Darmowe ebooki » Poemat dygresyjny » Podróż na Wschód - Juliusz Słowacki (lubię czytać po polsku TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Podróż na Wschód - Juliusz Słowacki (lubię czytać po polsku TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 ... 17 18 19 20 21 22 23 24 25 ... 41
Idź do strony:
nim jadę... 
Lecz wam opiszę pierwej przewodnika, 
Który albańskie rozwiawszy wyloty, 
Jechał na koniu gdyby motyl złoty. 
  18.
Na kapeluszu słomianym miał mycę, 
Do roziskrzonych podobną płomyków, 
Ze sztuki płótna marszczoną spódnicę; 
Gadał mozaiką dziesięciu języków; 
Śmiał się jak dziecko, a dzieckiem był prawie, 
Śpiewał, jak polny konik śpiewa w trawie. 
  19.
Twarz jego młodą gdzieś widziałeś we śnie, 
Może na jakim widziałeś rysunku, 
Gdzie młody Greczyn, wysłany za wcześnie 
Z ojcowskiej chaty w wojennym rynsztunku, 
Patrzy na Turków oczyma tygrysa... 
Na litografii zgonu Botzarisa. 
  20.
Są twarze w ludach powszechne. C’est tout clair278 — 
Tłumaczyć przyczyn byłoby to wstydem; 
Wreszcie opisze go wam książę Pückler279 — 
Muskau, co z naszym podróżował guidem 
I pokazywał swą karykaturę 
Grekom, wylazłszy na Parnasu górę; 
  21.
Który się nie kładł spać, aż biła czwarta: 
Który chciał ogród założyć niemiecki 
W guście angielskim tam, gdzie była Sparta; 
Dla Bawarczyków pozawieszać niecki, 
By się hojdając280, z krainy Likurga281 
Mogli przenosić myślą — do Strasburga; 
  22.
Który — to zawsze mówię o tym księciu — 
Niechaj pamięta autor o autorze — 
Który zasnąwszy wieczór w przedsięwzięciu, 
Zbudzony... spytał się: „W jakim kolorze?” 
A rząd bawarski, myśląc o sadzonym 
W Sparcie ogrodzie, powiedział: „W zielonym...” 
  23.
Który się na to obraził... i chwilę 
Zastanowiwszy się — po kilku chwilkach 
Tak zadrżał gniewem, że wszystkie motyle 
Na kapeluszu siedzące na szpilkach 
Zaczęły spadać i kłuć w nos Ottona282. 
O zemsto... mówią, żeś słodka — ty słona, 
  24.
Zwłaszcza, gdy ciebie Pückler w sól attycką283 
Całą osypie... i da na zabawkę 
Figurę wroga — pod Momusa284 mycką, 
Osolonego solą jak pijawkę; 
Tak się zapewne kręcić i wić będzie 
W dziele... pan Otton... na króla urzędzie. 
  25.
Lecz kłaniaj za to ogrodowi w Sparcie; 
Ziemia gruzami pozostanie skalna... 
Sparta zostanie na światowej karcie 
Spartą... historia straci naturalna285 
Na jakim kwiatku, co ma kształt pantofli, 
Lub na rodzaju spartańskich kartofli. 
  26.
Adieu286, Pücklerze, bo mi nie do uszu 
Twe imię, w rymów sadzone ogrodzie; 
Podróżuj w twoim wielkim kapeluszu, 
Co tak wygląda jak żagiel na wodzie, 
W górach jak tarcza okrągła Pelida287, 
Nad ruinami bogów... jak egida288... 
  27.
Bądź zdrów! — a jednak miałbym prośbę małą 
Do waszej Mości książęco-autorskiej, 
Ażebyś także moje grzeszne ciało 
Na koniu skreślił — na szkapie cecorskiej289... 
Tak musiał niegdyś Żółkiewski290 ponury 
W trzy dni po zgonie straszyć grzeszne ciury291... 
  28.
„Trudno znać siebie” — powiada przysłowie, 
A ja powiadam: trudniej widzieć siebie 
Przez te szkła biedne, które w naszej głowie 
Oprawił Stwórca, kryjąc się na niebie 
Tak, że choć błękit przenikniecie do dna, 
Skryta wam jedna rzecz... widzenia godna.... 
  29.
A druga także rzecz bardzo ciekawa 
Dla nas — my sami... także nam ukryta; 
Szczęściem, że wierne zwierciadło i sława, 
Często niewierna, wszak wiecie — kobieta, 
Dopomagają nam szkłem i umysłem 
Patrzeć na siebie... i są szóstym zmysłem. 
  30.
Dlatego bardzo i gorąco żądam 
Widzieć się kiedy w gazet artykule 
Takim, jak jestem albo jak wyglądam... 
Tymczasem muszę całą ziemską kulę 
Przebiegać sobie samemu nieznany 
Z twarzy i z głowy.... niewymalowany. 
  31.
Szczęśliwy Józef Poniatowski292 (czyli 
Szczęśliwy, gdyby nie umarł), że widzi 
Siebie samego w najciekawszej chwili 
Na każdej ścianie. A niech nikt nie szydzi 
Z tej strofy, bo ją skończy myśl Solona293: 
„Nie mów, że człowiek szczęśliwy — aż skona”. 
  32.
Zaprawdę, ja wam powiadam, co rzekły 
Przede mną usta filozofów wielu, 
Że... Lecz nadzwyczaj staję się rozwlekły, 
Więc nic nie powiem — i prosto do celu 
Nie zatrzymany strofą ni morałem, 
Na moim koniu biednym pędzę czwałem. 
  33.
Hop! hop... jak upiór... obracam tak nogi, 
Że kwadratowe tureckie strzemiona 
Kolą w bok konia jakoby ostrogi, 
A moja szkapa z wiatrami puszczona 
Pędzi, jak gdyby czuła żłób koniczyn; 
Lecz wtem... zwolniłem kroku... dla trzech przyczyn. 
  34.
Primo: towarzysz mój (a tu mi skłonno 
Aż do łez, pomnąc na konia strukturę), 
Był jako człowiek, który idzie konno; 
A kiedy biedne zwierzę szło pod górę 
I chociaż mogło iść o własnej mocy, 
Jeździec udzielał mu swych nóg pomocy. 
  35.
I tak się razem nieśli. O widoku 
Rozczulający! łez nie pojmie profan. 
A jako niegdyś w błękitnym obłoku 
Sokrata skreślił błazen Arystofan294 
Latającego po niebieskim sklepie295 
Na żółwia nogach, w szyldkretu296 czerepie, 
  36.
Tak ja po greckich w gimnazjum naukach 
Mógłbym podobną ubawić was sceną, 
Wymalowawszy na głębokich jukach 
Ukochanego filozofa Zeno297... 
Który w tej chwili przez niemożność skoku 
Był pierwszą z przyczyn, że zwolniłem kroku. 
  37.
Druga z tych przyczyn była także cnotą 
Filantropiczną: właściciele koni 
Za kochanymi końmi szli piechotą. 
Jeden, jak Turek, miał turban na skroni, 
Drugi, jak ojciec podobny do syna, 
Belwederskiego miał twarz Apolina. 
  38.
Trzecią z tych przyczyn, dla których wstrzymana 
Wietrzność mojego była wiatronoga: 
Oto że nagle ja i karawana 
Przyszliśmy, gdzie się zakończyła droga 
Przeszkodą — wprawdzie dla Mojżesza małą: 
Z tej strony morzem, a z tej strony skałą. 
  39.
Więc wszystkich świętych wezwawszy i biesa, 
Rzucam się w morze... Czy w cuda wierzycie? 
Z fali strącona ręka Cerwantesa, 
Jak cień wielkiego nosa na suficie 
Wyszła, figowe pokazując godła 
Światu — a mnie zaś przez fale przewiodła. 
  40.
I opryskani falą o brzeg bitą, 
Na popas w małym stanęliśmy khanie298; 
Tam z głową senną, cieniem drzew nakrytą, 
Inni spoczęli przy chruścianej ścianie, 
A ja, niespity napojami maku299, 
Znalazłem grotę w rododendrów300 krzaku. 
  41.
Na samej wstążce srebrzystego żwiru, 
Co się nad morzem pod krzakami winął301 
Jak sztuczna biała oprawa szafiru, 
Spocząłem... i wzrok na błękicie zginął 
I myśl smutniejsza przyszła mnie kołysać 
Niż myśli, które chcę i mogę pisać. 
  42.
Smutne! Myślicie, że grzechów siedmioro 
Przyszło mię dręczyć lub łza emigranta? 
Nie! — Ach, myślałem, że już madreporą302 
Stało się ramię biednego Cerwanta, 
Ramię nieszczęsne, które zaczynało 
Czuć, że się jakiś duch oblekał w ciało... 
  43.
I urodzony w Cerwantesa głowie 
Będzie radością wstrząsał wszystkie nerwy; 
Ramię, co było w romansu połowie, 
Potem doznało takiej wielkiej przerwy, 
Jak kiedy zabrzmi trąb dziesięć tysięcy, 
Potem milczenie... nic nie słychać więcej. 
  44.
Dziwnie utracić jaki ciała członek 
I myśleć potem, że już leży trupem, 
Że już w nim żadna z kosteczek ni z błonek 
Nie myśli o nas... i stała się łupem 
Robaków — a zaś dusza pełna sromu303 
Do ciaśniejszego przeniosła się domu. 
  45.
Dziwnie być musi płakać nad cząsteczką 
Własnej mogiły i czyśćca męczarnie 
Od niej odwracać... bo jeszcze jest sprzeczką, 
Czy dusza za nas płaci solidarnie, 
Czy członek, co się na ciała pogrzebie 
Nie znajdzie, w piekle zapłaci za siebie... 
  46.
A tu bym bardzo mądrze i głęboko 
Dowiódł... że kiedy nasz Zbawiciel kazał 
Wyłamać rękę lub wyłupić oko304, 
Więc... trzeba, abym tę strofę przemazał, 
Bo jej dokończyć, jak chcecie, nie mogę, 
Bo osiodłany koń... i ruszam w drogę. 
 
Pieśń szósta. Nocleg w Vostizy 1.
Dalej, mój koniu! powoli — dość czasu — 
Krajograficznie strofami wyłożę, 
Jaka mię droga prowadzi z Patrasu. 
Po prawej stronie góry, z lewej morze, 
Za morzem znowu i skały i góry, 
Nad nimi niebo błękitne bez chmury. 
  2.
Nie ma tu ziemia czego złożyć w stercie; 
Koń dzwoni w głazy, depce chwast, dziewanny; 
Czasem po drodze w rozłożystym mircie 
Widać rudery tureckiej fontanny, 
Gdzie w kamień woda płacząca nie tętni, 
Na które patrząc... nawet Grecy smętni. 
  3.
Taka głęboka przy fontannach cisza, 
Tak ciemne mirty... i tak liściem szumią 
Nad fontannami jak pacierz derwisza305. 
Cały ten smutek błękitami tłumią 
Wody Lepantu i z czystego nieba 
Patrzące czoło (jestem w Grecji) Feba306. 
  4.
Ani po drogach bawiącej się dziatwy, 
Ani człowieka w polu, ni na drodze; 
Czasem szumiącym lotem kuropatwy 
Porwą się w stado... tuż przy konia nodze 
I padną blisko...i znów cisza wielka... 
Jaskółek żadna nie wyśle ci belka... 
  5.
Niebo, tych czarnych gwiazdek pozbawione, 
Wdzięcznie błękitne... zda się, że nad smętnym 
Krajem przeszłości — leży zamyślone 
Jakim obrazem dawnym i pamiętnym 
Tylko samemu Bogu, co w nim duma. 
Kraj ten zniszczyła tak wolności dżuma307... 
  6.
Ząbek się lasu dopiero wyrzyna; 
Małe sosenki jako pszczoły brzęczą 
Jedwabnym kolcem... Jeżeli masz syna, 
A twego kraju ludzie nie zamęczą: 
Może zobaczy Grecją pełną krasy, 
Ubraną w ludzi szczęśliwych — i w lasy. 
  7.
Ale my, dzieci nieszczęścia, stąpamy 
Po głazach, chwastach i ruinach — głuchych; 
My się przez wielkie pustynie wołamy 
W ciszy bezludnej. My przy źródłach suchych 
Szukamy wody, spaleni zarzewiem. 
Gdzie będą szukać naszych mogił? — Nie wiem. 
  8.
Gdy tak myślałem, mrok osłonił szary 
Przybywających wreszcie do Vostizy308. 
Tu jeszcze pomnik turecki, dąb stary, 
Na podniesieniu z głazów przy ulicy 
Siedział spokojny. O tej to godzinie 
Turek tu niegdyś pił dymy w bursztynie309. 
  9.
Lubiłem lipę, co nad sławnym Janem310 
Cień rozstrzelony zbierała pod siebie 
I co rok miodu obdarzała dzbanem 
Niewymyślnego w żądzach i w potrzebie, 
Co była drugim poety mieszkaniem, 
Głośna słowików — szpaków narzekaniem, 
  10.
Pod którą nieraz błyszczał dzban na stole, 
Co tak wysoko niosła czoła wianki, 
Jakby ze dworu wyglądała w pole 
Na przyjazd pana lub pańskiej kochanki, 
Co nad szmerami słodkich ust dziewicy 
Szumiała cicho, pełna tajemnicy. 
  11.
Ta lipa dla nas, jak Partenon311 grecki, 
Ma pełno smutku niewymówionego. 
Stanąłem, patrząc na ów dąb turecki; 
Smucił mię także — lecz nie wiem dlaczego; 
Bezużyteczny liściami i chłodem, 
Oko zadziwia wielkim pnia obwodem. 
  12.
Pień jego w sobie ma siły potęgę 
I wielki smutek starości... i żałość 
Nad tymi, co go znali... Stone-henge312 
Zaniesie myśli w olbrzymią zuchwałość 
Tytanów313 dawnych... W tej świątyni progu 
Myślisz o człeku, co ją siał... i Bogu. 
  13.
O mój turecki dębie, dębie stary! 
Ty mi cudownym wyrosłeś kościołem; 
Tutaj się mogą modlić wszystkie wiary, 
Tu wszyscy ludzie bić ugiętym czołem. 
Lubię cię, dębie wyniosłego czoła, 
Z liściem rozwianym jak skrzydło anioła. 
  14.
Szczęśliwi ludzie, których anioł dzierży 
W swojej opiece! Szczęśliwe te kraje, 
Co mają drzewa — na miejscu oberży — 
Siane po łąkach, gdzie płaczą ruczaje; 
Wędrowiec staje, gdzie kwiatów najwięcej... 
Nagle krzyknąłem: „Do kroćset tysięcy 
  15.
Milionów!...” tu mi kochany Eurypid314 
Słowo „Eumenid”315 dał do wykrzyknika; 
A mój towarzysz rzekł: „Mais c’est insipide316 
Spać tu... w tej klatce... co ma kształt kurnika; 
Comment, Giuliano?317 — tak się zwał nasz sługa — 
W Vostizy musi być oberża druga!” 
  16.
„Non c’è”318 — rzekł sługa. — „Więc spać tu — na ziemi? 
Wszak to nie ściany, lecz z łuczywa319 krata, 
Pajęczynami wybita czarnymi”. 
A ja dodałem: „Jak horyzont świata 
Zawarty320 zewsząd... bez okien, którędy 
Dusza by mogła wyjść za zmysłów błędy...” 
  17.
I zakończyłem słowami: „Daj świecy!” 
„Świecy? — rzekł kompan — wszak tu wiatr zagasi 
Słońce w lichtarzu, księżyc w szabaśnicy321!” 
Rzekłem: „Giuliano, hej! tho se mu krassi...322 
Gorzkie jak piołun — niech Bóg będzie z nami! 
Jest co jeść? — nie ma... więc tho se mu psami!” 
  18.
To się po grecku znaczy: „daj mi chleba!” 
Przyniósł... postawił... i znowu zapytał 
Bardzo układnie: „Czego panom trzeba?” 
A gdym na chlebie zębami pozgrzytał, 
Zdjęty przeczuciem nieszczęśliwych wróżek, 
Nie spodziewając się, wołałem: „Łóżek 
  19.
I światła!” Tu jak na biegunie 
Północnym ciemno — i wiatr wszędy świszcze; 
Pusto jak w zgniłym orzechu świstunie...” 
Tu mój towarzysz rzekł: „Więc ja przepiszczę 
Na hebanowym moim flażolecie323 
Tę noc, przepędzę ją najlepiej w świecie”. 
  20.
I już wyciągnął wiatrobrzmiący bardon
1 ... 17 18 19 20 21 22 23 24 25 ... 41
Idź do strony:

Darmowe książki «Podróż na Wschód - Juliusz Słowacki (lubię czytać po polsku TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz