Wszystkie prawa zastrzeżone - Konrad Gliściński (gdzie czytać książki w internecie za darmo .txt) 📖
Ta obszerna publikacja ukazuje, jak na przestrzeni wieków zmieniała się granica między tym, co nielegalne a legalne, jak prawo autorskie rozprzestrzeniało się na nowe dziedziny twórczości, jak retoryczne uzasadnienia miały się do stanu faktycznego.
Książka stawia tezę, że prawa autorskie są w istocie prawami wydawców, jako że pojawiły się pod wpływem ich lobbingu w czasach, gdy stopniowo wygasał dawniejszy system przywilejów królewskich. Opisuje także rozwój anglosaskiego systemu copyright, francuskiego droit d'auteur oraz kształtowanie się polskiego ustawodawstwa prawnoautorskiego w II Rzeczypospolitej. Dalsze rozdziały poświęcone są pojawianiu się coraz to nowych pól eksploatacji (płyty, radio, retransmisje utworów itd.) oraz różnym tymczasowym rozwiązaniom, takim jak amerykański jukebox exception. Przez cały czas autor spogląda na to wszystko z perspektywy filozofii prawa, rozważając, na ile sensowne jest modelowanie prawa autorskiego na wzór prawa własności materialnej. W rozważaniach pojawiają się nazwiska Locke'a, Diderota, Kanta czy Fichtego. Jednym słowem książka daje solidną podbudowę do zastanowienia się nad współczesnym kształtem prawa autorskiego.
- Autor: Konrad Gliściński
- Epoka: Współczesność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Wszystkie prawa zastrzeżone - Konrad Gliściński (gdzie czytać książki w internecie za darmo .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Konrad Gliściński
Skąd jednak to rozróżnienie? Dlaczego w jednym przypadku reprodukcji dla celów użytku osobistego mówiono o najbliższej rodzinie, a w drugim o kręgu towarzyskim? Pewną podpowiedź podsuwa nam sam tekst ustawy. Art. 18 stanowił, że „wolno każdemu skopiować lub w inny sposób odtworzyć cudzy utwór wyłącznie dla własnego użytku prywatnego”. Zdaniem Rittmana przepis ten dotyczył tylko reprodukcji trwałej. Jeśli tak, to po pierwsze należało dokonać wykładni tego przepisu w odniesieniu zarówno do pojęcia „użytek prywatny”, jak i do reprodukcji jednorazowej. Możliwa interpretacja była taka, że użytek prywatny obejmuje wyłącznie reprodukcję trwałą — i to tylko i wyłącznie na użytek danej osoby, nawet z wyłączeniem rodziny. Zaś reprodukcja jednorazowa, jako nieobjęta tym przepisem, nie jest w ogóle dozwolona. Komentując ten przepis, Ritterman wybrał jednakowoż inną drogę i rozszerzył pojęcie użytek prywatny na najbliższą rodzin. Z drugiej strony, powiedział, że „prywatne wystawienie [...] w ogóle a priori w zakres monopolu autorskiego nie wchodzi”1532. Swoje stanowisko oparł na lakonicznym stwierdzeniu, iż wynika to „z ducha ustawy i istoty monopolu autorskiego”1533. Dlaczego jednak nie posłużył się jednolitym kręgiem odbiorców? Mógł przecież rozszerzyć użytek prywatny nie tylko na członków rodziny, ale również na krąg towarzyski, albo — z drugiej strony — w odniesieniu do reprodukcji jednorazowej zawęzić użytek prywatny wyłącznie do najbliższej rodziny. Ponieważ ustawa o tym milczy, mógł też posłużyć się zupełnie innym kręgiem osób.
Te wątpliwości pozostaną nierozstrzygnięte. Można jedynie przypuszczać, że kryterium, za pomocą którego dokonywał rozróżnienia, było kryterium zysku. Wszak sam Zoll pisał: „Że proste kopije lub zwielokrotnienia, bez upoważnienia autora sporządzone, są pogwałceniem praw autorskich, to zatem jest rzeczą oczywistą — chyba, że chodzi o kopiję lub odpis wyłącznie dla osobistego użytku sporządzone, nie mające na celu rozpowszechniania dzieła lub ciągnienia z tych kopji korzyści majątkowych”1534. Do podobnych wniosków może prowadzić również treść ustawy niemieckiej z 19 czerwca 1901 roku o prawie autorskim do utworów literackich i muzycznych. W par. 11 tej ustawy czytamy, że „Autor ma wyłączne prawo wydania utworu w wielu egzemplarzach i rozpowszechniania go w celach zarobkowych”, zaś w par. 15, że „[o]dbijanie na własny użytek jest dozwolone, jeżeli nie ma na celu osiągnięcia dochodu z utworu”1535.
W kwestii czasu trwania prawa autorskiego, ustawa przyjmowała co do zasady, że prawo to gaśnie z upływem pięćdziesięciu lat od śmierci twórcy. Zdaniem Rittermana, „zasadniczą cechą odróżniającą co do treści własność autorską od własności w ścisłym tego słowa znaczeniu, tj. mającą za przedmiot rzeczy fizyczne, jest czasowość pierwszej i wieczystość drugiej. [...] Autorskie prawo majątkowe gaśnie z upływem określonego w ustawie czasu na rzecz użytku publicznego; ze zgaśnięciem prawa autorskiego wolno każdemu korzystać z dzieła, w tym zakresie, w jakim wolno było zeń korzystać właścicielowi”1536. Ostatecznie ustawa polska nie przyjęła ani systemu domaine d’État, ani domaine public payant. Przyjęła jednak skrócony termin ochrony dla dzieł fotograficznych i kinematograficznych. Co więcej, termin ten liczony był od momentu zrobienia zdjęcia lub sporządzenia filmu (art. 21). „Data ukazania się dzieła, w szczególności data pierwszego wyświetlenia filmu w dostępnym dla publiczności kinie, jest dla rozpoczęcia, jak i biegu terminu ochrony prawnej bez znaczenia”1537.
Próbując podsumować znaczenie pierwszej polskiej ustawy o prawie autorskim, przede wszystkim należy powiedzieć, że wyznaczyła ona na przyszłość ramy myślenia polskich prawników o kształcie prawa autorskiego. Po pierwsze, wprowadziła tzw. syntetyczną definicję utworu, która wraz z prawami osobistymi stanowiła polską koncepcję prawa autorskiego1538. Zgodnie z art. 1 ustawy „[p]rzedmiotem prawa autorskiego jest od chwili ustalenia w jakiejkolwiek bądź postaci (słowem żywym, pismem, drukiem, rysunkiem, barwą, bryłą, dźwiękiem, mimiką, rytmiką) każdy przejaw działalności duchowej, noszący cechę osobistej twórczości”1539. W ten sposób zostały określone ogólne przesłanki, od których spełniania zależało uznanie danego dobra niematerialnego za utwór. Musiało być więc ono ustalone, tj. nadawać się do komunikowania innym osobom, oraz wykazywać cechę osobistej twórczości. Jak pisał Fryderyk Zoll, z chwilą „powstania dzieła oryginalnego, tj. noszącego na sobie piętno osobiste twórcy [...], powstaje prawo autorskie majątkowe”1540. Owym dziełem był „twór ducha ludzkiego, polegający na przedstawieniu w oryginalnej formie pewnej treści, zaczerpniętej ze świata rzeczywistości, świata fantazji, świata myśli, lub świata tonów”1541. Tak określona definicja została jedynie dla przykładu uzupełniona o poszczególne przedmioty prawa autorskiego. Była to istotna nowość, bowiem do tej pory inne ustawodawstwa obejmowały ochroną poszczególne wymienione i nazwane dobra niematerialne, tj. utwory literackie, utwory muzyczne, utwory rysunkowe etc. Taki stan rzeczy wiązał się z podzielanym przez obu referentów przekonaniem, iż w zasadzie wszystko może stanowić utwór w rozumieniu prawa autorskiego. Dla przykładu Zoll wymieniał m.in. wzory, formularze, katalogi, rozkłady jazdy oraz książki kucharskie1542. „Nowatorstwo tej myśli docenił ostatecznie polski rząd, przedstawiając jako jeden z oficjalnych wniosków strony polskiej na międzynarodowym Kongresie w sprawie zmian Konwencji Berneńskiej o ochronie dzieł literackich i artystycznych, rozpoczętym 7 maja 1926 r. w Rzymie, aby przyjąć w zrewidowanej Konwencji Berneńskiej pojęciowe określenie przedmiotu prawa autorskiego, podobnie jak w polskiej ustawie o prawie autorskim z dnia 29 marca 1926 r.”1543. Jak podaje Leonard Górnicki, niepowodzenie polskiej delegacji w przeredagowaniu art. 2 konwencji berneńskiej wynikało z powodów formalnych i oportunistycznego podejścia ówczesnego kongresu. Ostatecznie do dziś konwencja posługuje się enumeratywnym wyliczeniem przedmiotów objętych swoją ochroną1544.
Po drugie, część interpretatorów przyjmuje, że konstrukcja prawa autorskiego przyjęta w ustawie jest konstrukcją opartą o model prawa własności. Syntetycznie ujęta istota prawa autorskiego w art. 12, dająca twórcy wyłączne prawo rozporządzania swoim dziełem, miała zabezpieczać twórcę i przyznawać mu jednorazowo wszelkie prawa, jakie mogłyby być kreowane w związku z pojawiającymi się nowymi sposobami eksploatacji utworów.
Po trzecie, ustawa z 1926 roku była bardzo nowatorska, jeżeli chodzi o prawa osobiste twórców. „Ustawa polska, statuująca ogólne prawo osobistości twórcy [art. 12 i 58, po nowelizacji art. 62 — przyp. K. G.], stanowiła istotny postęp w dziedzinie dotychczasowych prób wyjaśnienia, czym jest prawo osobiste twórcy”1545. To właśnie o art. 62, dotyczącym skarg z powodu naruszenia autorskich praw osobistych, Fryderyk Zoll pisał:
Objawy umoralnienia prawa spotykamy także w przepisach naszego prawa autorskiego [...], w których, tak silnie, jak nigdzie poprzednio, rozwinięto ochronę prawną interesów wyższych, niepieniężnych, duchowych, tzw. droit moral twórców w zakresie literatury [...] Uwaga ta dotyczy zwłaszcza art. 58 (obecnie po znowelizowaniu art. 62) ustawy autorskiej, który powszechnie poza granicami Polski (powtarzano niejednokrotnie w Rzymie na kongresie prawa autorskiego w r. 1928) bywa uznawany jako pierwsze, wzorowe określenie w ustawie, tzw. droit moral”1546.
Podczas kongresu poświęconego rewizji konwencji berneńskiej polskiej delegacji nie udało się przeforsować swoich propozycji. Jednak, jak podaje Leonard Górnicki, doszło do oficjalnego uznania wkładu Polski w prace kongresu, bowiem w „sprawozdaniu generalnym Komisji Redakcyjnej Edoardo Piola-Caselli z wdzięcznością podniósł zasługi delegacji francuskiej, włoskiej i polskiej w dojściu do skutku wielkiego dzieła”1547, jakim było przyjęcie art. 6-bis konwencji, uznającego istnienie obok praw majątkowych praw osobistych autora.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Nic tak nie przemawia do wyobraźni ludzi i nie angażuje uczuć ludzkości, jak prawo własności, czyli tak wyłączna i despotyczna dominacja, do której człowiek rości sobie prawa i którą sprawuje nad rzeczami zewnętrznymi w świecie [...]. A jednak tylko bardzo niewielu ludzi zada sobie trud rozważenia genezy i podstawy tego prawa.
Rozwój prawa autorskiego — sposobów jego uzasadniania oraz przyjmowanych konstrukcji prawnych — związany był z próbą odpowiedzi na podstawowe pytanie: czy prawo autorskie jest prawem własności? Odpowiedzi na nie próbowali udzielać prawnicy, politycy, lobbyści, wydawcy czy wreszcie sami twórcy. Jednak ustalenie wzajemnej relacji pomiędzy prawem własności a prawem autorskim nie jest zadaniem łatwym. Wszystko bowiem zależy od przyjmowanych założeń. Nie chodzi tylko o to, co rozumie się pod pojęciem „prawo autorskie”, a co pod pojęciem „prawo własności”. Głównym założeniem jest to, dotyczące natury samego prawa w ogólności. W bardzo dużym uproszczeniu można powiedzieć, że na gruncie prawoznawstwa wyróżnia się dwie przeciwstawne wizje prawa. Pierwsza traktuje prawo jako byt zewnętrzny od woli człowieka. Prawo, według zwolenników koncepcji prawno-naturalnych, jest tak czy inaczej przekazywane ludziom, którzy nie mają pełnej swobody w jego kształtowaniu. Istnieje bowiem jakiś niezależny od woli ludzi punkt odniesienia, do którego ludzkie ustawy muszą być po prostu dostosowywane. Taka wizja prawa dominowała w prawoznawstwie do XIX wieku, kiedy to zaczęto coraz silniej podkreślać rolę nieograniczonej woli suwerena w stanowieniu prawa. Zgodnie z podejściem pozytywizmu prawniczego prawo jest wyłącznie porządkiem prawa stanowionego, a jego jedynym źródłem jest ustawa. Nie istnieje również konieczny związek pomiędzy prawem a moralnością1549. Pomiędzy tymi skrajnymi stanowiskami istnieje szereg bardziej subtelnych podziałów. Na próżno byłoby twierdzić, że spór o rolę wartości w prawie, o źródła prawa, zasady obowiązywania prawa, obowiązku przestrzegania prawa czy o naturę prawa w ogóle został ostatecznie rozstrzygnięty1550.
Przyjmując założenie o istnieniu praw naturalnych — niezależnych od woli człowieka — z zasady można próbować odpowiedzieć na pytanie, czy (naturalne) prawo autorskie jest tym samym, czym jest (naturalne) prawo własności. Jeśli przyjmiemy, że istnieją takie dwa abstrakcyjne byty, i będziemy umieli je opisać, wtedy możliwe będzie ich porównanie i ustalenie, czy są to byty tożsame, czy różne. Można w pewnym uproszczeniu stwierdzić, że zgodnie z tym stanowiskiem istnieje jakiś ideał (naturalnego) prawa autorskiego, do którego poszczególne ustawodawstwa lub doktryny prawne zmierzają, próbując właściwie odzwierciedlić istotę prawa autorskiego w poszczególnych ustawodawstwach. Niezależnie od woli człowieka istnieje coś takiego jak istota prawa autorskiego. Pewne elementy tego prawa tkwią immanentnie w jego naturze i coś z tej natury wynika dla ustawodawstwa, w obliczu czego prawnicy, ustawodawcy i całe społeczeństwa są niejako bezbronni. Ich jedynym zadaniem jest odnalezienie prawdziwej istoty prawa autorskiego i ukazanie jej w treści ustaw czy orzeczeń sądowych. Istota owa jest przy tym niezależna od funkcji tego prawa, woli ustawodawcy czy potrzeb społeczeństwa. Przyjęcie założenia, że prawa autorskie oparte są na prawie naturalnym, jak wskazywał Józef Górski, oznacza uznanie, że: „1. prawo autorskie istnieje nawet w braku wyraźnego uznania ze strony ustawodawcy; 2. że prawu temu należy się ochrona bez względu na terytorium; 3. że rozciąga się ono na wszelkie sposoby wyzyskania wartości reprodukcyjnej dzieła i trwa przez czas nieograniczony. Kiedy jednak przyjrzymy się ustawom o prawie autorskim od najpierwszych do ostatnich i na ich podstawie zapragniemy określić istotę prawa autorskiego — dojdziemy do przekonania, że jest ono raczej nadaniem autorom pewnych korzyści celem wynagrodzenia ich za poniesione trudy, aniżeli uznaniem prawa a priori im przysługującego, że i dzisiaj jest ono jak gdyby generalnym przywilejem, grace en justiciae, twórców, który zmienia swój charakter w zależności od terytorium”1551.
Dla tych, zdaniem których prawo jest tworzone wyłącznie przez człowieka
Uwagi (0)