, nim na którąkolwiek z nich wejdą. Środek to skuteczny zapewne, ależ co na to zwyczaj i naśladownictwo? trzebaż być przecie każdemu M-eur et M-me Tout-le-monde40!
Sądzimy więc, iż pominąwszy zwyczaj, tradycję i rozmaitego rodzaju uprzedzenia, wielce byłoby zbawiennym, aby kobiety trzecią epokę swego kształcenia się, od lat 18 do 22 lub 20 przynajmniej, zapełniły doskonaleniem się w jakimś wyłącznie wybranym zawodzie, poznawaniem siebie, ludzi i świata.
Dla zdania tego przewidzieć można przepełniony gromami zarzut: podobny sposób kształcenia się opóźni porę wychodzenia za mąż kobiety.
Według nas nie tylko nie jest to zarzutem, ale owszem argumentem popierającym sprawę.
Wszakże zobaczymy. Najprzód przedstawiają się oczom wyobraźni naszej amatorowie pierwiosnków. „Jak to! — wołają — panna mająca lat 22! Ależ to stara panna! Mieliżbyśmy się żenić ze starymi pannami!” Najprzód, moi panowie, pytamy was: dlaczego panna mająca 22 lat a nawet i więcej ma być uważaną za starą pannę? Czy nie jest już piękną, ładną lub powabną? Chyba nią nigdy nie była, bo jeśli jakimkolwiek zewnętrznym wdziękiem obdarzyła ją natura, mógł on w tej porze jej życia spotęgować się tylko, ale nie zaginąć i zwiędnąć.
Jeżeli mając lat 16 była zgrabną, jest niezawodnie zgrabniejszą w kilka lat potem, bo kształty jej doszły pełni rozwoju: jeśli miała piękne rysy twarzy, są one piękniejsze, bo ożywiły się wyrazem, jakiego wprzódy koniecznie nie dostawać im musiało.
Czy może nie potrafi już ona kochać? Ależ właśnie teraz dopiero, teraz jedynie kochać ona umie w pięknym i prawdziwym słowa tego znaczeniu. Wprzódy mogłaby pokochać mężczyznę bezwiednym instynktem, pokochać nie jego, ale wytworzony rozmarzoną i nieznającą natury ludzkiej wyobraźnią ideał, teraz pokocha ona nie tylko instynktem, ale i myślą, która uszanować potrafi, i sercem, które wiedzie do trwałego przywiązania. Czy na koniec przedstawia się wam myśl straszna, że panna mająca lat 22 posiada już sformowany charakter, którego nagiąć i przerobić wedle woli trudno, wtedy gdy dziecko lat 16 to materiał in crudo41, z którego można zrobić, co się podoba? Ależ wejdźcie w siebie samych i zobaczcie, czy jesteście dość silni, dość rozumni i wielcy, aby mieć prawo tak dowolnie brać się do przetwarzania człowieka? Bo brać dziecko za żonę dlatego, aby z niej zrobić kobietę według pojęć lub potrzeb waszych, to przetwarzać i tworzyć, a komuż na ziemi Stworzyciel delegował prawo samowolnego rozrządzania moralnym jestestwem bliźniego?
Odebrać indywidualizm człowiekowi jest to zabić go; skrzywić ten indywidualizm arbitralnym naginaniem jest to skrzywić i złamać duszę człowieka.
Zechcecie na przykład, aby żona wasza kochała to, kiedy by ona z natury własnego serca kochała tamto; zechcecie, aby wierzyła w to, kiedy by ona z natury swego umysłu wierzyła w tamto, to uczynicie tak, że nie mogąc kochać i wierzyć przez siebie, nie będzie chciała lub nie potrafi kochać i wierzyć przez was i zostanie bez żadnej wiary i miłości, z udaną chyba i kłamaną przed wami. Albo jeżeli ten 16-stoletni materiał pokaże się żelazem lub stalą i w waszej kuźni zabraknie ognia, i w waszym ręku zabraknie mocy dla nadania mu pożądanej przez was formy?
A jeżeli jeszcze ten materiał, przerobiwszy się na człowieka, nie ujrzy w was takich materiałów, jakie by posiadać pragnął. Zawołacie: niestałość! lekkość kobieca. Ależ bądźcie konsekwentnymi! Materiał ludzki in crudo nie może być ani stałym, ani poważnym; jeśliście się podjęli uczynić zeń stałego i poważnego człowieka, należało dzieła dokonać, a skoroście tego dokonać nie potrafili, znać nie było w was materiałów na mistrzów.
Ale oprócz tych amatorów pierwiosnków i materiałów in crudo, którzy pannę lat 22 nazywają starą panną dlatego, że nie posiada na twarzy pierwszego puszku młodzieńczej cery i że posiada sformowany charakter, oprócz ludzi tak lekko i tak ubliżająco zapatrujących się na kobiety, żeby aż zakreślać granice ich młodości tam, gdzie ta młodość zaczyna się dopiero, znajdą się ludzie myślący i bez przesądów, którzy dla poważniejszej nierównie przyczyny sprzeciwią się temu opóźnieniu wieku małżeństwa. Spytają oni, jak dla kobiety, która z natury swojej czułą jest i wrażliwą, kilka lat młodych, gorących przejdzie bez powzięcia żywszego uczucia?
Czy przy żądanej szczególniej swobodzie miłość nie zjawi się koniecznie, niezbędnie i nie obróci wniwecz całej teorii albo nie wybuchnie gwałtowną a zgubną namiętnością?
Ci, którzy tak pytają, dobrze zbadali potrzebę serca kobiety. Nie mylą się. Kobieta potrzebuje miłości nie tylko w tym gorącym wieku młodzieńczym, ale w późniejszych latach i zawsze.
Lecz aby zaspokoić tę szlachetną potrzebę jej natury, a zarazem dać jej możność dokończenia kształcenia się swego, nim wstąpi na drogę człowieczego życia, należy nauczyć ją przed ukochaniem kogoś, ukochać coś. To coś ma być naturalnie nie błyskotką, nie gałgankiem, nie poklaskiem, ale czymś pięknym a żywotnym, w czym by i myśl jej, i serce pożywę42 znalazły. Niech ukocha naukę jaką, do której wyłączny pociąg poczuje, sztukę, jeśli natura obdarzyła ją talentem, wyłączny zawód, w którym się doskonali, wielką jaką ideę, która zapełni i na wzniosłe tory sprowadzi jej wyobraźnię, zatrudnienia domowe, które zawczasu nauczą ją być gospodynią, matką i panią domu. Niechaj ukocha ona koniecznie coś bardzo pięknego, coś bardzo pożywnego dla serca i dla umysłu, a ta miłość „dla czegoś” przygotuje ją godnie do stałej i poważnej miłości „dla kogoś”, zapełni jej najrańsze43 lata i na całe już życie pozostanie jej wsparciem, skarbem i kierowniczą busolą.
Ernest Legouvé w swojej bardzo pięknej Historii moralnej kobiet takie podaje środki do zajęcia i zapełnienia serca i umysłu kobiety w latach, w których podlega ona najczęściej przedwczesnym a zgubnym uczuciom.
„Aby zadowolić w córce swej potrzebę kochania, którą w niej
Uwagi (0)