Wybór mów - Demostenes (czytaj książki przez internet za darmo TXT) 📖
Wybór słynnych mów politycznych największego mówcy greckiego.
Największą sławę przyniosły Demostenesowi Filipiki, czyli mowy przeciwko macedońskiemu królowi Filipowi II, prowadzącemu zaborczą politykę zagrażającą niezawisłości Grecji. Na okres pomiędzy pierwszą a drugą Filipiką przypadają trzy Mowy olintyjskie, nakłaniające Ateńczyków do natychmiastowej pomocy Olintowi, miastu na półwyspie Chalkidyjskim, zagrożonemu przez Filipa. Zbiór dopełnia mowa O wieńcu, zawierająca podsumowanie patriotycznej działalności Demostenesa.
Mowy Demostenesa odznaczają się prostotą i naturalnością języka oraz starannym rozplanowaniem. Umiejętnie łączy w nich patos i emocje z rzeczowymi argumentami oraz praktycznymi propozycjami. Zwraca uwagę przede wszystkim jasność i logika wywodu, wzmacniana umiejętnym stosowaniem rozmaitych figur retorycznych.
- Autor: Demostenes
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Wybór mów - Demostenes (czytaj książki przez internet za darmo TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Demostenes
Gasnąca gwiazda Grecji
270. Porzucam stosunki prywatne, a pragnę parę słów dorzucić o losach państwa. Czy znasz, Ajschinesie, jednego człowieka pod słońcem, czy Greka, czy barbarzyńcę, dla którego panowanie Filipa przedtem, a obecnie Aleksandra, nie byłoby klęską? Jeżeli znasz, niech będzie! Zgadzam się, abyś w mojej doli czy niedoli widział przyczynę wszystkich nieszczęść. 271. Tymczasem wielu ludzi, którzy mnie nie widzieli nigdy, ani nie słyszeli mego głosu, spotkało wiele nieszczęść — nie tylko jednostki, ale całe miasta i szczepy: czy wobec tego nie godziłoby się raczej i nie odpowiadałoby więcej rzeczywistości przyczyny nieszczęść dopatrywać się we wspólnym losie ludzkim i w jakim feralnym i nieprawidłowym biegu wydarzeń? 272. To cię nie obchodzi; oskarżasz lokalnego polityka, mimo pełnej świadomości, że jeżeli nie całość, to przynajmniej część zniewagi spada na wszystkich, a przede wszystkim na ciebie. Moglibyście oskarżać mnie, wy, reszta mówców, gdybym ja rządził państwem absolutnie. 273. Wszelako byliście obecni na wszystkich zgromadzeniach, wszyscy byli jednako uprawnieni w debatach nad dobrem publicznym, wszystkim moje rady wydawały się najlepsze, a przede wszystkim tobie (bo nie z życzliwości przecie dla mnie ustępowałeś nadziei, ambicji, zaszczytów, jakie łączyły się z ówczesną moją działalnością, ale oczywiście składając broń przed trafną w nich oceną rzeczywistości i nie mając nic od nich lepszego). Czyż więc nie dopuszczasz się oburzającego występku, atakując teraz owe uchwały, choć wówczas nie zdobyłeś się na lepsze? 274. Wszyscy inni ludzie, prócz Ajschinesa, mają, jak widzę, w takich wypadkach jakiś ustalony proceder: Dopuszcza się ktoś świadomie występku? Gniew i kara na takiego! Pobłądził ktoś mimowolnie? Przebaczenie zamiast kary. Bez winy i grzechu nie powiodło się razem z wszystkimi komuś, oddanemu powszechnie uznanej korzyści państwowej? Nie godzi się robić takiemu wymówki albo złorzeczyć, ale boleć z nim razem. 275. Nie tylko z praw wynika to tak wszystko, ale sama natura ustanowiła taką wytyczną przez niepisane zwyczaje i usposobienie ludzkie495. Ajschines nawet o to mnie oskarża, co sam nazwał nieszczęśliwym zrządzeniem losu; takie, nigdzie na świecie niespotykane zdziczenie objawiło się u tego denuncjanta.
Komediant w roli Mentora
276. Ponadto, jak gdyby jego własne przemówienie całe tchnęło prostotą i życzliwością, każe wam mieć się na baczności przed mymi oszustwami; nazywa mnie wymownym szalbierzem, sofistą i tym podobnie; niby że tak jest naprawdę, jeżeli ktoś swoje właściwości zdąży przypisać drugiemu, i niby że słuchacze już nie wglądną w istotę samego mówcy. Wiem, że znacie go wszyscy i raczej jemu niż mnie przypisujecie takie właściwości. 277. Wiem także dobrze, że moją wymowę496 — zgoda Ajschinesie na to wyrażenie! Chociaż widzę, że o wpływie mówcy rozstrzygają po największej części sami słuchacze; zdolności mówcy ocenia się według stopnia jego popularności. Całe moje doświadczenie — jeżeli mam jakie — znajdziecie zawsze na usługach publicznych, w waszej obronie, a nigdy przeciw wam, nawet prywatnie; przeciwnie Ajschines: wymowy swej użył za puklerz wrogów, a także jako narzędzie osobistych porachunków, nigdy godziwie, nigdy na pożytek państwa. 278. Sędziowie sprawują urząd celem warowania497 interesów państwa; rzetelny obywatel nie powinien nadużywać ich powagi dla celów swego gniewu i nienawiści, nie powinien z takimi uczuciami występować przed wami, przede wszystkim nie powinien mieć ich w swej naturze, a jeżeli już koniecznie, to złagodzone do pewnej miary. W czymże powinien polityk i mówca okazywać temperament? W razie zagrożenia całości państwa — w rozprawach ludu z przeciwnikami; oto pole do popisu dla dzielnego i rzetelnego obywatela. 279. Nigdy Ajschines nie poszukiwał na mnie sprawiedliwości za przestępstwo polityczne, ani nawet prywatne, czy to imieniem państwa, czy swoim; teraz wygotował oskarżenie z powodu wieńca i pochwały, przychodzi z tym przed was i marnuje czas na sążniste przemowy; widzę w tym oznakę osobistej nienawiści, zazdrości i małoduszności, słowem niczego dobrego. A już bezmiar złośliwości tkwi w ataku skierowanym na Ktezyfonta, z pominięciem procesów wytoczonych mnie samemu. 280. Stąd wydaje mi się, Ajschinesie, że wybrałeś ten proces dla popisu wymową i dla próby głosu498, a nie dla ukazania jakiegoś przestępstwa. Nie przemówienie mówcy, Ajschinesie, i nie dźwięk jego głosu mają wagę, ale zgodność w upodobaniach z narodem, wspólne z ojczyzną nienawiści i miłości. 281. Tak nastrojony mówca ożywi swoje przemówienia na wskroś duchem życzliwości dla państwa. Służka499 potęgi zagrażającej naocznie państwu nie stoi na wspólnej kotwicy i ubezpiecza się w odmiennych nadziejach. Inaczej ja — nie widzisz? W tym samym upatrzyłem swoją korzyść, co i lud, nie mam żadnych odrębnych ani osobistych punktów widzenia. 282. Pewno i ty nie? Jakżeż? Czyż nie ty udałeś się zaraz po bitwie w poselstwie do Filipa, sprawcy ówczesnych nieszczęść ojczyzny, chociaż zawsze przedtem odmawiałeś tej przysługi — jak wszystkim wiadomo500. Któż oszukuje państwo? Nie hipokryta? Na kogóż herold rzuca słusznie klątwę? Nie na takiego? Jakiż większy występek nad hipokryzję można by wytknąć mówcy? Ty okazałeś się takim. 283. Jeszcze odzywasz się, śmiesz im patrzeć w oczy? Czy sądzisz, że nie wiedzą, kim jesteś? Czy myślisz, że ogół spoczywa w letargu i nie pamięta twoich występów publicznych z czasów wojny, kiedy zaklinałeś się, że nic nie wiąże cię z Filipem, a ja tylko z osobistej nienawiści oskarżam cię o to kłamliwie. 284. Ledwo przyszła wieść o bitwie, natychmiast wywietrzały ci z głowy dawne przysięgi, przyznawałeś się do przyjaźni z Filipem, a raczej udawałeś ją, przemianowawszy się z najemnika na przyjaciela. Tytułem jakiej racji Filip miał być przyjacielem albo znajomym Ajschinesa, syna cymbalistki Glaukotei? Oczywiście wynająłeś się na zagładę pomyślności ludu. Tak otwarcie przyłapany na zdradzie i zdenuncjowany dziełem własnej intrygi, mnie zarzucasz winy, przez każdego innego raczej popełnione?
W nieszczęściu wróg
285. Wiele pięknych zamierzeń państwo powzięło i wykonało pomyślnie przeze mnie i nie zapomniało mi ich. Masz dowód: lud, wybierając zaraz po katastrofie mówcę dla uczczenia pamięci poległych, nie wybrał spośród kandydatów ani ciebie, chociaż masz piękny organ, ani Demadesa, autora świeżo zawartego pokoju, ani Hegemona501, ani żadnego innego z waszego stronnictwa, ale mnie. Dziko i bezwstydnie — hej, mój Boże! — wystąpiliście, ty i Pytokles, przeciw mnie z tym samym oskarżeniem, co i dzisiaj, i lżyliście mnie. Jeszcze więcej rąk podniosło się za mną. 286. Nie jest tajny ci powód, ale powiem go i ja wyraźnie. Lud znał i jedno, i drugie, i moją życzliwość i gorliwość w działaniu politycznym, i waszą zbrodniczość. Wypieraliście się i wyklinaliście się w chwili powodzenia państwa, przyznaliście się otwarcie w dniu jego klęski. Opinia publiczna widziała w rozzuchwalonych klęską państwa wrogów skrytych od dawna, wtedy otwartych. 287. Wedle niej wypadało, aby przyszły mówca nad mogiłami poległych i głosiciel ich męstwa nie mieszkał nigdy przedtem pod jednym dachem ani przy jednym stole nie zasiadał z ich zapaśnikami, aby nie odbywał potem z mordercami procesji dziękczynnych za klęskę Grecji i nie dostępował tutaj takiej czci, wróciwszy stamtąd; opinia publiczna żądała, aby mówca nie opłakiwał niedoli poległych aktorskim głosem, ale aby zabolał razem z nimi żywą duszą; takie współczucie widzieli u siebie i u mnie, u was nie; dlatego podnosili ręce za mną, nie za wami. 288. Nie tylko lud tak sądził, ale nie inaczej myśleli także ojcowie i bracia poległych, którym lud powierzył zajęcie się pogrzebem; wedle zwyczaju mieli wyprawić stypę u najbliższego krewnego poległych; otóż urządzili ją u mnie. Mieli słuszność; każdy swojemu był bliższy pokrewieństwem, wszystkim razem nikt nie był bliższy ode mnie. Komu najbardziej zależało na ich życiu i zwycięstwie, ten najsilniej współczuł imieniem wszystkich nad ubolewania godnym zgonem.
„Bogu jednemu we wszystkim wiedzie się bez obrazy”
289. Proszę odczytać napis502 wyryty na podstawie uchwały państwowej, aby on sam otworzył ci oczy, Ajschinesie, jakim jesteś brutalem, denuncjantem i nikczemnikiem.
290. Słyszysz, Ajschinesie: „Bogu jednemu we wszystkim wiedzie się bez obrazy”504... Nie doradcy oddał poeta moc darzenia walczących zwycięstwem, ale Bogu. Dlaczegóż więc, przeklęta duszo, obsypujesz mnie przekleństwami? Niechże Bóg obróci ją na twoją głowę!
Polityk musi umieć czuć razem z narodem
291. Wiele kłamliwych oskarżeń przeciw mnie podniósł Ajschines. Szczególnie mnie uderzyło, że wspominając o nieszczęściu państwa, nie okazał usposobienia prawego patrioty, nie dobył z siebie jednej łzy, jednego wzruszenia, ale podniesionym głosem i modulując w gardle oskarżał mnie rozpromieniony505 — tak mu naturalnie zdawało się — ale w rzeczywistości dawał świadectwo przeciw sobie samemu, że nie jednoczy się z ogółem w narodowej żałobie. 292. Prawnik i polityk, za jakiego uważa się Ajschines, powinien przynajmniej umieć dzielić zmartwienia i uciechy z ogółem, a nie przechodzić z politycznej placówki do obozu wrogów. Okazałeś właśnie niezdolność do takiej łączności, chociaż na mnie zwalasz winę za wszystko i we mnie upatrujesz przyczynę niedoli państwa; nie moja polityka ani mój kierunek dopiero zapoczątkowały u was kurs patronowania Grekom. 293. Byłby to za wielki zaszczyt dla mnie przypisać mi autorstwo polityki oporu przeciw poczynaniom zaborczym. Ani ja sam nie posunąłbym się do takiego twierdzenia — bo wyrządziłbym wam krzywdę — ani wy nie zgodzilibyście się z pewnością. Nie godzi się Ajschinesowi przez zawiść do mnie uwłaczać wam uszczuplaniem waszej chluby.
Katalog zdrajców
294. Są to drobne zarzuty z mojej strony wobec cięższych jego a kłamliwych oskarżeń przeciw mnie. Hej, ty mój miły Boże! O macedonofilizm oskarża mnie Ajschines!506 Przed jakim zarzutem cofnąłby się taki człowiek? Gdybyśmy tak patrzyli po prawdzie — a usunęli precz wszystkie kłamstwa i akty zawiści — którzyż to są, o Boże, prawdziwi winowajcy, znaleźlibyśmy w każdym państwie polityków podobnych do Ajschinesa, nie do mnie. 295. Było jeszcze słabe, zupełnie niepozorne państwo Filipa; stronnictwo nasze uprzedzało, zachęcało, radziło jak najlepiej; ale panowie ci uczynili korzyści państwowe żerowiskiem swoich brudnych żądz zachłannych, oszukiwali i uwodzili swoich rodaków, aż ich zamienili w niewolników: Daochos, Kineas i Trazydaos Tesalczyków; Kerkidas, Hieronim i Eukampidas Arkadów; Myrtis, Teledamos i Mnaseas Argiwów; Euksyteos, Kleotymos i Aristajchmos Elejczyków; Neon i Trazylochos, synowie spodlonego zbrodniarza Filiadesa, Meseńczyków; Aristratos i Epichares Sykiończyków; Dejnarch i Demaret Koryntyjczyków; Ptojodor, Heliksos i Perylaos Megarejczyków; Timolaos, Teogejton i Anemojtas Tebańczyków; Hipparch, Klejtarch i Sozystrat Eubejczyków. 296. Noc zaszłaby mnie na wyliczaniu imion zdrajców507. Ci wszyscy ludzie wykonują w swoich ojczyznach ten sam program, jaki panowie ci u was, ale są to zbrodniarze, pochlebcy, dusze splugawione wieczystą zmazą, krwawi pomniejszyciele własnych ojczyzn, sprzedawcy wolności najpierw Filipowi, potem Aleksandrowi; oni szczęście mierzą dogadzaniem żołądkowi i najsprośniejszym żądzom, oni zaprzepaścili wolność i bezpańską swobodę, które były miarą i sprawdzianem szczęścia dla dawnych Greków.
Wieniec zasłudze
297. Dzięki mnie i mojej polityce państwo nasze nie ponosi w oczach całego świata odpowiedzialności za ten haniebny i osławiony spisek nikczemników, a właściwie — jeżeli nie mam, Ateńczycy, obwijać w bawełnę — zdradę! I ty mnie zapytujesz, za jaką zasługę żądam uczczenia? Odpowiadam ci, że wśród ogólnego przekupstwa wszystkich polityków greckich — począwszy od ciebie — najpierw z kieszeni Filipa, a teraz Aleksandra, 298. mnie do zdrady uprawnień i korzyści ojczyzny — jak one mi przedstawiały się — nie przywiodła ani sposobność, ani uprzejme słówka, ani ogrom obietnic, ani nadzieja, ani obawa, ani w ogóle nic; nie doradzałem ludowi, kładąc, jak wy, własną korzyść na szalę; z ducha prawości kierowałem najpoważniejszymi sprawami mojego czasu i sprawowałem je wszystkie rzetelnie. Za to domagam się uczczenia. Za odbudowę murów, z której naigrawałeś się, i za oszańcowanie miasta należy mi się — jakżeżby nie? — wdzięczność i pochwała, ale oddzielam szeroką miedzą te czynności od mej działalności politycznej. 299. Nie kamieniami obwarowałem miasto ani cegłami i nie są to moje najsilniejsze tytuły do chluby. Chcesz naprawdę zobaczyć moje obwarowanie? Znajdziesz broń, miasta, twierdze, porty, flotę, konnicę, armię do obrony. 300. Takim puklerzem osłoniłem Attykę, zrobiłem wszystko, na co stać było ludzki rozum; to moje przedmurze kraju, nie pas portu pirejskiego i miasta. Nie ja jestem pobity rachubami Filipa — daleko do tego! — jak i nie jestem pobity przygotowaniami jego, ale generałowie sprzymierzeńców i armie uległy losowi. Dowody tego? Oczywiste i jasne!
Wytyczne polityki Demostenesa
301. Cóż należało czynić patriocie, przezornemu, gorliwemu i prawemu politykowi? Czyż nie Eubeę upatrzyć na przedmurze Attyki od strony morza, Beocję od lądu, od strony Peloponezu tamtejszych sąsiadów? Nie zabiegać o bezpieczeństwo transportu zbożowego aż do samego Pireusu? 302. Nie wnosić wysyłkę posiłków na ratunek posiadłości: Prokonezu508, Chersonezu, Tenedos509, wytężać akcję dyplomatyczną dla pozyskania na sprzymierzeńców Bizancjum, Abydos
Uwagi (0)