Darmowe ebooki » Wiersz » Poezje dla dzieci do lat 7, część I - Maria Konopnicka (gdzie czytac za darmo ksiazki TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Poezje dla dzieci do lat 7, część I - Maria Konopnicka (gdzie czytac za darmo ksiazki TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Maria Konopnicka



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Idź do strony:
 
Ta palma kwietniowa. 
 
Rozwinęła nam się  
Nad tą bystrą wodą,  
Zapachniała wiosna  
Kwietniową pogodą.  
 
Wielkanoc
Święcone jajeczko,  
Śliczna malowanka!  
Śpiewam sobie, skaczę sobie 
Od samego ranka.  
 
Wesoły dzień nastał,  
Zadźwięczały dzwony!  
Kołem, kołem boróweczki,  
Jak wianek zielony.  
 
Ścielże się, obrusie,  
Jako śnieżek biały;  
Mojej mamy rączki drogie 
Ciebie rozkładały.  
 
Rozkładały ciebie  
Na tym długim stole,  
Żeby było dla sierotki  
Miejsce w naszem kole.  
 
Śmigus
Panieneczka mała  
Rano dzisiaj wstała:  
Śmigus! śmigus!  
Dyngus! dyngus!  
Bo się wody bała. 
 
Panieneczka mała 
W kątek się schowała:  
Śmigus! śmigus!  
Dyngus! dyngus!  
Bo się wody bała.  
 
Panieneczka mała 
Sukienkę zmaczała:  
Śmigus! śmigus!  
Dyngus! dyngus!  
Choć się wody bała.  
 
Zielone Świątki
Nasza izba umajona, 
Tatarakiem obstawiona, 
Tatarakiem, wodną trzciną 
I czeremchą i kaliną, 
Zielone Święta 
La, la, la, la! 
Zielone Święta 
La, la, la, la! 
Maju, maju, świeży gaju, 
Pachniesz ty dziś w całym kraju, 
Niosą chłopcy gałązeczki, 
Wiją wianki panieneczki, 
Zielone Święta 
La, la, la, la! 
Zielone Święta 
La, la, la, la!  
 
 
Sobótka
Świętojański wieczór 
Uciecha dla dziatwy;  
Zapaliły już ogniska 
Te flisacze tratwy.  
 
Idzie płomień w górę, 
Sobótka się pali,  
Sypie iskry szczerozłote  
Po tej modrej fali.  
 
A ten stary flisak  
Poprawia ognisko;  
Pal się, pal się, ty sobótko,  
Bo Warszawa blisko.  
 
Sobótko, sobótko,  
Nocy świętojańska,  
Widać ciebie od Warszawy  
Do samego Gdańska.  
 
Kosiarze
Brzęczą kosy w łące,  
Brzęczą, pobrzękują,  
Kosiarze się śpieszą,  
Bo południe czują.  
 
Uwijaj się raźno,  
Ostra moja koso:  
Nim wysieczem po las,  
Obiad nam przyniosą.  
 
Pot otrzemy z czoła,  
A zaś z kosy trawę,  
Zasiądziem pod gruszą 
Cienistą murawę.  
 
A tu słonko patrzy 
Na naszą robotę 
I otwiera z dziwu 
Swoje oczy złote.  
 
Tęcza
— A kto ciebie, śliczna tęczo,  
Siedmiobarwny pasie,  
Wymalował na tej chmurce,  
Jakby na atłasie?  
 
— Słoneczko mnie malowało 
Po deszczu, po burzy;  
Pożyczyło sobie farby 
Od tej pełnej róży.  
 
Pożyczyło sobie farby 
Od kwiatków z ogroda;  
Malowało tęczę na znak,  
Że będzie pogoda!  
 
Jaskółka (Czarna jaskółeczka...)
Czarna jaskółeczka  
Do gniazdeczka leci.  
— Pi! pi! pi! pi!  
Krzyczą głodne dzieci.  
 
Czarna jaskółeczka 
Robaczki przynosi.  
— Pi! pi! pi! pi!  
Każde o nie prosi.  
 
Czarna jaskółeczka  
Karmi dziatki swoje.  
— Pi! pi! pi! pi!  
Krzyczą wszystko troje!  
 
Czarna jaskółeczka  
Po muszki znów leci.  
— Pi! pi! pi! pi!  
Krzyczą głodne dzieci.  
 
W lesie
Zawitał nam dzionek  
I pogodny czas.  
Pójdziemy, pójdziemy  
Na jagody w las.  
 
Na jagody,  
Na maliny,  
Na czarniawe  
Te jeżyny  
Pójdziem, pójdziem w las!  
 
A ty ciemny lesie,  
A ty lesie nasz!  
A skądże ty tyle  
Tych jagódek masz?  
 
I poziomki,  
I maliny,  
I czernice,  
I jeżyny.  
A skądże je masz?  
 
Uderzyły deszcze,  
Przyszło słonko wraz:  
Zarodziła ziemia  
W dobry, błogi czas.  
 
Te jagody,  
Te maliny,  
Te czernice,  
Te jeżyny,  
W dobry, błogi czas.  
 
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Żniwa
Przepióreczka się odzywa,  
Idą, idą polem żniwa,  
Brzeczą sierpy, brzęczą kosy,  
Ciężkie ziarnem lecą kłosy.  
Dana! Da-dana! 
 
A ode wsi słychać śpiewki,  
Śpieszą chłopcy, śpieszą dziewki,  
Niosą grabie, w pole dążą,  
Za żeńcami snopy wiążą.  
Dana! Da-dana!  
 
Co powiążą ciężkie snopy,  
To składają je na kopy;  
Dobra ziemia, łaska boża,  
Będzie chlebek z tego zboża.  
Dana! Da-dana!  
 
Śpiew skowronka
...Dajże Bóg. Dajże Bóg.  
Z tego pólka pełen stóg.  
Z tego stoga setny kłos,  
Z tego kłosa złota trzos.  
Dajże Bóg. Dajże Bóg.  
Z tego pólka pełen stóg...  
 
 
Deszczyk
Mój deszczyku, mój kochany,  
Nie padajże na te łany,  
Nie padajże na te kopy,  
Bo my dzisiaj zwozim snopy.  
Wio, koniki, wio!  
 
Bokiem, bokiem, za obłokiem  
Idzie chmurka raźnym krokiem;  
A my chmurkę wyprzedzimy,  
Wszystkie snopy pozwozimy.  
Wio, koniki, wio!  
 
Spojrzę w górę, klasnę z bata,  
Już i chmurka się rozlata,  
Jasne niebo nad głowami,  
Białe pyły za wozami.  
Wio, koniki, wio!  
 
 
Grzyby
Pogodna zorza z wieczoru,  
Pójdziem na grzyby do boru,  
Pójdziem do boru na rydze,  
Ale nie damy Jadwidze.  
 
Nasza Jadwiga leniwa,  
Tylko jej głowa się kiwa;  
Nie chce do boru kosza nieść,  
Nie będzie z nami grzybów jeść.  
 
Orzeszki
Dalej, śmieszki, na orzeszki,  
Dalej razem w las!  
Już leszczyna się ugina,  
Woła, woła nas.  
 
My, leszczyno, ci ulżymy,  
W to nam, w to nam graj!  
Wnet orzeszkom poradzimy,  
Tylko nam je daj!  
 
A kto trafi na świstaka,  
Tego smutny los!  
Tylko próchno i tabaka,  
Co nie idzie w nos!  
 
A kto trafi na dwojaczki,  
Ten powiedzie nas.  
Dalej, śmieszki, na orzeszki,  
Dalej, dalej w las!  
 
 
Jesienią
Jesienią, jesienią 
Sady się rumienią:  
Czerwone jabłuszka 
Pomiędzy zielenią.  
 
Czerwone jabłuszka,  
Złociste gruszeczki 
Świecą się, jak gwiazdy,  
Pomiędzy listeczki.  
 
— Pójdę ja się, pójdę 
Pokłonić jabłoni,  
Może mi jabłuszko 
W czapeczkę uroni!  
 
— Pójdę ja do gruszy,  
Nastawię fartuszka,  
Może w niego spadnie 
Jaka śliczna gruszka!  
 
Jesienią, jesienią 
Sady się rumienią;  
Czerwone jabłuszka 
Pomiędzy zielenią.  
 
Odlot
A te dzikie gąski  
Na zachód leciały,  
W zimnej rosie nocą 
Pióreczka maczały.  
 
A te dzikie gąski  
Pióreczka zgubiły,  
Z onej to żałości,  
Że nas porzuciły!  
 
Prośba Filusia
Puść mnie, puść mnie, panno miła!  
Jeszcze we mnie słaba siła,  
Jeszcze w nóżkach czuję drżenie,  
Jeszcze jestem małe szczenię!  
 
Tu śniadanie czeka zdala,  
Tu jeść panna nie pozwala...  
Od tej całej edukacji 
Już mi blisko do warjacji!  
 
Na tom psiakiem jest na świecie,  
Żebym chodził na czworaka...  
Moja panno! Puść mnie przecie!  
Nie robże ze mnie cudaka!  
 
Magdusia i pieski
Proszę was, drogie dziatki,  
Poradźcie co Magdusi,  
Bo mi żal jej doprawdy,  
Że się tak męczyć musi.  
Fidelka, Brysia, Chopkę,  
Trzy pieski ma nieboże,  
Już rok je uczy służyć 
I ani rusz — nie może!  
Dopóki trzyma w rączce 
Ciasteczko lub karmelek,  
Na dwóch się łapkach wspina 
Bryś, Chopka i Fidelek.  
Lecz niech położy tylko 
Te słodkie specyjały,  
Wnet — buch! na cztery łapki 
I stoją tak, jak stały.  
Już niema to jak dzieci!  
Z nich każde bez słodyczy 
Jest grzeczne i posłuszne,  
Bo mama sobie życzy.  
Dziecinki dobrze wiedzą,  
Że wstyd to ludziom wielki,  
Jak piesek jaki służyć 
Za ciastka, za karmelki.  
 
 
Przygoda z lalką
Panna Stefcia i Maryla 
Nie są to zbyt grzeczne damy,  
Nawet — powiem wam w sekrecie —  
Nie słuchają czasem mamy.  
 
Panna Stefcia i Maryla 
Nad Dunajcem bawiąc w lecie —  
Proszę spojrzeć, gdzie Karpaty,  
A Dunajec wnet znajdziecie.  
 
Otoż bawiąc nad Dunajcem 
Cały ranek i dzień cały,  
Na urwistym brzegu rzeczki,  
Na kamieniach siadywały.  
 
A co jeszcze było śmiechu,  
A co drwinek z innych dzieci:  
«Uciekajcie! uciekajcie!  
Bo Dunajec na was leci» 
 
Aż raz wpośród śmiechu, drwinek 
Smutna stała się przygoda:  
Lalka panien wpadła w rzekę,  
Het ją, precz, poniosła woda...  
 
«Jezus Marja!» — krzyczą obie —  
— Co się stało? — pytam — «Boże!  
Lalka nasza, jedynaczka,  
Lalka nasza wpadła w morze!» 
 
Szczęściem Filuś to zobaczył,  
Skoczył pędem na głębinę,  
Dał łbem nurka — i wydobył 
Zwłoki lalki mokre, sine...  
 
Ile było narzekania,  
Ile płaczu i lamentu!  
Ale damy ostrożniejsze 
Od owego są momentu.  
 
Co Janek zrobił
A ty Janku, mości panie.  
To to takie dodawanie?  
Toś ty wcale nie rachował,  
Tylkoś straszka narysował?  
 
Siądźże sobie na tej ławie,  
Ani piśnij o zabawie.  
Trzymaj swego tu pajaca,  
Jaka praca, taka płaca.  
 
Dwór Zosi
Nikt nie widział, nikt nie słyszał,  
Jaki ja mam dwór!  
Najpierw kogut, rycerz sławny,  
Z pękiem lśniących piór.  
 
Potem sroczka faworytka,  
Co tak lubi ser...  
I te wróble, całem stadem 
Lecące na żer.  
 
Dalej żółtych kacząt sznury,  
Co idą na staw,  
Dalej gąski, co się bielą 
Wpośród bujnych traw.  
 
Potem kotka ulubiona,  
Co ma burą sierć,  
Potem piesek, wielki filut,  
Co skacze przez żerdź.  
 
Potem kwiatki żółte, białe,  
Z całej łączki tej,  
Same cisną się do Zosi,  
Do panienki swej...  
 
Potem ciołuś ten w zagrodzie,  
Co tak woła: meee!... 
I
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Idź do strony:

Darmowe książki «Poezje dla dzieci do lat 7, część I - Maria Konopnicka (gdzie czytac za darmo ksiazki TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz