Darmowe ebooki » Powieść » Capreä i Roma - Józef Ignacy Kraszewski (jak za darmo czytać książki na internecie .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Capreä i Roma - Józef Ignacy Kraszewski (jak za darmo czytać książki na internecie .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Józef Ignacy Kraszewski



1 ... 38 39 40 41 42 43 44 45 46 ... 52
Idź do strony:
poczciwości nie brakło, była swoich czasów najpiękniejszą w Rzymie, ale wśród najrozwiąźlejszych najzepsutszą. Cudnie wdzięczna, dowcipna, w rozmowie ujmująca, umiała mimo ostatecznego zepsucia, przybrać, gdy było potrzeba, pozór niewinności i prostoty. Bogata, zalotna, zręczna, przerzucała kochankami, usiłując zbliżyć się do Nerona. — Porzuciła naprzód Crispina, a kochanek jéj Othon zachwalaniem wdzięków obudził ku niéj miłość Cezara, i sam potém przez nią usunięty został. Poznawszy Nerona, usiłowała go podbić i całkiem nim owładła. Może po Aktei, prostéj i naiwnéj dziewczynie, ta niewiasta, wychowana starannie, przebiegła i umiejąca przybrać postać jaką chciała, samą sprzecznością charakteru i fizyognomii z tą którą zastąpić miała, pociągnęła młodego rozpustnika.

Przywiązał się do niéj namiętnie, a do pobudek matkobójstwa przybyła jedna jeszcze, chęć oswobodzenia się dla połączenia z Poppeą.

Śmierć Agryppiny, obmyślana chłodno przez syna, któremu dała życie i władzę, opisana przez współczesnych ze szczegółami najmniejszemi, jest jedną z najstraszliwych, najobrzydliwszych kart tych już i tak ohydnych dziejów. — Powiększa okropność téj sceny, odbywającéj się wśród rozkosznych wybrzeżów Campanii — zdrada, udawanie przywiązania w chwilach ostatnich i pozorna zgoda, pod którą śmierć się ukrywa.

Agryppina ginie zabita, wskazując na to łono, które wydało poczwarę, jako winne zbrodni urodzenia światu Nerona...

Po zabiciu matki, dzikie to źwierzę, idzie się przekonać naocznie że rozkaz jego spełniony, i oglądając trupa téj, któréj winien życie, z zimną krwią artystycznie i lubieżnie rozbiera kształty martwego ciała i niezwiędłe jeszcze jego wdzięki... Pióro Tacyta kreśli ten obraz tak dobitnie, tak nielitościwie, tak mistrzowsko, a można rzec cynicznie, że się go powtórzyć nie godzi.

Cóż czyni Seneca, ów sławiony przedstawiciel filozofii swojego czasu? — uniewinnia matkobójcę, a jeśli nie pomaga wychowańcowi, to go nie wstrzymuje, gotów jest nawet oczyścić go z najstraszniejszéj jaką świat widział zbrodni.

Neron zabawia się potém i szuka rozrywki w zwykłych sobie zajęciach... artystycznych, w śpiewie, późniéj malarstwie i igrzyskach, na które sam dla popisu występować zaczyna, bo i oklaski są dlań potrzebą... Z razu to rzemiosło publicznego histryona, jeszcze dawną okryte ohydą, wstyd mu czyniło, choć miał ku niemu namiętność; w małém kółku do niego się wprawiał, śpiewając przyjaciołom swoim, biegając na cyrku watykańskim; lecz powoli począł się ośmielać, gardzić przesądem, i wszystko poświęciwszy sztuce, jawnie wystąpił jako Cezar-artysta.

Ażeby to wytłómaczyć, uciekał się aż do przepowiedni jakichś astrologów, którzy straszyli go, że świat kiedyś opuści Nerona, że będzie zmuszony może jako artysta szukać sobie sposobu do życia.

Za jego przykładem musieli wystąpić na scenę publiczną ludzie, dla których nie dawno otarcie się o aktora hańbą było; matrony poważne, młodzi patrycyusze, rycerze. Zmuszano ich zastępować gladyatorów, bestyarzy, śpiewaków, mimów i skoczków.

Cezar, ulegając niby pragnieniu swoich czcicieli i przyjaciół, z lirą w ręku, bojaźliwy, pokorny, przejęty ogromem odpowiedzialności jaką brał na siebie, krew Cezarów przenosząc na scenę, wystąpił nareszcie otwarcie, ubiegając się o oklaski, których najrozmaitszych objawów i rodzajów musieli się uczyć jego zausznicy107.

Artystyczne zachcenia znudzonego próżniaka codzień prawie były inne — z kolei muzyk, poeta, śpiewak, malarz, rzeźbiarz, atleta, woźnica — jedno sobie sprzykrzywszy, ku drugiemu zwracał się z zapałem.

Od dzieciństwa uczono go muzyki, późniéj sam on już sprowadził Terpnusa, i godziny, wieczory, noce całe przesiadywał, słuchając gry jego na cytarze. Nie żałował nawet pracy, by głos swój mdły i słaby podnieść, biorąc na ten cel lekarstwa przykre, wstrzymując się od owoców i ostrych potraw, nosząc po całych dniach ołowiane na piersiach blaszki, które naówczas za skuteczne dla wzmocnienia głosu uważano. Legiwał tak blachami obłożony cierpliwie od rana do nocy108. — Cytharę Cezara uwieńczoną nosili za nim nie niewolnicy i słudzy, ale pretorowie i trybuni.

Potém poeta opiewał Canaceę, Oresta, Oedipa i Herkulesa; jako woźnica latał z zielonymi po cyrku, jako gladyator chodził w zapasy, a gdy go to utrudziło, siadał do malowania.

Wszystko to daleko więcéj zajmowało go nad panowanie i rządy kraju. Senatorowie poważni nieraz zmuszeni byli służyć mu do jego dziecinnych zabawek...

W teatrze pokorniał i znosił wszystko, byleby oklask wyżebrać, a widzów tak przepraszał za najmniejsze przestąpienie prawideł, jak najbiedniejszy z mimów służących za pieniądze. Że mu nie było trudno o zwycięztwa, oklaski i wieńce, o pochwały Greków i Alexandryjczyków, których ogłaszał najprzedniejszymi znawcami sztuki — łatwo się domyśleć. Rzymianie też nie śmieli nań świstać pewnie, a jego klaskacze szli w ślad za nim, dając hasło entuzyazmu tłumowi109.

Wśród tych łatwych zwycięztw i powodzenia, lud jednak blizką jakąś katastrofę przeczuwał; chodziły pogłoski o wieszczbie przepowiadającéj Neronowi upadek110; któś postrzegł, że stare figowe drzewo Ruminalskie uschło nagle, na niebie pokazała się kometa zwiastująca zmianę panowania111; sam Neron uląkł się i zadrżał, starając się grożące niebezpieczeństwo okrucieństwy i prześladowaniami odwrócić.

Mało go obchodziły dalekie wojny, na krańcach państwa mieszające pokój władzcy Rzymu; cały się oddał rozrywkom i coraz dzikszym zachceniom. Z razu nawet cierpliwie znosił satyry i szyderstwa, przeciwko sobie wymierzane. Za taką satyrę112 Fabricius Veiento został wygnanym tylko, a Antistius, praetor-poeta, całkowicie uszedł kaźni.

Pomimo słabości jaką dlań okazywali otaczający stróże Cezara, Burrhus i Seneca, mogli oni jeszcze uchodzić za opiekunów czci jego i sławy. Czasem słowo jakieś, lub wyrzut milczący przypominał obowiązki i drogę prostował na chwilę, wstrzymywał rozuzdanie zupełne; — lecz i tych doradźców bojaźliwych wkrótce zabraknąć miało. Pozbyto się niedogodnego Burrhusa nie bez podejrzenia trucizny, którą na różne sposoby umiała przyprawiać Locusta; Seneca przelękły, codzień słabszy, odosobniony zapragnął sam usunąć się; aby nieodpowiadać czcią swą za występki ucznia, i w ukryciu gdzieś jakiejś zmiany doczekać. Nie czuł już siły w sobie, by Neronem kierować, a miał podostatkiem pieniędzy, dóbr, niewolników i willi.

Mimo uścisków Nerona, który szydersko dziękował mu, że jego nauce winien był dyalektykę, z jaką teraz zdania mistrza odpierał; mimo zaręczeń bezpieczeństwa — starzec, którego nie uwolnił Cezar, usunął się pod pozorem choroby i zamknął, przewidując, że go się też pozbyć zechcą. Ulubieńcy nowi, towarzysze igrzysk i uciech coraz silniéj owładywali panem.

Śmierć Sylli, zabójstwo Plautusa, odpędzenie Octavii, którą o wymarzone oskarżono zbrodnie, istotnych znaleźć nie mogąc (choć lud nawet nienawidzący Poppei ujmował się za nią), niezliczone pomniejsze zabójstwa i trucia, prześladowania i wyroki, były tylko wstępem do wyuzdania, które coraz szerszych nabrać miało rozmiarów.

X

Jesteśmy w téj właśnie chwili panowania Neronowego, gdy Cezar nie śmiejąc jeszcze publicznie wystąpić na teatrze w Rzymie, choć go niezmierne pragnienie oklasków paliło, z orszakiem wielkim i licznym dworem udał się do Neapolis, aby tam, nie jako lubownik tylko i artysta z upodobania, ale jako z powołania śpiewak i poeta ukazać się naprzód Grekom.

Tysiąc wozów szło za Cezarem do miasta, którego osadnicy mieli podziwiać sztukę i głos władcy świata. Muły podkute srebrnemi podkowy ciągnęły owe carpenta, carruce, petorita i rhedy w cztéry pary zaprzężone, ozdobne srebrem i złotem; wiedli je woźnice poodziewani w szaty z wełny Kanuzyjskiéj113 najcieńszéj, a obok nich szły konie i biegunowie mazycyjscy (z Maurytanii), postrojeni w błyszczące bransolety i kolce. Na jednym z tych wozów leżąc jechała Poppea, ubóstwiona przez Cezara, na drugim dawna ulubienica Aktea, któréj zapomniéć nie mógł, na innym piękny Sporus, ukochani skoczkowie i rozpieszczeni atleci.

Z Neapolis, Surrentum, Retiny, Pompei, Stabii, z Puteolów i miast okolicznych spędzono mieszkańców, aby słuchali Cezara i talenta jego podziwiali; teatr umyślnie na ten cel wystawiony, pełen był ciżby i wrzawy, ale zaledwie ostatni śpiew przebrzmiał i koronami przygotowanemi obrzucono zwyciężcę, a lud oswobodzony rozszedł się szydząc i śmiejąc, gdy gmach ów runął i rozpadł się w gruzy114.

Pochlebcy wzięli stąd pochop do uwielbiania wyraźnéj opieki nieba nad panem. Neron, który ztąd miał do Grecyi popłynąć, wrócił do Rzymu. Na przyjęcie jego wystąpił z zabawą olbrzymią, jakiéj jeszcze nie widziała dotąd stolica, ulubieniec Cezara Tigellinus. Była to uczta najwytworniejsza, najpoczwarniejsza, jaką wymyśleć umiano w téj epoce rozpasania i zepsucia; brali w niéj jednak udział prawie wszyscy najznakomitsi ludzie swego czasu, najpoważniejsze matrony, patrycyusze, rycerstwo. Nikogo ona nie zdziwiła, nie oburzyła nikogo.

Na jeziorze Agryppy wystawiony był niezmierny pokład, przepysznemi poruszany i ciągniony statkami, na nim zastawiona była uczta. Okręciki, które go otaczały, całe okryte były złotem i perłową macicą, a poruszali je wiosłami robiąc dworacy Neronowi, ustawieni wedle wieku i rozpustnych zasług swoich... Na stołach podawano źwierzynę wszelkich krajów, ryby mórz wszystkich, przysmaki najwymyślniejsze wszelkiego rodzaju.

Przy brzegach, do których pomost przybijał z kolei, naprędce wystawione i przyozdobione domki zapełniono piérwszego w Rzymie rodu niewiastami, zmuszonemi do posługiwania rozpuście; naprzeciw nich z drugiéj strony stały obnażone najpiękniejsze kobiéty, jakie w stolicy znaleźć się mogły.

Zamiast widowiska odegrywano pantominy i najswobodniejsze skoki, a gdy noc przyszła i lasy tysiącem świateł zajaśniały, rozlegając się pijanemi śpiewy, Neron się rzucił w te tłumy na najwyuzdańszą rozpustę. Temu publicznemu zbestwieniu nikt się nie dziwił, nikt słowem na przeszkodzie nie stanął; nikt nie oparł, prócz biédnych chrześcijan, którzy całą siłą usunęli się, gdy ich do téj Cezara zabawy za narzędzia użyć chciano.

Pudens od dawna na dworze nie bywał i stosunków z nim unikał, od oczów pana stronił; inni także zetknięcia z ulubieńcami Cezara uchodzili, nie śmiejąc sami stanąć i wyzywać do walki, ale nie chcąc uledz temu, coby ich upodlić mogło.

Już wówczas chrześcijanie byli w tak wielkiéj liczbie, że ani dom Pudensa, ani ogrody Pomponii, ani liczne a ubogie schronienia nawróconych, objąć ich w sobie nie mogły. Jeden ołtarz drewniany rozrósł się i rozmnożył w seciny.

Nie ukrywali się jeszcze bardzo z wiarą swoją, gdyż Rzym dosyć był pobłażający dla obcych bogów i z razu patrzał na to obojętnie; ale gdy zaczęto z rozkazu Apostołów wywracać posągi i burzyć ołtarze stare, jako znamiona fałszu; gdy w wielu domach znikły Lary i oznaki bałwochwalstwa, musiano nieco się taić, aby zawcześnie nie dać powodu do prześladowania i zemsty. Wszyscy, którym surowość nauki nowéj była ciężką, powstali na nią, jako na godną najwyższéj kary zbrodnię, jako na przesąd, jako na zdradę Cezara i kraju.

Chodziły rozsiane wieści o najdziwaczniejszych chrześcijan ofiarach, o ich rozpuście, o krwi używanéj do obrzędów, o nocnych ucztach i zabijaniu dzieci.

Nie wybuchło jednak dotąd prześladowanie i w pokoju, choć w trwodze tajemnéj i przeczuciach, gminy chrześcijan mnożyły się codzień nowemi neofitami i katechumenami.

XI

Wróciemy do domu Pudensa, w którym od niejakiego czasu ważne zaszły zmiany; stał on się schronieniem główném chrześcian i naczelnym ich kościołem.

Tu kazali codzień Apostołowie, tu się schodzili tajemnie piérwsi i najgorliwsi uczniowie w Rzymie, których imiona przechowały nam dzieje115: Prisca i Aquila, dziewice poświęcone panu, Epenetes, Andronik, Julia, Ampliatus, Urban, Stachinus, Apelles, Aristobulowi domownicy, Herodion, Narcyzowi towarzysze, Tryfena, Tryfora, Persida, Rufus, Assynkrytes, Flegont, Hermes, Patrobus, Hermenes i t. d. — Wszystko to są imiona nie pojedynczych ludzi, ale tych którzy stali na czele gronek nowych chrześcian, których imie znaczy wielość, przedstawia dom lub gminę.

Ze znanych nam już bliżéj postaci, byli tu Pudens z synami, wdowa siostra jego, z córkami Aquilą i Priscą, przy których schronienie i opiekę znalazła piękna Anija, niewolnica Syryjska, na chrzcie nazwana Maryą, w pamięć Łazarzowéj siostry; tu był Juda ochrzczony Candidem i Swew nazwany Natalisem, który tęskniąc, domagał się i prosił aby mu skarb jego, wiarę, wolno było pójść z braćmi dalekimi podzielić.

Cała ta nowa społeczność była taką, jaką nam ją nie chrześcianin ale współczesny pisarz Filon, przejęty świętością jéj, maluje... spokojną, miłującą ubóstwo, gardzącą światem, nie mającą nic własnego, dzielącą się wszystkiém, spędzającą dnie na modlitwie i dobrych uczynkach.

Czystość jéj stanowiła siłę, a choć Seneca z przebaczenia winy śmiał się, jako ze słabości dla poganina niepojętéj, z miłosierdzia jako z kobiecéj miękkości, ta miłość i cierpliwość nowego społeczeństwa codzień mu jednała braci. Wystawmy sobie ludzi, których prawem było poświęcać słabszego, co ginęli dla zabaw, dla rozrywek, dla kaprysów możnych tysiącami, których dzieci wyrzucano na ulicę żeby się pozbyć kłopotu wychowywania, którzy niewolnikom łamali nogi i ręce, piętnowali, krzyżowali za lada przewinienie urojone; — kraj, w którym nikt biednemu zlitować się nie chciał, a wśród niego nagle zjawiającą się gromadkę, zapierającą się siebie by służyć drugim, by pocieszać, i gardząc potęgą, siłą, bogactwem, zwrócić się ku ubóstwu i nędzy.

Serce ludzkie, nawet stwardniałe, umie być wdzięczném i uczuciu się otworzyć.

To zwrócenie się chrześcian nie ku potędze i sile świata, ale ku sile ducha uciśnionych — w chwili dało im tysiące sprzymierzeńców.

Rzym liczył wówczas taką mnogość niewolników, że jak utrzymywali współcześni, gdyby był strój ściśle odróżniał ich od swobodnych, przestraszyć by się można było ich wielości i potędze. Niedawna sprawa Pedaniusa Secunda, Prefekta Rzymu116, zwróciła oczy na stan ten, który żelazną ręką trzymać musiano, aby nie paść ofiarą jego rozpaczy. Kto wie czém był niewolnik w Rzymie, nie zdziwi się temu przestrachowi; — rozpacz wieść może do zbrodni, a obejście się z niemi co chwila to uczucie wywoływało. — Nie człowiek, ale rzecz i towar, istota niżéj źwierzęcia upadła, niewolnik czuł swe upodlenie i niesprawiedliwość losu. Incitatus Cezara mógł być konsulem i bogiem, on nie miał praw człowieczych nawet, nie liczył się do rodzaju ludzkiego. Nie miał żony ślubnéj, nie miał dzieci prawych, nie mógł mieć wstydu i oń się upomnieć; obchodzono się z nim używając do najstraszniejszéj rozpusty, bez winy i kary... Seneca dopiero od chrześcian powziął myśl i dopuścił, że niewolnik bratem i pokornym przyjacielem być może, nieśmiało wszakże i jako paradox puszcza ją w świat, czując że się nie przyjmie.

Aż do pałaców Cezara dochodziły już szmery o nowéj a szkaradnéj sekcie Nazarejczyków. Ta

1 ... 38 39 40 41 42 43 44 45 46 ... 52
Idź do strony:

Darmowe książki «Capreä i Roma - Józef Ignacy Kraszewski (jak za darmo czytać książki na internecie .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz