Darmowe ebooki » Komedia » Szkoła żon - Molière (Molier) (czytaj książki online za darmo txt) 📖

Czytasz książkę online - «Szkoła żon - Molière (Molier) (czytaj książki online za darmo txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Molière (Molier)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 12
Idź do strony:
class="stanza">
Oto więc, jak mnie poznał i odzyskał zdrowie. 
Czym nie dobrze zrobiła, niechże pan sam powie? 
I czy mogłam pozwolić, byłoż to w mej mocy, 
By miał zginąć tak nędznie dla25 braku pomocy? 
Ja, co z każdem cierpieniem ludzkiem tak współczuję, 
I płaczę, gdy Agatka kurczęta morduje?  
  ARNOLF
po cichu na stronie:
Wszystko to zdradza czystą i niewinną duszę; 
I tylko nierozsądek własny winić muszę, 
Żem bez obrony wydał tę świętą prostotę 
Na szczwanych zwodzicieli zuchwałą niecnotę. 
Boję się, znając tego draba chęci płoche, 
Czy nie pomknął igraszki za daleko trochę.  
  ANUSIA
Co panu? Pan się gniewa na mnie? I dlaczego? 
Czy w tem, com tu mówiła, widzi pan co złego?  
  ARNOLF
Nie. Lecz powiedz mi teraz, co potem się działo, 
I jak ów młodzian spędzał swoją bytność całą?  
  ANUSIA
Ach, gdyby pan mógł widzieć, jaki był szczęśliwy! 
Jak wnet widok mój zbawił go męki straszliwej, 
Jaką szkatułkę dał mi, tak piękną jak rzadko, 
Jak wspaniale postąpił z Grzesiem i Agatką, 
Pokochałbyś go pewnie i rzekłbyś, wraz z nami...  
  ARNOLF
Wierzę. Lecz cóż on robił, gdyście byli sami?  
  ANUSIA
Przysięgał, że serdeczną miłość dla mnie żywi, 
Przemawiał nieustannie jak można najtkliwiej, 
Słowami, których w świecie słyszeć się nie zdarza 
I od których, ilekroć on mi je powtarza, 
Tak mnie w piersiach łaskoce, jakby tam, do środka, 
Do serca mi wchodziła jakaś lubość słodka.  
  ARNOLF
po cichu na stronie:
O nieszczęsne badanie, o żądzy zaciekła, 
Co z ust jej każesz znosić wszystkie męki piekła! 
 
 
Głośno:
Prócz tego, że przemawiał tak czułemi słowy, 
Czy nie świadczył ci jeszcze pieszczoty jakowej?  
  ANUSIA
O, ile! Wciąż za ręce mnie brał, za ramiona, 
I całował, całował, myślałam, że skona! 
  ARNOLF
A czy więcej, Anusiu, nie wziął ci niczego?  
 
Widząc jej zmięszanie26, na stronie:
Uff!  
  ANUSIA
Właśnie...  
  ARNOLF
Co?... 
  ANUSIA
Że wziął mi... 
  ARNOLF
Hę? 
  ANUSIA
Coś...27 
  ARNOLF
Cóż? 
  ANUSIA
Nie, tego 
Nie śmiem już. Znów by się pan rozzłościł na nowo. 
  ARNOLF
Nie.  
  ANUSIA
Owszem. 
  ARNOLF
Ech, nie, Boże! 
  ANUSIA
Niech mi pan da słowo. 
  ARNOLF
Niech będzie.  
  ANUSIA
Wziął mi... nie śmiem... pan się będzie gniewać. 
  ARNOLF
Nie.  
  ANUSIA
Tak. 
  ARNOLF
Nie, nie, nie. Diabli! Czegóż się spodziewać? 
Cóż ci wziął?  
  ANUSIA
Wziął mi...  
  ARNOLF
na stronie:
Co za męka niesłychana! 
  ANUSIA
Wziął mi wstążeczkę, którą dostałam od pana. 
Nie mogłam mu odmówić, wyznam panu szczerze.  
  ARNOLF
odzyskawszy oddech:
Mniejsza już o wstążeczkę, ale czy w tej mierze 
Nic już nie było więcej, nad całusy owe?  
  ANUSIA
Jak to? można coś więcej? 
  ARNOLF
Nie, nie. Tracę głowę. 
Lecz, aby się uleczyć w tak ciężkiej potrzebie, 
Czy innego lekarstwa nie żądał od ciebie?  
  ANUSIA
Nie. Wszak, by mu dopomóc, wszyściutko z ochotą 
Byłabym mu oddała, gdyby prosił o to. 
  ARNOLF
po cichu na stronie:
Dzięki niebu, zbyt wielkiej szkody nie poniosłem: 
Jeśli wpadnę raz drugi, niech mnie nazwą osłem. 
Lecz sza.  
 
Głośno:
Twa nieświadomość w tem przyczyną całą. 
Przebaczam ci. To, co się stało, już się stało. 
Wiem, że ten frant przymilny myśli tylko o tem, 
By nadużyć twej wiary i wyśmiać się potem.  
  ANUSIA
O, nie! sam mi powiadał ze dwadzieścia razy.  
  ARNOLF
Ech, ty nie wiesz, co warte są takie wyrazy. 
Usłysz więc, że przyjmować szkatułki, prezenty, 
Wymuskanych gładyszów cierpieć komplementy, 
Pozwalać czułe słówka im w ucho mamrotać, 
Całować się po rękach i w serce łaskotać, 
To grzech śmiertelny, cięższy nad wszelkie przewiny.  
  ANUSIA
Grzech, pan mówi? Mój Boże, i z jakiej przyczyny?  
  ARNOLF
Z jakiej? Wiedz więc i niech cię na przyszłość wyleczy, 
To, że niebo się strasznie gniewa o te rzeczy.  
  ANUSIA
Gniewa się? Ale w czemżem ja je obraziła? 
Ach, Boże! to rzecz taka słodka, taka miła! 
Pojąć trudno, rozkoszy ile się w tem kryje, 
I nie znałam wszystkiego tego, póki żyję. 
  ARNOLF
Tak, to wielka przyjemność te wszystkie pieszczotki, 
Te cackania przymilne i szczebiot ów słodki, 
Lecz trzeba ich zażywać w uczciwym zamiarze, 
I wtedy, gdy małżeństwo grzech z nich wszelki zmaże.  
  ANUSIA
Więc dopiero małżeństwo grzech w dobre odmieni?  
  ARNOLF
Tak.  
  ANUSIA
Więc proszę, niechże mnie pan prędko ożeni. 
  ARNOLF
Bądź pewna, że na równi z tobą marzę o tem, 
I właśnie w tym zamiarze widzisz mnie z powrotem.  
  ANUSIA
Czy być może?  
  ARNOLF
Z pewnością. 
  ANUSIA
Och, co pan powiada! 
  ARNOLF
Nie wątpię, że małżeństwu szczerze będziesz rada.  
  ANUSIA
Pan chce, byśmy oboje...  
  ARNOLF
Możesz liczyć na to. 
  ANUSIA
O, jakżebym też pana upieściła za to!  
  ARNOLF
Bądź pewna, że i ja ci oddam to wzajemnie.  
  ANUSIA
Ja nie lubię, jak sobie kto żartuje ze mnie. 
Czy pan mówi na serio?  
  ARNOLF
Dowody ci złożę. 
  ANUSIA
Pobierzem się?  
  ARNOLF
Tak. 
  ANUSIA
Kiedy? 
  ARNOLF
Dziś wieczorem może. 
  ANUSIA
śmiejąc się:
Dziś wieczór?  
  ARNOLF
Tak, dziś wieczór. Cóż, rozchmurzasz czoło? 
  ANUSIA
O, tak.  
  ARNOLF
Pragnąłbym zawsze widzieć cię wesołą. 
  ANUSIA
Nie ma od pana w świecie lepszego człowieka. 
Boże, ileż radości mnie z nim razem czeka.  
  ARNOLF
Z kimże to?  
  ANUSIA
No... no... z tamtym... 
  ARNOLF
Nie o niego chodzi. 
W wyborze niechaj panna nieco się ochłodzi. 
Kto inny przeznaczony jest dla twojej ręki. 
A co do tego pana, to proszę panienki, 
Choćby nawet do grobu, o którym ci prawi, 
Miało go to zapędzić, proszę najłaskawiej, 
By, skoro znów tu przyjdzie wzruszać cię swym losem, 
Abyś mu zatrzasnęła pięknie drzwi przed nosem, 
A gdyby pukał, kamień wzięła dobrej miary 
I wybiła mu z głowy miłosne zamiary. 
Rozumie mnie Anusia? Ja, skryty w tym domu, 
Postępki wasze będę śledził po kryjomu. 
  ANUSIA
Kiedy on taki śliczny! To...  
  ARNOLF
Szkoda gadania. 
  ANUSIA
Nie będę miała serca.  
  ARNOLF
Proszę bez szemrania. 
Idź na górę.  
  ANUSIA
Czyż mogę... ja...  
  ARNOLF
Sprawa ubita. 
Ja tu panem, ja każę: masz słuchać i kwita.  
 
AKT TRZECI SCENA PIERWSZA
ARNOLF, ANUSIA, GRZELA, AGATKA. ARNOLF
Tak, wszystko było dobrze, cieszę się niezmiernie: 
Wszystkie rozkazy moje wykonałaś wiernie, 
Dzięki mym światłym radom, zuchwałego gaszka 
Z ręki twojej zupełna spotkała porażka. 
Brzydkiej zdrady, Anusiu, stałaś się przedmiotem, 
Widzisz, dokąd zajść mogłaś, ani wiedząc o tem, 
I, bez moich wskazówek, byłabyś, niebogo, 
Pomknęła jak najprościej grzeszną piekieł drogą. 
Wszystkich owych fircyków zamiary są jasne: 
Mają piękne pluderki, pióra, wstążki krasne, 
Bujny włos, białe ząbki i słówka pieściwe, 
Lecz, pod tem wszystkiem, szpony kryją się zdradliwe; 
To prawdziwe szatany, których paszczy głodnej 
Cześć kobieca za kąsek stanie niezawodny, 
Ale, jak ci powtarzam, tym razem, kochanku, 
Dzięki mej pieczy wyszłaś z przygody bez szwanku. 
Sposób, w jaki rzuciłaś mu z góry ten kamień, 
Co go już chyba z wszelkich wyleczył omamień, 
Tem bardziej mnie utwierdza jeszcze w mym zamiarze 
Aby cię jak najrychlej zawieść przed ołtarze. 
Lecz, zanim to nastąpi, chciej zachować w głowie 
Kilka słów, które bardzo wyjdą ci na zdrowie. 
Podajcie mi tu krzesło. 
 
Do Grzeli i Agatki:
Wy, jeśli myślicie... 
  AGATKA
Co pan kazał, pamiętać będę całe życie. 
Ten łotr, co nas przekupił i, w swej przewrotności, 
Chciał... 
  GRZELA
Jeśli go tu wpuszczę, niech skonam w trzeźwości. 
To hultaj: raz ostatni, wchodząc porą nocną, 
Dał nam parę talarów oberżniętych28 mocno.  
  ARNOLF
Wieczerzę przygotować mi z przepychem całym; 
Zaś, aby spisać kontrakt, jak wam już kazałem, 
Niech jedno albo drugie za powrotem rusza, 
Sprowadzić z narożnego domu notariusza.  
  SCENA DRUGA
ARNOLF, ANUSIA. ARNOLF
siedząc:
Anusiu, słuchaj teraz; połóż mi to szycie, 
Podnieś głowę, uwagę wytęż należycie: 
Tu,  
 
Kładąc palec na czoło:
o, tutaj patrz na mnie w czasie tej rozmowy, 
I najmniejsze słóweczko wbij sobie do głowy. 
Zaślubiam cię, Anusiu; i co dzień sto razy 
Winnaś wysławiać losu tak szczęsne rozkazy, 
Wspominać niskość stanu, w którymś jest zrodzoną, 
I zarazem mą dobroć wielbić nieskończoną, 
Co, z nikczemnej kondycji wieśniaczki ubogiej, 
W sławetnego mieszczaństwa podnosi cię progi, 
Darzy ciebie zaszczytem łoża i pieszczoty 
Człowieka, co strzegł dotąd swej wolności złotej, 
I, sto razy w wspanialsze zapraszany stadło, 
Odmawiał szczęścia, które tobie dziś przypadło. 
Mieć ciągle na pamięci twoim obowiązkiem, 
Jak bardzo niczem byłaś przed tym chlubnym związkiem, 
A z tem wspomnieniem niechaj twa chęć idzie w parze, 
By zasłużyć na zaszczyt, którym cię dziś darzę, 
I ciągle mieć na pieczy, bym, w żadnej potrzebie, 
Nie pożałował tego, co czynię dla ciebie. 
Małżeństwo, to, Anusiu, nie jest puste słowo: 
Godność żony nakłada regułę surową, 
I nie po to, jak sądzę, stan ten bierzesz na się, 
By pędzić dnie w rozrywkach i płochym wywczasie. 
Uległość, oto cnota, co przystała żonie, 
To jej los: władza wszelka jest po męża stronie. 
Choć każde społeczności stanowi połowę, 
Nie równe między sobą są połówki owe: 
Jedna połową wyższą, a druga poślednią; 
Jedna władać, a druga ma się korzyć przed nią; 
I posłuszeństwo, jakie okazują radzi, 
Żołnierz swemu wodzowi, co go w bój prowadzi, 
Pachołek panu, ojcu synaczek pokorny, 
Przełożonemu swemu braciszek klasztorny, 
Niczem jest jeszcze wobec owej uległości, 
Cichego posłuszeństwa, nieśmiałej miłości, 
I szacunku, co serce małżonki przenika, 
Dla swego męża, pana, władcy i zwierzchnika. 
Skoro on na nią wzrokiem surowym potoczy, 
Jej świętą powinnością spuścić zaraz oczy, 
I nigdy w twarz mężowi spojrzeć się nie waży, 
Zanim on ją łaskawem spojrzeniem obdarzy. 
Choć dziś kobiety nieraz depcą te zasady, 
Niechaj cię nie uwodzą ich zdrożne przykłady; 
Strzeż się iść śladem owej płochej zalotnicy, 
O której sprawkach krzyczą bodaj na ulicy; 
Strzeż się folgę poszeptom dawać złego ducha, 
To znaczy, gaszków miłym słówkom chylić ucha. 
Pomnij, że gdy imieniem żony cię uświęcę, 
Cześć mą, honor, oddaję ci, Anusiu, w ręce; 
Że honor, to rzecz tkliwa, zadrasnąć go łacno, 
Nie igra z niem kobieta, co duszę ma zacną. 
Pomnij też, że są w piekle kotły rozpalone, 
W których szatani smażą każdą grzeszną żonę. 
To nie żarty, Anusiu, co mówię; prawdziwie 
Każde słowo twe serce winno chłonąć chciwie. 
Idąc za tą nauką, twa duszyczka mała 
Będzie zawsze jak lilia, czyściutka i biała; 
Lecz, jeśli ją ku złemu chętka zwabi marna, 
Dusza stanie się zaraz niby węgiel czarna; 
Wszystkim będziesz przedmiotem wstrętu i obawy, 
I pójdziesz kiedyś, jako łup szatana prawy, 
Tam, gdzie złe żony smoła roztopiona czeka: 
Od czego niech zachowa cię niebios opieka. 
Dygnij teraz. Podobnie jak mniszka w klasztorze 
Bez reguł znajomości obejść się nie może, 
Toż samo i w małżeńskim przygodzi się stanie; 
I tu oto w kieszeni mam ważne pisanie, 
 
Wstaje.
Co żony obowiązki kolejno porusza. 
Nie wiem, kto jest autorem; zacna jakaś dusza. 
Pragnę, by to lekturą twą było jedyną. 
Masz. Zobaczym, czy dobrze to czytasz, dziewczyno. 
  ANUSIA
czyta:
Maksymy małżeńskie,29 
czyli obowiązki zamężnej niewiasty, 
wraz z jej codziennem ćwiczeniem. 
I. Maksyma 
Której niebios wola święta 
W łożu męża miejsce daje, 
Wiecznie o tem niech pamięta, 
Choć dziś inne obyczaje, 
Że mąż w wszelakiej potrzebie 
Chce ją mieć tylko dla siebie. 
  ARNOLF
Co to znaczy, dokładniej objaśnię cię potem: 
Teraz, wystarczy gdy się zapoznasz z przedmiotem. 
  ANUSIA
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 12
Idź do strony:

Darmowe książki «Szkoła żon - Molière (Molier) (czytaj książki online za darmo txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz