Darmowe ebooki » Powieść » Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖

Czytasz książkę online - «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 François Rabelais



1 ... 115 116 117 118 119 120 121 122 123 ... 132
Idź do strony:
panie, w tej chwili nie. A przy tym panowie z miasta chowają je, aby sobie sporządzać polewkę na rano, bowiem grozi niebezpieczeństwo zarazy w tym mieście, z przyczyny cuchnienia waszej biegunki”. Zaczem biedny chory Gargantua podążył prosto do Roszeli i udał się prosto do miasta. Kiedy mieszkańcy go ujrzeli, przelękli się wielce i wyszli naprzeciw niemu, pytając, czego by żądał. Wówczas im rzekł: „Proszę was, abyście mi przynieśli pięćset chlebków dobrze ciepłych, ważących każdy dwadzieścia i sześć funtów, i żeby były pięknie białe, i przynieście mi je tu na miejsce, gdzie jest wino, albo inaczej rozwalę wszystkim głowy i zburzę wasz port i wasze mury”. Zaczem owi z miasta odpowiedzieli mu: „Panie, rozkazanie wasze spełnione będzie natychmiast”. Tedy wszyscy z miasta, jedni przez drugich, zaczęli jedni nosić drwa, drudzy rozpalać piec, inni miesić ciasto. Tak dobrze, iż wnet uczynili dwa tysiące i pięćset chlebów, bowiem strachali się, aby Gargantua, zjadłszy owe pięćset chlebów, nie był jeszcze niesyty. Zaczem udali się ku niemu i wręczyli, czego był żądał. Tedy Gargantua odbił tyleż beczułek pełnych wina. I w każdą beczułkę zanurzył chlebuś jeszcze ciepły. Następnie zaczął z jednego końca i wziął beczułkę i wypróżnił wraz chleb i wino do swej gardzieli. Później inne po kolei. Tak iż wypił tych pięćset beczułek i połknął pięćset chlebów, ni mniej ni więcej jak wy byście połknęli centową bułkę rozmoczoną w garnuszku wina. Tak się skrzepiwszy tą zupką, usnął koło innych beczułek. Skoro usnął, przychodzili wielką procesją go oglądać: i zdawał się patrzącym nie człowiekiem, ale górą. Gębę miał otwartą i z gardzieli wychodziła para, jakoby z jakiej czeluści. I spał tak czterdzieści i cztery dni.

Podczas gdy tak trwał, przybyło wiele statków, które przypłynęły po wino i zboże. Między innymi był jeden z Bretonami, a drugi z Gaskończykami, i podeszły bliżej, aby ujrzeć tego nadprzyrodzonego człowieka. I krążąc i kołując dokoła niego, ujrzeli jego ładownicę i zaczęli się koło niej kręcić. I póty majstrowali moi Bretonowie i Gaskończycy, aż wreszcie otwarli ją i wleźli do środka. I tak długo plądrowali, aż znaleźli w jednej taszce pięćset tysięcy dukatów angielskich, które król Artur dał mu był przy wyjeździe. Owo Bretonowie i Gaskończycy namówili się wraz w taki sposób, iż jednej nocy wypróżnili mu taszkę. I znalazł się jeden Gaskończyk najprzebieglejszy z wszystkich: ten znalazł taszkę, w której był złoty dzwonek ważący sto i sześćdziesiąt funtów bretońskich, a był to dzwonek dany mu od czarnoksiężnika Merlina. I naradzali się z sobą, w jaki sposób mogliby go dostać: owo umyślili zabrać go nazajutrz rano. I zeszli się wszyscy Gaskończycy i Bretonowie, ale bardzo się oszukali. Bowiem Gargantua przespał już był czterdzieści i cztery dni i dwie godziny; zaczem obudził się i znalazł ich w torbie. Tedy cale jeszcze zaspany, wziął ich i wpakował wszystkich wraz do swego rozporka, aby dowiedzieć się, po co tam przyszli. A było ich nie mniej jak pięćset Bretonów, a trzystu Gaskonów. Kiedy się uczuli tak przychwyceni, rzekli jedni do drugich, iż byli zgubieni ze wszystkim, bowiem dławił ich zaduch piwa i jabłeczniku. I jeden spomiędzy nich, który pochodził z Tuluzy, rzekł: „Panowie, polećmy się Bogu, który wycierpiał śmierć i mękę za cały rodzaj ludzki; to nam wyjdzie pewnie na dobre”. Wówczas przyłączyli się doń i uczynili modlitwę do Boga, iżby ich zechciał ocalić z tego smrodu i użyczył łaski, aby się wydostali z owego rozporka. Wtedy Gargantua zajrzał do taszki i znalazł, iż nie ma w niej ani okruszyny, i że wykradziono mu angielskie dukaty, czym się bardzo zmartwił. Zaczem wyciągnął ich z rozporka, i znalazł dwóch, którzy udusili się w pobliżu otworu w zadku i byli już na wpół umarli kiedy tamci polecali się Bogu. Tedy Gargantua im rzekł: „Jeśli mi nie ukażecie skarbu, któryście mi ukradli, zagładzę was wszystkich”. Zaczem rzekł ów Tuluzańczyk: „Panie, prawda jest, żeśmy tu przybyli w dwa okręty, jeden Bretonów, drugi Gaskonów; ale mniemaliśmy, iż jesteś nieżywy. Dlatego zakrzątnęliśmy się około sukcesji. Przebacz nam, jako chcesz, aby Bóg ci przebaczył, a oddamy ci wszystko. I chcemy być na twoje usługi i iść wszędzie, dokąd zechcesz, by nawet do piekła”. Zaczem Gargantua pomyślał, iż byłoby dobrze zanieść ich do swego kraju, iżby szukali mu bogactw jego ojca. I rzekł do nich: „Idźcież szukać moich dukatów, a żwawo”. Zaczem odeszli z wielką radością szukać swego łupu. I przynieśli go do Gargantui. Tedy rzekł im, iż chce iść do swego kraju i że lekarstwo dobrze mu poskutkowało. I rzekł rajcom owego miasta, aby przynieśli tysiąc chlebów na zapas na drogę; które dano mu natychmiast i wziął także tysiąc baryłek wina i wszystko wsadził do taszki w ładownicy, a trzystu z owych Gaskończyków do drugiej. I tak opuścił ową Roszelę.

I szedł przez morze, aż zaszedł pięć mil poza wszystkie wielkie morza i ujrzał górę największą, jaką kiedykolwiek widziano. Wówczas pomyślał, że to jest ta, którą uczynił jego ojciec, i gdzie on sam się urodził. Tedy wyszedł na ląd i ujrzał kraj piękny i żyzny. Zaczem wypuścił więźniów, aby zaczęli szukać dokoła skał, i póty szperali, aż znaleźli wielkie miasto, leżące w dolinie między dwiema górami. Tedy wrócili do Gargantui, który odpoczywał, bowiem zmęczony był, uczyniwszy taki kęs drogi i z takim ciężarem w ładownicy. Tedy oznajmili mu nowiny, z których był bardzo rad. I rzekł do nich: „Panowie, wszystkich was porobię bogaczami; teraz z tego, co mamy, sporządzimy wesołą ucztę”. I poczęli pokrzepiać się dobrym winem, zakąsając obficie szynką, którą Gaskoni przynieśli z sobą. I jedli i pili tak dobrze, iż nie zostało im nic chleba ani wina. Po czym Gargantua rzekł: „Panowie, idę do miasta zobaczyć, co tu są za ludzie. Trzymajcie się nieco na uboczu z waszymi kuszami, i gdyby się ktoś chciał wymknąć, nie przepuszczajcie go. Damy sobie radę, bądźcie pewni”. Zaczem Gargantua udał się prosto do miasta i ujrzał z daleka wielką zgraję olbrzymów wysokich na dwadzieścia i pięć łokci i grubych w tejże proporcji. I przybyli tu z całego kraju, aby oddać hołd córce swego króla, którego zabili i zjedli Tatarzyni i Kannibale, spustoszywszy wprzódy cały kraj. Zaczem Gargantua podszedł ku nim, mając na ramieniu drzewo, pewnie na pięćset stóp długie, i rzekł im: „Niech Bóg was strzeże, moje piękne dziatki. Czyi jesteście?”. „Czyiżby? — odparł jeden, imieniem Molandyn — Badebeki, córki króla Miolandu. Ówże poległ w bitwie, zgładzony przez Kanibalów i Tatarzynów, którzy przychodzą tu, w trzysta tysięcy luda, dwa razy do roku”. „Ha! Pasibrzuchy! — rzekł Gargantua. — Pozwoliliście odejść tym, którzy zabili waszego pana. Jak wierzę w mojego Boga, pożałujecie tego”. Zaczem podniósł maczugę i ugodził jednego z nich tak krzepko, że rozbił go w sztuki. Wówczas wódz ich, imieniem Łupcup, wykrzyknął tak głośno, że słychać go było w całym mieście. Zaczem wszystko w mieście chwyciło za broń, a pierwsi przybyli olbrzymi, których było pięć tysięcy trzysta dwadzieścia i jeden. Ale Gargantua był roztropny i ostrożny, i cofnął się nieco w tył, aby musieli pójść za nim. Zaczem podszedł ich rotmistrz Łupcup, mniemając iż się pomści na Gargantui, ale się bardzo oszukał. Bowiem Gargantua obrócił się z nagła, i swą wielką maczugą zadał Łupcupowi taki raz, iż starł go tak, jak gdyby kamień młyński spadł na małego ptaszka. Potem ruszył na innych i sprawił taką rzeźbę, iż zostało ich jeno stu, którzy zaczęli uciekać wzdłuż skały i przeszli po biednych Gaskonach, tak iż na nic nie zdały się im kusze.

Kiedy mieszkańcy miasta ujrzeli to wielkie lanie, przelękli się bardzo. I rzekli, iż lepiej jest poddać się mu, niż się tak dać wyzabijać. Zaczem podeszli ku niemu, oddając klucze miasta. Ale nie chciał ich przyjąć. I rzekł, iż chce widzieć Badebekę, córkę króla Miolanda. Zaczem zawiedli go do zamku, gdzie mieszkała. Kiedy Badebek go ujrzała, ulękła się bardzo i chciała uciekać. Ale Gargantua rzekł, aby się nic nie obawiała i że chce oddać jej swoje służby. I rzekł: „Mimo iż jest to kraj, z którego pochodzę, chcę, abyś została w nim królową. A jeśli taka twoja wola, będziesz moją żoną. I uwolnię ten kraj od Kannibalów i Tatarzynów”. Wówczas Badebek i mieszkańcy miasta wielce się ucieszyli, iż mają takiego rycerza dla swej obrony. Zaczem uczyniono gody w mieście w wielkim weselu, tak iż w życiu nie widziano czegoś podobnego. I cudnie było widzieć Gargantuę i Badebek razem. Bowiem miała ona dobrych dwadzieścia i dziewięć łokci wysokości. Nosiła pierś odsłoniętą nie więcej niż na sążeń i wielka była uciecha widzieć, jak się śmieje. Gargantua żył pięćset i jeden rok i prowadził wielkie wojny, o których zmilczę na teraz. I miał ze swej małżonki Badebeki syna, który dokazał tyluż dziwów, co Gargantua. Co możecie poznać z prawdziwej kroniki, której mała część jest wytłoczona. I któregoś dnia, gdy panowie z księgami Św. Wiktora pozwolą, wypisze się z nich resztę czynów Gargantui i syna jego Pantagruela.

Finis

Następuje skorowidz tej pierwszej historii i kroniki Gargantui. I po pierwsze:

Jako Merlin z przyczyny wielkich cudów, jakie czynił, nazwany był królem Czarnoksiężników. Jako Merlin poprosił o pozwolenie udania się na wschód, aby uczynić Tęgospusta i Galmelę, którzy byli ojcem i matką Gargantui.

Jako Merlin uczynił wielką kobyłę, aby nosiła ojca i matkę Gargantui.

Jako Tęgospust i Galmela spłodzili Gargantuę i o dzieciństwie tegoż Gargantui.

Jako Tęgospust i Galmela i Gargantua wybrali się szukać Merlina i jako wielka kobyła powaliła lasy w Szampanii i Bossie, opędzając się ogonem.

Jako Gargantua, jego ojciec i matka, przybyli wraz do portu morskiego koło góry św. Michała i co wypłatali im Bretonowie.

Jako Bretonowie dali Gargantui, jego ojcu i matce siła krów i cieląt za psotę, jaką im wyrządzili.

Jako ojciec i matka Gargantui zanieśli górę św. Michała i Tombalenę tam, gdzie dziś stoją.

Jako ojciec i matka Gargantui pomarli i jaką żałobę po nich nosił biedny Gargantua.

Jako Gargantua powrócił na dwór króla Artura i uczynił mu dar z jeńców króla Hollandii i Irlandii.

Jako Gargantua ruszył walczyć przeciw olbrzymowi. I jako ów Gargantua złamał mu krzyże i włożył go do ładownicy.

Na tym kończą się kroniki wielkiego i potężnego olbrzyma Gargantui, opisujące jego genealogię, wielkość i siłę jego ciała. Takoż cudowne dzieła wojenne, jakie uczynił dla szlachetnego króla Artura, tak przeciw Gogom i Magogom, jak przeciw królowi Irlandii i Zelandii. Takoż i cudów Merlina. Świeżo wytłoczone w Lionie 1533.

Od tłumacza

Druk tego dzieła ukończony został w ostatnich dniach sierpnia 1914 r. Gorączka chwil, w ciągu których odbywała się ostateczna praca nad wykończeniem wydawnictwa, starczy za usprawiedliwienie niedokładności, jakie by się mogły zakraść. Z tej samej przyczyny „Przypisy” musiały być zredagowane o wiele pobieżniej, niż to było pierwotną intencją tłumacza.

Przypisy:
1. Chateaubriand, François-René de (1768–1848) — pisarz, dyplomata i polityk fr.; prekursor romantyzmu w literaturze fr., autor m.in. dzieł, które przyniosły mu rozgłos, opisujących życie Indian oraz piękno dzikiej przyrody: powieści poetyckiej René oraz opowiadania Atala, czyli Miłość dwojga dzikich na pustyni, a także ważnej dla konserwatyzmu europejskiego poetyckiej apologii chrześcijaństwa Duch wiary chrześcijańskiej. [przypis edytorski]
2. indult — specjalne zezwolenie wydawane w kościele katolickim przez wyższe władze duchowne (papieża, biskupa), uchylające w drodze wyjątku obowiązujące przepisy prawa kanonicznego (tj. religijnego); indulty dotyczą np. zawarcia małżeństwa przez osoby niepełnoletnie a. blisko spokrewnione, nadzwyczajnych warunków udzielania sakramentów itp. [przypis edytorski]
3. mimo wszelkie różnice (daw. składnia) — dziś z D.: mimo wszystkich różnic. [przypis edytorski]
4. supplicatio pro apostasia (łac.) — prośba w sprawie apostazji (tj. odstępstwa od wiary). [przypis edytorski]
5. Komedia o człowieku, który pojął żonę niemowę — Komedia ta, wedle kanwy zostawionej przez Rabelais’go, napisana została przed kilkunastu laty na nowo przez Anatola France [1908; Red. WL]. [przypis tłumacza]
6. Księgarz (...) polecił Rabelais’mu przejrzenie i przygotowanie (...) wydania — Co do tego punktu istnieją trzy hipotezy. Pierwsza, dziś już powszechnie zarzucona, jest ta, że Rabelais był nie tylko przygodnym wydawcą i korektorem, ale wprost autorem owych Kronik Gargantui, i że późniejszy jego Gargantua jest ponownym opracowaniem tego samego tematu. Nie mogąc wchodzić tu w bliższą argumentację, zaznaczymy tylko, iż hipoteza ta nie wytrzymuje krytyki. Drugą, do obecnych czasów niemal obowiązującą, była hipoteza, iż Rabelais na zlecenie księgarza zatrudniony był przy ponownym wydaniu owych starych kronik. W ostatnim czasie znakomity znawca Rabelais’go, Abel Lefranc, w przedmowie swej do pomnikowego wydawnictwa dzieł tego pisarza (1912) podaje i to przypuszczenie w wątpliwość. Wedle niego tyle jedynie możemy twierdzić, iż Rabelais, bawiąc podówczas w Lyonie, był świadkiem niezwykłego powodzenia owych Kronik i że to pobudziło go do kontynuowania ich jako I. części Pantagruela. Różnica tych dwóch ostatnich hipotez nie zmienia zasadniczego momentu kwestii, tj. wpływu, jaki miały Kroniki Gargantui na powstanie dzieła Rabelais’go. [przypis tłumacza]
7. snać (daw.) — może, podobno, przecież, widocznie, najwyraźniej, zapewne; także: sna a. snadź. [przypis edytorski]
8. snać (daw.) — może, podobno, przecież, widocznie, najwyraźniej, zapewne; także: sna a. snadź. [przypis edytorski]
9. sacra profanis (łac.) — rzeczy święte ze świeckimi. [przypis edytorski]
10. exclusive (łac.) — wyłączając; z wyłączeniem. [przypis edytorski]
11. wybejać się (wulg.) — wysrać się. [przypis edytorski]
12. bibosz (z łac. bibo, bibere: pić) — pijak. [przypis edytorski]
13. Wiele z tych żartów (...) siejemy — [cyt. za:] Millet, Rabelais. [przypis tłumacza]
14. snać
1 ... 115 116 117 118 119 120 121 122 123 ... 132
Idź do strony:

Darmowe książki «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz