Koszyk kwiatów - Christof Schmid (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa .TXT) 📖
Marianna to jedyna żyjąca córka Jakuba, wdowca, zajmującego się pleceniem koszyków. Dziewczyna uwielbia kwiaty i robi z nich piękne bukiety, które często ofiarowuje Emilii, młodej hrabinie.
Gdy na jej urodziny przynosi piękny koszyk kwiatów, zrobiony przez ojca, wypełniony cudownymi kwiatami, Emilia postanawia się odwdzięczyć. Ofiarowuje Mariannie śliczną sukienkę, z której już wyrosła. Niestety, garderobiana hrabiny, Jutka, jest zazdrosna o suknię, bo to ona zwykle dziedziczy dawne ubrania Emilii. Jutka oskarża Mariannę o kradzież pierścienia…
Koszyk kwiatów to powieść dla młodzieży autorstwa Chrisotfa Schmida, napisana w 1823 roku. Pisarz był rzymskokatolickim duchownym, autorem pieśni kościelnych oraz pism dla dzieci i młodzieży.
- Autor: Christof Schmid
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Koszyk kwiatów - Christof Schmid (tygodnik ilustrowany biblioteka cyfrowa .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Christof Schmid
tłum. Mateusz Osmański
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3858-1
Koszyk kwiatów Strona tytułowa Spis treści Początek utworu Rozdział I. Ojciec Jakub i jego córka Marianna Rozdział II. Marianna na pałacu hrabiego Rozdział III. Skradziony pierścionek Rozdział IV. Marianna w więzieniu Rozdział V. Marianna przed sądem Rozdział VI. Jakub w więzieniu córki Rozdział VII. Wyrok i jego wykonanie Rozdział VIII. Przyjaciel w potrzebie Rozdział IX. Pielgrzymka Jakuba i Marianny Rozdział X. Jakuba i Marianny szczęśliwe dni w Jodlinie Rozdział XI. Choroba Jakuba Rozdział XII. Śmierć Jakuba Rozdział XIII. Nowe cierpienia Marianny Rozdział XIV. Wyrzucenie Marianny Rozdział XV. Pomoc z Nieba Rozdział XVI. Jakim sposobem znalazła się tu hrabianka Rozdział XVII. Znaleziony pierścień Rozdział XVIII. Jak szlachetni ludzie wynagradzają krzywdy Rozdział XIX. Jeszcze znakomite zdarzenie tyczące niniejszej histori Rozdział XX. Nawiedziny Rozdział XXI. Co tu więcej jeszcze zdarzyło się Rozdział XXII. Smutne zdarzenie Rozdział XXIII. Zdarzenie radosne Rozdział XXIV. Pomnik Jakuba Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjnaW miasteczku Eichburg żył przed więcej jak sto laty1 rozumny i poczciwy mąż nazwiska Jakub Rode. Jako ubogi chłopczyna przyszedł do Eichburga, ażeby w ogrodzie hrabiego wyuczyć się sztuki ogrodniczej. Jego piękne przymioty duszy, jego dobre serce, zręczność z którą wszystko wykonywał i powabność postaci ciała i twarzy zjednały mu przychylność państwa. — Polecano mu niejedno zatrudnienie w pałacu, które zręcznie i sumiennie wykonał, a gdy hrabia, wówczas jeszcze młody człowiek, wybrał się w podróż na zwidzenie2 rozmaitych krajów, obrał Jakuba jako towarzysza podróży. — Nie była ta podróż bez chwalebnego wpływu na Jakuba, bo ubogacił swój umysł, zapatrując się ciekawie na rozliczne przedmioty, rozmaitymi wiadomościami, wykształcił swój sposób wysłowienia i wzięcia3 się, a co jeszcze więcej znaczy zachował swe piękne serce od wszelkiego złego wpływu. Hrabia postanowił z czasem wynagrodzić jego wierne usługi i zaopatrzyć go dostarczającym4 utrzymaniem. Jakub mógłby był dostąpić urzędu rządcy domu hrabiowskiego w stolicy; ale że milsze mu było życie wiejskie, a właśnie naówczas w Eichburgu zwrócono hrabi małą osadę z ogrodem dotąd wydzierżawianą, przeto na prośbę przekazał mu hrabia takowę i to do żywocie5, bezpłatnie, z wyznaczeniem deputatu w zbożu i drzewie, co wystarczyć mogło do uczciwego utrzymania. Tak uposażony łaskawością hrabi, pojął Jakub małżonkę z tejże wsi i swobodnie żył zbiorem6 swej osady, która prócz pięknego domku miała znaczny ogród, którego jedna połowa zasadzona była drzewem owocowem wybornych gatunków, a druga użyta była na warzywo.
Po kilkunastoletnim szczęśliwym pożyciu z zacną swą małżonką, stracił ją Jakub przez nieubłaganą śmierć, a jego smutek stąd wynikły był bardzo dokuczający; widocznie chylił się ku ziemi i głowa jego siwiała. Jedyną jego pociechą była, pozostała z wielu zmarłych dzieci, córka imieniem Marianna, w czasie jak umierała matka, tylko pięć lat stara7. Wierny obraz swej poczciwej matki, a z wzrostem8 i duch jej stawał się ozdobniejszy nadobnymi przymioty9: niewinność, skromność, uprzejmość, dodawały jej piękności, ozdób. Z twarzy jej wyglądało coś tak ujmującego, jak gdyby Anioł boży mieszkał w jej ciele. Zaledwo doszła piętnastego roku swego życia, a już prowadziła małe ojczyste gospodarstwo z zupełnym zadowoleniem ojca. W izbie nie spostrzegłbyś pyłku, w kuchni wszystko błyszczało jak nowe, a cały dom był wzorem porządku i ochędostwa. Przecież umiała tak czas swój oszczędnie rozporządzić, że go zbyło do pomocy ojcu zatrudnionemu w ogrodzie, — a te godziny były najmilszymi jej życia, bo je słodził rozumny ojciec, powabnymi i na obyczajność wpływającymi powieściami i w ten sposób pracę czynił dwojako korzystną i przyjemną.
Marianna, która właśnie wzrosła między ziołami i kwiatami, której przeto światem był ogród, mocno kochała kwiaty; a ojciec dla jej zadowolenia sprowadzał co rok nasiona, cebulki i korzenie rozmaitych, a coraz nowszych kwiatów, pozwalając nimi osadzać brzegi zagonów; w ten sposób miała Marianna w wolnych od domowego zarządu godzinach przyjemną zabawę. Hodowała z pilnością delikatne roślinki, przypatrywała się pączkom zgadując, jaki wydadzą kwiatek, a gdy się ten rozwinął, czuła niezmierną radość. —
„Jest to niewinna i czysta radość!” mawiał ojciec przypatrując się z uśmichem córce. „Inni wydają znaczne pieniądze na złoto i jedwabie dla swych córek, a przecież im nie czynią tyle uciechy, co ja mojej za kilka groszy.” — I w rzeczy samej kwitła co miesiąc, co tydzień nowa dla Marianny pociecha, że mogła mówić: „jak raj miłym jest nasz ogródek!” bo i przechodzący około niego nie mogli się dosyć napatrzyć, a dzieci wiejskie zamanąwszy przypatrując się szparami parkanu, z radością odbierały od Marianny kwieciste podarunki. —
Rozumny ojciec usiłował radości Marianny z powodu kwiatów dać wznioślejsze znaczenie; uczył ją bowiem w piękności kwiatów, ich rozmaitych kształtach, ich rozmiarach, farbach10, zapachu widzieć i podziwiać mądrość dobroć i wszechmocność Boga. Zwykł on był pierwsze godziny dnia poświęcać modlitwie, a przeto raniej wstawać niż tego jego prace wymagały; był bowiem tego przekonania, że życie ludzkie dużo traci na swojej cenie, skoro człowiek nie ujmie mu co dzień kilka godzin, lub przynajmniej półgodzinki, aby je Stwórcy swemu poświęcić i w nich zatrudnić się swym przeznaczeniem dla Nieba. W porankach wiosennych i letnich, bierał11 Mariannę do swego ogródka, gdzie przy ślicznym śpiewie ptasząt, rosą skropionych ziołach, i nadobnie rannym promieniem słońca oświeconej i orzeźwionej okolicy, mawiał z nią o Bogu, który tak przyjemnie oświecać świat słońcu każe, rosą i dżdżem12 pokrzepia roślinki, ptastwo13 żywi i kwiaty tak nadobnie stroi. Tu uczył ją poznawać Wszechmocnego, jako dobrego ojca ludzi, który nierównie przychylniejszym i dobrotliwszym jak w swych stworzeniach, pokazał się w daniu nam Syna swego, dla zbawienia człowieka. Tu uczył ją modlić się, gdy z nią razem podług uczucia swego modlił się do Boga. — Te godziny ranne przyłożyły się niezmiernie do wykształcenia serca Marianny; bo prosta, bezprzesadna pobożność zajęła trwałe miejsce w jej sercu.
W kwiatach, a właśnie tych, które ona lubiła, wskazywał jej godła cnót, które panny zdobić powinny. Gdy radosna przyniosła mu w początku marca pierwszy fiołek; mówił jej ojciec: „fiołek, moja Marysiu, niech cię uczy: pokory, skromności i dobroczynności w ukryciu bez przechwałek, jak to Pan Jezus kazał, żeby nie wiedziała lewa, co czyni prawa ręka. Fiołek przybrany w barwę skromności, kwitnie ukryty w listkach, a napełnia powietrze wyborną wonią. Bądź i ty Marysiu takim fiołkiem, co gardzi krzyczącymi farbami i działa dobrze w ukryciu, aż okwitnie.
Gdy róże i lilie rozkwitły, zdobiąc ogródek i napełniając przyjemną wonią powietrze, mówił ojciec do radosnej tym Marianny: „Lilia, moja córko, niech ci będzie obrazem niewinności! Widzisz ją jaka czysta i niczym niepokalana. Najpiękniejszy atłas jeszcze nie jest tak śliczny jak ona. Szczęśliwa panna, której serce tak czyste, dalekie od brudnych myśli! Ale najczystsza ze wszystkich farb, najtrudniej się w swej świetności utrzymuje; łatwo skazić
Uwagi (0)