Darmowe ebooki » Rozprawa » Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie istnienia - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) (jak czytać książki na tablecie za darmo .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie istnienia - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) (jak czytać książki na tablecie za darmo .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)



1 ... 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26
Idź do strony:
co do elementów ostatecznych ich (ATN) = (XN) będą musiały mieć bezwzględnie wspólne elementy w swych (KZPN). Pojęcie jest więc określonym znakiem, posiadającym określone znaczenie. Pojęcie znaczenia rozdziela się na pojęcia: odpowiednika — który w pewnych wypadkach może być tylko definicją — i kompleksu znaczeniowego prywatnego, którego rolę może przy szybkim, automatycznym myśleniu odgrywać sam znak pojęciowy, oczywiście na tle zmieszanym wszystkich byłych z tym znakiem skojarzeń, na tle podobieństwa i równoczesności. Sam proces myślenia jest przesuwaniem się w (AT) (KZPN) odpowiadających możliwym odpowiednikom danego znaku. W ten sposób możemy usunąć zupełnie niezrozumiałe w ogóle pojęcie „wyobrażenia logicznego” — mimo „jedności pojęcia” — istności złożonej. (KZPN) mogą wahać się w różnicach swych w szerokich granicach u różnych (IPN), z tym zastrzeżeniem, że odnoszą się do identycznego znaku (lub ich ograniczonej ilości) i do podobnych w pewnych granicach odpowiedników lub definicji.

Genetycznie, psychologicznie, sądy mogą być pierwsze, jeśli za sąd przyjmiemy rudymentarny stosunek danego (IP) do jakiegoś stanu rzeczy w nim samym czy w otaczającym świecie. Ale istotnie musimy uznać sąd za coś pochodnego od pojęcia w tym znaczeniu, że nie może być on od pojęcia pierwotniejszy, ponieważ się z pojęć składa. O ile pojęcia odpowiadają pewnym „istnościom” — pojęciem tym oznaczam wszystko, począwszy od danej jakości do liczby, zachowując pojęcie przedmiotu tylko dla oznaczenia (UN) — o tyle sądy wyrażają pewne względnie lub bezwzględnie trwałe stosunki między „istnościami”. Ogólnymi formami stosunków między pojęciami, stosunków wynikających wprost z samego pojęcia „pojęcie” i pojęcia „sądu” niejako w nim zawartym — zajmuje się logika; twierdzenia jej nazywamy Prawdami Logicznymi. Sądy niewykraczające poza ramy tych form nazywamy logicznie prawdziwymi. Prawda sądu może być jeszcze innego rodzaju: dany sąd może określać stan rzeczy w danej sferze: prawdy takie nazywamy dla danej sfery Prawami Istnieniowymi. Prawdami Istnieniowemi dla sfery Wielości Czystej np. będą prawdy Matematyki. Prawdy istnieniowe, odnoszące się do Istnienia w ogóle, nazywamy Prawdami Ontologicznymi — muszą one obowiązywać każde w ogóle Istnienie, pod grozą konieczności przyjęcia Nicości Absolutnej. Prawdy logiczne, prawdy odnoszące się do Wielości Czystej oraz ontologiczne stanowią system Prawdy Absolutnej. Niestety Prawdy Ontologiczne nie mają na razie tak absolutnych kryteriów prawdziwości, jak prawdy logiczne i prawdy Wielości Czystej, z powodu niemożności podania kryteriów konieczności pojęć pierwotnych i pierwotnych założeń. Sądzę jednak, że system taki jest w granicy osiągalny przez należytą analizę pojęć dostarczanych przez pogląd życiowy i pogląd naukowy, i przez ewentualne tworzenie nowych pojęć — w minimalnej ilości — zależnie od konieczności, wynikającej z poprzednich poglądów, a następnie przez należyte hierarchiczne ich uporządkowanie, i wynikających z nich twierdzeń.

Przypiski do teorii pojęć A) O uwadze i abstrakcji

Chciałbym zwrócić uwagę na to, że pewne pojęcia, które zupełnie usprawiedliwione są w psychologii — niezajmującej się ostatecznymi konsekwencjami filozoficznymi własnych jej założeń i operującej skrótami pojęciowymi na tle rozpatrywania treści psychicznej idealnego „indywiduum przykładowego”, przy pomocy introspekcji i wypowiedzeń innych indywiduów — przy zastrzeżeniu ich „skrótowatości” właśnie, mogą być zupełnie nie na miejscu, o ile przeniesione zostaną jako pojęcia pierwotne do systemu filozoficznego, który musi być zbudowany jedynie z pojęć naprawdę ontologicznie pierwotnych. Prowadzi to z jednej strony do pojęcia różnych „władz duchowych”, które w ostateczności doprowadzają do konieczności przyjęcia różnych rodzajów świadomości, co uniemożliwia sprowadzenie całej treści (AT) do następstw (XN) i ich związków. Z drugiej strony, o ile się raz już przyjmie dwa rodzaje świadomości, tzn. bezpośredniej (jakościowej) i niebezpośredniej (pojęciowej, przy czym pojęcie pojęcia uznaje się za niesprowadzalne), prowadzi to do przyjęcia — według mnie zupełnie bezpłodnego i niepotrzebnie komplikującego sprawę — pojęcia „aktu” i związanego z nim pojęcia intencjonalności. Wszystkie te sprawy załatwiają się bardzo po prostu bez wyjścia poza bezpośrednio dane i ich związki, o ile oczywiście przyjmie się, że są one elementami trwania jednego, tożsamego ze sobą indywiduum, czyli że wiąże je w nierozkładalną całość jedna, jedyna w swoim rodzaju osobowość.

A więc np. co do uwagi:

Ogólnie określiliśmy (IP) jako związek funkcjonalny obustronnie zmienny (AT) z (AR). Potem przekonaliśmy się, że (AR) daje się wyrazić w terminach (AT), tj. w (XN) — ostatecznie nie ma więc nic prócz (XN) w (AT) danego (IP) i jest tylko to (IP), jako ich związek. Związek funkcjonalny, którym jest (IP), wraz z jego kierunkowością zależności (tzn., że raz (AR) = f(AT), a raz (AT) = f(AR)), wyraża się porządkiem następstwa pewnych (XN). Jeśli pewne (XN) są pierwsze, mówimy o czynach dowolnych, jeśli są następcze, mówimy o konieczności doświadczania, wymuszonego niejako przez „ciało” lub świat zewnętrzny. W tym ogólnym schemacie możemy wyodrębnić jako specjalny wypadek zjawisko zwracania na coś uwagi czy koncentrowania na czymś uwagi lub też zjawisko świadomego przypominania sobie czegoś zapomnianego. Daleki jestem od przyznania racji Jamesowi94, który odwraca po prostu porządek szeregów zjawisk i twierdzi, że uczucie to jego objawy, ale faktem jest, że całość zjawiska dopiero daje nam to, co uważamy za stan wewnętrzny, wraz z tym, co uznajemy za jego zewnętrzny objaw, czyli że elementy te możemy uważać za niesamodzielne momenty jednego i tego samego stanu rzeczy, rozkładalnego na podstawie czasowo-przestrzenności formy Istnienia. Oczywiście trzeba przyjąć, że mamy do czynienia ze zorganizowanym ugrupowaniem (IPCN) w danym (IP), którego stosunki wewnętrzne, określone pewną celowością reakcji na świat zewnętrzny, muszą jako takie odbijać się w następstwach (XN) w jego (AT). Ale, jeśli nie stoimy na stanowisku żadnej z poszczególnych nauk: biologii, psychologii, socjologii, chodzi nam tylko o wyrażenie danych faktów w terminach elementów najprostszych, tych, które w naszych dociekaniach do źródeł pojęć pierwotnych uznaliśmy za elementy ostateczne Istnienia, a więc przy pomocy pojęć: (XN) i (IPN) = jakości i Istnień Poszczególnych. Jeśli nie przyjmiemy, że jakości są elementami wielości (IP), będącego jedną, sobie samej bezpośrednio daną osobowością, jako jedność jego (AT), będziemy musieli przyjmować różne „władze” i „akty”, które w tej bezosobowej jakby psychologii zastępować będą niewyrażony explicite fakt istnienia określonej ogólnie takiej, a nie innej, osobowości — ogólnie, tzn. jako jedynej w swoim rodzaju w zastosowaniu do każdej z nich oczywiście, a nie do danej specjalnej — wtedy w tym ostatnim wypadku mielibyśmy opis charakteru danej osoby realnej, takiej, a nie innej. Chodzi tylko o to, aby zawsze mieć na uwadze, że wszystko, co mówimy w psychologii, stosuje się w ogóle do (IP) jako takiego, a nie do „przykładowej psychiki”, zawieszonej jakby w próżni.

Kwestia uwagi daje się sprowadzić bez reszty do występowania jakości (ew. ich kompleksu) jako takiej na tle zmieszanym. Jeśli coś zwraca naszą uwagę, tzn. właśnie po prostu odznacza się czymś (natężeniem, rzadką jakością, niezwykłą formą) i występuje przez to wyraźniej na tle słabszym, mniej niezwykłym jakościowo i formalnie, nie przedstawia to żadnego zagadnienia. Ale jeśli następuje to, co nazywamy „świadomym skierowaniem uwagi” na jakiś punkt całego „pola psychicznego”, wtedy — według niektórych — musimy przyjąć specjalny „akt”, istność psychiczną pierwotną i niesprowadzalną „ein unanschauliches psychisches Erlebnis95”, jak nie waha się nazwać aktu tak zwykle ostrożny Moritz Schlick — „Unanschaulich”, tzn. tu ni mniej ni więcej jak po prostu bezjakościowy, niedający się wyobrazić — czyż nie jest to sprzeczność sama w sobie. Oto, do czego doprowadza niezwrócenie uwagi na ten stan rzeczy, że wszystko, co się psychicznie dzieje, jest tylko i jedynie następstwem jakości i niczym więcej96. Wtedy nie ma granic dla przyjmowania dla każdego, pozornie niesprowadzalnego do następstwa jakości zjawiska nowych „władz” i sposobów „przeżywania”. Trzeba oczywiście wziąć pod uwagę, że dane indywiduum jest organizacją różnych (IPN) i że, jeśli jako takie je obserwujemy w chwili, gdy ma spełniać jakąś czynność lub podczas jej spełnienia, to zauważymy zmiany stosunków składających je (IPN), które w pewnej oczywiście części będą dla niego dane w postaci następstw jakości wewnętrznych, w związku z następstwami jakości zewnętrznych. Jeśli założymy, że w danej chwili nie ma nawet zupełnie w „polu psychicznym” tego, na co mamy zwrócić uwagę: chcemy sobie coś przypomnieć, aby następnie to rozważyć — w jaki sposób jest ono nam dane? Oto w postaci zmiany „zabarwienia” (w najogólniejszym tego słowa znaczeniu, tzn. zmiany charakteru) całego pola lub pewnej jego części. Następuje teraz powolne zwężenie tego pola, na tle niejasnego poczucia przybliżonej lokalizacji w nim tej „treści psychicznej”, którą znaleźć mamy, danej ciągle tylko w postaci zmiany charakteru kompleksów aktualnych. Oczywiście cały ten proces, w którym powierzchowna introspekcja wykrywa: a) następstwo jakości, b) wolę jako odrębny element i do tego jeszcze c) indywiduum jako coś trzeciego, odrębnego, daje się sprowadzić tylko do pewnych następstw (XN) lub, co zawsze trzeba dodać, ich kompleksów i pewnego ich porządku w trwaniu, przy czym indywiduum nie występuje bynajmniej jako coś odrębnego od całości zjawiska, tylko jest jednością tej całości, jednością, bez której części jej są jako części czegoś niewyobrażalne. Ale jedność ta nie jest tego wymiaru, co jedności pewnych kompleksów oddzielnych — jedności te są od niej, od tej jedności osobowości, pochodne: ona to utrzymuje tożsamość wszystkiego w trwaniu i stwarza poszczególne jedności, które — jak to jest np. w wypadku dzieł sztuki — mogą na odwrót jedność tę przez swoje działanie potęgować: pojmowanie bezpośrednie spotęgowanej do tego jeszcze specjalnie jedności czegoś potęguje jedność całej osobowości w danym momencie trwania, skupia ją jak soczewka światło, tzn. że na „tle zmieszanym” innych (XN) i następnie samego kompleksu wywołującego (np. dzieła sztuki) występuje jakość jedności, jakość formalna całego trwania. Brak lub istnienie, lub ten właśnie, a nie inny, specjalny porządek następstw, jest tym, co odróżnia „świadome wolicje” od nieświadomych odruchów, oprócz tego, że w pewnych wypadkach występują pewne następstwa specjalne jakości wewnętrznych i granicznych (czuć muskularnych i czuć organów wewnętrznych). Wszystko, co tylko się dzieje w naszej „duszy”, nawet najbardziej skomplikowane procesy myślowe i najsubtelniejsze uczucia, daje się rozłożyć na pewne jakości proste, które w różnych kompleksach mają różne zabarwienia, nie mówiąc już o zmianach wskutek różnych „teł” i kombinacji różnych jakości w tych tłach. Sama „wolicja” jest też tylko trwaniem i następstwem pewnych jakości, przy czym samo „ja”, czyli jedność osobowości, nie występuje jako coś, co chce, jakby pudełko obojętne, w które to chcenie jest włożone, tylko jest jednością całości zjawiska, składającego się ze związanych ze sobą w pewien sposób następstw jakości. „Świadome poszukiwanie utajonej treści psychicznej” samo jest tylko i jedynie następstwem jakości, jak i samo „skupianie uwagi”, przy czym charakter tych zjawisk co do „świadomości” i „woli” zależy od związku jakości, odpowiadających koordynacji części ciała, i od wyraźności, z którą występuje, jako taka, jedność osobowości.

To samo dotyczy „procesów abstrakcji i ideacji”, które są bez reszty sprowadzalne do następstw jakości. Wszystkie znaczenia pojęć najogólniejszych, sfery tzw. „bytu idealnego”, są wyrażalne tylko i jedynie w terminach jakości, jeśli oczywiście mówimy o „aktualizujących się” procesach myślowych, a nie o „potencjalnych”. Ale te potencjalne nie różnią się w niczym od możliwości zobaczenia np. czerwonego koloru w wyobraźni pod pewnymi warunkami — to, co jest trwałe w pojęciu, jest tylko utrwalonym znakiem, z utrwaloną definicją pojęcia, która również sprowadza się do utrwalonych (w pamięci czy na papierze — to obojętne) znaków i związanych z nimi, u różnych osób innych, kompleksów znaczeniowych prywatnych. W niezmiernie zawiłym procesie konstrukcji obrazów, będącej pierwotnym surogatem danej myśli, w którym mnóstwo członów zostaje przeskoczonych i do świadomości (tzn. do wystąpienia odpowiadających im jakości jako takich w (AT)) — nie dochodzi — są one w tle zmieszanym i to ich istnienie w tle jest elementem zachowującym kierunek myślenia, tj. porządek mniej lub więcej stały lub podobny u różnych (IPN), następstw (XN), którym odpowiadają inne następstwa (XN), w ten sposób, jak np. jakość była odpowiada obecnej.

Musieliśmy przyjąć istnienie kompleksów (BXN), które to kompleksy nie odpowiadają żadnym byłym rzeczywiście zdarzeniom — nazwaliśmy je „kompleksami fantastycznymi”. Możemy też założyć, że w (AT), ściślej w (OT), pojawi się jakaś (X) o charakterze byłości, tzn. bezwzględnie nie jakość aktualna — (powtarzam, że rozróżnienie (BX) od (OX) jest bezpośrednio dane, a różnica ta pojęciowo jest niewyrażalna) — a jednak niezwiązana z żadnym momentem (BT), np. jakość wzrokowa: czerwoność. Będzie ona do pewnego stopnia symbolizować znaczenie znaku, oznaczającego ogólnie czerwone, mimo że nawet ona będzie ściśle biorąc posiadać (i oznaczać przez to możliwość aktualną) tylko ten dany ton czerwoności i o tym natężeniu, jaką jest sama właśnie „ta dana plama widziana w wyobraźni”. Nazwiemy taką jakość „pseudo-abstrakcyjną”. Jeśli mówimy o danym tonie czerwieni, oznaczonym odpowiednią linią widma, możemy jeszcze mówić o „takiej plamie tego właśnie koloru” jako o „wyobrażeniu logicznym”; ale używanie tego pojęcia w stosunku do bardziej ogólnych pojęć uważam za nieodpowiednie i mylące. W istocie będą istnieć tylko kompleksy znaczeniowe prywatne, składające się z dowolnych w pewnych granicach kombinacji elementów.

Podstawą „procesów abstrakcji”, tj. możności rozważania pewnej cechy w uniezależnieniu od drugiej (mimo ich niewyobrażalności oddzielnie jednej od drugiej) i rozważania np. kształtu dwóch kul identycznego, mimo różnic kolorów, kształtu lub identycznego koloru dwóch różniących się co do formy figur, będzie tylko występowanie jakości (ew. kompleksów) jako takiej na tle zmieszanym — jakością tą jako taką może być każda (X), a więc i (Xf) = jakość formalna. Rozstrzygnięcie kwestii, czy „świadome poszukiwanie” i „chcenie” czegoś, jako też odwrotności tych „zjawisk psychicznych”, wymagać będą — dla ich opisu w terminach jakościowych — przyjęcia specjalnych jakości czy też, tak jak fakt oczekiwania np., dadzą się wyjaśnić przy pomocy wyobrażeń kompleksów jakości (XwN) i (XN) dodatnich i ujemnych, przy czym „chcenie jakości dodatniej” byłoby jej integralną częścią, bez możności samoistnej egzystencji, podobnie jak niechcenie (strach, obrzydzenie itp.) nie należy na razie do nas.

1 ... 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26
Idź do strony:

Darmowe książki «Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie istnienia - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) (jak czytać książki na tablecie za darmo .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz