Wszystkie prawa zastrzeżone - Konrad Gliściński (gdzie czytać książki w internecie za darmo .txt) 📖
Ta obszerna publikacja ukazuje, jak na przestrzeni wieków zmieniała się granica między tym, co nielegalne a legalne, jak prawo autorskie rozprzestrzeniało się na nowe dziedziny twórczości, jak retoryczne uzasadnienia miały się do stanu faktycznego.
Książka stawia tezę, że prawa autorskie są w istocie prawami wydawców, jako że pojawiły się pod wpływem ich lobbingu w czasach, gdy stopniowo wygasał dawniejszy system przywilejów królewskich. Opisuje także rozwój anglosaskiego systemu copyright, francuskiego droit d'auteur oraz kształtowanie się polskiego ustawodawstwa prawnoautorskiego w II Rzeczypospolitej. Dalsze rozdziały poświęcone są pojawianiu się coraz to nowych pól eksploatacji (płyty, radio, retransmisje utworów itd.) oraz różnym tymczasowym rozwiązaniom, takim jak amerykański jukebox exception. Przez cały czas autor spogląda na to wszystko z perspektywy filozofii prawa, rozważając, na ile sensowne jest modelowanie prawa autorskiego na wzór prawa własności materialnej. W rozważaniach pojawiają się nazwiska Locke'a, Diderota, Kanta czy Fichtego. Jednym słowem książka daje solidną podbudowę do zastanowienia się nad współczesnym kształtem prawa autorskiego.
- Autor: Konrad Gliściński
- Epoka: Współczesność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Wszystkie prawa zastrzeżone - Konrad Gliściński (gdzie czytać książki w internecie za darmo .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Konrad Gliściński
Teoretyczne ramy takiego stanowiska sięgają po definicję „dóbr publicznych” zaproponowaną przez Paula A. Samuelsona1788. W jej świetle dobra publiczne to takie dobra, których konsumpcja ma charakter nierywalizacyjny (ang. non-rivalrous), oraz z konsumpcji których nikogo nie da się wykluczyć (ang. non-excludable). Nierywalizacyjny charakter konsumpcji oznacza, że konsumpcja dobra przez jedną osobę nie zmniejsza ilości (dostępności) tego dobra dla drugiej1789. Nierywalizacyjny charakter konsumpcji sprawia, że wykluczenie z niej kogokolwiek staje się z ekonomicznego punktu widzenia niepożądane1790. Jeżeli już raz ponieśliśmy koszy wytworzenia danego dobra (np. zapłaciliśmy za napisanie książki), to możemy udostępnić je dowolną ilość razy, ponosząc przy tym jedynie koszty dystrybucji. W świecie rzeczy materialnych musimy wytworzyć taką ilość dóbr, jaka jest niezbędna dla zaspokojenia potrzeb konkretnej liczby osób. Jeżeli mamy 20 uczniów, musimy ponieść koszty wytworzenia 20 krzeseł i przynajmniej 10 stolików. Raz wytworzone dobro materialne co do zasady może służyć jednej osobie w tym samym czasie, w pełnym zakresie. Z dobrami niematerialnymi jest zgoła inaczej. Jeżeli chcemy zaopatrzyć każdego z uczniów w podręcznik, musimy zapłacić za jego stworzenie-napisanie. Powinniśmy też pokryć koszty wytworzenia jego papierowych kopii, które w teorii prawa autorskiego nazywają się corpus mechanicum. Oczywiście w dobie powszechnej cyfryzacji zamiast drogich kopii papierowych możemy dostarczyć prawie darmowe kopie cyfrowe. Co do drugiej cechy dóbr publicznych, to właśnie ona stanowi oś zainteresowania prawa autorskiego. Otóż, w przypadku rzeczy materialnych kwestia wykluczania innych osób z korzystania z danej rzeczy wydaje się stosunkowo prosta. Na krześle można po prostu usiąść i uniemożliwić innym korzystanie z niego. Jeżeli akurat nie chcemy na nim siedzieć, możemy je zabrać i zamknąć w bezpiecznym miejscu. Możemy nawet wynająć osobę, która będzie go pilnowała. Z dobrami niematerialnymi tak nie jest. Aby je zabezpieczyć przed korzystaniem przez inne osoby, musimy albo ich nigdy nikomu nie pokazywać (gdy już raz pokażemy, ktoś będzie mógł zrobić lepszą lub gorszą kopię i z niej korzystać), albo wprowadzić pewne prawne ograniczenia korzystania z nich. Te dobra, w stosunku do których koszty wykluczenia innych osób z konsumpcji są na tyle wysokie, że stają się ekonomicznie niezasadne, nazywamy dobrami publicznymi1791. W przypadku takich dóbr należy poszukiwać innych niż prawa wyłączne metod ochrony. Tworzenie praw wyłącznych prowadzi do sytuacji, w której pewna grupa osób będzie wykluczona z dostępu do danego dobra. O ile sytuacja taka jest uzasadniona w przypadku dóbr o charakterze rywalizacyjnym, o tyle w przypadku dóbr nierywalizacyjnych prowadzi do nieuzasadnionych kosztów społecznych1792.
Na koniec powróćmy do pytania o to, czy prawo autorskie jest prawem własności. Otóż — to zależy. Jak wynika z tego, co zostało powiedziane, zależy od tego, jak definiujemy samą własność, a jak prawo autorskie. Jeżeli przyjmiemy szeroką definicję własności, obejmującą wszelkie prawa majątkowe, w tym prawa obligacyjne i zastawnicze, to w jej ramach znajdzie się i prawo autorskie. Jeżeli samo prawo własności sprowadzimy do czystej konstrukcji domniemania uprawnień, to będziemy mogli powiedzieć, że prawo autorskie może być ukształtowane jako prawo w modelu własnościowym. Czy jednak takie podejście przesądza sprawę? Patrząc na to, w jaki sposób prawo własności było kształtowane i postrzegane, odpowiedź musi być zgoła odmienna. Własność od swojego początku była prawem do rzeczy materialnych, i z pewnymi zastrzeżeniami do dziś przeważa takie jej postrzeganie.
W Polsce koncepcję szerokiego prawa do własności, obejmującego bezpośrednio zarówno dobra materialne, jak i niematerialne, prezentował Fryderyk Zoll1793. Dokonał on logicznego podziału praw na prawa własności, prawa na rzeczy cudzej oraz prawa zastawnicze1794. Podział ten przeprowadzony był z punktu widzenia uprawnień, jakie dawały poszczególne rodzaje praw, a nie z punktu widzenia ich przedmiotu. Jego poglądy nie znalazły jednak odzwierciedlenia w ówczesnym ustawodawstwie polskim. Słusznie koncepcji własnościowego modelu prawa autorskiego zarzucano, że konstrukcja ta „upraszcza całe zagadnienie a nawet zniekształca je, nie tylko z tej przyczyny, że dzieło nie jest przedmiotem materialnym, rzeczą, a uprawnienia twórcy w niektórych ustawodawstwach są wyczerpująco wyliczone, ale również ze względu na to, że konstrukcja własności nie uwzględnia ani czasowego oraz terytorialnego ograniczenia prawa autorskiego, ani problematyki powszechnego użytku prywatnego i publicznego, ani wreszcie tak szeroko i w taki sposób rozbudowanej ochrony interesów osobistych o charakterze niemajątkowym”1795. Z tymi argumentami należy się zgodzić w szczególności w XXI wieku. Zasada terytorialności i czasowości ochrony, a także fakt, że ochroną objęte są jedynie te przejawy pracy człowieka, które „zasługują na ochronę”1796, świadczą dobitnie, że prawa autorskie wyrosły z przywilejów nadawanych w określonym celu. Państwa traktowały i traktują te prawa jako element swojej polityki wspierania działań twórczych1797. Jednocześnie wykorzystują je jako mechanizm uzyskiwania przewagi gospodarczej. Teoretycznie w prawach tych chodzi oczywiście o autorów, lecz z praktycznego punktu widzenia sprawa wygląda zupełnie inaczej1798. Co jednak ważniejsze, traktowanie własności wyłącznie w kategorii czysto konstrukcyjnej (tj. jako domniemanie uprawnień) powoduje, że tracimy z oczu różnicę pomiędzy dobrami materialnymi (rzeczami) a dobrami niematerialnymi (utworami). Różnicę, która wyraża się nie tylko w innych mechanizmach ochrony tych przedmiotów, ale przede wszystkim w ekonomii funkcjonowania przedmiotów zaliczanych do kategorii dóbr publicznych.
W moim przekonaniu różnice w funkcjonowaniu dóbr materialnych i niematerialnych nie pozwalają na utożsamianie prawa autorskiego z prawem własności. Zrozumienie tych różnic oraz dostosowanie do nich ustawodawstw mogą pomóc zestroić reguły prawa z rzeczywistością XXI wieku.
Niezależnie od tego, o którym systemie praw autorskich mówimy i na jakie uzasadnienia jego istnienia się powołujemy, należy pamiętać o najistotniejszym elemencie konstruującym te prawa — monopolu eksploatacyjnym, umożliwiającym zakazywanie innym osobom korzystania z utworu chronionego. Jak wskazuje Beata Giesen, „wyłączność prawa autorskiego nie jest oczywistością, jak ma to miejsce w przypadku prawa własności, a to dlatego, że ograniczenia w dostępie do utworu nie płyną z jego natury, jak to się dzieje z prawem do rzeczy”1799. Monopol (wyłączność) prawa autorskiego różni się znacząco od monopolu (wyłączności) wynikającego z klasycznego prawa własności. W przypadku prawa własności właściciel może zakazywać korzystania innym osobom z konkretnego jednostkowego przedmiotu (rzeczy). Dopóki właściciel nie zostanie pozbawiony możliwości korzystania z należącej do niego rzeczy, jego uprawnienia w stosunku do innych osób są ograniczone. W przypadku monopolu wynikającego z prawa autorskiego, uprawniony uzyskuje prawo zakazywania innym osobom korzystania z utworu podlegającego ochronie. Zakaz ten nie dotyczy jedynie sytuacji, w której uprawniony byłby pozbawiony możliwości samodzielnego korzystania z utworu. Może on zakazać korzystania z utworu w ogóle. Co więcej, jego prawo nie jest ograniczone do stworzonej przez siebie pierwotnej wersji utworu, ale za sprawą konstrukcji praw zależnych — również do modyfikacji opracowanych przez inne osoby.
Dodatkowo zakres (intensywność) wyłączności — możliwości zakazywania innym korzystania z utworu — jest zupełnie inny niż w ramach prawa własności. Wyłączność nie dotyczy bowiem przedmiotu objętego ochroną w całości, a jedynie pewnych jej aspektów. O ile w przypadku korzystania z rzeczy właściciel posiada prawnie rzecz na wyłączność, o tyle w przypadku prawa autorskiego wyłączność skierowana jest jedynie na pewien aspekt — formę. Jak wspominałem wcześniej, podział na ideę i formę, choć bardzo sztuczny i budzący liczne problemy praktyczne i teoretyczne, wyodrębnia w utworze ten element, który podlega wyłączności: nie myśli autora, ale sposób ich wyrażenia. Na przestrzeni wieków utwory były wyrażane na różne sposoby w związku z ich komercyjnym komunikowaniem. Jednak rozszerzanie monopolu autorskiego zatarło obecnie to rozróżnienie. Niezależnie od tego, wyłączność korzystania z rzeczy, wynikająca z ich fizycznych właściwości, jest inną wyłącznością niż wyłączność wynikająca z prawa autorskiego. Myśl tę w dobitnej formie wyraził Seweryn Markiewicz, pisząc:
Niepodobieństwo owładnięcia i przyswojenia sobie na wyłączną własność myśli nie tylko czyni niemożliwem porównanie praw autorskich z prawem własności powszechnej, ale nadto sprawia, iż jedyny sposób korzystania przez autora z mniemanej jego własności polega na dobrowolnem wywłaszczeniu się, na wyzuciu się z myśli, którą był sobie przyswoił. Mówimy tu o korzystaniu w znaczeniu ściśle prawnem , t. j. o odnoszeniu zysków materjalnych przez dokonywanie prawnych operacij; korzyści bowiem duchowe, roskosze wewnętrzne, jakie nabyta wiedza, powzięty pomysł, albo doznane wrażenie wzbudzają w myślicielu lub artyście, nie są i nie mogą być przedmiotem naszego rozumowania. Otóż jedynym sposobem osiągnięcia przez autora tak pojętych korzyści jest wypowiedzenie, ujawnienie na wewnątrz swoich myśli, przekonań lub estetycznych poczuć, czyli przelanie do wiedzy powszechnej tego co z niej zaczerpnięto, wyzucie się zupełne z tego co sobie przyswojono. Powiadamy wyzucie się zupełne z mniemanej własności, bo rzeczywiście autor, przez publiczne wydanie lub ogłoszenie swego utworu, traci wszystkie zasadnicze atrybucje właściciela — usus, fructus i abusus; a jeżeli prawo stanowione może do pewnego stopnia dwie pierwsze z tych atrybucij przy nim zachować, to przynajmniej ostatnia — abusus na zawsze dla niego przez publikację stracona. Otóż pomiędzy wyżej rozebranem przywłaszczeniem, a teraz nas zajmującem korzystaniem, a raczej wywłaszczeniem czy jest miejsce na własność? Odpowiedź nie może być wątpliwą1800.
Pomimo pewności, z jaką wyrażał się Seweryn Markiewicz, udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy prawo autorskie jest prawem własności, pozostanie niezwykle problematyczne. Jak już mówiliśmy, zależy ona od przyjmowanych założeń i punktów odniesienia. Niewątpliwie jednak najistotniejszą różnicą zachodzącą pomiędzy klasycznie rozumianym prawem własności, wywodzącym się z prawa rzymskiego, a prawem autorskim, jest przedmiot obu tych praw. Prawo własności tradycyjnie chroni przedmioty materialne (rzeczy), zaś prawo autorskie zajmuje się regulowaniem zasad korzystania z dóbr niematerialnych (utworów). Dobra materialne istnieją niezależnie od woli ustawodawcy. Rolą prawa jest jedynie określenie, jakie uprawnienia powinny przysługiwać właścicielowi, zaś ich zakres wynika z właściwości fizycznych samych rzeczy. W przypadku przedmiotów prawa autorskiego jest inaczej. Tutaj ustawodawca nie tylko określa, jakie prawa przysługiwać będą uprawnionemu, ale również samodzielnie kształtuje przedmiot ochrony. Poprzez wprowadzenie pojęcia utworu, będącego przejawem działalności twórczej o indywidualnym charakterze, wskazuje, jakie dobra niematerialne będą podlegały ochronie. O czym już wspominano, nie muszą to być wcale dobra uznawane za dzieła sztuki. Z drugiej strony, pomiędzy dobrami niematerialnymi a materialnymi występuje istotna różnica, związana z ekonomią ich funkcjonowania. Z ekonomicznego punktu widzenia, rzeczy stanowią typowy przykład dóbr, których konsumpcja przez jedną osobę ogranicza możliwość konsumpcji tego samego dobra przez kogoś innego. Z tej perspektywy utwory stanowią przeciwieństwo rzeczy — ich konsumpcja ma charakter nierywalizacyjny, tj. korzystanie przez jedną osobę z dobra nie ogranicza możliwości korzystania z niego przez inną osobę. Cecha ta na gruncie ekonomii dóbr publicznych daje podstawę do twierdzenia, że w celu maksymalizacji dobrobytu społecznego należy umożliwić jak najszerszy dostęp do tego rodzaju dóbr. Prawo autorskie nie podąża jednak tą logiką. Poprzez przyznawanie monopolu autorskiego prowadzi do ograniczenia dostępu. W ten sposób doprowadza do urzeczowienia dóbr niematerialnych, czyli dostosowania ich do ekonomii funkcjonowania rzeczy.
„W przypadku rzeczy jedna osoba może pozbawić drugą danej rzeczy poprzez jej zabranie. Ze swojej natury przedmioty abstrakcyjne pozwalają na symultanicznie korzystanie z nich, a w związku z tym nie istnieje sytuacja, w której dochodziłoby do ich zaboru”1801. W konsekwencji prawa autorskie określają zakres wolności innych osób. Prawa własności również ograniczają swobodę innych osób. Właściciel może bowiem zakazać innym osobom korzystania z rzeczy będących jego własnością. W przypadku praw autorskich uprawniony może zakazywać korzystania z przynależącego mu dobra niematerialnego (utworu). Jednak to ograniczenie nie jest sprowadzone do jednostkowo występującej rzeczy. Rozciąga się ono na każdą kopię takiego utworu. Innymi słowy, monopol eksploatacyjny, jaki wynika z prawa własności, ma charakter ograniczony, zaś monopol eksploatacyjny wynikający z prawa autorskiego — nieograniczony. Jest tak, ponieważ celem konstrukcji praw autorskich, jak również innych praw własności intelektualnej, nie było zabezpieczenie uprawnionemu możliwości wyłącznego korzystania z rzeczy poprzez jej niezakłócone posiadanie i używanie. Intencją ustanawiania praw zakazowych tworzących monopol eksploatacyjny jest umożliwienie podmiotom uprawnionym prowadzenia działalności gospodarczej w warunkach braku konkurencji oraz czerpania zysków z faktu eksploatacji utworów przez inne podmioty. Do czasu, gdy prawo autorskie rozciągało się wyłącznie na komercyjną eksploatację utworów, mogło być oceniane głównie poprzez pryzmat jego efektywności jako instrumentu chroniącego inwestycję. Odkąd jednak „rozlało się” na niekomercyjne korzystanie z utworów, jego ocena musi być uzupełniona o koszty społeczne związane z utworzeniem systemu dotyczącego wszystkich obywateli. W szczególności uwzględniając zasady wolności twórczej, prawa do informacji, dostępu do kultury, prawa do prywatności oraz wolności słowa.
Budowa praw autorskich majątkowych na modelu praw wyłącznych oparta jest na założeniu, że bez wyłączności (monopolu eksploatacyjnego, prawa zakazowego), tworzącej sztuczne (prawne)
Uwagi (0)