Darmowe ebooki » Dramat współczesny » Mątwa - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) (co daje nam czytanie książek TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Mątwa - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) (co daje nam czytanie książek TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)



1 2 3 4 5 6
Idź do strony:
Stanisław Ignacy Witkiewicz Mątwa

 

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Dziękujemy pani Annie Marii Zowal za sfinansowanie opracowania niniejszej publikacji.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-5486-4

Mątwa Strona tytułowa Spis treści Początek utworu Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjna
Mątwa1 czyli HYRKANICZNY ŚWIATOPOGLĄD SZTUKA W JEDNYM AKCIE 1922

Motto:

Nie poddać się nawet samemu sobie.

Poświęcone

Pani Zofii Żeleńskiej2

OSOBY PAWEŁ BEZDEKA3 — lat 46, wygląda młodziej (wiek wyjaśnia się w ciągu rzeczy). Blondyn. W ciężkiej żałobie. POSĄG ALICE D’OR4— lat 28. Blondynka. Ubrana w obcisłą suknię, wyglądającą jak skóra krokodyla. KRÓL HYRKANII5 — HYRKAN IV6. Wysoki, szczupły. Broda w klin, duże wąsy. Nos trochę zadarty. Duże brwi i długawe włosy. Purpurowy płaszcz i hełm z czerwonym pióropuszem. Miecz w ręku. Pod płaszczem złocista szata. (Dalej, co ma pod spodem, okaże się). ELLA — lat 18. Szatynka. Ładna. DWÓCH PANÓW STARYCH — w anglezach7 i cylindrach. Mogą być ubrani w stylu lat trzydziestych. DWIE MATRONY — ubrane fioletowo. Jedna z nich jest matką Elli. TETRYKON — lokaj. Szary liberyjny płaszcz ze srebrnymi guzami i szary cylinder. JULIUSZ II8 — papież z XVI wieku. Ubrany tak jak na portrecie Tycjana9.
Scena przedstawia pokój o czarnych ścianach z deseniami wąskimi vert d’émeraude10. Trochę na prawo w ścianie wprost sceny okno zasłonięte czerwoną zasłoną. W miejscach oznaczonych (×) światło za zasłoną zapala się krwawo, w miejscach (+) gaśnie. Trochę na lewo czarny prostokątny postument bez ozdób. Na nim leży na brzuchu, oparta na rękach, Alice d’Or. Paweł Bezdeka chodzi to tu, to tam, trzymając się za głowę. Fotel jeden na lewo od postumentu. Drugi bliżej środka sceny. Drzwi na prawo i na lewo PAWEŁ BEZDEKA

Boże, Boże — nadaremnie wzywam Twoje imię, bo właściwie w Ciebie nie wierzę. A kogoś wezwać muszę. Zmarnowałem życie. Dwie żony, szalona praca — nie wiadomo dlaczego — bo ostatecznie filozofia moja nie jest oficjalnie uznana, a resztki moich obrazów zniszczono wczoraj, z rozkazu naczelnika Syndykatu Wyrobów Ręcznego Paskudztwa. Jestem zupełnie sam.

POSĄG
nie ruszając się; głowa oparta na rękach

Masz mnie.

PAWEŁ BEZDEKA

I cóż z tego, że cię mam. Wolałbym nie mieć cię wcale. Przypominasz mi tylko, że coś jest w ogóle. A sama jesteś jedynie nędznym substytutem rzeczy istotnych.

POSĄG

Przypominam ci dalszą drogę, która rozchyla się przed tobą w pustynię. Wszystkie wróżki przepowiedziały ci, że na starość oddasz się Wiedzy Tajemnej.

PAWEŁ BEZDEKA
macha ręką pogardliwie

E! Jestem zupełnie zmanierowany w wypowiadaniu ciągłych pretensji, które mam do biednej ludzkości, a nie mogę znaleźć ani źdźbła lekarstwa. Jestem jak niepotrzebny, bezpłodny wyrzut sumienia, z którego nie może wykwitnąć najskromniejszy bodaj pączek nadziei poprawy.

POSĄG

Jakże dalekim jesteś od prawdziwego tragizmu!

PAWEŁ BEZDEKA

Bo nie mam za silnych namiętności. Życie, które zmarnowałem, ucieka beznadziejnie w szarą dal mojej przeszłości. Czyż jest coś okropniejszego jak szara przeszłość, którą musi się jednak ciągle przetrawiać?

POSĄG

Pomyśl, ile jeszcze mógłbyś mieć kobiet, ile nieznanych poranków, lekkich prześlizgnięć się przez tajemnice południa, ile wreszcie wieczorów mógłbyś spędzić na dziwnych rozmowach z kobietami podziwiającymi twój upadek.

PAWEŁ BEZDEKA

Nie mów mi o tym. Nie rozdzieraj najskrytszego ośrodka dziwności. Wszystko to jest zamknięte — na zawsze zamknięte przez szaloną, nieposkromioną nudę.

POSĄG
z politowaniem

Jakże jesteś banalny...

BEZDEKA

Wskaż mi kogoś niebanalnego, a dam się zarznąć11 w ofierze na jego ołtarzu.

POSĄG

Ja.

BEZDEKA

Kobieta — raczej wcielenie kobiecych niemożliwości. Niewypełnialne obietnice życia samego w sobie.

POSĄG

Ciesz się, że w ogóle istniejesz. Pomyśl — nawet dożywotni skazańcy cieszą się z darowanego życia.

BEZDEKA

Cóż mnie to obchodzić może? Czyż mam się cieszyć, że nie siedzę w tej chwili wbity na pal na jakimś samotnym pagórze wśród stepów albo że nie jestem czyścicielem kanałów? Czyż nie wiesz, kim jestem?

POSĄG

To wiem, że jesteś śmieszny. Nie byłbyś nim, gdybyś mógł pokochać mnie. Wtedy pojąłbyś twoją misję na tej planecie, tej właśnie, byłbyś tym jedynym, samym w sobie, nieporównywalnym — tym właśnie, a nie kimś innym...

BEZDEKA
z niepokojem

A więc uznajesz bezwzględną, powtarzam, bezwzględną hierarchię Istnień?

POSĄG
śmieje się

Tak i nie — to zależy.

BEZDEKA

Powiedz, jakie masz kryteria, zaklinam cię.

POSĄG

Zdradziłeś się. Nie jesteś ani filozofem, ani artystą.

BEZDEKA

Ach, więc jednak wątpiłaś w to. Tak, nie jestem.

POSĄG
śmiejąc się

Byłżebyś12 tylko ambitnym nikim? Dla nich jesteś tym, mimo wszystko, geniuszem nowych metafizycznych wstrząsów.

BEZDEKA

Udaję — udaję z nudów. Wiem, że nie jest to nawet piękne — nie jest pięknym to, że udaję.

POSĄG

Jednak masz w sobie coś, co przekracza miarę moich dotychczasowych kochanków. Ale bez miłości dla mnie ani kroku dalej.

BEZDEKA

Nie mów nic o tych wiecznych twoich kochankach, którymi tak bardzo lubisz się chwalić. Wiem, że masz wpływy w rzeczywistym życiu i że przez ciebie mógłbym zostać diabli wiedzą kim. Ale kimś rzeczywistym, a nie kimś dla mnie samego...

POSĄG

Przesadzasz, wielkość jest rzeczą względną.

BEZDEKA

Teraz ja ci powiem: jesteś banalna, gorzej — jesteś mądra, gorzej, stokroć gorzej — ty jesteś w gruncie rzeczy dobra.

POSĄG
mięsza się13

Mylisz się... Wcale nie jestem dobra.

Nagle innym tonem

Tylko kocham cię!

Pręży się ku niemu BEZDEKA
wpatrując się w nią

Co?

Pauza

To jest prawda i dlatego nic mnie to nie obchodzi. Zagasło dla mnie światło jedynej Tajemnicy... (×)

Pukanie na prawo; Posąg przybiera dawną pozę

której niepoznawalność...

POSĄG
niecierpliwie

Cicho — papież idzie.

BEZDEKA
innym tonem

Błagam cię, przedstaw mnie papieżowi. To jest jedyne widmo, z którym mam jeszcze ochotę mówić...

Wchodzi papież JULIUSZ II

Witam cię, córko, i ty, nieznany synu...

Paweł klęka, papież daje mu pantofel do pocałowania

Tylko nie mówmy nic o Niebie. Alighieri14 miał najzupełniejszą rację. Każde dziecko nawet wie o tym, tym niemniej muszę powiedzieć, że ludzka fantazja nie jest w stanie objąć tego szczęścia. Dlatego to piekło przedstawił nasz syn Dante z takim talentem. Nawet powiem, że ilustracje Dorégo15 dość dobrze wyrażają niewspółmierność ludzkich pojęć i wyobrażeń z tym rodzajem, że tak powiem...

POSĄG

Nudy...

JULIUSZ II

Cicho, córeczko. Sama nie wiesz, co gadasz.

Z naciskiem

Szczęśliwości.

Żartobliwie

A więc, synu: wstań i powiedz, kim jesteś...

POSĄG

To jest wielki artysta i filozof, Ojcze Święty, Paweł Bezdeka.

JULIUSZ II
podnosząc obie ręce do góry, ze zgrozą

To ty?! Ty, niedowiarku nędzny, śmiałeś sięgnąć po owoc Najwyższych Tajemnic?

BEZDEKA
dumnie, wstając

Ja.

JULIUSZ II
z pokorą, z rękami na brzuchu

Nie mówię o tobie jako o artyście. Jesteś wielki. Och, srogim byłem mecenasem. (+) Teraz już nie, o nie! Tak, nauczyłem się cenić perwersję w sztuce. Oni tego nie rozumieją, a żyją tylko tym przecie. Mówię o ludziach waszego czasu.

Z oburzeniem

Co za okropność — spalono ci wszystkie obrazy. Mój synu, w Niebie czeka cię nagroda wieczna.

POSĄG

W niebie? Cha, cha, cha.

JULIUSZ II
dobrotliwie

Nie śmiej się, córko. Niebo ma też swoje dobre strony. Nikt tam nie cierpi, a i to coś znaczy.

BEZDEKA
Ojcze Święty, jestem filozofem, ale pozostałem przy tym dobrym katolikiem. Ja nie zniosę dłużej tego kłamstwa. 
  JULIUSZ II

Tak — katolikiem to jesteś, mistrzu Pawle, ale nie chrześcijaninem. To wielka, to bardzo wielka różnica. I jakichże to kłamstw nie zniesiesz więcej, mój synu?

BEZDEKA

Tego, że jako artysta udaję, to jest udawałem dotąd. Cała moja sztuka jest blagą, programową blagą.

JULIUSZ II

Pomijam już to, że nie ma kwestii Prawdy z chwilą, kiedy mówimy o Pięknie w ogóle. Ale to jest właśnie najstraszniejsze, że Prawdą jest jedyną sztuka twoja i tobie podobnych. Wynalazłeś ostatnią pociechę, ale muszę ci ją odebrać.

Uroczyście

Twoja sztuka jest jedyną Prawdą na ziemi. Nie znałem cię osobiście, ale znam dobrze twoje obrazy w świetnych, niebiańskich reprodukcjach.

Ponuro

To jest jedyna Prawda.

POSĄG

A dogmaty wiary?

JULIUSZ II
pośpiesznie

Także Prawdą są, ale innego wymiaru. W ujęciu ziemskim są Prawdą dla naszego nędznego rozumu. Tylko tam

wskazuje palcem sufit

tajemnica ich rozbłyska w całej pełni przed olśnionym umysłem wyzwolonych.

BEZDEKA
niecierpliwie

Ojcze Święty, teologia nie jest moją specjalnością, a o filozofii wolę nie mówić. Mówmy, z łaski Waszej Świątobliwości, o Sztuce. Ja wiem, że kłamię, i to mi wystarcza. Nikt mi tego nie dowiedzie, że moja Sztuka jest prawdziwa, nawet ty, gościu z prawdziwego Nieba.

JULIUSZ II
z palcem w kierunku sufitu

Tam właśnie, skąd przychodzę, wiedzą o tym lepiej niż ty, nędzny pyłku. A zresztą, wartość artysty to albo opór, albo powodzenie. Czymże byłby Michał Anioł, gdyby nie ja lub inni mecenasi (oby ich Bóg pokarał). Paru szaleńców żądnych nowych trucizn wynosi ich fabrykanta na szczyty ludzkości, a potem tłum małych go uwielbia, patrząc na męki i rozkosze otrutych. Czyż dowodem twej wielkości nie jest właśnie fakt spalenia dzieł twych przez Syndykat Ręcznego Paskudztwa?

POSĄG

Jesteś pobity, Pawełku. Ukórz się przed znawstwem Jego Świątobliwości.

Bezdeka klęka BEZDEKA

Stała się rzecz straszna. Nie wiem, czy kłamię. I to ja, który o sobie wiedziałem wszystko. Ojcze Święty, zabrałeś mi ostatnią nadzieję. Jednej rzeczy byłem nareszcie absolutnie pewny i tę mi zniszczyłeś, okrutny starcze.

JULIUSZ II
do Posągu, wskazując Bezdekę

Oto są skutki dążenia do absolutyzmu w życiu.

Do Bezdeki

Względność, mój synu, oto jedyna mądrość i w życiu, i w filozofii. Ja sam byłem absolutystą; mój Boże, któż z porządnych ludzi nim nie był? Ale czasy minęły. Tak samo jak teraz nie rozumiecie tego, że nie każdy stwór dwunogi, znający Marksa16 lub Sorela17, jest najwyższym w ziemskiej hierarchii Istnień, tak samo nie rozumiecie, że ja np. i wy to dwa odrębne gatunki istot, a nie tylko odmiany człowieczego rodzaju. Jedna Sztuka, mimo perwersji, utrzymała się na wysokości.

BEZDEKA
wstając, z rozpaczą

To samo mówi mi ona. Jestem otoczony zdradą ze wszystkich stron. Ja nawet nie mam wrogów. Szukam ich dniami i nocami po wszystkich zaułkach i znajduję jakieś mdłe galaretki, a nie godnych mnie przeciwników. Czy Wasza Świątobliwość to rozumie?

JULIUSZ II
kładąc mu rękę na głowie

Któż by cię

1 2 3 4 5 6
Idź do strony:

Darmowe książki «Mątwa - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) (co daje nam czytanie książek TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz