Kuszenie świętego Antoniego - Gustaw Flaubert (nasza biblioteka TXT) 📖
„Kuszenie św. Antoniego”, określane jako dramat, poemat prozą lub powieść, wyróżnia się nie tylko syntezą form. Dla Flauberta było to „dzieło całego mojego życia”. Pracował nad nim przez ćwierć wieku, od pierwszej, naznaczonej pesymizmem wersji, ukończonej w roku 1849, po trzecią i ostateczną, opublikowaną w roku 1874. Powstały tekst równie jak obrazy fascynuje bogatą i żywą wizją pokus, z jakimi mierzy się pustelnik. Przewijający się przed Antonim oszałamiający korowód przedstawicieli rozmaitych wyznań wczesnochrześcijańskich, gnostyckich, manichejskich, herezjarchów i cudotwórców, prezentujących różnorodne poglądy na Boga i świat, wir wiar, bogów, fantastycznych istot i potworów zmusza go do zmierzenia się z brakiem pewności co do wiary i wiedzy.
- Autor: Gustaw Flaubert
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Kuszenie świętego Antoniego - Gustaw Flaubert (nasza biblioteka TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Gustaw Flaubert
Świat jest dziełem Boga obłąkanego.
ANTONIDziełem Boga obłąkanego?
Jakim sposobem?
WALENTYNNajdoskonalsza z istot, Eonów, Otchłań, spoczywała na łonie Głębi wraz z Myślą. Z ich połączenia powstał Rozum, który za towarzyszkę miał Prawdę. Rozum i Prawda zrodziły Słowo i Życie, które z kolei urodziły: Człowieka i Kościół. Razem czyni to osiem Eonów.
Słowo i Prawda wyłoniły z siebie dziesięć nowych Eonów, czyli pięć par. Człowiek i Kościół stworzyli dwanaście innych, między którymi są: Paraklet101 i Wiara, Nadzieja i Miłosierdzie, Doskonałość i Mądrość, Sofia. Suma tych trzydziestu Eonów stanowi Pleromę czyli Powszechność Boga. Tak więc niby echo głosu, który się oddala, niby fale aromatu, który wyparowuje, niby blask słońca, które zachodzi — Potęgi, które wyszły z Przyczyny pierwotnej, słabną bezustannie.
Ale Sofia, spragniona poznać Ojca, uleciała poza Pleromę. Wówczas to Słowo stworzyło inną parę: Chrystusa i Świętego Ducha, który połączył wszystkie Eony między sobą, a wszystkie razem stworzyły Jezusa, kwiat Pleromy. Jednak wysiłek Sofii ku ucieczce pozostawił w próżni jej cień, jej obraz, złą substancję, Aszaramoth. Zbawiciel ulitował się nad nią i wyzwolił ją od namiętności; i z uśmiechu wyzwolonej Aszaramoth urodziło się Światło, łzy jej stały się wodami, smutek jej spłodził czarną materię. Z Aszaramoth wyszedł Demiurgos, twórca światów, nieba i diabła. Mieszka on w samej nizinie Pleromy, nie dostrzegając jej nawet, tak iż uważa się za prawdziwego Boga i powtarza ustami proroków: „Nie masz ci Boga przede mną!”
Później stworzył on człowieka i rzucił mu w duszę nieśmiertelne ziarno, Kościół, odbicie innego Kościoła, pomieszczonego w Pleromie. Aszaramoth kiedyś dopłynie do sfer najwyższych i połączy się ze Zbawicielem; ogień ukryty w świecie zniweczy całą materię, pożre sam siebie i ludzie, stawszy się jako czyste duchy, pojmą anioły w małżeństwo!
ORYGENESWówczas szatan będzie zwyciężony i rozpocznie się Królestwo Boże!
Istota najwyższa ze swymi nieskończonymi emanacjami zowie się Abraxas, a Zbawiciel ze swymi wszystkimi cnotami Kaulakau, to jest linia-na-linii, prawość-na-prawości. Otrzymuje się moc Kaulakau za pomocą pewnych słów, wypisanych na tym chalcedonie102 dla ułatwienia pamięci.
Wówczas uniesiesz się ku niewidzialnym światom i wyższy nad prawo, gardzić będziesz wszystkim, nawet cnotą. My, ludzie czyści, winniśmy unikać cierpienia, wzorem Kaulakau.
ANTONIJak to, a krzyż?
ELKHESAICISmutek, poniżenie, potępienie i upadek naszych ojców zmazane są dzięki posłannictwu, które nadeszło.
Można zaprzeczać Chrystusa niższego, człowieka Jezusa; ale uczcić należy innego Chrystusa, który wykwitł z jego osoby pod skrzydłem Gołębicy. Czcijcie małżeństwo! Święty Duch jest niewieści!
Zanim wstąpisz do Jedności, przejdziesz szeregi czynów i warunków. By się wyzwolić od mroku, spełniaj od tej chwili ich wymogi! Małżonek rzeknie małżonce: „Czyń miłosierdzie twemu bratu”. I ona cię ucałuje.
NIKOLAICI104Jest to mięso złożone na ofiarę bożyszczom, weź je. Apostazja jest pozwolona, kiedy serce czyste. Napełnij swe ciało tym, czego pożąda. Staraj się je zniweczyć za pomocą rozpusty. Prunikos105, matka niebios, pogrążyła się w nieczystości.
MARKOZJANIE106Pójdź do nas, aby się z Duchem Świętym połączyć! Pójdź do nas, aby pić nieśmiertelność!
I jeden z nich pokazuje mu poza firanką ciało człowiecze zakończone głowę oślą. Wyobraża to Sabaotha, ojca Diabła. Na znak nienawiści pluje mu w twarz.
Inny odkrywa bardzo niskie łóżko obsypane kwieciem i mówi:
Ślub duchowy będzie wypełniony.
Oto krew, oto krew Chrystusa!
Człowiek odrodzony przez chrzest staje się bezgrzeszny.
O, zdepcz nas, my się nie poruszymy! Praca jest grzechem, każde zajęcie jest złem!
Niższe części ciała, stworzone przez diabła, należą do niego. Jedzmy, pijmy, gzijmy!
AECJUSZ111Zbrodnia jest potrzebą zbyt niższą dla wzroku Boga.
Ach! oszusty, zbrodniarze, symoniaki112, heretycy, demony! Robactwo szkolne, wylęg piekielny! Ten oto Marcjon to rymarz z Synopy, wyklęty za kazirodztwo; Karpokratesa wygnano jako czarownika; Aecjusz okradł swą nałożnicę; Mikołaj z żony swej uczynił nierządnicę; a Manes, który każe nazywać się Buddą, a zowie się Cubricus, ostrzem trzciny został odarty ze skóry i ta wygarbowana wisi u bram Ktezyfonu!113
ANTONIMistrzu, mistrzu! do mnie!
TERTULIANBurzyć bałwany115! Osłonić dziewice! Módlcie się, pośćcie, biczujcie się, płaczcie! Precz z filozofią, precz z książkami! Po Chrystusie nauka jest bezużyteczna!116
Wszyscy uciekli Antoni spostrzega na miejscu Tertuliana kobietę, siedzącą na ławce kamiennej. Kobieta, oparłszy głowę o słup, płacze; włosy jej rozwiane, ciało okryte długą ciemną włosienicą. Później znajdują się oboje koło siebie, z dala od tłumu; naraz zapanowuje milczenie jakieś i niezwykłe uspokojenie, jak w lesie, kiedy wiatr nagle się utrzymuje, a liście są nieruchome.
Kobieta jest bardzo piękna, nieco zniszczona i blada jak trup. Spoglądają na siebie i oczy ich przesyłają sobie całą falę myśli, tysiące rzeczy dawnych, niejasnych i głębokich. Wreszcie
PRYSCYLLA117Byłam w ostatniej izbie kąpielowej i usypiałam, na ulicach była wrzawa. Nagle rozległy się krzyki: „To czarownik, to diabeł!” I tłum zatrzymał się przed naszym domem naprzeciw świątyni Eskulapa. Przytrzymując się rękami, spoglądałam przez okratowane okno. Na perystylu118 świątyni stał człowiek, który na szyi miał łańcuch żelazny.
Z małego piecyka brał on rozpalone węgle i w długich liniach ranił sobie piersi, wołając: „Jezus, Jezus!” A lud mówił: „To zakazane! Ukamienujmy go!” On zaś dalej czynił swoje. Były to rzeczy niesłychane, porywające. Kwiaty wielkie jak słońce wirowały przed mym okiem i słyszałam w powietrzu drganie złotej harfy. Dzień zapadł. Ramiona moje przełamały kraty, ciało moje omdlało, i gdy zaniósł mnie do swego domu...
ANTONIO kim mówisz?
PRYSCYLLAAleż o Montanusie119.
ANTONIMontanus umarł.
PRYSCYLLATo nieprawda.
GŁOSNie, Montanus nie umarł.
Antoni się odwraca. Obok niego, z drugiej strony na ławce, siedzi druga kobieta, jasnowłosa i jeszcze bladsza niż Pryscylla. Powieki ma zaczerwienione, jakby długo płakała.
Niepytana
MAKSYMILLAWracaliśmy z Tarsu górami, gdy na zakręcie drogi pod figą ujrzeliśmy nieznanego człowieka. Z dala wołał do nas: „Zatrzymajcie się!” i spieszył ku nam, urągając. Niewolnicy nadbiegli. Roześmiał się. Konie stanęły dęba. Psy wyły.
Człowiek stał wyprostowany. Pot spływał mu po twarzy. Płaszcz mu szeleścił od wiatru.
Nazwał nas po imieniu i wyrzucał nam próżność naszych dzieł i nikczemność naszych ciał, przy czym rękę podnosił w stronę dromaderów dla hałasu srebrnych dzwonków na ich pysku.
Jego wściekłość przerażała mi serce, a jednak razem kołysało mnie to i upajało, jak coś rozkosznego.
Naprzód, zbliżyli się niewolnicy. „Panie — rzekli — nasze bydlęta są zmęczone”. Potem zjawiły się kobiety: „Lękamy się” i niewolnicy odeszli. Potem dzieci zaczęły płakać: „Jesteśmy głodne”. A ponieważ nie odpowiedziano kobietom, te zniknęły.
On zaś mówił. Czułam, że ktoś jest przy mnie. Był to mój małżonek. Ja słuchałam tamtego. Mąż mój upadł na kamienie, wołając: „Opuszczasz mnie?”, a ja odrzekłam: „Tak! Idź precz!” i poszłam za Montanusem.
ANTONIZa rzezańcem?120
PRYSCYLLAAch, to dziwi cię, gburze? A przecież Magdalena, Joanna, Marta i Zuzanna nie sypiały w łożu Zbawiciela. Dusze silniej niż ciała mogą się łączyć w szale. By zachować bezkarnie Eustolię, biskup Leoncjusz się okaleczył121 — gdyż bardziej kochał swą miłość, niźli swą męskość. A wreszcie to nie moja wina: duch jakiś mnie zmusił do tego; Sotas122 nie mógł mnie wyleczyć. Jednakże Montanus jest okrutny! I cóż to znaczy? Jestem ostatnia z prorokiń, a po mnie nadejdzie koniec świata.
MAKSYMILLAObsypał mnie darami. Żadna go zresztą nie kochała tak — i nie jest tak przez niego kochaną.
PRYSCYLLAKłamiesz! To ja!
MAKSYMILLANieprawda! To ja!
Biją się.
Nagle pomiędzy nimi ukazuje głowa Murzyna.
MONTANUSUspokójcie się, moje gołąbki. Niezdolni do ziemskiego szczęścia, znajdujemy się przez ten związek w pełni duchowej. Po wieku Ojca, wiek Syna; ja rozpoczynam wiek trzeci, wiek Parakleta. Światło jego spływało na mnie w ciągu czterdziestu nocy, gdy Jeruzalem niebieska płonęła na firmamencie, nad moim domem w Pepuzie. Ach, jakże wy krzyczycie z boleści, gdy was biczują rzemienie! Jak wasze członki zbolałe rwą się ku moim żarom! Jakże tęsknicie na mojej piersi miłością, która nigdy nie będzie urzeczywistniona. A ta miłość jest tak potężna, że otworzyła wam światy i możecie teraz oczami swymi widzieć duszę samą.
ANTONIZapewne, ponieważ dusza ma ciało, a to, co nie ma ciała, nie istnieje.
MONTANUSAby uczynić duszę subtelniejszą, postanowiłem liczne udręczenia, trzy posty w ciągu roku i na każdą noc modlitwy, przy których usta się zamykają z bojaźni, aby oddech nie skalał myśli. Należy się powstrzymywać od drugich ślubów, albo raczej od wszelkiego małżeństwa. Aniołowie grzeszyli z niewiastami123.
ARCHONTYCY124Zbawiciel rzekł: „Przyszedłem, aby zniszczyć dzieło Niewiasty”.
TACJANIE125Drzewo zła to ona! Skórzany strój to nasze ciało.
Czyń jak Orygenes127, jak my! Czyż się lękasz cierpienia, tchórzu? Czy cię powstrzymuje miłość twego ciała, hipokryto?
Chwała Kainowi! Chwała Sodomie! Chwała Judaszowi! Kain stworzył rasę Potężnych. Sodoma przeraziła świat swą kaźnią. Przez Judasza Bóg zbawił ludzkość. Bez Judasza nie masz śmierci i nie masz odkupienia!
Niszczcie owoce! Mąćcie strumienie! Topcie dzieci! Rabujcie bogacza, który jest szczęśliwy, który je za dużo. Bijcie nędzarza, który zazdrości pokrycia osłu, kości psu, gniazda ptakowi i który rozpacza, że inni nie są nędzarzami, jak on. My, Święci, aby koniec świata przyspieszyć, trujem, palim, mordujem! Zbawienie jest tylko w męczeństwie. My zadajemy sobie męczeństwa. Obcęgami odrywamy skórę z naszych głów, rozciągamy nasze członki pod kołami wozów, rzucamy się w paszcze ognistych pieców. Biada Chrzęstowi! Biada Eucharystii! Biada małżeństwu! Potępienie powszednie!
Wówczas w całej bazylice wrzawa się staje dwakroć straszliwsza. Audianie130 strzałami biją w diabła, kollyrydianie131 rzucają w sufit błękitne płócienka, askici132 leżą rozciągnięci przed bukłakiem, marcjonici chrzczą umarłego oliwą. Obok Apellesa133, pewna kobieta, aby wyjaśnić swą myśl pokazuje chlebek okrągły w butelce; inna w gronie sampsean134 niby hostię rozdziela kurz swych sandałów. Na zarzuconym różami łożu markozjan dwoje kochanków spoczywa w uścisku. Circoncellioni zarzynają się wzajem, walezjanie chrapią śmiertelnie, Bardesanes śpiewa, Karpokrates tańczy, Maksymilia i Pryscylla żałośnie jęczą, a fałszywa prorokini z Kapadocji, naga zupełnie, oparta na lwie i wstrząsająca trzema pochodniami, wyje Straszliwą Inwokację.
Kolumny chwieją się jak pnie drzew, amulety na szyjach herezjarchów błyskają ognistymi liniami, konstelacje w kaplicach poruszają się, a mury uchodzą w przestrzeń coraz dalej pod naciskiem przypływu i odpływu tłumu, którego każda głowa jest falą, co skacze i wyje.
Jednak z samej głębi tej wrzawy słyszeć się daje pieśń z wybuchami śmiechu. Imię Jezus w pieśni tej co raz się powtarza. Są to ludzie czerni, którzy klaszczą w dłonie dla oznaczenia kadencji. Wśród nich
ARIUSZSzaleńcy, którzy przeciw mnie gadają, myślą, że zdołają wytłumaczyć absurd. Aby ich zgnębić zupełnie, wymyśliłem śpiewki tak zabawne, że umieją je na pamięć we wszystkich młynach, szynkowniach i przystaniach.
Po tysiąc razy — nie! Syn nie jest współwieczny Ojcu, ani z tejże samej substancji. Inaczej nie powiedziałby:
Uwagi (0)