Czem chata bogata, tem rada - Wincenty Korotyński (czytanie w internecie TXT) 📖
Krótki opis książki:
Czem chata bogata, tem rada to zbiór wierszy Wincentego Korotyńskiego, wydany w 1857 roku w Wilnie.
Poeta, dziennikarz, tłumacz, redaktor Słownika Języka Polskiego wydawanego w Wilnie, członek komisji Archeologicznej i Komitetu Statystycznego, redaktor 10-tomowego wydania Poezji Kondratowicza. Korotyński w swoich utworach wykorzystuje motywy ludowe, porusza tematykę biedy i wykluczenia.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Wincenty Korotyński
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Czem chata bogata, tem rada - Wincenty Korotyński (czytanie w internecie TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Wincenty Korotyński
lada,
I chleba zażyli, i pieśni słuchali...
Czym chata bogata, tym rada.
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Dzień pierwszy wiosny
Zawiośniało wiele mało,
Słonko w górę pnie się,
Po spadlinie woda płynie,
Taje śnieg na strzesie13.
Z brzaskiem dzionka pieśń skowronka
Rozwesela ludzi —
Och! na gody do swobody
Bóg przyrodę budzi!
Kmieć wesoły, na swe woły
Jarzmo14 naporządza;
W każdym łonie ogniem płonie
Jakaś nowa żądza.
Smutny stoję!... Serce moje,
Przecz15 nie bijesz głośniéj?
Czyż się w tobie, jakby w grobie,
Nigdy nie zawiośni?
Wspomnieć miło, co to było
Onegdajszej wiosny!
Człek był inny, tak dziecinny,
Pusty, tak radosny!
Tak śpiewaniem, tak kochaniem
Wszystkie czucia brzmiały,
Że w ramiona, że do łona
Tuliłby świat cały!
Toż z zapałem wzrok mój słałem
W siedziby aniołów;
Dziś się głowa w dłonie chowa,
Ciężka jakby ołów.
Toż piosneczka skowroneczka
Szczęściem pierś zaludni;
Dziś szeleści smutne wieści
Jak w bezwodnej studni.
Toż szalony, na przegony16
Z wiatrami biegałem;
Dziś się sunę, jakbym trunę17
Wiódł z ojcowskiem ciałem.
Prawda, zima srogo trzyma
Aż — od Listopada;
Ziemia cała skamieniała,
Jak trup sina, blada.
Lecz... czyż przecie wszystko w świecie
Mróz tak ścina, suszy,
Że wyniszcza nawet zgliszcza
Świętych uczuć duszy? ...
Cudów dzieło!... Coś mignęło,
Jakieś ptaszę wieszcze:
„To nie cuda, to ułuda,
To nie wiosna jeszcze!
To nie ona upragniona
„Liczko swe odsłania:
To przedwieśnie18 — ona wskrześnie
W sam dzień zmartwychwstania!”
Dni pustoty, śnie mój złoty,
Więc mi powrócicie,
Gdy w naturze przejdą burze
Wskrześnie nowe życie?
Więc mi wróci dawne czucie,
Co pogardza znoje,
Dawna wiara, rzewność stara
I kochanie moje?
I myśl łódka, wesolutka
Wyrwie się mieliźnie,
Z objęć burzy się wynurzy
Falom się wyśliźnie?!
Wolaż Boża! — u podnoża
Twego, o Jehowo!
Smutną moję gęśl nastroję
Na piosenkę nową.
I rozgłośnie młodej wiośnie
Piosnka ma wybuja,
Z ludźmi społy19 i z anioły,
Pod takt: Alleluja!
Miłość
Całą przyrodę jeden duch sprzęga:
Ten duch jest Miłość; — jak myśl zaścignie,
Od pyłku kwiecia, do planet kręga,
W niej mamy życia źródło i dźwignię.
Najpierwsze związki rodzinne, święte,
Ziarno, z którego miłość się wznosi.
To pierwsze kółko w sobie zamknięte,
To obieg ziemi wkoło swej osi.
Druga piękniejsza, czystsza i większa,
Miłość ojczyzny z pierwszej płynąca:
Ona to ziemski zawód upiększa,
To droga ziemi wokoło słońca.
Trzecia, co z obu pierwszych wykwita,
Zdumione myśli przed nią się korzą:
Jest to ludzkości miłość zakryta,
Po pochód światów za Myślą Bożą.
Gdy się zjednoczą potrójne koła,
Miłość Rodziny, Kraju, Ludzkości,
Kiedy je ziemia ogarnąć zdoła,
Wtenczas na ziemi Pan Bóg zagości.
Wicinnik20 na wiosnę
Słońce chmurki rozgania,
Wiosna rączkę nam poda,
Niemen skoczy z posłania,
Będzie niebo a woda;
My tą dróżką — drożyną
Popłyniemy z wiciną21.
Co tam rapa22, zawała23!
Precz, kto lękasz się biedy!
Kto odważny — jak strzała
Do Królewca, Kłajpedy!
Jak my rannych żurawi,
Tam wiciny ciekawi.
Wraz na bacie24 k’nam zgrają
Płyną spasłe Niemczyska:
„Mospan Polak!” wołają,
Starszy kupca uściska;
Oj, podskoczy okrutnie
Kiedy żytko nam utnie!
Byłoż ziarna bogato!
Podziobały je wróble,
Że choć prosto na lato,
Zęby schowaj gdzieś w kuble;
Reszta płynie do Gdańska...
Wola Bożka i pańska!
I tam jeść chcą niezgorzej:
Wszyscy Boża drużyna!
My im damy dar Boży,
Oni dadzą nam wina —
Ot i kupcy, i pany
Radzi25 będą z zamiany!...
Maszcie, druhu jedyny!
Wtenczas ciebie ustroję
W kraśną26 flagę i w liny,
Jak we wstęgi dziewoję,
I wicina popłynie
Ku serdecznej rodzinie...
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Sierota
Ani u mnie siwe woły,
Jak sokoły,
Ani owiec z białą wełną
U mnie pełno,
I w gumienku27, i w komorze
Żal się Boże!
Nikt nie puka w moje wrota:
Bom sierota.
W żółtym piasku ojciec leży
Na wybrzeży;
Matka ojca nie przeżyła —
I mogiła
Zasypała jej powieki
Na wiek wieki28;
Mną niedoli wicher miota:
Bom sierota.
Wpośród obcych zła godzina!
Jak kalina
Przezroczystą rosą z rana
Posypana,
Gdy się w wiotkiej jej gałęzi
Ptak uwięzi,
Ronię rosę — łzy żywota:
Bom sierota.
Rówiennice29 płochą30 zgrają
Mnie mijają; —
Na nich lama31 lśni zuchwale
I korale,
Powiązane wstążką włosy
Rusej32 kosy33;
Na mnie jeno34 ruta złota:
Bom sierota.
Innej wolno pobiec z pola,
Gdzie swawola,
Gdzie z nią chłopak ukochany
Wiedzie tany;
Ja go ujrzę raz w niedzielę
Lub na dziele35,
1 obmowa już grzechota:
Bom sierota.