Sonety - Karol Bołoz Antoniewicz (czytaj online za darmo .txt) 📖
Krótki opis książki:
Sonety Karola Antoniewicza to zbiór utworów wydanych po raz pierwszy we Lwowie w 1828 roku.
Karol Antoniewicz zapisał się w historii jako mówca i kaznodzieja. Był propagatorem trzeźwości. Po śmierci żony i pięciorga dzieci zaangażował się w działalność charytatywną i pomoc chorym. Podczas epidemii cholery niosąc pomoc chorym sam padł jej ofiarą i zmarł.
Antoniewicz pozostawił po sobie bogaty dorobek literacki w postaci listów, opowiadań i poezji. Jest autorem takich pieśni religijnych, jak Chwalcie łąki umajone, Panie, w ofierze Tobie dzisiaj składam, O Józefie uwielbiony.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Karol Bołoz Antoniewicz
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Sonety - Karol Bołoz Antoniewicz (czytaj online za darmo .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Karol Bołoz Antoniewicz
prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Grób
All’ombra de’ cipressi e dentro l’urne
Confortate di pianto, o forse il sonno
Della morte men duro? . . . . . . . . . . .
Ugo Foscolo.
Po ciężkich burżach, głos nas smiérci wzywa;
Wszak tylko bolem życia przeciąg cały!
Łudzącym blaskiém, są serca zapały;
Nad grobém, światła, strumień się rozlewa!
Tu świat, samotną ciszę nie przerywa,
Gdzie się Cypresów gałązki splątały;
Choć wicher pędzi o nadbrżeżne skały
Falę, ta ięcząc, spokoynie odpływa!
Dusza się wzbiwszy w niebieskie przestworże,
Roskosz nieznanych obiąć nie może! — —
Choć tu się leią smutku łzy obficie;
Żadna iuż zgasłe nie powróci życie;
Ale gdy miłość, urnę śmierci rosi,
Kwiat się boleści, nad grobem podnosi!
Noc
There is a dangerous silence in that hour
A stillness, which leaves room for the full soul
To open all itself . . . . . . . . . . . . . .
Byron.
Kiedy ponure szaty swe rozwinie
Noc — świat w głębokiéy spoczywa żałobie;
Szmer dniowy ustał, a iak w głuchém grobie,
Cisza, po całéy rozlana równinie!
Ale ta gwiazda co na niebie płynie,
Słodkie uczucia, w słodkiey budzi dobie;
Chwile ostatnie dnia, poświęcam Tobie,
Myśl wprzestwór nieba, wznosi się i ginie!
Choć ręka czasu wąsze kréśli koła,
Nad grobém chyląc pochodnie gaśnące;
Poki mi wschodzi, i zachodzi słońce.
Nic myśl odwrócić, od Ciebie nie zdoła!
Odkąd w mym sercu twóy płomień się pali,
Myśl Ciebie szukaiąc, gubi się w oddali!
Współczucie
The torrent was loud to my ear
But I heard a tunefull voice.
Battle of Lora — Ossian.
Gdy łza z łzą się łączy, z westchnieniem westchnienie,
Serce w roskoszach miłości umiera,
Choć grzmot straszliwy, powietrze przedziéra,
Ja wonne tylko, zewsząd czuie tchnienie!
Niech łéz obfite leią się strumienie;
Gdy ukochana ręka, łzy ociéra,
Swiat z oczów znika, niebo się otwiéra,
Zródłem szczęścia, staie się cierpienie!
Niech fala ięknie, niech burza zawyie,
Z sklepienia nieba grom za gromém biie;
Wpośród rozhukanych żywiołów boiu,
Duch, tobą zaięty, rozmyśla wpokoiu;
Jak w poźnéy iesieni, w wieczornéy ciszy,
Dzwięki miłośne, w koło siebie słyszy!
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Sen
At the mid hour of night when stars are weeping
I fly to the lone vale we lov’d! . . . . . .
T. Moore.
Już się zamknęły błękitne powoie,
Na łonie pokoiu, ty zaśniéy aniele,
Niech noc kwiatami, twe łóże wyściele,
I w koło Ciebie, spuści szaty swoie!
Niech sném miłości, poi duszę twoie,
Lecz ia, tych słodkich uczuć, nie podziele,
Niestety! szczęścia maiąc tak nie wiele,
Myśl tobą zaięte, nigdy nie rozdwoie;
Dokąd w głębokiém nie złożą mnie grobie,
Ja tylko w Tobie, i przez Ciebie żyie,
Dokąd to serce, ach! zatkliwe biie;
Wszystkie me myśli obracam ku Tobie;
Zamkniéy twe oko, zaśniéy iako w niebie,
Zaśniéy spokoynie, ia czuwam za Ciebie!
Pielgrzym
With wayworn feet a pilgrim woe begone
Life’s upward road — I journey’d many a day
And hymning many a sad yet soothing lay
Beguil’d my wandering with the charms of song!
Southey.
Dziecko, nim zimna burza go obwieie,
Wesoło życia pielgrzymkie poczyna;
Pomiędzy kwiaty kręci się drożyna,
Z każdego pączka, natura się śmieie!
Los go nie wtrąca w nieszczęścia koleie,
Zdróy czystych roskosz, sączyć się poczyna,
Kwiatami, cała zasłana dolina,
Szczęścia przyszłego, wzbudza w nim nadzieie!
Jemu tak pięknie wiosna się zieleni,
Czas, iego kwiaty, ieszcze nie porywa,
I włzę rozpaczy, łzę uciech, nie mieni;
Co żal, lub smutek, on tego nie czuie;
Te słodkie soki, ieszcze świat nie truie,
Które niewinność, w kielich życia wliwa!
(Lecz jakże próżne są wszystkie nadzieje!...)
Lonely my heart and rugged was my way
Yet often pluck’d I as I past along
The wild and simple flower of poesy.
Soathey.
Lecz iakże próżne są wszystkie nadzieie!
A czas okrutny, nie długo nam sprzyia,
I wiosna życia i szczęścia nas miia,
Gdy ostra burza, słabą łodź zachwieie!
Słońce gorąco, w obłoki się wzbiia,
Tknięty płomieniem, kwiat smutnie więdnieie;
Młodzieniec stoi, patrzy, drzy, truchleie,
Gdy tak odmiennie, świat mu się rozwiia!
Ostatnia nadzieia siły iego krzepi;
Choć łzy przélewa, choć ięczy glęboko,
Wprzyszłość niepewną, błędne rzuca oko;
Ach! może kiedyś będzie sercu lepiéy;
Może się rozpacz, w czułą radość zmieni,
Może się życia, młodość zazieleni!
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
(Lecz próżna nadzieja, i martwe życzenia...)
Ah that thus my lot
Might be with peace and solitude assign’d
Where I might from some little quiet lot
Sigh for the crimes and miseries of mankind
Southey.
Lecz próżna nadzieia, i martwe życzenia;
Ach! życia wiosna, nigdy nie powróci,
Czas chypki, własną falę nie odwróci; — —
Lecz inny promień, rozrzedzi te cienia;
Gdy piérwsze życia, spełzną omamienia,
Burza, spokoynę zwierciadłą zakłóci;
Młodzieniec, z wiru kiedy się ocuci; —
Postać się świata, dla niego odmienia!
Blask co go wżycia młodości otoczył,
Przed okiém męża, blednieie i znika;
Wprawdziwém świetle, kiedy świat zoczył.
Słodsze uczucia, w sercu swym zamyka;
— — — — — — — — — — —
— — — — — — — — — — —
(Gdzie bluszcz po zimnym grobie się wije...)
Gdzie błuszcz po zimnym grobie się wiie,
Starżec nad grobém, duma iuż zgrzybiały;
W myśli przerzuca, przeciąg życia cały;
W przeszłości tylko i czuie i życie!
Lecz zegar śmierci niebawem wybiie,
Geniusz się smutno unosi nad skały; — —
Temu za życia, świat ieszcze za mały,
Co go po śmierci, ziemi garść pokryie;
Życie iak płomyk, co się w chmurach mignie,
My nie widziémy, iak czas chypko leci,
I krew pomału, w naszych żyłach stygnie,
Słońce witamy dzisiay, ieszcze dzieci — —
Lecz gdy się iutro z oceanu dzwignie,
Ach, może zimny grób tylko oświéci!
Łzy
Les premieres joies d’un coeur fait pour aimer,
N’ont pas d’autre langage que les larmes.
Salvandy.