Józki, Jaśki i Franki - Janusz Korczak (biblioteka komiksowo txt) 📖
Józki, Jaśki i Franki to (chrześcijańscy) chłopcy z Warszawy, którzy dzięki staraniom Towarzystwa Kolonii Letnich przyjechali na wypoczynek do Wilhelmówki. Korczak opisuje ich przygody z iście kronikarskim zacięciem. Nie ma tu jednego bohatera, za to niemal każdy ma swoje pięć minut — zapisuje się na kartach kolonijnej historii wybitnym dokonaniem, szczególną cechą lub… typowością. Jeden chłopiec ma ciekawe przezwisko, drugi wciąż się spóźnia, inny wyjątkowo dba o poprawność językową, jeszcze inny znowu opracował nową metodę budowania szałasów.
Nieopodal Wilhelmówki — w Zofiówce — odpoczywają dziewczynki: siostry, kuzynki i koleżanki. Obie grupy często się spotykają, bawią razem, może trochę ze sobą rywalizują.
W opowieści Korczaka, który w 1904 i 1907 roku był wychowawcą na koloniach organizowanych przez TKL i pisząc Józki, Jaśki i Franki, wyraźnie odwoływał się do swoich doświadczeń, widać, że kolonistom pozwolono stworzyć społeczność w dużej mierze samorządną, wspierano ich samodzielność i podsycano ducha demokracji. Wyjątkowo nowoczesne podejście!
- Autor: Janusz Korczak
- Epoka: Dwudziestolecie międzywojenne
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Józki, Jaśki i Franki - Janusz Korczak (biblioteka komiksowo txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Janusz Korczak
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3378-4
Józki, Jaśki i Franki Strona tytułowa Spis treści Początek utworu Bardzo krótki wstęp Rozdział pierwszy Rozdział drugi Rozdział trzeci Rozdział czwarty Rozdział piąty Rozdział szósty Rozdział siódmy Rozdział ósmy Rozdział dziewiąty Rozdział dziesiąty Rozdział jedenasty Rozdział dwunasty Rozdział trzynasty Rozdział czternasty Rozdział piętnasty Rozdział szesnasty Rozdział siedemnasty Rozdział osiemnasty Rozdział dziewiętnasty Rozdział dwudziesty Rozdział dwudziesty pierwszy Rozdział dwudziesty drugi Wstęp I. Pierwszy na kolonii szałas II. Pozwolenie na budowanie szałasów III. Miłosna IV. Szałas Jelińskiego V. Miłosna otrzymuje samorząd VI. Szpital w szałasie nr 4 VII. Pozostałe szałasy VIII. Towarzystwo Przyjaciół Czytania IX. Szałas Bartyzka na Łysej Górze X. Szałas, gdzie się ciągle wyrzucali Rozdział dwudziesty trzeci Rozdział dwudziesty czwarty Rozdział dwudziesty piąty Dodatek Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjnaNiedawno ukończyłem opowieść o Mośkach, Joskach i Srulach1.
Wszystko, co robili chłopcy żydowscy w Michałówce2, było tam dokładnie opowiedziane. Książka się podobała.
I jakże mogły się nie podobać ciekawe przygody aż stu pięćdziesięciu chłopców na wsi?
Opowieść o Józkach, Jaśkach i Frankach zapewne będzie jeszcze ciekawsza.
Po pierwsze: las w Wilhelmówce3 jest wielki, więc chłopcy zbierają jagody i grzyby, a z gałęzi budują szałasy. Z szałasów tych dwie powstały osady: Miłosna i Łysa Góra.
Po drugie: obok Wilhelmówki jest kolonia dla dziewcząt, Zofiówka4; a stąd wiele ciekawych zdarzeń, jak na przykład napad na domek Paulinki. Bo i w Wilhelmówce jest stu pięćdziesięciu chłopców, a między nimi, jak się łatwo domyślić, nie brak porządnych łobuzów.
Podróż. Nudne opowiadanie, którego nie warto słuchać. Ot, jutro będzie wesoło.
Pierwszy rozdział Mośków poświęcony był opisowi, jak zbieraliśmy się na dworcu, ustawili w pary, jak rodzice żegnali się z dziećmi, jak wreszcie ruszyliśmy w drogę.
Tam dozorca wywołuje z kajetu5:
— Frydman, Miller, Grinbaum, Bromberg.
A tu:
— Kowalski, Górski, Frankowski, Trelewicz.
Poza tym wszystko tak samo.
W wilię6 podróży zbierają się chłopcy w biurze na Świętokrzyskiej: bada ich lekarz, szewc przymierza kolonijne obuwie, fryzjer strzyże, gdy kto7 ma zbyt długie włosy. W dzień wyjazdu tak samo dozorcy8 ustawiają ich w pary i po dzwonku prowadzą do wagonów.
Dozorca i tu zapytuje:
— Czy kto9 z was worka nie zgubił? Nie wychylajcie się z okien.
A chłopcy tak samo pchają się w wagonie do okien, wołając:
— Odsuń się, to moje okno.
— Nie pchaj się, bo ci po łbie nakładę.
Inaczej w powrotnej drodze, kiedy wszyscy już dobrze się znają. Wtedy każde okno zajmuje grupa przyjaciół i wzajemnie sobie ustępować będą:
— Ty teraz trochę
Uwagi (0)