Darmowe ebooki » Poemat » Rzecz o wolności słowa - Cyprian Kamil Norwid (biblioteka złota txt) 📖

Czytasz książkę online - «Rzecz o wolności słowa - Cyprian Kamil Norwid (biblioteka złota txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Cyprian Kamil Norwid



1 2 3 4 5 6 7 8
Idź do strony:
coraz to szerzej zewnętrzne 
Stawić sobie chce miasto Babelu napiętrzne, 
I o ile wpierw było w monologu schnące, 
Jako zbujałe drzewo, wątpliwie kwitnące, 
O tyle teraz całe się na zewnątrz niesie, 
Już mu dość, gdy wie, jako podrzędna rzecz zwie się, 
Aż właśnie (podług dziwnie pięknego podania) 
Z wewnętrznych poszły przyczyn mowy pomięszania. 
 
V
Odtąd dwie są doktryny: jedna z ojca w syna 
Testamentem tradycji wewnętrzna doktryna, 
Druga zaś dla dalekich krewnych i czeladzi 
Lub podróżnych, skoro je w namiot traf sprowadzi. 
Ta zewnętrznie odbrzmiewa pierwszej, jak w orzechu 
Rdzeń ma się do łupiny, jak słowo brzmi w echu. 
Podobieństwo zależne formą od ilości: 
Im pokolenie większe, tem większe różności 
Doktryn dwóch; aż nareszcie zgodzić się nie mogą 
I dwie tradycje, każda swoją idzie drogą... 
Stąd Mojżesz, stąd Prometej, o dobie tej samej 
Niebieski biorąc ogień dwojakiemi bramy, 
Skoro jeden szemraniem ludu jest trapiony, 
Drugiemu sęp wnętrznoście maca co dzień szpony41. 
Stąd tam, ówdzie są mitów ciągłe podobieństwa, 
Walki też same, cudy, znaki i męczeństwa, 
Które, nie wie geograf i chronolog nie wie, 
Czemu jedne a różne, jak liście na drzewie. 
 
Mąż, czoło pokolenia, nie tylko już samem 
Słowem, przez spadkobierców obcuje z Adamem, 
Lecz ważne miejsce nieraz naznacza kamieniem, 
Gwóźdź zabija, by świecił stałem przypomnieniem, 
A szeregi tych gwoździ, nieraz rdzą wytarte, 
Inicjowany czyta jak pisaną kartę — 
Z tego to najwytworniej kształci się w Egipcie 
Ta kabała, co do dziś widna w hieroglipcie. 
«Hiero-gliptos»42 tłumaczy się «dawne narycia», 
Ćwiekowate zaś pismo jest od gwoździ bicia 
I Eklezjastes ciemne dla nas porównanie 
Głosi o prawdach, że są «jako gwoździe w ścianie»43.  
 
Tu doszedłszy, od ziarnka słowa i litery 
Aż do mowy i pisma, i Mojżesza ery, 
Kiedy się z góry takiej obejrzę dokoła 
Widzę, że świętość słowa pierwszą jest, co woła, 
Celem będąc zarazem i środkiem — zaś dla niej 
Litera jako przestrzeń i czas wśród otchłani 
I że, jak harfy nie ma, ani w harfie struny, 
Co by nie grała ciągle swojemi bieguny, 
Choć brzmień tych ucho ludzkie nie zna, lecz ocknienie 
Ptaszyny, popłoch muszki, pyłu przerażenie — 
Tak w duszy człeka słowo i tak w dziejów toku 
W biegunach globu tego, w świetle na obłoku 
We wszechładzie, wszechtonie słowo nieustanne 
Miarkuje się i rytmi, i śpiewa hosannę. 
Dlatego, jeśli kiedy ciężarność zmysłowa 
Wątpi lub nie powiada: «Wierzę w wolność słowa», 
To apostolskie «credo»44 podobnież nie ruszy, 
Że nie mówi się: «Wierzę w nieśmiertelność duszy», 
Lecz, że mniej utwierdzony akt wzmacnia wyznanie, 
I że się mówi: «Wierzę w ciała zmartwychwstanie». 
 
Doszedłszy tu, ten samy palec, co w Babelu 
Uzewnętrzniałe słowo nawrócił do celu, 
Widzę nie już w ruinie, lecz w budowy planach; 
Mojżesz wywiera czynem wpływ na Egipcjanach, 
I dlatego Aaron ma słowa potęgę45: 
Na zewnątrz miecz, na wewnątrz podejma duch księgę. 
Słowo jest odtąd pełne tem krąglej, że miało 
Niezadługo już spsalmić go w epos doskonałą, 
I na zewnątrz, gdzie drama lub codzienne czyny, 
Parabolę46 w kształt zwierzchniej postawić doktryny, 
Wewnątrz pod lekkim cieniem przeźroczystej palmy 
Złotą harfę Dawida rozgorzałą w psalmy. 
 
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
VI
Myślałby kto, że wszystko bliskie dopełnienia, 
A to zaledwo pierwsze wyzwolały brzmienia; 
Lud, nawykły się karmić zewnętrzną kabałą, 
Chce egipskiego cielca — rzeszy grube ciało 
Tłoczy wewnętrzne słowo i znów zamieszanie. 
Cóż dopiero... gdy szerzej obejrzysz się na nie!  
 
Tam, na krańcach obszaru błogosławionego 
Prometej ogień poniósł — dla kogo? Dla czego? 
Co dnia bok mu rozdarli, a skoro mistrz słowa 
Taki, jak Orfej... serce takie... taka głowa 
I taka pieśń powstanie, to w jednej wieczerzy 
Rozwarkoczonych kobiet, którym naród wierzy, 
Zginie.  
 
Solon, późniejszy, chóru nie zrozumie, 
Teatru się ulęknie, mniej mądry, gdy w tłumie47, 
A objawiciel Sparty uzna za stosowne 
Czcić to, co energiczne, hańbić, co wymowne. 
Fryg Ezop48 z obosieczną formą apologu 
Zdałoby się, że wytrwa, bo chytry i w progu, 
Ale i tego widzę, że na skały kraniec 
Pcha rzesza parazytów49, pcha delficki taniec, 
Aż wygiął się nad otchłań i stopę usunął: 
Wzleciał spłoszony orzeł... bajkopisarz runął!  
 
VII
Gdziekolwiek bądź wewnętrzne słowo ucierpiało, 
Szedł potwór, który wietrzył, aż utyje ciało, 
Szła hiena niewoli... Niedługo czas złoty 
Kwitnął Dawida harfy, promiennej jak cnoty, 
Gdy on w pieśń uszykował poetyckim jawem 
To, co zaciosał Mojżesz rutyną i prawem. 
Dwadzieścia cztery chórów szło z nim jak do bitwy, 
Cztery tysiące głosów śpiewało modlitwy. 
 
Żaden lud nigdy, nigdzie i nie miał, i nie ma 
Takiej pieśni jak Psalmy. Każda przy niej niema. 
Niezadługo myśliłbyś, że słowo na tronie 
Zajaśnieje: już widny przebłysk w Salomonie, 
Już są księgi, jak Hiob, są już przysłów zbiory, 
W zamian sobie zagadki dają autory. 
Zdałoby się, że druku potrzeba im nieco, 
Alić fenickie nawy rozwioślone lecą 
I na cały świat niosą wiedzy błyskawice, 
Zarzucając alfabet i srebrne kotwice. 
 
Homer z dala, przez wieki cenion za dni onych 
Żył, ale czy dotykał wawrzynów zielonych, 
Jeśli nie wiemy dotąd gdzie i w stanie jakim, 
Ani czy rzeczywiście był ślepym żebrakiem? 
Wszelako, że rycerskie ośpiewał herbarze, 
Słynniejszy od Hezjoda, co sławi ołtarze.  
 
VIII
Tu trzeba już wziąć ściślej znaczenie wyrazu. 
Parabola jest obraz, pieśń jest duch obrazu; 
Słowo, brzmiąc nieustannie, z przestrzenią i czasem 
Znosi się — obraz każdej myśli jest nawiasem; 
Dlatego samorodnie nieraz parabole 
Ludowe zakwitają jak ugoru pole, 
Całe bowiem stworzenie sklepi się obrazem. 
Człowiek, myśląc, maluje i śpiewa zarazem. 
Wyraz «jako»50 jest pędzlem lub dłutem tak samo 
Jak głoska «O» jest nutą, a spółgłoski gamą. 
Słowo więc całość swoją od początku niosło, 
Rozwinęło je tylko uczone rzemiosło. 
I od początku była część zewnętrzna słowa 
I wewnętrzna — jak wszelka świątyni budowa. 
Duch miał czem się na zewnątrz wyrażać lub w górę 
Monologiem podnosić — miał architekturę; 
Lecz budowa, gdy części w ciążeniu się miną, 
Czołem zapada w ziemię i sterczy ruiną. 
 
Gdziekolwiek bądź wewnętrzne słowo ucierpiało 
Szedł potwór, który wietrzył, czy utyło ciało, 
Szła niewoli hiena... Już po Salomonie, 
A ledwo jutrznia prawdy błysnęła na tronie, 
Zewnętrzne bałwochwalstwo znów uciska ducha, 
W powietrzu dźwięk daleki jak kajdan łańcucha, 
I świst bicza powózek assyrskiej szarańczy51. 
Kto słyszy — drży, kto nie śmie słyszeć — gra i tańczy. 
Cóż stało się z świętemi wnętrznościami słowa? 
Gdzie ład nastroju pierzchnął? — Gdzie słowa budowa? 
Gdzie mąż, niewiasta, kapłan? — Gdzie chóry i czeladź? 
Źródło — zdroje i puhar — i wiedza, jak przelać? 
Sen i jaw, myśl i forma, wygłos i milczenie, 
Świętym targnione gwałtem, nurtują sumienie. 
Dwunastoletnie dziecię powstawa prorokiem 
I senatorów sądzi z zaiskrzonem okiem 
Uchodzących... To Daniel!... Jeremias, pachole 
Czternastoletnie, z wielką smętnością na czole 
Ogląda się — dno czasów widzi, mija pozór, 
Grożąc, że niedaleki Nabuchodonozor!52... 
Brody jeszcze Ezechiel nie ma między jeńce 
Spółświęte, umęczony przez spółpotępieńce, 
Którzy go popychają w babilońskim tłumie, 
«Bądź przystępnym» — wołając — kto ciebie zrozumie? 
Najjaśniejszy Izajas przez roku półczwarta53 
Nagi, postacią ciała jak pisana karta 
Głosi, by wyczytano z niemej jego twarzy, 
Jak ziemię i lud zniszczy tyran i obnaży. 
Gest — na literę, ciało swe — na parabolę, 
Jęk oddają na wygłos, gdy duchowi — wolę; 
A lud twardo im milczy lub nie w czas się kruszy, 
Rzekłbyś, że duszy Stwórca chce zwątpić o duszy! 
 
Stan taki Słowa jako swe ogłosi cudy? 
Co dokona u siebie, pocznie między ludy? 
Tyran rozegna jeńce pod zakresy świata, 
Pomiędzy barbarzyńcę pójdzie wieść skrzydlata 
I księgi się na grecką upowszechnią mowę, 
Zatwardziałości ulżą międzynarodowe. 
Postęp czekać nie będzie na ochotę człeka, 
Przejdzie mimo, niech serce krwawi się i czeka! 
Tymczasem wewnątrz chaos ducha tenże samy — 
Łamią się wodze, partie, świątynie i bramy. 
Patrz, gdzie zawisło Słowo! Dwa stronnictwa zbrojne, 
Dwoma obozy stając, znają jeden — wojnę! 
Ci i tamci wołają Oniasa proroka, 
By, śród których stanąwszy, wziął klątwę z obłoka 
I cisnął na przeciwnych... Zatrzymał się starzec, 
Pojrzał, przykląkł — i naraz odgadnął, co ma rzec: 
«O! Wszechprzytomny! (mówiąc) Ponieważ z tej strony 
Są męże Twoi, z tamtej Twój lud uzbrojony, 
By krwawił rzecz w rozdarciach jałowych i długich, 
Błagam Cię, nie wysłuchaj ni jednych, ni drugich!...» 
Tu przemilkł. A pocisków grad z dwóch stron uderzył 
I oblicze mu strzaskał, iż go nie uśmierzył. 
Koniec słowom!... 
Na całym świecie pozostało 
Jedno pragnienie wielkie, by Słowo się stało 
I aby wiek zakwitnął pojęcia się wzajem. 
Czem sprawi się to?... Berłem? Prawem? Obyczajem? 
Słowo już swoje wszystkie zyskało potęgi 
Od psalmodii wewnętrznej — do mowy i księgi. 
Ma pieśń i parabolę, zagadkę, przysłowie, 
Dialog, dramę, epos, prawidła w wymowie. 
Ma harangę54 i powieść, wreszcie romans grecki, 
Pamflet55 i panegiryk56 senatu, szlachecki... 
Raz nawet już stanęło u kresu dojrzenia: 
Poczuło, że jest także i wolność milczenia, 
Nie tylko wolność Słowa... Tę zaś nową rację 
Lud uwiadomił rzymski przez manifestację 
Na Monte-Sacro, idąc w porządku i grozie 
Takiej, że epopeja zdziwiła się prozie... 
A senat wysłał męża w todze, by ludowi 
Bajkę rzekł i w tej bajce: co senat stanowi57. 
 
Gdy więc od wniebogłosów, gdy więc od natchnienia 
Słowo objęło wszystkie tony do milczenia, 
Cóż nie powie, nie skreśli? — Czegóż nie wyczyta? 
Dwojga mu brakło tylko: Spiritus et vita58. 
 
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
IX
Augusta wiek, tak zwany złotym, promienieje... 
Wszelki pracownik słowa iści swe nadzieje. 
Jakkolwiek do dziś jeszcze nie znamy przyczyny 
Dla której Owid smętne nawiedził równiny59 
Bez zielonego lauru, lecz w burce tułackiej, 
Ani gdzie zmarł ów pierwszy poeta sarmacki. 
Wiek Augusta... to tryumf... to pokój... a przecie 
Sam Horacy ze świątyń każe wynieść śmiecie 
I głos jest, że najeźdźca zetrze Romy głowę 
W popiół, na którym konia wyciśnie podkowę... 
Tymczasem słowo w pełni swej jaśnieje światu, 
Nawet ma i naczynie złote mecenatu60. 
Czegóż mu zbywa jeszcze, skoro wynalazło 
Samą prozy potoczność i użyło na zło... 
I wszystko ma od niebios szczytu do niziny, 
Gdzie oliwa zielona, gdzie gęste wawrzyny. 
 
Przyszła nareszcie chwila ciszy uroczystej, 
Stało się — między ludzi wszedł Mistrz wiekuisty61 
I do historii, która wielkich zdarzeń czeka,  
Dołączył biografię każdego człowieka, 
Do epoki — dzień każdy, każdą dnia godzinę, 
A do słów umiejętnych — wnętrzną słów przyczynę, 
To jest intencję serca... Więc zstąpił sam na dno, 
Zawładnął, nie jak króle i uczeni władną.  
 
A teraz co?... Czy tylko cierń jego korony, 
Czy tylko wstydem słońca horyzont przyćmiony, 
Czy tylko szrama wielka na skale rozdartej, 
Grób pusty — kamień ziemi trzęsieniem wyparty, 
I rozetkniętych krzyżów tysiące tysięcy, 
I wieków dziewiętnaście... I cóż? Czy nic więcej?  
 
Nie! Odtąd jest rzecz, światu nieznana staremu: 
Punkt wyjścia, szlak, i siła, i wiadomość, czemu. 
Wiemy odtąd, że stary świat nie postępował 
Ani szedł... lecz pochłaniał się i grawitował. 
Zmienione są niebiosa, ziemia odmieniona, 
Nie sama boskość, ludzkość ludziom objawiona. 
Ogół stał się... a słowo co ma począć dalej? 
Z wewnątrz na zewnątrz czy się języki zapali 
Tak, że usłyszą wszystkich ludów pierwociny 
Ojców mową zbliżenie tej spólnej godziny? 
Słowo każdego już jest po części zbiorowe. 
Osoba jakaś wielka jest gdzieś w społeczeństwie: 
Czoło ma w gwiazdach, stopę czerwoną w męczeństwie. 
Grek mówi: «To i Grecja»... powiada Rzymianin: 
«To i Roma»... «I Polska» wykrzyka Słowianin. 
 
«Miecza tylko!...» Mahomet zawołałby we śnie, 
«Druku tylko!...» kto inny, zarówno niewcześnie, 
«Miecza tylko i druku!» tam i sam przez wieki 
Wołaliby młodzieńcy (wracali kaleki!) 
A twarda dziejów bryła szłaby równem tętnem, 
Wiecznością grożąc silnym, mądrością namiętnym.  
 
Słowo już umie człeka w jeden ogół zlewać. 
Nauczyło go jeszcze razem się spodziewać, 
Poczuć osobę trzecią, co z nim zamieszkała — 
Lecz istnieje punkt wyjścia: nie sam człowiek działa. 
A jako ów, co wolno po równinie chodzi, 
Ruchy swoje odmienia, gdy jest z wiosłem w łodzi, 
I chociaż nie mniej woli, lecz inaczej woli, 
To się oprze na sobie, to się usymboli62, 
I fale gestów swoich podda żywiołowi, 
Spłynie z nim, potem nad nim znów się zastanowi: 
Tak słowo, historyczną przyjąwszy potęgę, 
Oprawiło się w ducha moc i w dziejów księgę. 
 
Już w Grecji, umiejętnem pismem znamienitej, 
Ścielono nogom Pawła pergamin rozwity, 
I ołtarze
1 2 3 4 5 6 7 8
Idź do strony:

Darmowe książki «Rzecz o wolności słowa - Cyprian Kamil Norwid (biblioteka złota txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz