Darmowe ebooki » Tragedia » Ksiądz Marek - Juliusz Słowacki (czytaj .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Ksiądz Marek - Juliusz Słowacki (czytaj .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Idź do strony:
dywany. 
Nu! czemu ty głupia szlochasz? 
  JUDYTA
Ojcze, jeśli ty mnie kochasz, 
To porzuć te darowizny. 
Na co nam?... my bez ojczyzny! 
Na co nam takie wystawy? 
  RABIN
To dobrze, ale te ławy 
I te makatne pościele 
Ja schowam na twoje wesele, 
Aby ty na nich usiadła. 
  JUDYTA
Obwiniesz mnie w prześcieradła, 
Złożysz trupa na drabinie, 
Każesz wynieść, nim zadniało. 
A jak goim31 spotka ciało, 
To przeżegna się i minie; 
A jak dziecko, to będzie się bało 
I u matki się rozpłacze 
I pod rańtuchem32 ukryje. 
Nu, a jak kruk, to zakracze, 
Nu, a jak pies, to zawyje, 
A jak księżyc, to pobladnie, 
A jak gwiazda, to upadnie, 
A jak słońce... Nie, my Żydzi, 
Nas nigdy słońce nie widzi 
W prześcieradła obwiniętych. 
Szybko na cmentarz niesionych; 
Bo my na prawach przeklętych 
Pośród ludzi przerażonych 
Naszą modlitwą gorącą, 
Naszą mogiłą stojącą, 
Krwią białych macowych przaśnic 
I blaskiem naszych szabaśnic 
I tajnych komor ciemnością 
I tą żółtą naszą złością, 
Co się w oczach jadem kręci, 
My tu na wieki wyklęci, 
Jak ogromne cherubiny, 
Co w trumnach zamkniętych siedzą. 
Nu, a ci ludzie nie wiedzą, 
Co ja mogę, kiedym sroga, 
Co ja wiem od Pana Boga, 
Jaki ja im garnek z gliny 
Ulepię? co duchem zrobię? 
Jaki duch w mojej osobie? 
Nu, ja wczora na konwalie 
Na mogiłki poszła nasze 
I patrzała na batalie, 
Na działa i na pałasze, 
A w prochu był obłok jazdy, 
A kule jak srebrne gwiazdy, 
A bomby nad nimi w górze 
Jako płomieniste róże, 
A wystrzelone harmaty, 
Jeszcze do góry dymiące, 
Jak z ogniów siarczanych kwiaty, 
A podkowy koniów jak miesiące! 
Nu, ja tak patrząc z mogiłek 
Na te ognie, na tę krew, 
Zmarszczyła na czole brew, 
Wzięła gliny kilka bryłek, 
Wzięła z grobu trochę piasku 
I przeciwko temu blasku 
Rzuciła, że poszli w nic, 
Jak tysiąc zagasłych świéc33, 
Gdy wiatr przeleci bożnicą. 
Bo ja była błyskawicą! 
Duchem, co krwią pole broczy! 
Śmiercią gaszącą ich oczy! 
Naszej wiary tajemnicą! 
Aniołem na boskich posyłkach 
Który piorunami strzela! 
Zmartwychwstaniem Izraela 
Stojącym już na mogiłkach! 
A przed Bogiem — małą mrówką, 
Przed aniołami — aniołem; 
A śród popiołów — popiołem, 
A przed ludźmi — jak zawsze Żydówką 
Pogardzoną. 
  RABIN
Nu, Judyta, 
Ty pierwszy raz jesteś taka? 
Słyszę tam pana Polaka, 
Co się o austerye34 pyta, 
Zakryj się, bo ty w płomieniach 
Za jasna na jego oczy. 
 
Wchodzi Klemens Kosakowski. KOSAKOWSKI
do sług za karczmą
Niechaj tu Grzegorz zatoczy 
Mój karaban... a tu w sieniach 
Powiązać moje brytany. 
A tu ćwieki wbić do ściany 
I pozawieszać szturmaki, 
Szable, kindżały, kulbaki. 
A wymieść dom Żyda brodą. 
 
do Rabina
Żydzie! staję tu gospodą. 
  RABIN
A panie, a kto ty taki? 
  KOSAKOWSKI
Niech tego Żyda wywiodą 
I zakneblują mu pyski. 
Kto ciekawy, szpiega bliski. 
  RABIN
Nu, żartuje pan wielmożny. 
  KOSAKOWSKI
Żydzie, ze mną bądź ostrożny, 
Bo u mnie Żyda powiesić, 
To tak jak w pejsy go trzepnąć. 
  RABIN
Nu, a czy ty umiesz wskrzesić? 
Ty możesz, człeku, oślepnąć, 
Patrząc na niewinną krew. 
  KOSAKOWSKI
Patrz, pierś mam taką jak lew, 
A nozdrza takie jak koń, 
A w żyłach gwałtowną skroń, 
A włos koloru płomieni. 
Biada! kto mię zarumieni,  
Ale temu stokroć biada, 
Przed którym twarz mi się blada 
Stanie, by opłatek boży. 
Lew się ducha we mnie sroży 
I rzuca się, i rwie ludzi, 
Wprzód nim się rozum obudzi. 
 
do Judyty
Żydówka, ściągnij mi buty. 
 
Judyta klęka i całuje mu nogi.
Co robisz? 
  JUDYTA
Całuję twe nogi. 
  KOSAKOWSKI
Co to jest? precz mi z podłogi. 
  JUDYTA
na kolanach
Panie! ty wczora z reduty 
Jako Judasz Machabeusz 
Skoczył na moskiewskie działa. 
Ja cię z mogiłek widziała 
Śród panów, choć ty chudeusz 
W szaraczku, a oni w złocie, 
W turkusie i w karmazynie. 
To ty chodził po dolinie 
Na koniu, jak Goljat35 jaki. 
Włos twój był jak ogień w grzmocie! 
Czapka jak srebrzyste ptaki, 
Jak orzeł, co z nieba runie 
I usiądzie na piorunie! 
Nu, a twój koń był czerwony 
I ubrany cały w druty, 
I czterma miesiącami podkuty, 
A w boju taki szalony 
I tak ogniem z pyska strzela, 
Jak smok w pismach Izraela. 
Otóż ja tu Żydowica 
Do nóg ci, panie, upadła 
I twój proch ustami kradła, 
Bo tyś jest z królów narodu; 
Ja z narodu — niewolnica, 
Z Jerychońskiego ogrodu 
Róża, między obce ludy 
Przesadzona i kwitnąca; 
A królewna z rodu Judy... 
Nu! niech mię twa noga trąca! 
W piersi mię podkówką wytnij! 
Niech się moja pierś zbłękitni 
I twego herbu dostanie 
Od twojej czarnej podkówki. 
Ja wiem, że dla mnie Żydówki 
Ty jest król, wielmożny panie! 
Ale ja powiedzieć chciała, 
Czego zamilczeć nie mogła. 
Że ja twej szabli pomogła, 
Kiedy ty leciał na działa... 
  RABIN
Nu, Judyt, ty oszalała! 
  JUDYTA
wstaje i odsłaniając welon mówi z gniewnym zapałem
Ja Judyt! ja Judyt, Judyta! 
Nu, ja nie straszna nikomu, 
Póki moja twarz zakryta! 
Ale z oczów mego gromu 
Ja cisnę na was zagładę, 
Bo ja duch, co wszystko odmieni. 
Nu, ja kiedyś wezmę i szpadę 
Jasną ze złotych płomieni. 
 
Wychodzi. KOSAKOWSKI
Rabinie, czy ta szalona 
To córka twoja czy żona? 
Wcale do niej nie mam wstrętu. 
Czysta, mało ma akcentu. 
  RABIN
Panie, to jest moja córka, 
Dziewica. 
  KOSAKOWSKI
Cha! cha! cha! Żydzie!... 
  RABIN
na stronie
Ten człowiek patrzy na Turka.  
  KOSAKOWSKI
Słuchaj mnie, żyłem w bezwstydzie,  
Na kartach i pijatyce, 
Kochałem i Żydowice, 
I szlachcianki, i Cyganki; 
A tak mnie zna Litwy księstwo, 
Że gdyby nie moje męstwo, 
Dawno by mnie już — na drzewie... 
 
czyni gest duszenia się
A jednak do mnie się czepi... 
Tak w serce Bóg coś zaszczepi, 
O czem często człowiek nie wie; 
A w sercu to boże ziarno 
(Choć się szlachcic oddał biesu) 
Działa jak ziarno magnesu. 
Tak, że się doń ludzie garną 
I kochają... Człowiek taki 
Na coś musi być potrzebny. 
Otóż ja, ów łotr haniebny, 
Ów Kosakowski pyszałek, 
Tak się umiem dać we znaki, 
Mam za sobą tyle gałek 
Sejmikowych36, tyle szabel, 
Furdyng37, rapierów, karabel, 
Ile ich ma sam Radziwiłł. 
A jużem raz świat zadziwił, 
Porwawszy aż sejmik cały, 
Palestrę i trybunały, 
W jednem miasteczku na Żmudzi; 
I z sotkiem38 tych różnych ludzi 
W kontuszach i taratatkach39, 
Ubranych w niedźwiedzie burki, 
Niektórzy w żelaznych siatkach, 
A ci w lisy, ci w marmurki, 
A ci przy szablach w jaszczurze40, 
A drudzy niosąc dwururki 
Pozaczepiane na sznurze 
Jako hiszpańskie gitary; 
Cały, mówię, ten tłum szary 
Wiodąc jak stare Żurawie, 
Pokazałem się w Mitawie, 
Gdzie wtenczas Sas, Karol młody,  
Bez wojska i bez pieniędzy, 
Oblężony, prawie w nędzy 
I bez chleba, i bez wody, 
Bo pompy Moskal poimał41, 
W zamku się książęcym trzymał 
Jak pszczoła w głębi ula, 
Mając na to rozkaz króla, 
Aby dzierżał swoje księstwo; 
Rozkaz! patent na męczeństwo! 
Bo sejm zamiast posłać szyków, 
Posłał mu dwóch senatorów, 
Jakby rzec, dwóch spowiedników, 
Dwóch nietoperzy, upiorów, 
Dwie chorób, dwie dżum42 i krupów43, 
Dwóch sejmowych kościotrupów 
Posłał mu sejm... Senatory, 
Dziwny w potrzebie rynsztunek! 
Otóż ja mu na ratunek 
Przyszedłem i umysł chory 
Podparłem... (jak brytan wierny, 
Choć go czasem i nie karmią, 
On przy domie jak odźwierny) 
Tak ja przed moskiewską armią, 
Poleciwszy duszę Bogu, 
Położyłem się na progu 
Warcząc, bo mi tam, mospanie, 
Brakło zębów na kąsanie. 
I tak my Polacy górą 
Lub z Moskalem oko w oko. 
Aż z carską inwestyturą 
Przyjechał Biren z Sybiru. 
Zda się, że go wiedźmy wloką 
Na tron, śród wroniego skwiru, 
Kacią zbryzgały posoką 
I pokazały z pod44 chmury 
W płachcie z moskiewskiej purpury 
Przemrożonego do kości. 
Jego oczy pełne złości 
I ognia, jak owe doły 
U bałwana ze śniegoły,  
Przestracha na arendarzy, 
Co jak latarnie cmentarzy 
Przez wydrążone dwie jamy 
Leją płomieniste błamy 
Światła... we mgle gorejące 
Jako cmentarne miesiące... 
Ten trup ciągle nam wybladły 
Groził... te oczy nas jadły... 
Bo nie ma straszniejszej rzeczy, 
O! Żydzie, nad wzrok człowieczy 
Błyszczący w sińcach wygnania, 
Jako w oprawie ze stali: 
Wzrok, który chęć królowania 
Rubinem piekieł zapali... 
Otóż patrz na moje oczy, 
Takie są jak u Birena. 
Odmienionać45 wprawdzie scena, 
Tu się rzecz o naród toczy, 
O poklask idzie gromadny, 
Nie zaś o tron samowładny; 
Ale mi to Bóg nadarzył, 
Że magnaterya46 ucieka; 
A potrzeba znów człowieka, 
Coby się na wszystko ważył, 
I los, który się wałęsa, 
Ćwiekami przybił do siebie. 
Takim obaczą w potrzebie 
Kosakowskiego Klemensa... 
Bo choć ksiądz o Bogu gada, 
To w szable wierzy gromada; 
Choć tu ksiądz o cudach gęda47, 
Od szabli idzie komenda; 
Choć tu w żywot wieczny wierzą, 
Do mnie żywoty należą. 
Ja miasto mam w mojem łonie, 
Ja go ogrzewam... ja bronię, 
Ja na wroga wyprowadzę 
Nawet karczmy, nawet mury; 
A kiedy trzeba? do góry 
Jak wulkanem je wysadzę 
Bez drżenia, bez drgnięcia powiek... 
Teraz wiesz... com jest za człowiek; 
Więc... mój kochany rabinie, 
Oto na ten skrypt książęcy, 
Musisz mi dać sto tysięcy 
Dukatów i milczeć głucho, 
Bo nawet trup twój zaginie, 
Jak namiot przed zawieruchą 
Wichrem Jehowy zmieciony. 
  RABIN
przeglądając skrypt
Nu, panie... ja miliony 
Wydam zaraz na skrypt taki... 
Ja nie wiem dla kogo one, 
Ale będą zapłacone 
Tej nocy... mam dwa przetaki 
Złota... sługa niski pana!... 
  KOSAKOWSKI
Żydzie, to skrypt na sułtana, 
Na nim ty nie będziesz tracił, 
Choć się jak cytryna wyciśniesz... 
Lecz jeśli mi przed kim piśniesz, 
Żeś mi taki skrypt zapłacił? 
Żydzie!... tak mi pomóż Boże! 
Nic cię z mych rąk nie wykupi. 
  RABIN
A ja byłbym, panie, głupi, 
Gdybym gadał, nim otworzę 
Kredyt u wielkiego Turka. 
  KOSAKOWSKI
Niechaj ani twoja córka, 
Ani firanki u łóżka, 
Ani pod głową poduszka 
Nie słyszą jednego słowa. 
  RABIN
A czy żadna inna głowa 
O tem nie wie? 
  KOSAKOWSKI
Żadna inna. 
  RABIN
Nu! to moja będzie winna 
Albo pańska, jeśli o tem 
Kto na powietrzu zagada. 
  KOSAKOWSKI
Zaraz mi przychodź ze złotem. 
 
Żyd wychodzi
Jaki mi na serce spada 
Kamień!... Cudzy pieniądz biorę; 
Skrypt na Potockich pisany. 
I w złocie kradzionem piorę 
Brudny honor mój karciany. 
Groszów publicznych grabieżą 
Przeszłe me opłacam długi. 
Zabiłbym, gdyby kto drugi... 
Lecz sam to nazwę... kradzieżą! 
 
wchodzi Rabin z pieniędzmi i uderza go po ramieniu
Kto to jest? 
  RABIN
Nu... rabin, panie, 
Z pieniądzami48... nie miej strachu... 
Chodźmy do stancyi49 na dachu 
Liczyć... póki w skarbie stanie... 
 
Wychodzą oba.
Wchodzi Judyta i Jozafat. JUDYTA
Chłopaku, chrześcianinie50, 
Zapal mi proszę latarnie, 
Chodź... i za mną nieś tę skrzynię... 
W miasteczku ciemno i gwarnie. 
Weź szablę i pistolety, 
Weź i kij, co psy odpędza, 
Pójdę do świętego księdza... 
  JOZAFAT
Do księdza? 
 
na stronie
Z tej się kobiety 
Zrobił szatan stujęzyczny. 
  JUDYTA
Zapal ten kaganiec śliczny, 
Tę latarnię z pargaminu51, 
Co jako księżyc z bursztynu 
Po ciemnych ulicach chodzi; 
Księżyc, który na srebrnicy 
Róże malowane rodzi 
I rzuca po błotach ulicy, 
Gdzie ja Żydówka przechodzę, 
Tęczę... za most mojej nodze; 
Kwiaty rzuca na kałuże, 
Abym stąpała na róże... 
  JOZAFAT
na stronie
Co ten zły duch przez nią plecie 
O papierowej łojówce! 
Co za język w tej Żydówce!... 
  JUDYTA
Nu... pudło trzymaj na grzbiecie. 
Nie gadaj nic, ale prowadź, 
A pomnij by fanał52 nie zgasnął. 
 
Wychodzą.
Wchodzi Kosakowski i Rabin. KOSAKOWSKI
Żydzie! ktoś tu drzwiami trzasnął, 
Ktoś wyszedł. 
  RABIN
Nu... złoto schować 
A nie dbać, czy tu kto chodzi. 
Niech się pan rotmistrz dobrodziej 
Nie boi... Niech pan naczelny 
Taki wojak wielki, dzielny, 
Żydowi także zaufa. 
  KOSAKOWSKI
Ćwiekami53 nabita kufa54 
Dla ciebie Żydzie gotowa, 
Dla twoich kości i grzbietu, 
Jeśli ten dom nie dochowa 
Tak jak mogiła — sekretu... 
Pamiętaj... źle z tobą będzie, 
Mój krwawy Dyogenesie55, 
Jeśli kto słowo wyniesie 
Za dom... A gdzie twoja córka? 
  RABIN
Nie wiem, może jedwab przędzie, 
Może z jedwabnego sznurka 
Zwleka perły
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Idź do strony:

Darmowe książki «Ksiądz Marek - Juliusz Słowacki (czytaj .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz