Darmowe ebooki » Sonet » Sonety - Karol Bołoz Antoniewicz (czytaj online za darmo .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Sonety - Karol Bołoz Antoniewicz (czytaj online za darmo .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Karol Bołoz Antoniewicz



1 2 3
Idź do strony:
prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Grób
All’ombra de’ cipressi e dentro l’urne 
Confortate di pianto, o forse il sonno 
Della morte men duro? . . . . . . . . . . . 
 
 
Ugo Foscolo.
Po ciężkich burżach, głos nas smiérci wzywa;  
Wszak tylko bolem życia przeciąg cały!  
Łudzącym blaskiém, są serca zapały;  
Nad grobém, światła, strumień się rozlewa!  
 
Tu świat, samotną ciszę nie przerywa,  
Gdzie się Cypresów gałązki splątały;  
Choć wicher pędzi o nadbrżeżne skały 
Falę, ta ięcząc, spokoynie odpływa!  
 
Dusza się wzbiwszy w niebieskie przestworże,  
Roskosz nieznanych obiąć nie może! — —  
Choć tu się leią smutku łzy obficie;  
 
Żadna iuż zgasłe nie powróci życie;  
Ale gdy miłość, urnę śmierci rosi,  
Kwiat się boleści, nad grobem podnosi!  
 
Noc
There is a dangerous silence in that hour 
A stillness, which leaves room for the full soul 
To open all itself . . . . . . . . . . . . . . 
 
 
Byron.
Kiedy ponure szaty swe rozwinie 
Noc — świat w głębokiéy spoczywa żałobie;  
Szmer dniowy ustał, a iak w głuchém grobie,  
Cisza, po całéy rozlana równinie!  
 
Ale ta gwiazda co na niebie płynie,  
Słodkie uczucia, w słodkiey budzi dobie;  
Chwile ostatnie dnia, poświęcam Tobie,  
Myśl wprzestwór nieba, wznosi się i ginie!  
 
Choć ręka czasu wąsze kréśli koła,  
Nad grobém chyląc pochodnie gaśnące;  
Poki mi wschodzi, i zachodzi słońce.  
 
Nic myśl odwrócić, od Ciebie nie zdoła!  
Odkąd w mym sercu twóy płomień się pali,  
Myśl Ciebie szukaiąc, gubi się w oddali!  
 
Współczucie
The torrent was loud to my ear 
But I heard a tunefull voice.  
 
Battle of Lora — Ossian.
Gdy łza z łzą się łączy, z westchnieniem westchnienie,  
Serce w roskoszach miłości umiera,  
Choć grzmot straszliwy, powietrze przedziéra,  
Ja wonne tylko, zewsząd czuie tchnienie!  
 
Niech łéz obfite leią się strumienie;  
Gdy ukochana ręka, łzy ociéra,  
Swiat z oczów znika, niebo się otwiéra,  
Zródłem szczęścia, staie się cierpienie!  
 
Niech fala ięknie, niech burza zawyie,  
Z sklepienia nieba grom za gromém biie;  
Wpośród rozhukanych żywiołów boiu,  
 
Duch, tobą zaięty, rozmyśla wpokoiu;  
Jak w poźnéy iesieni, w wieczornéy ciszy,  
Dzwięki miłośne, w koło siebie słyszy!  
 
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Sen
At the mid hour of night when stars are weeping 
I fly to the lone vale we lov’d! . . . . . . 
 
 
T. Moore.
Już się zamknęły błękitne powoie,  
Na łonie pokoiu, ty zaśniéy aniele,  
Niech noc kwiatami, twe łóże wyściele,  
I w koło Ciebie, spuści szaty swoie!  
 
Niech sném miłości, poi duszę twoie,  
Lecz ia, tych słodkich uczuć, nie podziele,  
Niestety! szczęścia maiąc tak nie wiele,  
Myśl tobą zaięte, nigdy nie rozdwoie;  
 
Dokąd w głębokiém nie złożą mnie grobie,  
Ja tylko w Tobie, i przez Ciebie żyie,  
Dokąd to serce, ach! zatkliwe biie;  
 
Wszystkie me myśli obracam ku Tobie;  
Zamkniéy twe oko, zaśniéy iako w niebie,  
Zaśniéy spokoynie, ia czuwam za Ciebie!  
 
Pielgrzym
With wayworn feet a pilgrim woe begone 
Life’s upward road — I journey’d many a day 
And hymning many a sad yet soothing lay 
Beguil’d my wandering with the charms of song!  
 
Southey.
Dziecko, nim zimna burza go obwieie,  
Wesoło życia pielgrzymkie poczyna;  
Pomiędzy kwiaty kręci się drożyna,  
Z każdego pączka, natura się śmieie!  
 
Los go nie wtrąca w nieszczęścia koleie,  
Zdróy czystych roskosz, sączyć się poczyna,  
Kwiatami, cała zasłana dolina,  
Szczęścia przyszłego, wzbudza w nim nadzieie!  
 
Jemu tak pięknie wiosna się zieleni,  
Czas, iego kwiaty, ieszcze nie porywa,  
I włzę rozpaczy, łzę uciech, nie mieni;  
 
Co żal, lub smutek, on tego nie czuie;  
Te słodkie soki, ieszcze świat nie truie,  
Które niewinność, w kielich życia wliwa!  
 
(Lecz jakże próżne są wszystkie nadzieje!...)
Lonely my heart and rugged was my way 
Yet often pluck’d I as I past along 
The wild and simple flower of poesy.  
 
Soathey.
Lecz iakże próżne są wszystkie nadzieie!  
A czas okrutny, nie długo nam sprzyia,  
I wiosna życia i szczęścia nas miia,  
Gdy ostra burza, słabą łodź zachwieie!  
 
Słońce gorąco, w obłoki się wzbiia,  
Tknięty płomieniem, kwiat smutnie więdnieie;  
Młodzieniec stoi, patrzy, drzy, truchleie,  
Gdy tak odmiennie, świat mu się rozwiia!  
 
Ostatnia nadzieia siły iego krzepi;  
Choć łzy przélewa, choć ięczy glęboko,  
Wprzyszłość niepewną, błędne rzuca oko;  
 
Ach! może kiedyś będzie sercu lepiéy;  
Może się rozpacz, w czułą radość zmieni,  
Może się życia, młodość zazieleni!  
 
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
(Lecz próżna nadzieja, i martwe życzenia...)
Ah that thus my lot 
Might be with peace and solitude assign’d 
Where I might from some little quiet lot 
Sigh for the crimes and miseries of mankind  
 
Southey.
Lecz próżna nadzieia, i martwe życzenia;  
Ach! życia wiosna, nigdy nie powróci,  
Czas chypki, własną falę nie odwróci; — —  
Lecz inny promień, rozrzedzi te cienia;  
 
Gdy piérwsze życia, spełzną omamienia,  
Burza, spokoynę zwierciadłą zakłóci;  
Młodzieniec, z wiru kiedy się ocuci; —  
Postać się świata, dla niego odmienia!  
 
Blask co go wżycia młodości otoczył,  
Przed okiém męża, blednieie i znika;  
Wprawdziwém świetle, kiedy świat zoczył.  
 
Słodsze uczucia, w sercu swym zamyka;  
— — — — — — — — — — —  
— — — — — — — — — — —  
 
(Gdzie bluszcz po zimnym grobie się wije...)
Gdzie błuszcz po zimnym grobie się wiie,  
Starżec nad grobém, duma iuż zgrzybiały;  
W myśli przerzuca, przeciąg życia cały;  
W przeszłości tylko i czuie i życie!  
 
Lecz zegar śmierci niebawem wybiie,  
Geniusz się smutno unosi nad skały; — —  
Temu za życia, świat ieszcze za mały,  
Co go po śmierci, ziemi garść pokryie;  
 
Życie iak płomyk, co się w chmurach mignie,  
My nie widziémy, iak czas chypko leci,  
I krew pomału, w naszych żyłach stygnie,  
 
Słońce witamy dzisiay, ieszcze dzieci — —  
Lecz gdy się iutro z oceanu dzwignie,  
Ach, może zimny grób tylko oświéci!  
 
Łzy
Les premieres joies d’un coeur fait pour aimer, 
N’ont pas d’autre langage que les larmes.  
 
Salvandy.
Że łzami człowiek światło życia wita,  
Łzy mu przez całe towarżyszą życie,  
Łzy okazuią słabsze serca bicie,  
Gdy piérwsza zorza, dziecieńciu zaświta!  
 
Czy burzą zgięty, kwiat szczęścia okwita,  
Czy wiosna nowe, wydaie obficie,  
Czyli nas stawił los na szczęścia szczycie,  
Czyli w nieszczęścia, koleie nas chwyta;  
 
Ciągle łzy ronić, iest losem człowieka;  
Łzy tylko ulgę przynoszą wstrapieniu,  
Łzami zrószony żal od nas ucieka;  
 
One czuć daią roskosze w westchnieniu;  
I choć iuż oko łzy sączyć przestało,  
Łzy, martwe ieszcze, skrapiaią ciało; —  
 
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Jesień
...... je meprisais la philosophie de né pouvoir pas, 
Meme autant sur l’ame qu’une suite des objects inanimés. 
 
 
Rousseau.
Jesień ponura! wiatr zimny powiewa,  
Mgły przezroczyste, nad górami wiszą,  
Giętkie, gałązki, brzozy się kołyszą,  
Z których liść z zółkły, iuż burza porywa!  
 
Szmér tylko fali, tą ciszę przerywa,  
Która się łamie, o skaliste ściany;  
Lecz gdy w noc poźną, iękną wód bałwany,  
Echo tęsknemi głosy się odzywa!  
 
Słodka naturą! kiedy ty się smieiesz,  
Stronie od Ciebie, łza w oku się sączy;  
Lecz kiedy smutku zasłonę przywdzieiesz,  
 
Ach, wtenczas iedno ogniwo nas łączy!  
Wtenczas na twoiem czuiąc ulgę łonie!  
Dusza radość uczuła, i w radości tonie!  
 
Oko
. . . . . . . . . her eye in heaven 
Would through the airy region stream so bright 
That birds would sing and think it were not night!1  
 
Romeo and Julia.
Już kwiat w swóy kiélich zamknął krople soku,  
Co noc, na całe zlała przyrodzenie;  
Jasne się światła rozlały strumienie,  
Gwiazdy zadrzały, w bladawym obłoku!  
 
Lecz mnie, przy twoiem tu czuwaiąc boku,  
Ponure nocy, ogarnęły cienie;  
I gwiazd skry złote, Xiężyca promienie 
W twoiem, się dla mnie, zamknęły oku,  
 
Ach! czemuż świat się nie pokrył powłoką;  
Zbledniéy Xiężycu, i wy nocne świece!  
Już iéy niebieskie, nie sklnią się źrénice! — —  
 
Źródłem światła, dla mnie twoie oko!  
Tyś, iednym spoyrzeniem, w moią duszę wlała,  
Ten płomień czysty, którem teraz pała!  
 
To ona
E poi ch’amor die me vi fece accorta 
Fur i biondi capelli allor velati, 
E l’amoroso sguardo in se racolto!  
 
Metastasio2.
Czy słońce z Oceanu dzwigneło się łona?  
Jakiegoż światła, iarawe promienie,  
Ponurey nocy, przedarłszy cienie,  
Uyrzała dusza, w myślach zatopiona?  
 
Lampa, na nieba błękicie zwieszona,  
Nie samasz słyszy miłości westchnienie?  
W powietrzu słodkie rozeszło się brzmienie,  
Echa zadrzały: to ona! to ona!  
 
Gdy kwiaty zwiędłe przyciska do łona,  
I łza, z uśmiechém, mięsza się wiéy oku,  
Cała natura zabrzmiała: to ona!  
 
Gdzie tylko stanie, zdróy życia wytryska,  
Gdzie okiem rzuci, iasny promień błyska,  
Zbliża się do mnie — iak gwiazda w obłoku!  
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Głos rospaczy
Sagt verborg’ne Mächte! warum wüthen 
So viel Stürme nieder unsre Blüthen? 
Warum fühlt der Mensch nur seinen Tod? 
 
 
Tiedge.
Wiatr się wzmaga, burza bliska,  
Wśród ciemnéy morza toni,  
Któż od zguby nas obroni,  
Która z każdéy fali tryska?  
 
Co raz głośniéy grzmi i łyska,  
Wsciekły wiatr za nami goni,  
Któż nas wyrwie z tego dłoni!  
Którem grom za gromem ciska;  
 
Z łzami błagamy o Panie!  
Ratuy nas od wód topieli! — —  
Ach on naszych klęsk nie dzieli,  
 
On nas wtrąca w wód otchłanie;  
Próżne ięki, próżne żale,  
Zimnym grobem dla nas fale!  
 
1 2 3
Idź do strony:

Darmowe książki «Sonety - Karol Bołoz Antoniewicz (czytaj online za darmo .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz