Wyprawa Cyrusa (Anabaza) - Ksenofont (czytaj ksiazki za darmo online .TXT) 📖
Jeden z pierwszych pamiętników wojskowych, najbardziej znane dzieło Ksenofonta, uczestnika wyprawy Dziesięciu Tysięcy, zwykłego żołnierza, który z czasem został jednym z wodzów.
Perski książę Cyrus potajemnie zbiera wojska przeciwko swojemu bratu, żeby odebrać mu tron Persji. Na jego służbę przystają oddziały greckich najemników. W wielkiej rozstrzygającej bitwie, stoczonej w samym w samym centrum perskiego imperium, książę ginie. Dziesięć tysięcy Greków rozpoczyna brawurowy odwrót do ojczyzny przez tysiąc mil nieznanego, wrogiego terytorium.
- Autor: Ksenofont
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Wyprawa Cyrusa (Anabaza) - Ksenofont (czytaj ksiazki za darmo online .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Ksenofont
Stąd przybywa po dwu marszach dziennych (dziesięć parasangów) do ludnego miasta Tymbrion. Było tam przy drodze źródło, zwane krynicą Midasa, króla frygijskiego, przy którym Midas96, jak głosi opowieść, złowił satyra, nalawszy do wody źródlanej wina. Stąd odbywa dwa dzienne pochody, parasangów dziesięć, do miasta Tyriaejon, w którym pozostał przez trzy dni. Królowa cylicyjska miała prosić Cyrusa, by jej pokazał wojsko. Jakoż Cyrus odbywa na równinie przegląd wojsk helleńskich i barbarzyńskich. Hellenom kazał stanąć w ordynku bojowym, każdemu wodzowi na czele swoich żołnierzy. Ustawili się więc w linię bojową po czterech ludzi w głąb; prawe skrzydło zajmował Menon, lewe Klearch, a środek reszta wodzów. Naprzód przeglądał Cyrus barbarzyńców, którzy przejeżdżali szwadronami i pułkami, a następnie Hellenów, sam przejeżdżając przed frontem na rydwanie; królowa cylicyjska jechała w krytym powozie. Wszyscy mieli spiżowe hełmy, purpurowe chitony97 i obnażone z pokrowców tarcze. Przed środkiem linii bojowej zatrzymał się i posłał do wodzów helleńskich tłumacza Pigresa z rozkazem, by cała falanga98, pochyliwszy broń wprzód, ruszyła z miejsca. Padł rozkaz i na dany przez trębacza znak ruszyli w pochód z pochyloną bronią. Następnie, gdy z okrzykiem bojowym żołnierze coraz większe stawiali kroki, rozwinął się sam z siebie bieg w kierunku namiotów. Strach wielki padł na barbarzyńców, królowa w powozie uciekła, markietani99, porzuciwszy swe towary, w nogi, Hellenowie zaś ze śmiechem doszli do namiotów. Królowa podziwiała świetność i porządek wojska, które oglądać mogła własnymi oczyma, Cyrus zaś nie posiadał się z radości, widząc, jaki popłoch wywołali Hellenowie wśród barbarzyńców.
Stąd odbywa trzy dzienne pochody, to jest parasangów dwadzieścia, do Ikonion, miasta leżącego na granicy Frygii, gdzie zabawił trzy dni. Następnie maszeruje przez Likaonię100, robiąc w pięciu dniach trzydzieści parasangów. Kraj ten jako nieprzyjacielski101 pozwolił Hellenom rabować. Stąd odsyła królową do Cylicji najkrótszą drogą, pod osłoną wojsk Menonowych, które sam Menon prowadził. Cyrus zaś z resztą maszeruje przez Kapadocję102 i zrobiwszy w czterech dniach dwadzieścia pięć parasangów, przybywa do wielkiego miasta Dana, nie tylko ludnego, ale i bogatego. Tutaj zostali przez trzy dni; Cyrus kazał stracić Persa Megafernesa, zarządcę królewskich fabryk purpury, i jeszcze jakiegoś potężnego namiestnika103, których oskarżał o spisek przeciw sobie.
Stąd próbował wedrzeć się do Cylicji. Musiało się iść drogą dostępną wprawdzie dla wozów, ale okropnie stromą, i gdyby ktoś stał na przeszkodzie, nie do przebycia. Były wieści, że Syennesis zajął szczyty i pilnuje przejścia. Dlatego Cyrus przez cały dzień pozostał na równinie. Nazajutrz doniesiono, że Syennesis opuścił szczyty na wieść, iż wojsko Menona jest już w Cylicji, to znaczy wewnątrz łańcucha górskiego, a doszło też do jego wiadomości, że Tamos104 przybywa z Jonii z lacedemońską flotą i z okrętami samego Cyrusa. Cyrus więc wszedł na góry bez żadnej przeszkody i oglądnął obozowisko, w którym przedtem stali Cylicyjczycy na straży.
Stąd zeszedł na szeroką i piękną równinę, dobrze nawodnioną, pełną drzew wszelakich i winnic. Rodzi się tam obficie roślina strączkowa sezam, proso szlachetne105 i zwykłe, pszenica i jęczmień. Otacza równinę łańcuch stromych i wysokich gór, ciągnący się od morza do morza106. Przeszedłszy przez tę równinę w czterech marszach dziennych, dotarł, zrobiwszy razem dwadzieścia pięć parasangów, do ludnego i bogatego miasta w Cylicji, Tarsos, w którym był zamek królewski Syennesisa, władcy Cylicyjczyków. Przez środek miasta płynie rzeka zwana Kydnos, szeroka na dwa pletry. Mieszkańcy razem z Syennesisem uciekli z miasta do niedostępnej górskiej warowni, zostali tylko właściciele zajazdów i mieszkańcy nadmorskich gmin Soloj i Issoj. Epiaksa zaś, żona Syennesisa, przybyła do Tarsos na pięć dni przed Cyrusem.
W czasie przeprawy z gór na równinę zginęły dwie kompanie107 z wojska Menona, razem stu hoplitów. Jedni opowiadali, że wyrżnęli ich Cylicyjczycy, gdy ci zajęci byli rabunkiem, drudzy, że zostawszy w tyle, zgubili drogę i nie mogąc znaleźć reszty wojska, zginęli, błąkając się po manowcach. Reszta żołnierzy z gniewu i żalu za straconymi towarzyszami, przybywszy do Tarsos, rzuciła się do rabowania miasta i zamku królewskiego.
Kiedy Cyrus wjechał do miasta, wezwał do siebie Syennesisa, ten jednak kazał mu odpowiedzieć, że nigdy nie był w rękach potężniejszego od siebie i teraz nie chce w nie wpaść. Uległ wreszcie namowom żony i zgodził się przyjść za przyrzeczeniem bezpieczeństwa. W czasie tego spotkania dał Syennesis Cyrusowi wielkie sumy pieniężne na wojsko108 , Cyrus zaś jemu to, co u królów uchodzi za cenne, mianowicie konia ze złotym wędzidłem, złoty łańcuch na szyję, naramienniki, złoty miecz perski i perskie szaty. Złożył też obietnicę, że nie będzie więcej rabował jego kraju, a porwanych niewolników może odebrać, jeśli jakiegoś gdzie znajdzie.
3. Tutaj pozostawał Cyrus z wojskiem przez dni dwadzieścia, albowiem żołnierze wzbraniali się iść dalej: domyślali się już, że idą na króla109; twierdzili zaś, że nie zwerbowano ich do tego celu. Z początku usiłował Klearch swoich ludzi zmusić do marszu, ci jednak rzucali kamieniami na niego i na jego bydlęta juczne, ilekroć zaczęły iść naprzód. Klearch ledwo uniknął ukamienowania. Kiedy poznał, że nie potrafi ich zmusić, zwołał zgromadzenie swoich żołnierzy. I z początku stał przez długi czas, płacząc; na ten widok wszyscy zdumieli się i zamilkli. Po czym odezwał się w te słowa:
„Żołnierze, nie dziwcie się, że się martwię obecnym położeniem. Dla mnie bowiem przyjacielem stał się Cyrus, mnie, wygnańca z ojczyzny, obsypał zaszczytami i dał dziesięć tysięcy darejków. Te pieniądze przyjąłem, ale nie złożyłem ich nigdzie dla siebie ani nie przetrwoniłem, ale obróciłem je na zaciągnięcie was. Najpierw więc przeciwko Trakom rozpocząłem wojnę i razem z wami, mszcząc się na nich za Helladę, wypędziłem z Chersonezu tych, co chcieli odebrać mieszkającym tam Hellenom ziemię. Gdy mnie zaś Cyrus wzywał, wziąłem was i puściłem się w drogę, aby w razie potrzeby pomóc mu w zamian za doznane od niego dobrodziejstwa.
Ponieważ jednak nie chcecie iść z nim, muszę oczywiście albo, was zdradziwszy, zachować przyjaźń dla Cyrusa, albo złamać mu wiarę i być z wami — ale na każdy sposób wybiorę sobie was i z wami wszystko, co tylko trzeba będzie, zniosę. I nigdy nie powie nikt, że ja, poprowadziwszy Hellenów przeciw barbarzyńcom, zdradziłem ich, a wybrałem przyjaźń barbarzyńców; lecz ponieważ nie chcecie mnie słuchać, pójdę za wami i co by tylko trzeba było, zniosę. Bo wy dla mnie jesteście ojczyzną i z wami, sądzę, zdobędę cześć, gdziekolwiek się znajdę, a bez was, jak mi się zdaje, ani przyjacielowi nie zdołam dopomóc, ani wroga odeprzeć. Bądźcie przekonani, że pójdę zawsze tam, gdzie i wy”.
To powiedział. Żołnierze zaś, zarówno ci, co pod nim służyli, jako też i inni, wysłuchawszy tych słów, pochwalili go, że nie nastawał, aby iść przeciwko królowi. Toteż z Kseniasowych i Pasjonowych z górą dwa tysiące wraz z bronią i bagażami rozłożyło się obozem koło Klearcha. Cyrus, tym wszystkim skłopotany i zmartwiony, wzywa do siebie Klearcha. Ten jednak nie chciał iść, lecz w tajemnicy przed żołnierzami wyprawił do niego posłańca i kazał mu powiedzieć, ażeby był dobrej myśli, gdyż wszystko wróci do dawnego porządku. Następnie, zwoławszy swych własnych żołnierzy i tych, co przeszli do niego i innych, jeśli kto tylko chciał, zaczął jak następuje:
„Żołnierze! Stosunek Cyrusa do nas oczywiście tak się przedstawia, jak nasz do niego: albowiem już nie jesteśmy jego żołnierzami, ponieważ nie chcemy iść za nim, ani on nie jest już dla nas panem, który żołd płaci. Wiem jednak, że uważa się za pokrzywdzonego. Dlatego nie chciałem iść, kiedy posyłał po mnie, przede wszystkim ze wstydu, albowiem widzę, że go we wszystkim zawiodłem, następnie zaś z obawy, aby mnie nie zatrzymał i nie ukarał. Mnie się więc wydaje, że nie pora teraz zasypiać i nie troszczyć się o siebie, lecz jak najśpieszniej trzeba radzić, co robić w takim położeniu. A przynajmniej póki zostajemy tutaj, trzeba, moim zdaniem, rozważyć, jakbyśmy mogli urządzić się tu najbezpieczniej. W razie zaś postanowienia odejścia trzeba pomyśleć, jakby to można było najbezpieczniej uskutecznić i jak zaopatrzyć się w żywność, bez niej bowiem ani wódz, ani prosty żołnierz na nic się nie zda. Ten zaś mąż jest wprawdzie nieocenionym przyjacielem, komu jest przyjacielem, ale i najniebezpieczniejszym nieprzyjacielem, komu jest wrogiem; ma też siłę pieszą, konną i morską110, którą wszyscy dobrze znamy, bośmy tak niedaleko od niego. Czas więc powiedzieć, co kto uznaje za najlepsze”.
Po tych słowach zamilkł. Następnie różni, bądź to z własnej woli, bądź też namówieni przez Klearcha, zabierali głos, przedstawiając, jak wielka jest trudność wbrew woli Cyrusa pozostać lub odejść. Jeden nawet, udając, że mu śpieszno z powrotem do Hellady, wołał, aby natychmiast wybrać innych wodzów, skoro Klearch nie chce ich na powrót prowadzić, żywności nakupić na targu (targ znajdował się w wojsku barbarzyńskim) i być gotowym do marszu; dalej: pójść do Cyrusa i prosić o okręty, jeżeliby zaś ich nie chciał dać, prosić o przewodnika, który by ich prowadził przez kraj nieprzyjacielski, jeżeliby zaś i przewodnika odmówił, ustawić się jak najprędzej w szyku bojowym i wysłać naprzód ludzi, którzy by zajęli wzgórza wpierw, zanim to uczyni Cyrus albo Cylicyjczycy, którym wzięliśmy sporo jeńców, oprócz innej zdobyczy.
Po tych przemówieniach Klearch odpowiedział krótko: „Niech nikt z was o tym nie myśli, ażebym ja miał ten pochód prowadzić, mam bowiem niejeden powód, dla którego zrobić tego nie mogę. Wybranemu jednak przez was mężowi będę we wszystkim posłuszny, abyście wiedzieli, że umiem słuchać tak dobrze, jak każdy inny”. Po nim ktoś wykazywał nierozsądek owego, co radził prosić o okręty, tak jak gdyby Cyrus przeprowadzał odwrót, dowodził również, jak niedorzecznym jest żądać przewodnika od kogoś, czyje przedsięwzięcie udaremniamy.
„Jeżeli nawet zaufamy przewodnikowi, którego by nam dał Cyrus, to co nam przeszkadza zwrócić się do Cyrusa z żądaniem, aby zechciał zająć dla nas także wzgórza? Ja bowiem wahałbym się wsiadać na te okręty, które może on by nam i dał — w obawie, ażeby nas trójrzędowcami nie potopił111; bałbym się także iść za przewodnikiem, którego by on nam dał, żeby nas nie zaprowadził tam, skąd byśmy już nie wyszli; wolałbym raczej, jeżeli już mamy odchodzić wbrew woli Cyrusa, odejść skrycie, to jednak jest niemożliwe. To wszystko więc są brednie. Moim zdaniem trzeba wysłać do Cyrusa ludzi, którzy do tego są stosowni, razem z Klearchem, i zapytać go, do czego chce nas użyć. Jeżeliby przedsięwzięcie miało być podobne do tego, do jakiego on i przedtem wojsk najemnych używał, powinniśmy pójść za nim i nie okazywać się gorsi niż ci, którzy dawniej z nim maszerowali w głąb kraju112. Jeżeliby zaś przedsięwzięcie okazało się większe niż poprzednie, trudniejsze i bardziej niebezpieczne, uważam za rzecz słuszną, aby albo porozumiał się z nami i dalej nas prowadził, albo uznawszy słuszność naszego stanowiska, odesłał nas w przyjaźni. W ten bowiem sposób, idąc za nim, szlibyśmy jako przyjaciele i pełni otuchy, odchodząc zaś od niego, nie narażalibyśmy się na niebezpieczeństwo. Posłowie doniosą nam tutaj, co on na to powie, i wówczas będziemy mogli powziąć stosowne postanowienie”.
Na to się zgodzono, więc wybrawszy kilku ludzi, wysyłają ich razem z Klearchem, ażeby zadali Cyrusowi pytania postawione przez wojsko. On zaś odpowiedział, że słyszy, iż jego nieprzyjaciel Abrokomas113 jest nad rzeką Eufratem w odległości dwunastu dni drogi114. Na niego więc chce iść i jeżeliby go tam zastał, wymierzy mu karę, jeżeli zaś uciekł, to tam się postanowi, co dalej robić. Delegaci donoszą to żołnierzom. Podejrzewano wprawdzie, że Cyrus idzie na króla, postanowiono jednak iść dalej. Żądali tylko podwyższenia żołdu. Cyrus zaś obiecuje wszystkim o połowę więcej, niż przedtem pobierali, to znaczy zamiast darejka — trzy półdarejki miesięcznie na głowę. Ale że ich prowadzi na króla, wówczas — przynajmniej publicznie — o tym nie mówiono.
4. Stąd robi w dwóch dniach dziesięć parasangów aż do rzeki Psaros, której szerokość wynosiła trzy pletry. Stąd robi jeden marsz dzienny, to jest pięć parasangów, do rzeki Pyramos, której szerokość wynosiła jedną staję115. Stąd przybył w dwóch dniach, przeszedłszy piętnaście parasangów, do Issoj116, ostatniego grodu Cylicji; wielkie to i zamożne miasto leży nad morzem. Tam pozostawali przez trzy dni. Do Cyrusa przybyło z Peloponezu trzydzieści pięć okrętów z admirałem117 Lacedemończykiem Pitagorasem. Prowadził zaś je z Efezu przewodnik118, Egipcjanin Tamos, mając i inne jeszcze okręty Cyrusa w liczbie dwudziestu pięciu, z którymi oblegał Milet, w czasie gdy miasto to sprzyjało Tissafernesowi, i w ten
Uwagi (0)