Darmowe ebooki » Wiersz » Czem chata bogata, tem rada - Wincenty Korotyński (czytanie w internecie TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Czem chata bogata, tem rada - Wincenty Korotyński (czytanie w internecie TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Wincenty Korotyński



1 2 3 4 5 6 7
Idź do strony:
lada, 
I chleba zażyli, i pieśni słuchali... 
Czym chata bogata, tym rada. 
 
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Dzień pierwszy wiosny
Zawiośniało wiele mało, 
Słonko w górę pnie się, 
Po spadlinie woda płynie, 
Taje śnieg na strzesie13. 
 
Z brzaskiem dzionka pieśń skowronka 
Rozwesela ludzi — 
Och! na gody do swobody 
Bóg przyrodę budzi! 
 
Kmieć wesoły, na swe woły 
Jarzmo14 naporządza; 
W każdym łonie ogniem płonie 
Jakaś nowa żądza. 
 
Smutny stoję!... Serce moje, 
Przecz15 nie bijesz głośniéj? 
Czyż się w tobie, jakby w grobie, 
Nigdy nie zawiośni? 
 
Wspomnieć miło, co to było 
Onegdajszej wiosny! 
Człek był inny, tak dziecinny, 
Pusty, tak radosny! 
 
Tak śpiewaniem, tak kochaniem 
Wszystkie czucia brzmiały, 
Że w ramiona, że do łona 
Tuliłby świat cały! 
 
Toż z zapałem wzrok mój słałem 
W siedziby aniołów; 
Dziś się głowa w dłonie chowa, 
Ciężka jakby ołów. 
 
Toż piosneczka skowroneczka 
Szczęściem pierś zaludni; 
Dziś szeleści smutne wieści 
Jak w bezwodnej studni. 
 
Toż szalony, na przegony16 
Z wiatrami biegałem; 
Dziś się sunę, jakbym trunę17 
Wiódł z ojcowskiem ciałem. 
 
Prawda, zima srogo trzyma 
Aż — od Listopada; 
Ziemia cała skamieniała, 
Jak trup sina, blada. 
 
Lecz... czyż przecie wszystko w świecie 
Mróz tak ścina, suszy, 
Że wyniszcza nawet zgliszcza 
Świętych uczuć duszy? ... 
 
Cudów dzieło!... Coś mignęło, 
Jakieś ptaszę wieszcze: 
„To nie cuda, to ułuda, 
To nie wiosna jeszcze! 
 
To nie ona upragniona 
„Liczko swe odsłania: 
To przedwieśnie18 — ona wskrześnie 
W sam dzień zmartwychwstania!” 
 
Dni pustoty, śnie mój złoty, 
Więc mi powrócicie, 
Gdy w naturze przejdą burze 
Wskrześnie nowe życie? 
 
Więc mi wróci dawne czucie, 
Co pogardza znoje, 
Dawna wiara, rzewność stara 
I kochanie moje? 
 
I myśl łódka, wesolutka 
Wyrwie się mieliźnie, 
Z objęć burzy się wynurzy 
Falom się wyśliźnie?! 
 
Wolaż Boża! — u podnoża 
Twego, o Jehowo! 
Smutną moję gęśl nastroję 
Na piosenkę nową. 
 
I rozgłośnie młodej wiośnie 
Piosnka ma wybuja, 
Z ludźmi społy19 i z anioły, 
Pod takt: Alleluja! 
 
Miłość
Całą przyrodę jeden duch sprzęga: 
Ten duch jest Miłość; — jak myśl zaścignie, 
Od pyłku kwiecia, do planet kręga, 
W niej mamy życia źródło i dźwignię. 
 
Najpierwsze związki rodzinne, święte, 
Ziarno, z którego miłość się wznosi. 
To pierwsze kółko w sobie zamknięte, 
To obieg ziemi wkoło swej osi. 
 
Druga piękniejsza, czystsza i większa, 
Miłość ojczyzny z pierwszej płynąca: 
Ona to ziemski zawód upiększa, 
To droga ziemi wokoło słońca.  
 
Trzecia, co z obu pierwszych wykwita, 
Zdumione myśli przed nią się korzą: 
Jest to ludzkości miłość zakryta, 
Po pochód światów za Myślą Bożą. 
 
Gdy się zjednoczą potrójne koła, 
Miłość Rodziny, Kraju, Ludzkości, 
Kiedy je ziemia ogarnąć zdoła, 
Wtenczas na ziemi Pan Bóg zagości. 
 
Wicinnik20 na wiosnę
Słońce chmurki rozgania, 
Wiosna rączkę nam poda, 
Niemen skoczy z posłania, 
Będzie niebo a woda; 
My tą dróżką — drożyną 
Popłyniemy z wiciną21. 
 
Co tam rapa22, zawała23! 
Precz, kto lękasz się biedy! 
Kto odważny — jak strzała 
Do Królewca, Kłajpedy! 
Jak my rannych żurawi, 
Tam wiciny ciekawi. 
 
Wraz na bacie24 k’nam zgrają 
Płyną spasłe Niemczyska: 
„Mospan Polak!” wołają, 
Starszy kupca uściska; 
Oj, podskoczy okrutnie 
Kiedy żytko nam utnie! 
 
Byłoż ziarna bogato! 
Podziobały je wróble, 
Że choć prosto na lato, 
Zęby schowaj gdzieś w kuble; 
Reszta płynie do Gdańska... 
Wola Bożka i pańska! 
 
I tam jeść chcą niezgorzej: 
Wszyscy Boża drużyna! 
My im damy dar Boży, 
Oni dadzą nam wina — 
Ot i kupcy, i pany 
Radzi25 będą z zamiany!... 
 
Maszcie, druhu jedyny! 
Wtenczas ciebie ustroję 
W kraśną26 flagę i w liny, 
Jak we wstęgi dziewoję,  
I wicina popłynie 
Ku serdecznej rodzinie...  
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Sierota
Ani u mnie siwe woły, 
Jak sokoły, 
Ani owiec z białą wełną 
U mnie pełno, 
I w gumienku27, i w komorze 
Żal się Boże! 
Nikt nie puka w moje wrota: 
Bom sierota. 
 
W żółtym piasku ojciec leży 
Na wybrzeży; 
Matka ojca nie przeżyła — 
I mogiła 
Zasypała jej powieki 
Na wiek wieki28; 
Mną niedoli wicher miota: 
Bom sierota. 
 
Wpośród obcych zła godzina! 
Jak kalina 
Przezroczystą rosą z rana 
Posypana, 
Gdy się w wiotkiej jej gałęzi 
Ptak uwięzi, 
Ronię rosę — łzy żywota: 
Bom sierota. 
 
Rówiennice29 płochą30 zgrają 
Mnie mijają; — 
Na nich lama31 lśni zuchwale 
I korale, 
Powiązane wstążką włosy 
Rusej32 kosy33; 
Na mnie jeno34 ruta złota: 
Bom sierota. 
 
Innej wolno pobiec z pola, 
Gdzie swawola, 
Gdzie z nią chłopak ukochany 
Wiedzie tany; 
Ja go ujrzę raz w niedzielę 
Lub na dziele35, 
1 obmowa już grzechota: 
Bom sierota. 
 
Boże, Boże! co im szkodzi, 
Żeśmy... młodzi? 
Że nam trochę serce boli 
Z dobrej woli? 
Że pomożem sobie w trudzie?... 
Ej ci ludzie! 
Jaka krzywda?... nie dziwota: 
Bom sierota. 
 
Niechże sobie dobrych ludzi 
Potwarz trudzi! 
Gdy pod wieńcem młodzi staną — 
Zaprzestaną, 
I do czarki się przysiędą, 
Sławić będą, 
Że mnie zdobi praca, cnota: 
Bom sierota. 
 
Choć za całe z Niebios wiano36 
Trud nam dano — 
Czyż nie dosyć, zdrowe ręce, 
Przy piosence 
I przy lubym, co mnie schroni 
Od złej toni37?... 
O! nie będziem darli kota38: 
Bom sierota. 
 
Do swojej świty
Świto39 moja z samodziału40! 
Dzień po dzionku nam ucieka, 
Starość zbliża się pomału 
Do odzieży, do człowieka. 
I my gości na spotkanie 
Bez wytchnienia śpieszym wierni, 
Nim zasypią mnie w kurhanie41, 
Nim cię dadzą do papierni... 
Któż nas wspomni? Kto opieje42 
Bratnim sercom nasze dzieje? 
 
Gdybym umiał żyć dla chwili, 
Szedłbym w służbę między pany: 
Tam by guzy ci przyszli 
Z Porajami lub Pomiany43; 
A gdy zdrowie się styrało44 
Do ostatniej odrobinki, 
Ty byś miała skrzynię białą, 
Ja łaskawy chleb — docinki; 
I po śmierci w panów dworze 
Pamiętano by nas może. 
 
Gdyby przyszło mi do głowy 
Żebrzeć uczuć jak jałmużny, 
Dałbym krój ci żurnalowy — 
Znęcić oczy nieostróżnej; 
I rozkosze bym polubił 
U kościelnych nawet kratek 
Ładny posag bym zaślubił, 
Ładną żonę na przydatek; 
Ta po zgonie — rok bez mała 
Nas by pewnie wspominała. 
 
Gdyby sława mnie nęciła, 
Świat stratowałbym kopyty, 
I jak Cezar lub Attyla 
Był wielkością upowity; 
Potem drzemał syty chwały, 
Piasek oczy nim zasypie; 
O mych cnotach znać by dały 
Płatne treny45 na mej stypie; 
A dla cześci46 — ciebie pono 
Do muzeum by złożono. 
 
Darmo! darmo!.. nie dla ciebie, 
Szara świto, krój bezcześci; 
Myśl o blasku i o niebie 
W jednej głowie się nie zmieści. 
Idźmy drogą swą powoli, 
Nie zbaczając w trop zawiły, 
Wierni pieśni, wierni doli, 
Wierni ludziom do mogiły; 
A gdy skończym — bracia47 z sioła 
Choć na Dziady48 nas przywoła. 
 
Dwie miłości
Nad strumykiem kalina przegląda się w wodzie; 
We wsi dziewczę urodne, że aż duszę bodzie. 
 
U kaliny zieloność i kwiecie, i rosa; 
U dziewicy i młodość, i w oczach niebiosa. 
 
Słowik znalazł kalinę i do niej przylata; 
Młodzian spotkał dziewicę — i zapomniał świata. 
 
Jeden śpiewa kalinie caluteńkie noce; 
Drugi sercem połyka, co dziewa szczebioce.  
 
Kalina rada49 słucha słowika do rana; 
Dziewa kocha młodzieńca, nawzajem kochana.  
 
Słowik w rosy kropelce widzi siebie żywo; 
Młodzian w oku dziewicy swą dolę życzliwą.  
 
Jeden głosek odświeża, latając na parów; 
Drugi siły nabiera do świętych zamiarów... 
 
Przyszła burza, z kaliny otrzęsła się rosa; 
Mgła ziemska w oczach dziewy zaćmiła niebiosa.  
 
W wieczór słowik przyleciał — i nie znalazł siebie! 
Młodzian spojrzał na dziewę — nie poczuł się w niebie!  
 
Pieśń słowika zamarła, poleciał za morze; 
Młodzian z piersią rozbitą poszedł na bezdroże.  
 
Żyje dawna kalina i śpiewaka nęci; 
Żyje dawna dziewica w krainie pamięci. 
 
Słowik niechcąc — co wiosnę na parów przylata; 
Młodzian niechcąc — dla dziewy zapomina świata.  
 
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Powołanie

(z francuskiego)

Jeté sur cette boule, 
Laid, chétif et souffrant; 
Étouffé dans la foule 
Faute d’être assez grand...50 
 
Bez sił, zdrowia, ponęty, 
Porzucony na ziemi; 
W pośród ciżby51 ściśnięty, 
Żem nierówny z wielkiémi — 
Gdy w żałośnej postawie 
Skargą usta otworzę, 
Bóg powiada łaskawie: 
Śpiewaj, śpiewaj, nieboże. 
 
Szybkie wozy bogaczy 
Błotem na mnie rzuciły; 
Doświadczyłem, co znaczy 
Pycha złota i siły. 
Ku obronie w tej sprawie 
Nikt wystąpić nie może. 
Bóg powiada łaskawie: 
Śpiewaj, śpiewaj, nieboże. 
 
Drżąc o przyszłą swą dolę, 
O powszedni dziś chlebek, 
Ja czołgałem się w kole 
Najskromniejszych potrzebek. 
Wolność widzę na jawie, 
Ale głodem się morzę. 
Bóg powiada łaskawie: 
Śpiewaj, śpiewaj, nieboże. 
 
Dla osłody mozołu 
Miłość przyszła na dobie52; 
Lecz z młodością pospołu 
Odlatują mi obie. 
Darmo serce swe krwawię, 
Dziewczę nie chce mnie hoże53. 
Bóg powiada łaskawie: 
Śpiewaj, śpiewaj, nieboże. 
 
Jeśli mi się to nie śni, 
Pieśń jest moje narzędzie. 
Kto lubuje w mej pieśni, 
Czyż mnie kochać nie będzie? 
Kiedy z bracią się bawię, 
Radość czarą pomnożę, 
Bóg powiada łaskawie: 
Śpiewaj, śpiewaj, nieboże. 
 
W imionniku54
Zwarzon55 uczuć na rozkwicie56, 
Niesion wiatrem z lubej strony, 
Ciepłym sercem przygarniony, 
Tu poczułem znikłe życie. 
 
Och! poznała pierś zakrzepła, 
Jaka władza wszechmogąca 
Wiosennego spojrzeń słońca 
I świętego słówek ciepła. 
 
Znów uczucie się zieleni, 
Już zawiązka mu rozkwita; 
Jak na wiosnę kiełek żyta, 
Gdy skosztuje jej promieni. 
 
Znów jedwabne tkę57 nadzieje, 
Światło, ciepło we mnie gości; 
W szczęście swoje i ludzkości 
Dawna wiara promienieje.  
 
Błogoż myśli rozmarzonéj 
Wciąż różanych słuchać tonów, 
Czuć uściski milijonów, 
Choćby cierpieć za miliony! 
 
Jednym sercem, jednym tchnieniem, 
Jedną myślą — światów rzesza... 
Na cóż „w drogę!” tu się mięsza, 
Jak sycząca nuta z pieniem58? 
 
„W drogę! w drogę” na pogrzebie 
Tak zatętni trumny wieko 
Żyję tutaj — już daleko, 
Ni dla świata, ni dla siebie.  
 
„W drogę!” kraniec dni wesela; — 
Cóż ci oddam za gościnę? 
Dobro moje tu jedyne: 
Serce, głowa — marzyciela. 
1 2 3 4 5 6 7
Idź do strony:

Darmowe książki «Czem chata bogata, tem rada - Wincenty Korotyński (czytanie w internecie TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz