Darmowe ebooki » Komedia » Bettina - Alfred de Musset (co czytać przed snem .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Bettina - Alfred de Musset (co czytać przed snem .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Alfred de Musset



1 2 3 4 5 6 7
Idź do strony:
piekielna moc chwyciła mnie w swe szpony? BETTINA

O czym mój pan duma? Czy to grzecznie?... Zdaje mi się, że coś mylę... nie przypominam sobie dobrze... chodź no tu...

STEINBERG
zbliża się do fortepianu i śpiewa
Pomnę48, jak drżało twe ramię 
Tam, u wybrzeża, przy tamie, 
Gdzie fala z falą się łamie, 
Gdy wiatr od morza zawionie49, 
Cień już zapadał głęboki; 
Lecz u kwiecistej zatoki 
Jeszcze złociły się stoki, 
W zaciszne wabiąc ustronie50. 
  RAZEM
W oplotach bluszczu i wina, 
Gdzie każda żyje ruina, 
Italio! ciebie wspomina, 
Kogo raz brzeg twój ugości; 
Bo w blaskach wiecznej urody 
Lazury nieba i wody 
Falują tchnieniem swobody, 
Boska ojczyzno miłości.51 
  STEINBERG

Droga Bettino, posłuchaj. Ta piosenka, te tkliwe słowa, to wspomnienie, przenikają mi duszę, budzą mnie do życia... Nie, tyle miłości nie będzie jeno52 snem! tyle nadziei szczęścia nie będzie kłamstwem! Przysięgam to u twoich stóp.

klęka

Byłem przed chwilą zazdrosny bez powodu, ale ja sam dostarczyłem ci powodów aż nazbyt często...

BETTINA

Nie mówmy o tym.

STEINBERG
wstając

Chcę mówić o tym, znużony jestem udawaniem, przymusem, nie chcę dłużej czuć się niegodnym ciebie. Moje wizyty u księżnej kosztowały cię wiele łez, wiem o tym...

BETTINA

Karolu!

STEINBERG

Nie chcę już jej widywać, nie chcę już słyszeć o niej. Żyjmy u siebie, w sobie, dla siebie i niechaj świat zapomni o nas wzajem53! Rejent czeka, nieprawdaż? A więc, Bettino, podpiszmy w tejże chwili. Świadkowie nie przybyli? Wiem czemu i powiem ci. Weź pierwszą z brzegu sąsiadkę, a ja, do kroćset, wezmę Calabra. Zostanę twoim mężem i niech się dzieje, co chce! Wszak stare przysłowie mówi: Kto kocha i jest kochany, bezpieczny jest od gromów losu!

SCENA DWUNASTA
Ciż sami, Calabro. CALABRO
wchodzi z listem i puzderkiem54

Przyniesiono ten list dla pana barona.

STEINBERG

Cóż u diaska, czy to takie pilne?

CALABRO

Tak, proszę pana; posłaniec powiada, że kazano mu czekać na odpowiedź.

STEINBERG

Pokażże.

Bierze list. CALABRO
podając puzderko Bettinie

To dla pani.

STEINBERG
przeczytawszy spiesznie list

Calabro!

CALABRO

Panie?

STEINBERG

Kto tam jest?

CALABRO

Człowiek, proszę pana... stamtąd...

STEINBERG

Od księżnej? Gdzież on jest?

CALABRO

Tam, w przedpokoju.

STEINBERG

Chcę go widzieć.

SCENA TRZYNASTA
Bettina, Calabro. BETTINA

Co to znów takiego, mój Calabro? Uważałeś, jak on zmienił się na twarzy, otwierając list? Czy to znów jakie nieszczęście? Och! ta kobieta to nasz zły duch.

CALABRO

To nie od niej list, proszę pani: przyniósł ktoś z ludzi księżnej, ale to nie jej pismo.

BETTINA

Jej pismo! Zatem oprócz mnie, widzę, wszyscy znają je w tym domu?

CALABRO
pokazując puzderko

To, proszę pani, przyniesiono od pana margrabiego.

BETTINA

Ach, zapomniałam zupełnie.

otwiera puzdro

Diamenty!

CALABRO

Jest bilecik.

BETTINA
czyta

„Pozwoliłaś mi, urocza pani, przesłać sobie bukiecik weselny...”

Nieba! słyszę głos Karola; mówi tak gwałtownie! Słyszysz, Calabro? Wraca tutaj... Schowaj to puzdro, nie trzeba, aby go widział, nie teraz, i powiedz mi prędko, zanim przyjdzie, ile on przegrał?

CALABRO

Och, pani, niepodobna mi...

BETTINA

Muszę wiedzieć, musisz to zdradzić, choćby cię wiązało tysiąc przysiąg! Czy mam cię błagać na kolanach?

CALABRO

Och! droga pani!

BETTINA

Sto tysięcy?

CALABRO
szeptem

Tak.

SCENA CZTERNASTA
Ciż sami, Steinberg. STEINBERG
do Calabra

Co ty tu robisz? Odejdź.

Calabro wychodzi. BETTINA

Wydajesz się wzburzony, Karolu: zdaje się, że cię ten list... pogniewał.

STEINBERG

Ani trochę. — Co to za puzdro, które ci przesłano?

BETTINA

Drobiazg. — Ale powiedz mi, mój drogi, przed chwilą...

STEINBERG

Drobiazg! Ale cóż wreszcie?

BETTINA

Mój Boże, to nie żadna tajemnica... podarek od Stefaniego.

STEINBERG

A! podarek? Z jakiej racji?

BETTINA

Z racji... naszego małżeństwa.

STEINBERG

Prezent ślubny!... Czy on jest twoim krewnym?

BETTINA

Nie, ale, mówiłam ci, to stary przyjaciel.

STEINBERG

Starzy przyjaciele robią zatem podarki? Nie znałem tego zwyczaju. Zobaczmyż to puzderko, jeżeli pozwolisz.

BETTINA

Nie ma go tu, odniesiono je do mnie. Ale mój drogi, czy nie będziesz łaskaw powiedzieć mi, co w tym liście...

STEINBERG

Czy chcesz, abym zawołał pokojówki?

BETTINA

Po co?

STEINBERG

Aby zobaczyć ten podarek. Wiesz, że znam się na tych rzeczach.

BETTINA

Omyliłam się... Nie odniesiono go jeszcze do mnie... Zdaje mi się, że Calabro schował.

STEINBERG

A!... jeżeli to kosztowny przedmiot, przezorność bardzo roztropna.

woła

Calabro! hej! Calabro! gdzież ty się podziewasz?

SCENA PIĘTNASTA
Ciż sami, Calabro. CALABRO

Panie baronie...

STEINBERG

Gdzież siedzisz, kiedy cię wołam?

CALABRO

U pana w pokoju. Przypomina pan sobie, że mi pan kazał...

STEINBERG

Nie o to chodzi.

BETTINA

Calabro, czy masz puzderko, które ci powierzyłam?

CALABRO

Tak, pani.

BETTINA

Daj mi je.

Podaje Steinbergowi. STEINBERG
otwierając

Ależ to wspaniałe diamenty. Do kroćset! bukiecik kwiatów z brylantów przeplatanych rubinami i szmaragdami! Ależ to śliczne! — Jest i bilecik.

BETTINA

Możesz przeczytać.

STEINBERG

Niechże Bóg broni! Tak daleko nie sięga moja ciekawość.

BETTINA

Proszę cię o to; nie czytałam jeszcze.

STEINBERG

Doprawdy? Skoro sobie życzysz.

czyta:

„Pozwoliłaś mi, urocza pani, przesłać sobie bukiet weselny. Gdybym miał dłużej zostać w tych stronach, posłałbym pani kwiaty, które uwiędłe łatwo byłoby zastąpić innymi; ale skoro moja zła gwiazda broni mi żyć w pobliżu ciebie, pozwól mi pani ofiarować, błagam o to, parę ździebeł mniej znikomego ziela. Oby to wspomnienie dawnej przyjaźni mogło ci przywieść niekiedy na pamięć inne wspomnienia, których, co do mnie, nie zatracę nigdy. — Będę miał zaszczyt odwiedzić panią dziś wieczór”.

To cudownie! Imć55 Calabro, czy posłałeś zamówić konie?

Stawia puzdro na stole. CALABRO

Jeszcze nie, proszę pana; myślałem...

STEINBERG

Ileż razy trzeba mi powtarzać, zanim usłyszysz? Niech Pietro rusza natychmiast.

BETTINA

Konie, Karolu? Na co?

STEINBERG

Muszę jechać do miasta. Śpiesz się, Calabro.

BETTINA

Jeszcze chwilę. Czy nie można by?...

STEINBERG

Kto tu rozkazuje?

Calabro kłania się i wychodzi. BETTINA

Karolu, ja znam twój sekret! Nie chciałam ci nic mówić. Byłabym czekała, chciałam, abyś sam mi zwierzył wszystko; ale ty chcesz jechać... Czemu?

STEINBERG

Wiesz wszystko, powiadasz, i pytasz? Zdaje mi się, że tu odbywa się formalna inkwizycja i że ktoś bardzo troszczy się o moje sprawy; ale zdaje się też, imć Calabro z większą dyskrecją przechowuje to, co ty mu powierzasz, niż umie przestrzegać moich rozkazów.

CALABRO

Panie, przysięgam na mą duszę...

STEINBERG

Nie pytam ciebie. — I ja także byłbym zachował milczenie; ale skoro chciałaś wszystko wiedzieć, więc dobrze, niech ci się stanie zadość! Tak, byłem nieopatrzny; tak, zgrałem się na słowo; majątek mój, już wprzódy56 nadwerężony, dziś prawie nie istnieje. Ten list pochodzi od wierzyciela: oznajmia mi niespodzianą podróż, zmyśla nagły wyjazd, aby żądać ode mnie pieniędzy, tak samo jak uczynił twój margrabia, aby ci je dać.

BETTINA

Boże miłosierny! ty rozum tracisz?

STEINBERG

Nie, nie. Czy ty myślisz, powiedz, że ja nie umiem na pamięć tych wybiegów, tych komedianckich sztuczek, tych zakulisowych chytrości? Udać, że się wyjeżdża, aby się kazać zatrzymywać! Dołączyć wartościowy podarek, aby dać uczuć wszystko, co tracisz z tym wyjazdem! To bardzo nowe! to cudowne, w istocie! Ale aby się wziąć na to, trzeba by nigdy nogą nie przestąpić progu teatru, nie znać podobnych tobie!

BETTINA

Podobnych mnie? Chcesz, widzę, mnie obrazić. To ci się nie uda, uprzedzam cię, bo to nie ty mówisz. Jeżeli kłopoty czynią cię niesprawiedliwym, najprostsze jest usunąć ich przyczynę. Słuchaj. — Nie mam, rozumie się, stu tysięcy franków w biurku; ale Filippo Valle, nasz bankier, ma je w depozycie. Wystarczy przejechać się do miasta, a będziesz je miał za godzinę.

STEINBERG

Nie chcę.

BETTINA

Podpiszmy kontrakt; z tą chwilą jesteś moim mężem.

STEINBERG

Nigdy!

BETTINA

Chciałeś przed chwilą.

STEINBERG

Nigdy, nigdy za tę cenę!

BETTINA

Za tę cenę!... Och! już mnie nie kochasz.

STEINBERG

W kwestii pieniężnej nie ma mowy o miłości. I cóż by wynikło, gdybym ustąpił? Ty byłabyś śmieszna, a ja godny wzgardy.

BETTINA

Śmieję się z tej śmieszności, a gardzę tą wzgardą.

STEINBERG

Czy śmiałabyś się również ze swojej ruiny?

BETTINA

Nie lękam się jej. Jeżeli ubóstwo nie jest dla ciebie czymś nie do zniesienia, nie ma ono dla mnie żadnej grozy. Jeżeli cię przeraża, cóż! jeszcze nie umarłam, i to, co robiłam, można zacząć na nowo.

STEINBERG

Wrócić na scenę, nieprawdaż? To twoje tajemne pragnienie, tym żywsze, że wiesz, iż nie mógłbym się na nie zgodzić.

BETTINA

Karolu...

STEINBERG

Skończmy, proszę cię... Dodam tylko jedno słowo: byłem gotów cię zaślubić, wówczas gdy mniemałem, że będę ci mógł zapewnić zaszczytną i swobodną egzystencję: obecnie już nie mogę.

BETTINA

Czemu? Z jakiej przyczyny?

STEINBERG

Przyczyny? A moje nazwisko? a rodzina? a przyjaciele? a świat?

BETTINA

A, oto przeszkoda.

STEINBERG

Tak, oto; zrozumże przecie; tak, to świat nas dzieli; świat, bez którego nikt nie może się obejść, który jest moim żywiołem, moim życiem, po którym niczego się nie spodziewam, z którego strony wszystkiego mam prawo się lękać, ale który kocham ponad wszystko. Świat, ten nieubłagany świat, zostawia nam wolność, przygląda się nam z uśmiechem, nie ostrzegłby nas o niebezpieczeństwie, ale nazajutrz po popełnieniu błędu zamyka się przed nami jak grób...

BETTINA

Nie myślałam, aby świat był taki zły.

STEINBERG

Nie jest wcale taki zły. Ma słuszność we wszystkim co robi. To wręcz nie do wiary, ile on przebacza, jak podtrzymuje, broni, przez szacunek dla samego siebie, tych, co doń należą, tych, co stosują się do jego praw: praw najbardziej łagodnych, ludzkich i pobłażliwych, jakie sobie można wyobrazić; ale biada temu, kto je przekroczy! Biada temu, kto ośmieli się kusić tę bezkarność, nadużyć tej pobłażliwości! Zgubiony jest, daremnie siliłby się bronić; ale te uprzejme okrucieństwa, ta surowa pobłażliwość, która uderza jedynie wtedy, kiedy ją zmusić do tego, jest tylko sprawiedliwością.

BETTINA

Zatem jedziesz?

STEINBERG

I cóż mam czynić, powiedz? Jakim czołem, z jaką twarzą mógłbym znosić rolę męża żyjącego z nieswojego majątku i obwozić się po całych Włoszech z żoną, której byłbym jedynie komparsem57, mimo mego nazwiska na paszporcie i herbu na drzwiczkach karety? A gdyby ktoś — co trudno przypuścić — zgodził się na podobną rzecz, trzeba by jeszcze, aby ta kobieta była godną takiego poświęcenia..

BETTINA

Czy to istotna przyczyna, Karolu?

STEINBERG

Nie umiem tedy dość jasno się tłumaczyć.

pokazując puzdro

A zatem, oto przyczyna.

Wychodzi. SCENA SZESNASTA
Bettina, Calabro. BETTINA

Calabro.

CALABRO

Pani...

BETTINA

Zgubiona jestem.

CALABRO

Cierpliwości, pani, nie trzeba przypuszczać...

BETTINA

Zgubiona jestem, zgubiona bez ratunku.

CALABRO

Nie, pani, powtarzam, nie trzeba przypuszczać, aby to było ostatnie słowo pana barona, ani też nawet, aby mówił szczerze; nie, to niemożliwe. Inaczej będzie mówił, gdy ochłonie; wszakże na panią nie ma się o co gniewać; wróci, powiadam pani, wróci.

BETTINA
wyglądając na balkon

Odchodzi już.

CALABRO

Czy podobna?

BETTINA

Nie widzisz? Wychodzi sam, piechotą. Dokąd idzie? Z pewnością do miasta. Biegnij za nim, Calabro, zatrzymaj go... Och! nie mam już sił.

CALABRO

Idę, pani, słucham... Ale niech pani pozwoli bodaj...

BETTINA

Nie, czekaj, pozwól mu odejść; ale i ty musisz iść. Trzeba, abyś zdążył przed nim do miasta. Czy czujesz się na siłach, aby przebiec na przełaj górską drogą?

Idzie do stołu i pisze. CALABRO

Dla pani wdrapałbym się na Wezuwiusz.

BETTINA

Ty jeden możesz to załatwić. Filippo Valle cię zna. — A ty, czy znasz osobę, do której pan baron przegrał?

CALABRO

Człowiek, który przyniósł list, mówił, że to hrabia Alfani.

BETTINA

Oto słówko do Filippa. Musi mieć na moim rachunku potrzebną sumę. Trzeba, aby ją przesłał natychmiast temu Alfaniemu i aby dał do poznania, że to księżna pożycza Steinbergowi tę sumę.

CALABRO

Jak to, pani chce...

BETTINA

Tak. Nie kocha mnie już na tyle, aby przyjąć ode mnie przysługę; mniemając, że to od niej, nie będzie śmiał odmówić. Spiesz się, Calabro, nie mamy czasu do stracenia.

CALABRO

Ależ, proszę pani, niech się pani zastanowi, że to poważna suma; sama pani mówiła rejentowi dziś rano, że jej majątek nie jest zbyt duży.

BETTINA

Dobrze już, dobrze; nie kłopocz się.

SŁUŻĄCY
wchodzi

Margrabia Stefani pyta, czy pani raczy go przyjąć.

BETTINA
1 2 3 4 5 6 7
Idź do strony:

Darmowe książki «Bettina - Alfred de Musset (co czytać przed snem .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz