Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖
Gargantua i Pantagruel, tytułowi bohaterowie powieści Francois Rabelais'go, to olbrzymy znane francuskiej publiczności z podań ludowych.
Podobno Rabelais kupił na straganie anonimowe dzieło opisujące losy Gargantui, a lektura utworu zainspirowała go napisania własnej wersji dziejów olbrzyma oraz jego syna, Pantagruela. Powieść przedstawia życie bohaterów od samego początku — włącznie z historią ich poczęcia i narodzin; ukazuje zarówno ich codzienność, jak i przygody: udział w walkach i podróżach. Dzieło zachowuje ludowy, trochę sowizdrzalski charakter — przygody są wzbogacane trywialnym humorem obfitującym w dowcipy o tematyce fekalnej i płciowej. W Gargantui i Pantagruelu łączy się wulgarność i erudycja autora — niektóre z żartów mają charakter lingwistyczny i wymagają znajomości francuskiego i łaciny. Niewątpliwie wiele słuszności ma tłumacz, wskazując, że w całej pełni smakować w pismach Rabelais'go mogą bodaj tylko mężczyźni; bowiem wśród beztroskich fantazji i facecji dochodzi mimo wszystko do głosu kulturowe dziedzictwo mizoginii, szczególnie w stosunku do kobiecej fizyczności i fizjologii.
Gargantua i Pantagruel to najsłynniejsze dzieło autorstwa Francois Rabelais'go. Poszczególne tomy były wydawane od lat 40. XVI wieku, ostatni z nich doczekał się publikacji już po śmierci pisarza w latach 60.
- Autor: François Rabelais
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 François Rabelais
Skoro Gargantua postradał w ten sposób swą wielką kobyłę, Merlin przywołał chmurę, która zaniosła jego i Gargantuę na brzeg morza niedaleko Londynu. Wówczas rzekł Merlin do Gargantui: „Tu zaczekasz na mnie, a ja pójdę do dobrego króla Artura, który cię podejmie serdecznie i obdaruje cię czymś, co cię bardzo ucieszy. Dlatego nie odmawiaj niczemu, co ci rozkaże”. „Nie uczynię tego — odparł Gargantua — spełnię we wszystkim waszą wolę”. Zaczem odszedł Merlin i pokłonił się królowi i rzekł: „Bardzo potężny władco, wiodę do waszego kraju osobę, która jest dość potężna, aby pokonać i zagładzić wszystkich twoich nieprzyjaciół, gdyby byli zgromadzeni na jednym miejscu, i prócz tego więcej niż sto tysięcy rycerstwa”. „Ha — rzekł król — jakoż to jest możliwe? Toć ja mam tylu dzielnych wojowników, a przegrałem dwie bitwy w przeszłym tygodniu”. „Panie — rzekł Merlin — tym razem pokażesz im, że nie lza im jest tak blisko do ciebie podchodzić”. Zaczem król i panowie i baronowie wraz z Merlinem wsiedli na koń i niebawem znaleźli Gargantuę, który się przechadzał. I król, i baronowie byli bardzo zdumieni jego wzrostem i tęgością. Zaczem król pozdrowił go, a Gargantua oddał mu pozdrowienie jak przystało naprzeciw takiemu władcy; po czym król zapytał go o imię. „Panie — rzekł Merlin — nie troszcz się o jego imię, bowiem w bitwie da on sobie rady”. I Gargantua odpowiedział im, że gdyby było nawet i trzydzieści tysięcy luda, nic to dla niego. Zaczem rzekł mu król, że gdyby chciał pobić Gogów i Magogów, którzy z nim toczyli wojnę, ubrałby go w swoje barwy i dałby mu żołd i strawę przy dworze. Tedy podziękował Gargantua i rzekł, aby sporządzono maczugę na sześćdziesiąt stóp długą i aby z jednego końca była tak gruba jak kadłub okrętu. Zaczem nakazał król, aby szukać kowali do tej roboty; przy tym powiedział król, że te Gogi i Magogi mają pancerze z kamieni ciosowych i że jednego z nich miał w niewoli, który budził strach, kiedy się nań spojrzało. Zaczem rzekł Gargantua: „Panie, czy jest twoja wola, abym go ujrzał?”. Król przystał na to i kazał przyprowadzić jeńca. I kiedy Gargantua go ujrzał, rzekł: „Panie, czy chcesz, aby ten jeniec więcej nie budził w tobie strachu?”. Tedy rzekł król: „Czyń, co zechcesz”. I nagle chwycił Gargantua owego jeńca za kark i podniósł go na oczach wszystkich baronów tak wysoko, iż nie można go było dojrzeć; i potem upadł martwy tak dobrze, jak gdyby wieża zwaliła się na niego. Po czym rzekł Gargantua: „Panie, nie obawiaj się już tego oto, bowiem nie napędzi ci już strachu”.
Maczugę sporządzono rychło sztuką Merlinową, taką jaka była potrzebna, i niebawem przywieziono na wielkim wozie, jako się wiezie sztukę armaty, i doręczono ją Gargantui. Który wziął ją bardzo lekko i zaprzysiągł w przytomności wszystkich, że nie przyjmie jadła ani napoju, aż dopóki Gogi i Magogi nie poczują, ile waży ta maczuga, co ją dzierży w dłoni. Zaczem, na rozkaz króla Artura, przybył posłaniec, który zawiódł go do obozu Gogów i Magogów i pokazał ich Gargantui i rzekł: „Oto zdrajcy Gogi i Magogi, którzy dniem i nocą chcą nas wygubić”. I nagle Gargantua poskoczył do bitwy jako wilk między stado owiec, waląc swą maczugą i krzycząc: „Niech żyje król Artur! Pokażę ja wam zniewagę, jakąście1296 mu wyrządzili”. Gogi i Magogi widząc, że jest dla nich twardszy niżeli sam wielki diabeł, nie umieli nic innego począć, jak tylko podać tył i prosić o pardon. Ale on nie ulitował się ani nad jednym. Zaczem nadeszła armia króla Artura i zaczęła grabić, a zaś Gargantua wrócił do Londynu przed oblicze króla. I Merlin opowiedział wszystko i jego dzielność i król bardzo rad był z jego czynów. Zaczem rozkazał król zastawić stoły dla Gargantui i nakazał zapalić wesołe ognie w całym mieście, z przyczyny zwycięstwa, jakie odniósł nad swymi nieprzyjaciółmi Gogami i Magogami. Zaczem usiadł Gargantua przy stole, i na zakąskę podano mu szynkę z czterystu świń solonych i prócz tego mnogość kiszki i kiełbasy. A zaś w zupie pływało mięso z dwustu zajęcy i czterysta chlebów, z których każdy ważył pięćdziesiąt funtów, i mięso dwustu spaśnych wołów, z których flaki zjadł również na zakąskę. I nie wątpię o tym, że stolnica, na której krajano dlań mięso, była przedziwnie wielka, bowiem mogło się na niej zmieścić mięso z czterech albo pięciu wołów; i dwudziestu ludzi bez przerwy krajało mięso i dzieliło jeno na ćwierci: bowiem wołu zjadał Gargantua na cztery małe kąski. Większych kęsów nie chciał brać do gęby, bowiem chciał zachować przystojność u stołu. I chrupał kości tak jak się chrupie zwyczajnie kości skowronków. Oprócz tego było czterech krzepkich ludzi, z których każdy miał łopatę, i za każdym kąskiem, który brał, rzucali mu pełną łopatę musztardy do gardła; a zaś na wety podano czterdzieści beczułek gotowanych jabłek. I wypił przy tym sto beczek cienkiego piwa i trzydzieści i pół jabłecznika, z przyczyny iż nie było wina.
Jako ubrano Gargantuę w barwy króla ArturaPotem sprzątnięto stoły i Gargantua wytchnął sobie lekko, wszelako nie tak jak niektóre obżory, ale słuchając pięknych rozmówek i gier, i trefności króla i książąt, którzy tam byli. W czym znajdował sto tysięcy razy więcej rozkoszy, niżeli w piciu i jedzeniu. Król widząc, że modlitwy dziękczynne już ukończone, posłał po swego marszałka i nakazał mu, aby sporządzono szaty Gargantui wedle jego barwy, i aby go zaopatrzono w koszulę i inne odzienie. Zaczem rzekł marszałek, iż się stanie, skoro wola króla jest tak rozkazać. Zaczem podjęto na rozkazanie tegoż wspomnianego marszałka osiemset łokci płótna, aby sporządzić koszulę dla Gargantui, i sto na wszywki w formie kwadrata, które się daje pod pachy.
Na kaftan wzięto siedmset łokci atłasu, połowę czerwonego, połowę żółtego. I trzydzieści dwa łokcie i pół ćwierci zielonego aksamitu, aby uczynić wypustki przy tymże kaftanie. Na pludry tegoż Gargantui zakupiono u sukiennika dwieście łokci i trzy i pół ćwierci szkarłatu.
Na kubrak wzięto dziewięćset łokci i pół ćwierci materii czerwonej i żółtej.
Na wyłogi zakupiono siedmdziesiąt łokci aksamitu karmazynowego, pół czerwonego pół żółtego, jako podano poprzednio.
Na płaszcz wzięto piętnaście set łokci i półtora ćwierci sukna, ani mniej ani więcej.
Na trzewiki zakupiono u handlarza pięćdziesiąt skór krowich, i jeszcze pół.
Na rzemyki do ich sznurowania zakupiono dwa tuziny skór cielęcych, jak obszył.
Na zole do tychże trzewików zakupiono u garbarzy skórę z trzydziestu i sześciu wołów.
Na sporządzenie czapeczki wydano czapnikowi dwieście centnarów dwa i trzy ćwierci funta wełny.
Pióropusz ważył dobre dwieście funtów i ćwierć, a może i więcej.
Na jednym z palców Gargantua miał złoty sygnet, który ważył trzysta funtów, dziesięć uncyj, dwa i pół łuta złota. Zaś w pierścionku oprawny był rubin niezmiernej ceny; a ważył sto trzydzieści i pół funta.
Co się tyczy wszelako konia, to (cokolwiek by kto o tym mniemał) nie chciał go przyjąć, ponieważ czuł się bardzo dobrze na nogach; i w trzydzieści kroków robił większy szmat drogi, niż by uczyniła poczta z dobrym koniem w czterech stacjach.
Jako Gargantua sekretnie podziękował MerlinowiSkoro ubranie było gotowe i Gargantua ujrzał się w ten sposób ozdobiony i odziany we wspaniałe szaty, podobny był do pawia, kiedy roztoczy ogon: bowiem ujął się obiema rękami za boki, w obecności dobrego króla Artura i wszystkiego rycerstwa, i szlachetnych baronów, i dworzan, którzy byli przy tym obecni. Po czym wyprostował się ów Gargantua na nogach, obejrzał się z dumą po sobie, wykręcając dwa lub trzy razy głową, i rzekł: „Dobrze jest słuchać rady roztropnego i mądrego człowieka, takiego jak miłościwy pan Merlin, bowiem, jak teraz widzę, dobrze mi poradził, abym niczego nie odmawiał królowi Arturowi: bowiem za tę drobną przysługę, jaką mu oddałem, zwyciężywszy i pobiwszy Gogów i Magogów, taką powziął miłość dla mnie, iż darował mi te wspaniałe ubrania, za co mu jestem bardzo wdzięczny”. Zaczem rzekł król Artur do Merlina: „Miły przyjacielu, widzimy tu oto Gargantuę, jak się raduje z żywota i chwali sobie ciebie i nasz dwór. Dlatego mniemam, iż dobrze by było, abyś stanął przed nim i pokazał mu się, dla zobaczenia, czy zrobi to, co powiada”. Zaczem rzekł Merlin: „Panie, on będzie jeszcze tysiąc razy mocniejszy”. Tedy Merlin udał się przed Gargantuę i kiedy ten zobaczył Merlina, spytał się go, jak się ma i jak mu się wiedzie. A Gargantua, wielce wesół, odparł mu, iż ma się bardzo dobrze i na to zaczął się śmiać tak głośno i z tak szczerego serca, tak z radości nad swą wdzięcznie przystrojoną osobą, jak i miłości, jaką miał dla Merlina i dla króla Artura, iż słychać było ów śmiech na siedm i pół mil wokoło. Po czym rzekł Gargantua: „Panie Merlinie, nigdy jeszcze człowiek nie zaznał tyle dobra na świecie, ile go mam z waszej łaski, za co wam też dziękuję”.
Jako król Artur wysłał poselstwo do Holendrów i IrlandczykówTrzeba wam wiedzieć, iż kiedy na jakiego księcia albo wielkiego pana albo innego człeka przychodzi srogie nieszczęście albo niepomyślna odmiana fortuny, wówczas spada nań nie jedno, ale dziesięć. Tak było i z królem Arturem; bowiem podczas gdy toczył wojnę z Gogami i Magogami, Holendrowie i Irlandczycy, którzy byli jego lennikami, zbuntowali się, i kiedy król Artur posyłał do nich żądać swych pieniędzy albo posiłków w rycerstwie, czynili zgoła przeciwnie. Dlatego on, ufny w swą dobrą radę i w siłę Gargantui, postanowił wyprawić do nich poselstwo i powiadomić, że mają mu co najrychlej wypłacić daninę za pięć lat i wydać miasta i zamki w jego ręce, i że ich król ma się jako jeniec stawić na jego dworze, aby tam otrzymać zasłużoną sprawiedliwość. Ale Irlandczycy i Holendrzy, słysząc to poselstwo, dworowali sobie jeno z niego i mówili, iż takie dwa narody potrafią dać taki odpór, iż król wielkiej Bretanii nic im nie zrobi; i zabronili posłom, iżby pod karą więzienia nie mówili więcej o królu Arturze.
Jako posłowie zdali sprawę ze swego poselstwa i jako król gotował się do wojnyPosłowie króla Artura, słysząc niedorzeczną odpowiedź Irlandczyków i Holendrów, odpłynęli na morze, udając się do Londynu, gdzie bawił król Artur. Mieli pomyślny wiatr i korzystali z niego dobrze, tak iż niebawem w poniedziałek rano przybyli na miejsce. Kiedy król się o tym dowiedział, zawezwał ich natychmiast przed swoje oblicze do komnaty. Skoro weszli, pokłonili się przed nim, jako zwykli byli czynić. Król oddał im ukłon i spytał, jakie nowiny przynoszą. Tedy odpowiedzieli posłowie, iż Irlandczycy i Holendrzy objawili się jako nieprzyjaciele i drwili sobie z jego potęgi. Tedy król ich zapytał: „Czy mówiliście im o sile i czynach Gargantui?”. Odpowiedzieli że nie, mimo że dobrze pamiętali o tym; wszelako, z przyczyny ich zuchwalstwa, nie chcieli ich przestrzegać dla ich korzyści. Król rzekł im, iż dobrze uczynili i skończywszy tę rozmowę, kazał król zebrać radę, aby zastanowić się nad wojną. Do rady tej wezwano Merlina i wielu innych i postanowiono, że Gargantua weźmie ze sobą rycerstwa, ile zechce, pod swoją chorągiew, i że Merlin zaprowadzi ich i będzie udzielał rad Gargantui, tak jak to czynił zwykle.
Jako Merlin oznajmił Gargantui, iż trzeba mu ruszyć w pole przeciw
Uwagi (0)