Po burzy - Adolf Abrahamowicz (czytanie dla przedszkolaków TXT) 📖
Po burzy. Fraszka w jednym akcie to przykład tzw. dramatu popularnego. Miłosne perypetie drobnomieszczańskiej rodziny przedstawione w lekkim tonie obfitują w zabawne sytuacje i zaskakujące zwroty akcji.
Adolf Abramowicz (1849–1899) to polski dramatopisarz ormiańskiego pochodzenia, dziś mało znany, ale popularny w XIX wieku autor utworów z repertuaru rozrywkowego. Nie dziwi fakt, że jego utwory były tak chętnie wystawiane na deskach teatrów. Kunszt kreowania komicznych sytuacji oraz wysoko rozwinięty zmysł obserwacji pozwalały mu tworzyć zgrabne, pełne humoru farsy i krotochwile. Dramat Po burzy prowadzi czytelnika od błahego incydentu, przez zagęszczenie wątków i powiązań bohaterów, aż do efektownego rozwiązania akcji.
- Autor: Adolf Abrahamowicz
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Po burzy - Adolf Abrahamowicz (czytanie dla przedszkolaków TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Adolf Abrahamowicz
A może jak lilija?
EUFROZYNAOczęta czerwone, jak u królika...
KANIKUŁAAleż siostro przywidzenia! Cokolwiek zakatarzona. Idź, idź moje dziecko — powiedz Józefowi niech przyniesie, czekoladę i lemoniadę.
A teraz do najważniejszej sprawy przystąpimy.
Czyby kto mógł przypuścić, żeby burza do czegoś przydać się mogła?
EUFROZYNAChyba do zerwania starego dachu.
KANIKUŁAOtóż z powodu burzy...
GERTRUDANie z powodu burzy, tylko w czasie burzy.
KANIKUŁAPrzepraszam, po burzy trzech nowych konkurentów oświadczyło się o rękę Zosi.
EUFROZYNABrat masz widocznie fabrykę do wyrabiania konkurentów...
ROZALIACóż dziwnego? Dziewczyna mająca od nas dwie sukcessje w sperandzie...
GERTRUDATak! ale tylko w sperandzie...
EUFROZYNAPrzestrzegam jednak brata jak zwykle; jeżeli się nie zgodzimy w wyborze...
ROZALIAZmażemy zapisy!
KANIKUŁAMoje siostry! aż nadto pamiętam o tem, ponieważ już 17. konkurentów na wasze żądanie pochowałem; prowadzę osobny do tego katalog. W tej chwili mamy trzech nowych kandydatów, których dziś będę mógł osobiście wam przedstawić. Błagam, raz już zdecydujcie, uchwalajcie, bo mi już kością w gardle być ciągle egzekutorem waszych wyroków; wierzajcie mi siostry, to ciągłe dawanie koszów, jest bardzo przykre!
EUFROZYNAProsimy o bliższe określenie konkurentów...
ROZALIASzczegółowe.
KANIKUŁASiadajcie!
Każdy młodzieniec, który u nas bywa, jest szczegółowo w tym katalogu opisany. Są w życiu chwile że nie tylko matka jako matka, ale i ojciec... nie może bez rozrzewnienia...
Fiii! A to co?
ROZALIAAleż tego nie można pić.
GERTRUDACo, może nie dobre?
EUFROZYNAMoja limoniada ma jakiś zapach zabijający!
ROZALIAA moją czekoladę czuć pomadą topolową.
GERTRUDACo też siostra mówi... my nie dajemy pomady do czekolady.
KANIKUŁAAleż do kroćset! to ten bałwan wysmarował sobie głowę pomadą.
JÓZEFPrzecież pan kazał mi posmarować...
KANIKUŁAPójdziesz ty trutniu!..
JÓZEFDalibóg!... to skaranie!...
ROZALIAProsimy czytać!...
EUFROZYNACzekamy.
KANIKUŁANr. 7... sędzia; nie, Nr. 17... pocztmistrz — aha Nr. 20... Dyonizy Ciepiałowski! Polecam go waszym względom; wyświadczył on mi nie mało grzeczności, nie taji się iż czynił to w pewnych zamiarach...
GERTRUDAWojtuś! tylko nie nudź!...
KANIKUŁADyonizy Ciepiałowski, z dobrej szlacheckiej rodziny, pochodzącej z Pomorza...
GERTRUDAProsimy o dowody!
EUFROZYNAPóźniej, poszukamy w Niesieckim...
ROZALIACiepiałowski? Aha!... przypominam sobie. Widziałam go na pikniku u poczmistrzowej. Ten z nosem...
KANIKUŁATak jest, z nosem.
ROZALIAAleż chciałam powiedzieć z orlim nosem!
GERTRUDAAleż przeciwnie, ma nos jak kaczka!
KANIKUŁAJesteś stronniczą. Ma lat 30...
GERTRUDALat 34.
KANIKUŁALat 34 i miesięcy dwa!
EUFROZYNABędziemy potrzebować metryki chrztu!
ROZALIAI może jeszcze daty bierzmowania?
KANIKUŁAKapitalista!
GERTRUDAPośredniczący w interesach!
KANIKUŁAPrzepraszam, ogłosisz go jeszcze wspólnikiem Mendla, naszego faktora.
EUFROZYNAProsimy dalej!
KANIKUŁAPragnie się koniecznie ożenić.
EUFROZYNACo, koniecznie? w ogóle?
GERTRUDAWidocznie z rozpaczy chce to uczynić. Pierwsza miłość zawiodła, a więc pierwsza lepsza aby się tylko ożenić!
ROZALIAPierwsza lepsza! Ma bratowa słuszność!
To moja w tem wina, przed kilku laty starał się o moją rękę i dałam mu kosza.
KANIKUŁACóż ma robić? Nie chciała go jedna, próbuje szczęścia u drugiej. I ma słuszność, bo to panny jak zaczną wybierać, przebierać, jak żyd między śliwkami na targu, aż nareszcie kawaler frrru! a panna zostaje starą panną w objęciach kota.
ROZALIABrat widocznie mnie wymówki robi, ale nie jestem tak starą...
EUFROZYNAAżeby nas to zmartwiło.
KANIKUŁAMoje siostry! nie obrażajcie się! Ale podobno przysłowie mówi: „Uderz w stół nożyce się odezwą.”
ROZALIAMuszę z nim pomówić koniecznie. Gdyby się z Zosią ożenił, byłoby to upokorzeniem dla mnie.
KANIKUŁATo jedno mogę mu tylko zarzucić, iż moja córka go nie kocha.
GERTRUDAAle na tem nic ci nie zależy, ażeby się tylko ożenił.
ROZALIADoskonała sposobność do sprzeciwienia się temu związkowi.
Jakto Zosia go nie kocha i wy chcecie ją za niego wydać? Ależ to byłoby barbarzyństwem!
GERTRUDAMa siostra słuszność!
ROZALIABiedne nieszczęśliwe dziecię rzucać w objęcia człowieka, którego nie kocha! Nie! Na to nigdy nie pozwolę!
EUFROZYNATak jest! jeżeli Zosia go nie kocha, lepiej że nie pójdzie za niego.
GERTRUDAŚwięta prawda!
Przejdźmy do notarjusza Rumbalińskiego...
KANIKUŁANr. 18. notarjusz, lat 48!
GERTRUDALat 38!
KANIKUŁAJesteś parcjalną, dla zaokrąglenia swojego kapitału, poszukuje posagu.
GERTRUDAChcesz powiedzieć, że nie szuka serca, młodości i wdzięku, tylko posagu?
KANIKUŁAChce...
GERTRUDAOczerniasz go! Nie wierzcie mu.
EUFROZYNANa młodość nie zważa?
GERTRUDAPełen kurtuazyi, nonszalansyi i trzy tysiące dochodu!
KANIKUŁADochód płynny ale nie stały.
GERTRUDAPleciesz nie do rzeczy.
KANIKUŁADochód zależy od śmiertelności i od cyfry zaciągniętych notarjalnie długów.
GERTRUDACóż więcej?
KANIKUŁAOn mi sam oświadczył; „Potrzebuję i szukam posagu”!
GERTRUDATak jest; ponieważ chciałby otworzyć kancelarję we Lwowie — a tam, jak powiada, mając już ustaloną sławę dobrego notarjusza, pozyskałby wziętość.. zostałby wybranym na posła do sejmu....
a dalej... dalej... ministrem! Nasza córka byłaby żoną ministra! ty ojcem ministra... a ja, matką ministerjalną! ach!
EUFROZYNAMogłam zostać jego żoną, gdyby nie Pieprzycka, ta stara intrygantka, która nas z notarjuszem poróżniła...
KANIKUŁACóż tak siostra się zamyśliła?
EUFROZYNAAle nie!
Co się odwlekło, jeszcze nie uciekło. Muszę mieszkać we Lwowie!
GERTRUDACóż? zgadza się siostra na notarjusza?
EUFROZYNANie! Notarjusz nie może być mężem Zosi! On jej nie kocha byłaby nieszczęśliwą!
ROZALIAA mnie proszę zanotować... jestem za notarjuszem.
EUFROZYNADla miłej opozycyi! Na złość! A mnie proszę zanotować za Dyonizym!
KANIKUŁAMoje siostry! uspokójcie się!
Już mi cierpliwości braknie!
Pozostaje nam jeszcze Wacław!... Nr... 19... bezpłatny praktykant... ubogi!
EUFROZYNA — GERTRUDA — ROZALIANad tem przechodzimy do porządku!
KANIKUŁAZosia go kocha — możebyśmy się nad tem zastanowili.
GERTRUDAJako matka czuwająca nad przyszłością Zosi, sprzeciwiam się temu! Ubóstwo męża, zabija miłość!
EUFROZYNA — ROZALIANad praktykantem do porządku!
KANIKUŁAWięc znów mam spełnić misję dania trzech koszów? To już nad moje siły!
JÓZEFPan Dyonizy.
KANIKUŁAProś!
Wojtuś proszę cię, daj mu prędko odprawę!
KANIKUŁANie jestem twoją maszyną.
SCENA VIII KANIKUŁAEufrozyna za tobą — Rozalia przeciw!
DYONIZYKtóra jest Eufrozyna, a która Rozalia? Tyle lat upłynęło jak ostatni raz rozmawialiśmy z sobą, że nie pamiętam.
KANIKUŁABasem przedstawię cię Eufrozynie — a dyskantem Rozalii.
DYONIZYDobrze!
KANIKUŁAPan Dyonizy Ciepiałowski!
Pan Dyonizy!
GERTRUDACo ci się stało?
KANIKUŁAOchrypłem.
DYONIZYTrzeba ją pochlebstwem pozyskać dla siebie.
Wielce uradowany jestem ze zaszczytu, być ponownie pani przedstawionym.
Zaszczyt ten... spada już po raz drugi na mnie. Już na pikniku u poczmistrzowej, serce moje przeczuło, że będziesz mi pani życzliwą...
ROZALIAMiły człowiek!
DYONIZYO, bo każda znajomość w swych następstwach najczęściej jest przewidzianą.
ROZALIACo pan chcesz przez to powiedzieć?
DYONIZYWierzę w to bowiem, że pierwsze poznanie, pierwsze wejrzenie wzbudza w nas sympatją, lub antypatją.
O i ja w to wierzę!
Jaki on wzruszony; widocznie z rozpaczy, chce zaślubić Zosię!
Ale ja go wybawię!
DYONIZYO, są oczy, w których tyle słodyczy niebiańskiej — rzewności — że mówią one co czuje serce i dlatego, teraz chciałbym ponownie...
ROZALIAPóźniej!... później!... gdy będziemy sami, pomówimy o tem...
GERTRUDAA to pochlebca, nawet się nie maskuje; teraz do tej robi słodkie oczy.
ROZALIAProszę cię, nie zrywaj z nim, trzeba go bliżej poznać.
Pan wybaczy, że oddalę się na chwilę, ale przyjechałyśmy w czasie takiej burzy... toaleta jest cokolwiek w... nieładzie...
DYONIZYO!... proszę!...
KANIKUŁAAh!... pojmuję!... ona widocznie sama ostrzy ząbki...
DYONIZYPrzeczucie mnie nie omyliło, iż wnosząc z opisu brata, w osobie pani spotkam anioła — opiekuna!..
EUFROZYNAI mnie nigdy przeczucie nie myli... z moją bratową zawsze się zgadzamy.
DYONIZYO bo tak, jak w młodszym wieku u panien szukamy zalet w piękności — w turniurce — gorącem sercu... tak...
EUFROZYNACo on plecie?
DYONIZYTak w starszym wieku; w wieku pani!...
EUFROZYNAW moim wieku?
Głupiec!
DYONIZYSzukamy innych zalet; bogobojności, miłości i poświęcenia dla rodziny.
EUFROZYNAImpertynent!
DYONIZYZdaje mi się, iż głupstwo... powiedziałem!
GERTRUDAAle gdzie ten notarjusz siedzi? Czemu nie przychodzi! To dopiero...
SCENA IXAaa! Kochany pan Rumbaliński!
Prosimy!...
RUMBALIŃSKIPrzepraszam, iż bez anonsowania wchodzę — ale gospodyni domu mię do tego upoważniła!
DYONIZYBez anonsowania. Słyszysz pan! Do tego już doszło... bardzo pana żałuję!...
KANIKUŁALepiej siebie żałować!
GERTRUDAProsimy pana notarjusza...
Eufrozyna jest przeciw tobie, staraj się ją pozyskać.
Panie Rumbaliński, moja siostra Eufrozyna.
EUFROZYNACieszę się bardzo...
RUMBALIŃSKIBardzo się cieszę... nie mam słów...
EUFROZYNAZawsze pełen kurtuazyi.
Panie jechały w czasie burzy.
EUFROZYNANiestety! — wyobraź pan sobie moje nerwy — moje nerwy...
RUMBALIŃSKICzy mnie wzrok nie myli, lat temu 15. u Pieprzyckich...
EUFROZYNAA tak u Pieprzyckich...
RUMBALIŃSKITańczyłem z panią kadryla.
EUFROZYNATak jest; tańczyliśmy razem kadryla.
RUMBALIŃSKIW szóstej figurze.
EUFROZYNAW piątej!
W szóstej — taka chwila pozostaje wiecznie w pamięci.
EUFROZYNANiepotrzebnie dałam mu wówczas kosza.
Więc pan nie zapomniałeś tych chwil...
Wówczas byłaś pani dla mnie srogą — lecz teraz sądzę gdy bliżej mnię poznasz, pozyskam zaufanie i sympatię twoją pani.
EUFROZYNAKto wie. Może. Nieprzeczę.
Widocznie chciałby odnowić dawną znajomość.
RUMBALIŃSKIO... bo ja dla pani zawsze żywię uczucia... które...
EUFROZYNADobrze... dobrze... później bez świadków pomówimy o tem...
Jeżeli notarjusz zostanie mężem Zosi zmażę cały zapis.
KANIKUŁADobrze.
EUFROZYNAZostanę żoną posła, ministra i będę we Lwowie.
JÓZEFProszę państwa, podano do stołu!
GERTRUDAGdzie jest panna Zofia?
JÓZEFNa balkonie rozmawia z panem Wacławem.
WSZYSCYZ panem Wacławem?
KANIKUŁAProś!
GERTRUDAPannę Zofią.
KANIKUŁAI pana Wacława.
Państwo wybaczą.
DYONIZYJakże pięknie pani wygląda.
KANIKUŁACóż to, ona ubrała się na redutę?
ROZALIAJeżeli Zosia pójdzie za Dyonizego, zmażę cały legat. Ani grosza... rozumiesz?
KANIKUŁAA... tego już zawiele. Dla głupich pieniędzy mają rzucać moją córką jak piłką? Dosyć już tego!
SCENA XIPanie Wacławie! cóż to? z moją córką na balkonie?
ZOFIA