Pałuba - Karol Irzykowski (co czytac 2020 .txt) 📖
Powieść o wielu twarzach. Gdyby skupić się tylko na fabule — Pałuba opowiada o dwóch związkach głównego bohatera, Piotra Strumieńskiego, z dwoma różnymi kobietami. Stanowi to jednak tylko wierzchnią warstwę całej konstrukcji dzieła.
Irzykowski postawił sobie za cel pokazanie nieusuwalnego rozdźwięku między surową materią życia a każdą próbą uszeregowania faktów i domysłów dotyczących jednostkowej egzystencji, scalenia ich i zrozumienia (dotyczy to także prób podejmowanych przez głównego zainteresowanego przeżywającego swoje własne życie). Dzięki temu powstała pierwsza w literaturze polskiej powieść o charakterze autotematycznym, odsłaniająca warsztat pisarski, z drugiej zaś strony tekst ukazujący anatomię małżeństwa i psychologię miłości, sięgający również w nowatorski sposób w dziedzinę snów i nawiązujący do koncepcji Freuda, jeszcze przed jej upowszechnieniem (szczególnie w Polsce).
- Autor: Karol Irzykowski
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Pałuba - Karol Irzykowski (co czytac 2020 .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Karol Irzykowski
Gdy taki wyczuwacz przeczyta np. Pałubę, nie spyta się: czego autor chce? Czy ma rację, czy nie? Czy trzeba się do niego zastosować? Czy trzeba skorzystać dla siebie z tego kośćca psychologicznego, który rozgałęzia się w Pałubie? Nie! On spyta tylko: a ile tam kilogramów poezji280? Wielkiej poezji? I po skonstatowaniu, ile jej jest, i skonsumowaniu jej, pójdzie spokojnie dalej. Bo Poezja nie obowiązuje, nie mąci nikomu sumienia, nie napada na drodze, nie wdziera się w niczyje intelektualne świętości, nie zmusza do przeuczania i przeinaczania się.
To wszystko pochodzi stąd, że ludzie nie zdają sobie sprawy, iż poezja jest nie czymś jednolitym, ale naczyniem na różne treści, prowizoryczną, pomocniczą jedynie formułką dla pewnych dążeń ludzkich. Jest to znany objaw hipostazowania, guz rozrośnięty wskutek tradycji do rozmiarów fikcji, której strzegą próżność i próżniactwo. Rozwiązując ten guz, wyzwala się związane w słowie „poezja” dążenia ludzkie, uruchomia się cały kompleks. Gasztold, zahipnotyzowany dotychczas jak widmem potrzebą utrafienia w tajemniczy a odwieczny rytm poezji, może teraz pisać, co i jak mu się podoba, mścić się na prawo i na lewo, tęsknić, marzyć, filozofować, bredzić — bo żaden bóg Poezji nie potępi go na sądzie ostatecznym, żadna idea nie poniesie uszczerbku.
A więc na pozór po zmierzchu Poezji zapanowałaby wśród rozproszonych dążeń ludzkich największa anarchia i dowolność — a tu dopiero co powiedziałeś, że fikcji tej strzeże próżność i próżniactwo? Jakże to z sobą pogodzić?
Bo dopiero największa wolność, najwyższe lekceważenie wszelkich praw boskich i ludzkich w poezji — te dopiero obowiązują. Linie dążeń ludzkich, przeszedłszy przez guz, rozbiegają się w nieskończoność. Zamiast „miary artystycznej” szał bezmiaru. Z początku na tarczy myśli pojawia się mały temacik, rozszerza się, wypełnia. Wytężam wzrok, by w całości ujrzeć tę wizję, i ze wzroku mego płynie to, co ją powiększa. Nie czuję nad sobą żadnej kontroli ani idei, ani czytelników, zapuszczam się w krużganki, tracę ślad własny, robię, robię poemat — biję się z tysiącami trudności, wreszcie przegrywam walkę, tragedia pisana zamienia się na tragedię twórcy. Dlaczego to wszystko robię? I plama na tarczy myśli rozszerza się, badam swoje życie, swoje wiedzenia, swoje zamiary, dochodzę aż tam, gdzie się zaczyna bezmyślność myśli, gdzie eleacki Achilles nie może uchwycić za ogon uciekającego żółwia, aż do głupoty. Poezja rozłożona na składniki staje się myśleniem kat’egzochen, całym sobą (Gross).
Ale próżniactwo chce mieć miarę, takt, rytm, ideę nieokreśloną, ale nie bezkresną: poezję. W obrębie tej to poezji może się próżność sowicie obłowić, stwarzając iluzję spełniania czegoś tam. Bo my piszący jesteśmy tylko o tyle poetami, o ile jesteśmy nieukami i oszustami — nieprawdaż?
A teraz gdy się wie, jaką Pałuba nie jest, pojmie się też, czym ona jest: jest ona monstrualną ruiną — a i to tylko stylizowaną. Czy tak, jak ją, powinno się pisać każde dzieło? Czy to jest program poezji, poezji przyszłości? I znów mamy błędne koło. Wszakże program Pałuby dotyczy tylko jej samej, znika razem z nią. W każdym dziele autor na nowo bierze rozmach i na nowo stosunkuje się do kwestii „poezji” (Gross), dzieło jest tylko śladem tego stosunkowania się.
Atoli przecież powiedziałem, że poezja jest inżynierią rzeczywistych zamków na lodzie i mostów błękitnych między ludźmi. Takich definicji „poezji” można zrobić 50, a zaraz zdradzę ich sekret. Jeżeli się samemu coś chce w piśmiennictwie zdziałać, jeśli się czuje lub wmawia w siebie zdolności w pewnym kierunku i pragnie się narzucić tę dążność innym, aby ich zaprząc do swego pługa, wówczas z emfazą oznajmia się publiczności, że tego a tego — żądam nie ja, ale poezja. Naprawdę zaś rzecz ma się tak, że oto biorę jedno z tych włókien, które było związane nazwą „poezja”, i naokoło niego myślę skrystalizować wszystko, co mnie zajmuje. Psychologia praktyczna, kultura szczerości, spisanie inwentarza wszystkich trudności psychicznych, wzbogacenie życia wewnętrznego, eksploatowanie całej duszy, badanie wszystkich duchowych możliwości, potakiwań i zaprzeczeń — ale o takim programie nie można mówić bez ociągania się, bo natychmiast budzi się w duszy poczucie blagi. Mógłby ktoś jednak powiedzieć pięknie i okrągło, że oto zamordowawszy Poezję, wskrzeszam ją pod innym nazwiskiem, że Poezja jest jak feniks, który odradza się w popiele, nawet że Poezja jest zaprzeczeniem poezji, że ona najwspanialsza jest wtedy, gdy popełnia samobójstwo — itd., bez końca, bo to jest już samorództwo słów. Kto chce, może sobie z pietyzmu, na pamiątkę, wciąż używać nazwy „poezja” w różnych niuansach tego pojęcia, kto chce być wolnym od jego szykan, niech określa każdy śmiały swój lot w podbiegunowe krainy ducha nazwą zaczerpniętą z ust czarownic Makbetowskich: bezimienne dzieło!
1. palimpsest (z gr.) — w starożytności: zapis na wykorzystanym już wcześniej materiale (najczęściej pergaminie), z którego usunięto pierwotny tekst (może on jednak przeświecać spod spodu, co stanowi cenny materiał dla archeologów); przen.: tekst wieloznaczny, o wielowarstwowym znaczeniu. [przypis edytorski]
2. niechcąco — dziś: niechcący. [przypis edytorski]
3. w postaci takiej karty — w tym miejscu w tekście źródła znajduje się poprzedzający treść listu rysunek dzwonu z wypisanymi na nim literami W (widoczna połowicznie) oraz D (w całości). [przypis edytorski]
4. gdyby np. do krateru nalano roztopionego szkła (...) to wydobyto by zeń wielkie szklane naczynie, podobne do kielicha dnem przewróconego — w tym miejscu w źródle znajduje się rysunek w przekroju ukazujący kształt kielicha a. dzwonu otaczającego podziemną górę. [przypis edytorski]
5. zaprzysiężesz — dziś popr. forma: zaprzysięgniesz. [przypis edytorski]
6. załączona w Uwagach mapka — uwagi autora zostały włączone w tekst w odpowiednich miejscach jako przypisy autorskie; z przyczyn technicznych mapka okolic Wilczy nie mogła być uwzględniona w tej publikacji. [przypis edytorski]
7. A oznacza dwór (...) zajechać przed bramę (C) — oznaczenia literowe odnoszą się do szkicu mapki załączonej w źródle w Uwagach do tekstu; tu nieuwzględnionej. [przypis edytorski]
8. indemnizacja (daw.) — odszkodowanie, wynagrodzenie strat i szkód płacone właścicielom w związku z uwłaszczeniem chłopów; w zaborze pruskim odszkodowanie płacili sami chłopi, zaś na terenie Galicji i w Królestwie Polskim odszkodowanie wypłacał rząd, co pośrednio obciążało podatników w postaci tzw. podatku indemnizacyjnego. [przypis edytorski]
9. Piotr, który być może z chaty swych rodziców wyniósł pewną dozę uległości — [Komentarz autora z Uwag.] Naturalnie nie mam tu na myśli jakichś wpływów tkwiących we krwi, którymi tak chętnie posługują się dzisiejsi autorowie, a za nimi i przeciętna nasza inteligencja. Idzie mi tylko o przykłady służalczości, jakimi mógł Piotr nasiąknąć, spędziwszy pierwsze swe lata w chacie ludzi ubogich; pojmuję więc rzecz tylko psychologicznie, nie fizjologicznie. Mimo to nie zaprzeczam, że dziedziczność, rasowość itp. czynniki może i istnieją, że ktoś np. może być „urodzonym” lokajem lub „urodzonym” księciem. Ale hipotezy tej, którą nawet naukowo skontrolować trudno, nadużywa się w życiu potocznym jako pewnika, aplikując go wszędzie tam, gdzie by rzecz można wytłumaczyć z o wiele bliższych a mniej dowolnych pobudek. Np. śmiały okrzyk goryczy posła Bojki w Sejmie piętnuje się jako objaw chłopskiej natury: w tym wypadku komunał służy za podpórkę do zemsty i daje rodzaj potwierdzenia oburzeniu strony przeciwnej. Inny dowcipniś upatruje w namiętnym zwalczaniu szlachetczyzny, jakie uprawia np. Daszyński, objaw właśnie buty szlacheckiej tego socjalisty: tu komunał odwodzi od wnikania w meritum polityki Daszyńskiego, odejmuje wartość jego szczeremu przejęciu się swymi zapatrywaniami, a ukazuje rzekomo jakiś głębszy, jemu samemu niewiadomy motyw jego działania. Zastrzegam się, że nie zabieram tu wcale głosu jako zwolennik tej, tamtej lub innej partii politycznej, interesuje mnie tylko psychologiczna rola komunału, w którego pętach być może znajdują się nawet i powyżej wymienieni politycy. Podobny wypadek zauważyłem niedawno przy takiej sposobności: Holzapfel napisał filozoficzną książkę pt. Wszechideał (Panideal), nie dla każdego przystępną, a ów Holzapfel jest Żydem. Otóż ktoś powiedział, że trudną i nieprzystępną jest ta książka z tego powodu, iż jej autor jest potomkiem talmudystów. Jakże temu, co to powiedział, byłoby na rękę, gdyby np. Kant był Żydem. Lub dajmy na to, że N., potomek szlachty zaściankowej, w poczuciu jakiejś swojej krzywdy prowadzi ciągłe procesy i nie waha się po przegraniu sporu w ostatniej instancji apelować nawet do monarchy: czyż nie znajdzie się mnóstwo ludzi, którzy wpadną na „odkrycie”, że w N. odezwała się staropolska żyłka pieniacka? [przypis autorski]
10. umizgi (daw.) — zabiegi mające na celu pozyskanie względów osoby płci odmiennej, starania o czyjąś rękę; flirt, zaloty, konkury, amory. [przypis edytorski]
11. zdrową plebejuszowską naturę (...) naturę arystokratyczną, delikatną (...) — [Komentarz autora z Uwag.] Tu mamy komunał w jednej z jego bardziej typowych wariacji. Wariacji tych istnieje mnóstwo, na podstawie ich konstruuje się „problemy” i „kwestie”. Można by to wykazać np. na Sprawie Dołęgi Weyssenhoffa. Dla mnie kwestia arystokracji, demokracji itp. nie istnieje, póki jest powleczona warstwą innej kwestii, mianowicie kwestii blagowania o kwestiach, która uniemożliwia czystość rachunku. Tak samo rzecz się ma z „kwestiami” rasowości, dekadentyzmu, płci itd. [przypis autorski]
12. souverain (fr.) — niezależny, władczy, najwyższy. [przypis edytorski]
13. agronomia — tu: teoretyczna i praktyczna wiedza o rolnictwie, uprawie roślin i hodowli zwierząt, wraz ze znajomością zarządzania gospodarstwem. [przypis edytorski]
14. syn naturalny — syn urodzony poza małżeństwem; daw. przeciwieństwo syna legalnego. [przypis edytorski]
15. fornal (daw.) — daw. najemny robotnik rolny obsługujący konie w folwarku. [przypis edytorski]
16. nie czuję się zdolnym do takiej sumienności — [Komentarz autora z Uwag.] Bo nie kreślę ani reprezentanta jakiejś epoki, ani znamiennego typu, tylko człowieka, a każdy człowiek jest wyjątkiem. A więc wpływu idei współczesnych nie trzeba sobie wyobrażać tak, jakoby one całą swą masą działały na człowieka; przeciwnie, wpływ ich jest przypadkowy, pośredni. Nie każdy chce i może mieć ewidencję tych idei, jedne przychodzą do niego za późno, inne wcale nie przychodzą, a kto sam nie siedzi w obserwatorium, ten dowiaduje się o ideach z drugich i trzecich ust, poznaje je w formie sfałszowanej i uproszczonej. Cóż to jest zresztą „idea współczesna”? Często jakiś odświeżony stary komunał. Oprócz „idei” ogromny jeszcze wpływ na umysły ludzkie wywierają typowe sytuacje rozrzucone w utworach literackich — te zaś wpływy i im podobne są zbyt skomplikowane, żeby je wyliczyć w życiu własnym, a cóż dopiero w życiu człowieka powieściowego. Dzięki szkole poznaje się zazwyczaj w młodości idee i walki idei takie, jakie interesowały starszą generację, dopiero potem się to wyrównuje, niektórzy zaś nigdy nie doganiają teraźniejszości. Stąd taki zlepek anachronizmów ze współczesnościami, jak Strumieński. Trzeba też wiedzieć, że gdziekolwiek zejdzie się z sobą dwóch myślących ludzi, tam powstaje nowe źródło kwestii, nowe oryginalne zróżniczkowanie jakichś ogólnie przyjętych orientacji; np. w stosunku Strumieńskiego z Angeliką. [przypis autorski]
17. płytkie głębokości — [Komentarz autora z Uwag.] Tu muszę popełnić herezję i przyznać się, że mam na myśli takie „idee”, jakie są w Irydionie lub Królu Duchu: szerokie historiozoficzne lub kosmiczne kombinacje. Zwłaszcza idzie mi o ideę palingenezy. Idea ta imponuje ludziom jedynie dlatego, że połączone są z nią dalekonośne, monstrualne obrazy: jak dusze wędrują z ciał w ciała, i to się dzieje przez miliony wieków: strach! Uwielbiacze tego rodzaju idei, działających bardziej fantastyczną
Uwagi (0)