Darmowe ebooki » Poemat prozą » Kuszenie świętego Antoniego - Gustaw Flaubert (nasza biblioteka TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Kuszenie świętego Antoniego - Gustaw Flaubert (nasza biblioteka TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Gustaw Flaubert



1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 ... 22
Idź do strony:
„Ojcze, oddal ode mnie ten kielich!” „Czemuż nazywacie mnie dobrym? Tylko Bóg jest dobry!”, „Idę do mego Boga, do waszego Boga!” I inne słowa, które świadczą o jego istocie. Nadto wszystkie jego nazwy wskazują nam jego naturę: baranek, pasterz, mądrość, studnia, syn człowieczy, prorok, dobra droga, kamień węgielny. SABELIUSZ135

Ja twierdzę, że obaj są identyczni.

ARIUSZ

Sobór antiocheński136 postanowił inaczej.

ANTONI

Więc cóż jest Słowo? Cóż jest Jezus?

WALENTYNIANIE

Był to małżonek Aszaramoth pokutującej.

SETIANIE137

Był to Sem, syn Noego.

TEODOCJANIE138

Był to Melchizedech.

KERYNTIANIE139

Był to tylko człowiek.

APOLLINARYŚCI140

Przyjął jego pozory! Jego męka była udaniem.

MARCELI Z ANCYRY141

Jest rozwinięciem Ojca!

PAPIEŻ KALIKST142

Ojciec i Syn są to dwa tryby istnienia jednego Boga.

METODIUSZ143

Był naprzód w Adamie, potem w człowieku.

KERYNTIANIE

I zmartwychwstanie!

WALENTYN

Niemożliwe, gdyż ciało jego jest niebieskie.

PAWEŁ Z SAMOSATY

Jest on Bogiem dopiero od chwili chrztu.

HERMOGENES

Zamieszkuje na słońcu.

I wszyscy herezjarchowie otaczają Antoniego, którzy płacze, twarz ukrywszy w dłoniach. ŻYD
o rudawej brodzie, którego skóra pokryta cętkami trądu, podchodzi blisko ku niemu i ryczy straszliwie:

Dusza jego była to dusza Ezawa! Cierpiał na chorobę bellerofoncką144, a matka jego, pachnidlarka, oddała się raz Panterusowi, żołnierzowi rzymskiemu, na stogu zboża, wieczorem, w czasie żniwa.

ANTONI
żywo podnosi głowę; spogląda na nich w milczeniu, a później prosto idzie ku nim

Doktorzy, czarownicy, biskupi i zakonnicy, ludzie i widziadła! Precz! precz! Wszyscy jesteście kłamcy!

HEREZJARCHOWIE

Mamy męczeństwa bardziej męczeńskie niż twoje, modlitwy trudniejsze, porywy miłości wyższe, ekstazy nie mniej trwałe.

ANTONI

Ale nie macie objawienia! Nie macie dowodów!

Wówczas wszyscy podnoszą do góry zwitki papirusu, tabliczki drewniane, kawałki skóry, zeszyty materii i, pchając się jedni przez drugich, wołają: KERYNTIANIE

Oto Ewangelia Hebrajczyków!

MARCJONICI

Ewangelia Pana!

MARKOZJANIE

Ewangelia Ewy!

ENKRATYCI145

Ewangelia Tomasza!

KAINICI

Ewangelia Judasza!

BAZYLIDES

Traktat o duszy doszłej.

MANES

Proroctwo Barkufa.

Antoni uchodzi i dostrzega w ciemnym kącie gromadkę starców. Są to starzy ebionici146, wyschli jak mumie o zgasłym spojrzeniu, białych brwiach. EBIONICI
mówią drżącym głosem

Myśmy go znali, myśmy go znali, syna cieśli. Myśmy byli w jego wieku, myśmy mieszkali na jego ulicy. Bawił się on, lepiąc małe ptaszki z gliny, pomagał ojcu w robocie albo matce zwijał motki wełny kolorowej. Później wyjechał do Egiptu, skąd przyniósł wielkie tajemnice. Byliśmy w Jerycho, gdy przybył ten, co jadał szarańcze147. Rozmawiali po cichu, tak że nikt ich nie słyszał. Ale od tego czasu narobił on wiele wrzawy w Galilei i wiele o nim mówiono!

powtarzają po cichu

Myśmy go znali! Myśmy go znali!

ANTONI

Ach, mówcie, mówcie jeszcze! Jak on wyglądał? Jaka była jego twarz!

TERTULIAN

Straszliwa i odpychająca! Przyjął on bowiem na swoją duszę wszystkie zbrodnie, wszystkie cierpienia i wszystkie okropności świata.

ANTONI

Ach, nie, nie! Ja sądzę przeciwnie, że cała jego osoba była nadludzkiej piękności.

EUZEBIUSZ Z CEZAREI148

Jest w Peneadzie, obok jednej starej chaty, śród trawy, posąg kamienny postawiony, jak mówią, na jego cześć przez chorą na płynienie krwi. Ale czas mu wygryzł twarz, a deszcze napis zgładziły.

MARCELINA149
wychodzi z grupy Karpokracjan

Niegdyś byłam diakonisą w Rzymie, w małym kościołku, gdzie wiernym pokazywałam srebrne posągi św. Pawła, Homera, Pitagorasa i Jezusa Chrystusa. Zachowałam tylko jego posąg.

otwiera płaszcz

Chcesz go widzieć?

GŁOS

On sam się pokazuje, gdy my go wzywamy. Oto chwila nadeszła! Pójdź!

Antoni czuje brutalną rękę, która go ciągnie za sobą.

Wstępuje na schody zupełnie ciemne; po wielu szczeblach staje przed drzwiami.

Wówczas ten, który go prowadzi (czy to Hilarion? Antoni nic nie wie) mówi do ucha innemu: „Pan się ukaże!” i wchodzą do izby niskiej, bez sprzętów. Uderza go naprzód widok olbrzymiej czerwonej gąsienicy z ludzką głową, z której wychodzą promienie i wyraz Knouphis150 greckimi literami wypisany wokoło. Leży ona na szczycie kolumny, pośrodku piedestału. Na innych ścianach izby medaliony żelazne wyobrażają głowy zwierząt, jako to wołu, lwa, orła, psa, a nadto osła.

Gliniane lampy, zawieszone pod tymi głowami, dają migotliwe światło. Antoni przez otwór w murze dostrzega księżyc jaśniejący z daleka na falach i nawet rozróżnia ich szmer regularny, i słyszy jak wiosła nawy, prującej fale, miarowo uderzają w ich łono.

Mężczyźni siedzą w kucki i twarz ukrywszy w płaszczu, od czasu do czasu wydają przygłuszone wycia.

Kobiety drzemią; czoło złożyły w dłoniach, łokcie oparły na kolana, a tak owinięte zasłonami, że powiedziałbyś, gromada rupieci wzdłuż muru. Obok nich półnagie dzieci, których ciało roi się od robactwa, patrzą idiotycznym okiem na płonące lampy. Nikt nic nie robi, wszyscy oczekują czegoś. Rozmawiają po cichu o swoich rodzinach, udzielają sobie lekarstw na rozmaite choroby. Niektórzy mają o świcie odpłynąć, ponieważ prześladowanie staje się coraz uciążliwsze. A jednak pogan łatwo otumanić. „Głupcy, oni sądzą, że my czcimy Knouphisa”. Ale jeden z braci, nagle uniesiony natchnieniem, staje przed kolumną, na której położono chleb w koszyku pełnym kopru i kokornaku151.

Inni zajęli miejsca, tworząc równoległe szeregi.

NATCHNIONY
rozwiera zwój papirusowy pokryty pomieszanymi walcami

Na mrokach promień Słowa zestąpił i zabrzmiał głos potężny, który zdawał się głosem światła.

WSZYSCY
odpowiadają, kołysząc ciała

Kyrie elejson!

NATCHNIONY

Później Bóg Izraela stworzył człowieka. A pomagali mu ci oto:

pokazując medaliony

Astophaїos, Ozaїos, Sabaoth, Adonaї, Eloї, Jaô! A człowiek leżał w błocie wstrętny, słaby, nieruchomy, bezmyślny.

WSZYSCY
tonem żałosnym

Kyrie elejson!

NATCHNIONY

Ale Sofia, współczująca, ożywiła go cząstką swej duszy.

Wówczas, widząc człowieka tak pięknym, Bóg jął się gniewać. I uwięził go w swym Królestwie, i zakazał mu drzewa Wiedzy.

Ta raz jeszcze go wspomogła. Posłała węża, który długimi skrętami obudził w człowieku nieposłuszeństwo przeciw temu prawu nienawiści. A człowiek, posmakowawszy wiedzy, zrozumiał rzeczy niebieskie.

WSZYSCY
z siłą

Kyrie elejson!

NATCHNIONY

Ale Jabdalaoth przez zemstę zepchnął człowieka w materię i węża wraz z nim.

WSZYSCY
po cichu

Kyrie elejson!

Zamykają usta i milkną. Wonie portu w gorącem powietrzu mieszają się z dymem lamp. Knoty filują i trzeszcząc, zagasają; długie komary krążą w powietrzu. Antoni czuje się zbolały i udręczony; jest to niby uczucie potworności, które wokół niego się roztacza, zgroza wobec mającej popełnić się zbrodni. Ale NATCHNIONY
uderzając piętą o ziemię, klaszcząc palcami, kołysząc głową na szalony rytm, przy dźwięku cymbałów i chrapliwej fujarki

Wyjdź, wyjdź, wyjdź z twej pieczary! Szybkobiegu, który biegasz bez nóg; chwytaczu, co porywasz bez rąk! Kręty niby rzeka, okrągły, jak słońce, czarny o złotych plamach, jako niebo zasiane gwiazdami! Podobny zwojom winorośli i obrączkowym ruchom wnętrzności! Niepoczęty! Niezapłodniony! Zjadaczu ziemi! Wiecznie młody! Wcielenie mądrości i przewidywania! Czczony w Epidaurze152! Dobry dla ludzi! Ty, który uleczyłeś króla Ptolemeusza, żołnierzy Mojżesza oraz Glauka, syna Minosowego! Wyjdź, wyjdź, wyjdź z twej pieczary!

WSZYSCY
powtarzają

Wyjdź, wyjdź, wyjdź z twej pieczary!

Tymczasem nic się nie pokazuje.

Dlaczego? Cóż mu jest?

Zbliżają się wokoło, doradzają rozmaite sposoby.

Starzec jakiś ofiaruje grudkę ziemi i składa ją do koszyka. Wówczas coś się porusza wewnątrz, zieleń się rozsypuje, kwiaty upadają i ukazuje się głowa Pytona153. Powoli zbliża się on do chleba i otacza go niby koło krążące wokół nieruchomego dysku, rozwija się, wydłuża; jest olbrzymi i ciężki. Aby nie dotknął, ziemi, mężczyźni trzymają go na piersiach, kobiety na głowach, a dzieci na ramionach; zaś ogon jego, wychodząc przez otwór w ścianie, sięga daleko, aż do samej głębi morza. Jego pierścienie dwoją się, zapełniają izbę, otaczają Antoniego.

WIERNI
liżąc jego skórę, wyrywają sobie chleb, którego on dotykał

To ty, to ty! Wzniesiony naprzód przez Mojżesza, złamany przez Ezechiasza154, odrodzony przez Mesjasza! On pił ciebie w fali chrztu, ale tyś go porzucił w ogrodzie Oliwnym i wtedy uczuł on całą swą słabość. Gdy się wił na krzyżu, wyżej nad jego głową tyś się pienił na jego cierniowej koronie i patrzałeś na jego śmierć. Bo ty nie jesteś Jezus, tyś jest Słowo, tyś jest Chrystus!

Antoni mdleje z przerażenia i upada przed swą chatą pustelniczą; z rąk wysuwa mu się gorejąca głownia.

To wstrząśnienie otwiera mu oczy. Dostrzega falujący Nil, świetlisty od białych promieni księżyca, niby ogromnego węża na piasku, tak iż halucynacja się odnawia i Antoni sądzi, że jeszcze wciąż znajduje się wśród Ofitów. Otaczają go, wzywają, kładą swe tłumoki na wozy, idą ku przystani. Antoni odpływa z nimi. Mija czas nieokreślony.

 

Potem otacza go sklepienie więzienne. Kraty przed jego okiem rysują linie czarne na błękitnym tle; po bokach, w cieniu, ludzie płaczą i modlą się, otoczeni innymi, którzy ich pocieszają. Na zewnątrz, rzekłbyś, szmer niezliczonego tłumu. Promienny letni dzień.

Chrapliwe głosy wołają: „Ciasta, owoce, woda, napoje chłodzące, poduszki do siadania!” Od czasu do czasu grzmią oklaski. Antoni słyszy kroki ludzkie nad swą głową.

Nagle powietrze drga poruszone długim ryczeniem, potężnym i burzliwym jak szum wody u wodociągu. I dostrzega naprzeciw, za kratami innej klatki, lwa, który się przechadza, dalej szereg sandałów i gołych nóg, i sfałdowanych okryć purpurowych. W przestrzeni gromady ludzi spiętrzone symetrycznymi kołami od najniższego, które otacza arenę, aż do najwyższego, gdzie unoszą się maszty ze sznurami, podtrzymujące szerokie płótno. Schody promieniujące ku środkowi dzielą na równe działy te wielkie koła kamienne. Szczeble ich nikną pod tłumem ludu, rycerzy, senatorów, plebejuszów, westalek i kurtyzan w kapturach wełnianych, w płaszczach jedwabnych, w tunikach złotych, z ozdobami z drogich kamieni, z pióropuszami, z rózgami liktorów155; a wszystko huczy i krzyczy, szumi i wyje, i ogłusza Antoniego jak woda kipiąca w olbrzymim kotle. Pośrodku areny, na ołtarzu, dymi się wazon z kadzidłem.

Tak więc, otaczający go ludzie są to chrześcijanie skazani na pożarcie przez dzikie zwierzęta. Mężczyźni noszą czerwone płaszcze kapłanów Saturna156, kobiety szarfy Cerery157. Przyjaciele ich dzielą pomiędzy sobą skrawki ich odzieży, pierścienie. Aby dostać się do więzienia, mówią oni, trzeba było wydać dużo pieniędzy. I cóż to szkodzi! Pozostaną do końca.

Śród tych pocieszycieli Antoni dostrzega człowieka łysego, w czarnej tunice, którego twarz gdzieś już spotkał; mówi im on o znikomości świata i o szczęśliwości wybrańców. Antoni jest przepełniony miłością. Pragnie sposobności, aby oddać życie za Zbawiciela i nie wie nawet, czy sam nie jest jednym z tych męczenników. Ale oprócz długowłosego Frygijczyka158, który stoi z podniesionymi do góry dłońmi, wszyscy są smutni. Starzec jakiś płacze na ławie, a młody człowiek, stojąc przy nim, marzy z pochyloną głową.

STARZEC
który nie chciał zapłacić, stoi w rogu korytarza, pod posągiem Minerwy159, spogląda na swych towarzyszy okiem, które mówi:

Powinni byliście mi pomóc. Gminy niekiedy urządzają się tak, aby je w spokoju pozostawiono. Wielu z was pozyskało nawet listy świadczące fałszywie, żeście ofiarowali bałwanom160.

i pyta się głośno:

Czyż to nie Piotr Aleksandryjski postanowił, co należy uczynić, gdy się kto zachwiał w męczeństwie?

później do siebie

Ach, jest to ciężko w moim wieku! Osłabienie czyni mnie chwiejnym! A jednak mogłem żyć aż do drugiej zimy jeszcze.

Wspomnienie ogródka rozrzewnia go i patrzy w stronę ołtarza. MŁODZIENIEC
który wzburzył święto Apollona, szemrze

Gdybym był chciał, mógłbym uciec w góry.

INNY

Żołnierze by cię ujęli.

MŁODZIENIEC

O, uczyniłbym jak Cyprian: powróciłbym, ale za drugim razem miałbym więcej siły, to pewna!

I rozmyśla o niezliczonych dniach, które miał przeżyć, i o wszystkich rozkoszach, których nie pozna, i patrzy w stronę ołtarza. Ale CZŁOWIEK W CZARNEJ TUNICE
przybiega doń

Co za zgorszenie! Jak to, ty, ofiara wybrana? Pomyśl, wszystkie te kobiety spoglądają na ciebie! A potem Bóg niekiedy czyni cuda! Pioniusz161 zdrętwił ręce swych katów, krew Polikarpa162 zagasiła ognie jego stosu.

zwraca się do starca

Ojcze, ojcze! ty byś nas powinien budować swoją śmiercią. Opóźniając ją, popełniłbyś zapewne jakiś zły uczynek, który by zniszczył owoc uczynków dobrych. Zresztą potęga Boga jest nieskończona. Może twój przykład nawróci cały naród.

W klatce lwy chodzą tam i na powrót, nie zatrzymując się wcale, ruchem ciągłym i niecierpliwym. Największy nagle patrzy na Antoniego, ryczy i para z jego ust wychodzi. Kobiety tulą się do mężczyzn. POCIESZYCIEL
chodząc od jednego do drugiego

Cóżbyście powiedzieli, cobyś powiedział, gdyby cię męczono rozpalonym żelazem, gdyby cię konie tratowały, gdyby ciało twe, miodem oblane, zostało wydane muchom na pożarcie. Byłbyś jak myśliwy, który niespodzianie zginął w lesie.

Antoni wolałby wszystko inne niż te straszliwe dzikie bestie; zdaje mu się, że czuje ich zęby, ich szpony, słyszy jak jego kości chrzęszczą pod ich kłami. Jedna bestia wchodzi do ciemnicy; męczennice drżą. Jeden tylko jest niewzruszony, Frygijczyk, który modli się na uboczu. Spalił on trzy świątynie. Idzie naprzód z podniesionymi ramionami, z otwartymi ustami, głową ku niebu wzniesioną: nie widzi nic, jak lunatyk. POCIESZYCIEL
krzycząc
1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 ... 22
Idź do strony:

Darmowe książki «Kuszenie świętego Antoniego - Gustaw Flaubert (nasza biblioteka TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz