Anhelli - Juliusz Słowacki (biblioteka hybrydowa txt) 📖
Młodzieniec imieniem Anhelli odbywa wędrówkę po Sybirze. Jego przewodnikiem po tej tragicznej krainie polskich zesłańców jest Szaman, razem przemierzają sybirskie pustynie, cmentarze, lasy i kopalnie, patrzą na niedolę zesłańców. Ich wędrówka jest niczym wyprawa do dziewięciu kręgów piekielnych, która miała miejsce u Dantego.
Anhelli to odpowiedź na Księgi narodu polskiego Adama Mickiewicza. Słowacki napisał Anhellego w 1837 roku, poemat został opublikowany rok później. Utwór charakteryzuje styl biblijny, porusza problem mesjanizmu — jednostki lub pokolenia. Dzieło wielokrotnie inspirowało przedstawicieli różnych dziecin sztuki, m.in. malarza Jacka Malczewskiego i kompozytora Ludomira Różyckiego.
- Autor: Juliusz Słowacki
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Anhelli - Juliusz Słowacki (biblioteka hybrydowa txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki
I wyciągały do starca rączki owe dzieciny, krzycząc: staruszku, weź nas z sobą!
I rzekł Szaman: gdzież was zaprowadzę? Oto ja idę w drogę śmierci, chcecież, abym was wziął i ukrył pod płaszczem, i wysypał was z poły mojéj przed Panem Bogiem.
Odpowiedziały mu dzieciątka: weź nas i zaprowadź nas szerokimi gościńcami aż do matek naszych.
I wszystkie krzyczeć zaczęły z wielką dumą: my Polaki16, odprowadź nas do ojczyzny i do matek naszych, aż Szaman począł płakać, uśmiechając się...
I nie mógł odejść, bo mu jedna dziecina usnęła na płaszczu, i na pole płaszcza jego, wtenczas gdy rozmawiał.
A przybywszy, kozacy17 patrzali w zadumieniu na owe dzieło; i zaczęli odganiać dzieciątka od ludzi obcych, nie śmiejąc jednak bić żadne, pamiętni na ów ogień.
I przechodził Szaman z Anhellim pustymi drogami Syberyi, gdzie stały turmy18.
I widzieli twarze niektórych więźni19 przez kraty patrzących się na niebo smutne i blade.
A przy jednéj z onych turm spotkali ludzi niosących trumny, i zatrzymał je Szaman, każąc otworzyć.
Więc gdy zdjęto trumien wieka, wzdrygnął się Anhelli, widząc, że umarli byli jeszcze w łańcuchach, i rzekł: Szamanie, oto się boję, żeby nie zmartwychwstali ci umęczeni.
Obudź którego z nich, albowiem masz siłę cudów; obudź tego starca z siwą brodą i z białymi włosami, bo mi się zdaje, żem go znał żywym.
A Szaman, spojrzawszy surowo, rzekł: cóż więc? Oto go wskrzeszę, a ty go znów zabijesz. Zaprawdę, i dwa razy go wskrzeszę i dwa razy od ciebie śmierć weźmie.
Lecz niech będzie, jak żądasz, abyś wiedział, że śmierć nas ochrania od smutków, które już się były w drogę ku nam wybrały, a znalazły nas martwymi.
Tak mówiąc, spojrzał Szaman na starca w trumnie i rzekł: wstań! A ciało w łańcuchach podniosło się i usiadło, patrząc się na ludzi jak człowiek śpiący.
A poznawszy go wtenczas, Anhelli rzekł: witaj, człowieku możny niegdyś w radzie i jeden z najmędrszych.
Cóż więc przywiodło ciebie w więzieniu, abyś się spłaszczył przed władzą i czynił owe wyznanie winy, o którym słyszeliśmy?
Dlaczego zaparłeś się serca twojego i przeszłości twojéj? Czy ci mękami odebrano rozum i pamięć? Cóżeś uczynił!
Zaszkodziłeś nam; albowiem dziś mówią do nas ludzie obcy: oto przewodnicy wasi zapierają się i zmieniają serca dla narodu, a tylko ludzie mali trwają w stałości.
Ta więc stałość małych uporem jest, gdy ludzie pierwsi w narodzie uznają błąd swój, nie spodziewając się nawet przebaczenia.
A gdy to mówił Anhelli, stało się podług słów Szamana, że wskrzeszony ów, jęknąwszy, umarł na nowo.
Rzekł więc Szaman: zabiłeś go, Anhelli, powtarzając ludzkie obmowy i oszczerstwo, o którym nie wiedział przed śmiercią.
Lecz ja go wskrzeszę raz drugi, a ty się strzeż, abyś go powtórnie o śmierć nie przyprawił.
To powiedziawszy, zbudził umarłego, i podniósł się ów człowiek w trumnie, łzy wylewając z otwartych powiek.
I rzekł doń Anhelli: przebacz, bom nie wiedział, że mówię obmowę i oszczerstwo.
Oto widziałem cię w radzie narodu z bratem twoim i widziałem wasze dwie głowy zawsze razem, a białością podobne dwom gołębiom, które razem zlatują na proso.
Bo zaprawdę, że jak dwaj gołębiowie20 zlatywaliście na urnę projektów i wyłuszczaliście ziarno praw; a na plewy21 wasze zlatywali się maleńcy wróblowie22, świergocąc o rzeczach mniejszéj wagi.
Przebacz mi, że was równam ptakom bożym i rzeczom błahym; ale białość wasza i prostota tak każe.
O nieszczęśliwi! Oto jeden na cmentarzu Sybirskim szuka spocznienia23, a drugi leży pod różami i cyprysami24 Sekwany25. Biedni gołębiowie i rozłączeni, i umarli!
Usłyszawszy owe słowa, wskrzeszony krzyknął: mój brat! i powalił się w trumnie, i umarł.
A Szaman rzekł do Anhellego: na cóżeś mu powiedział o śmierci brata? Oto chwila, a dowiedziałby się od Boga i spotkałby się z bratem miłym w krainie niebieskiéj.
Stało się! Niech zakryją te trumny i zaniosą je na cmentarz. A ty nie proś mnie więcéj, abym wskrzeszał tych, którzy śpią i odpoczywają.
I tak odbywali Szaman z Anhellim wędrówkę po ziemi smutnéj i po gościńcach pustych, i pod szumiącymi lasami Syberyi, spotykając ludzi cierpiących i pocieszając ich.
A oto jednego wieczora przechodzili około cichéj i stojącéj wody, nad którą rosło kilka wierzb lamentujących i mało sosen.
A Szaman, ujrzawszy wyskakujące rybki ku zorzy wieczornéj, rzekł: oto widzisz tę płotkę26, co przeleciała przez powietrze i znów utonęła.
A teraz opowiada siostrom swoim na dnie, że zobaczyła niebo, i opowiada o niebie różne rzeczy, i z tego ma sławę między inszymi rybkami.
Słuchając więc powieści o niebiosach, zapłyną do sieci i jutro będą sprzedawane na rynku.
Nie jestże to nauka dla ludzi i dla tych, którzy za ludźmi rozpowiadającymi o Bogu i o niebiosach wędrują girlandami, a tak dają się ułowić sieciom ludzkim i sprzedawani są.
A chorobą zgubną, mówię, jest melancholia i zamyślenie się zbytnie o rzeczach duszy.
Dwie są bowiem melancholie: jedna jest z mocy, druga ze słabości; pierwsza jest skrzydłami ludzi wysokich, druga kamieniem ludzi topiących się.
Mówię ci o tém, albowiem poddajesz się smutkowi i tracisz nadzieję.
Tak mówiąc, nadeszli na gromadę Sybirców, którzy łowili ryby w jeziorze. A rybacy owi, spostrzegłszy Szamana, przybiegli ku niemu, mówiąc: Królu nasz! Opuściłeś nas dla ludzi obcych i smutni jesteśmy, nie widząc ciebie między nami.
Zostań przez tę noc, a zastawimy wieczerzę i pościelemy ci łoże w łodzi.
Usiadł więc Szaman na ziemi, a kobiety i dzieci rybaków otoczyły go i zadawały mu różne pytania, na które Szaman odpowiadał z uśmiechem, bo były błahe.
Lecz po wieczerzy, gdy wstał księżyc i rozciągnął swoje światło po gładkiéj wodzie, jakoby gościniec złoty ku południowi,
Kobiety i dzieci zaczęły gadać smutniéj, mówiąc: oto opuściłeś nas i nie robisz więcéj cudów między nami.
Więc zaczęliśmy wątpić o rzeczach wiary, i wątpimy nawet, czy jest w nas jaka dusza.
Na to Szaman, uśmiechnąwszy się, rzekł: chcecież, abym duszę pokazał oczom waszym?
A wszystkie dzieci i kobiety zawołały zgodnie: chcemy! Uczyń to!
Obróciwszy się więc Szaman do Anhellego, rzekł: cóż uczynię z tą zgrają kawek? Chceszli27, abym ciebie uśpił i, duszę twoją wywoławszy z ciała, pokazał ją tym ludziom?
Anhelli odpowiedział mu: czyń jak ci się podoba, jestem w twojéj mocy.
Przywoławszy więc Szaman jedno dzieciątko z gromady, posadził je na piersiach Anhellemu, który się był położył28 jak do snu, i rzekł do owego dzieciątka:
Oto połóż twe rączki na czole tego młodzieńca i zawołaj go trzy razy imieniem Anhelli!
I stało się, że na dziecka wołanie wyszedł z Anhellego duch mający postać piękną i barwy rozmaite, i skrzydła białe na ramionach.
A ujrzawszy się wolnym, poszedł ów anioł na wodę i po słupie światłości księżycowéj odchodził na południe.
Gdy więc już był daleko i na środku stawu, rozkazał Szaman owéj dziecinie zawołać duszę, aby wróciła.
I obejrzał się duch jasny na wołanie dziecka, i powracał leniwo po złotéj fali, wlokąc po niéj końce skrzydeł obwisłych ze smutku.
A gdy mu rozkazał Szaman wstąpić w ciało człowieka, jęknął jak harfa rozbita i wzdrygnął się; lecz posłuchał.
A zbudziwszy29 się, Anhelli usiadł i zapytał, co się z nim stało.
Odpowiedzieli mu rybacy: Panie! Widzieliśmy duszę twoją i prosimy cię, bądź królem naszym! Albowiem nie w takiéj jasności ubrani są królowie chińscy, jak dusza, która jest z twego ciała.
A nie widzieliśmy nic jaśniejszego na ziemi oprócz słońca i nic jaśniéj migającego oprócz gwiazd, które są różowe i sine.
Skrzydeł takich nie mają łabędzie przelatujące w maju przez ziemię naszą.
A nawet uczuliśmy woń, jakby woń tysiąca kwiatów i zapach konwalii.
Słysząc o tém, Anhelli obrócił się do Szamana i rzekł: prawdaż to jest? A Szaman rzekł: prawda, opętanyś30 jest przez anioła.
Cóż więc, zapytał Anhelli, uczyniła dusza moja, będąc wolną? Powiedz, bo nie pamiętam.
Odpowiedział mu Szaman: oto poszła po tym gościńcu złotym, co jest na wodzie od księżyca, i uciekała w tamtą stronę jak człowiek, co się śpieszy.
A na te słowa spuścił głowę Anhelli i zamyśliwszy się, zaczął płakać, mówiąc: oto chciała powrócić do ojczyzny.
Uspokoiwszy więc Szaman płacz w Anhellim, opuścił rybaków i odszedł w pustynie.
A księżyc jeszcze był wysoko, gdy zaszli do chaty starego człowieka, który przywitał Szamana jak dawnego przyjaciela. Był to jeden z wygnańców barskich31... Ostatni.
Chata jego, ocieniona szeroką jabłonią i pełna gniazd gołębich, i śpiewająca od świerszczów, ustronna była i spokojna.
I postawił ów starzec przed gośćmi cynowy dzban, chleby i jabłka czerwone, a potem zaczął, jak zwykle, rozmowę o dawnych czasach i o ludziach już umarłych.
Nie wiedział zaś nic, że nowe pokolenie w Polsce i nowi byli rycerze, i nowi męczennicy; i nie chciał wiedzieć o tém, będąc człowiekiem przeszłości.
A nie było już w nim żadnéj pamięci, ale była pamięć o rzeczach, które mu się zdarzyły za młodu; lecz o dniu wczorajszym nie wiedział i nie myślał o jutrze.
A utrzymywał się z robaczków, które nazywają czerwcem32; i z nich płacił podatek Carowi, a był właśnie dzień składania daniny.
Jakoż o godzinie późnéj zajechał przed chatę celnik i, napiwszy się ze dzbana, dopomniał się o rzecz winną.
Stary więc ów człowiek obnażył się ze wszystkiego33, aby wystarczył podatkowi i sługę onego zbogacił.
A zabrawszy wszystko, celnik wychodził z chaty, mówiąc: oto masz jabłoń owocami okrytą, muszę z niéj wziąć dziesięcinę34.
To powiedziawszy, sługom swoim rozkazał trząść drzewo stare i rozrosłe, a Szaman do Anhellego rzekł:
Pójdź i stań pod jabłonią, a nic nie mów do tych, co trzęsą drzewem, aż się moc boska pokaże.
Poszedł więc Anhelli i stanął pod ulewą jabłek czerwonych, jak człowiek spokojny.
A oto jabłoń okryła się wielką jasnością, a owoce na niéj stały się gwiazdami i, błyszcząc bardzo, nie upadały więcéj.
I gołębie śpiące obudziły się, myśląc, że już jest godzina ranna i, umywszy pióra, wyleciały w powietrze różane.
Więc światłość owa przeraziła celniki35 tak, że zostawiwszy cały podatek, uciekli w przestrachu i, wsiadłszy na wóz, odjechali.
A Szaman, zawoławszy Anhellego, rzekł: chodźmy stąd, albowiem gospodarz pytać nas będzie, jaką władzą to czynimy, a to jest tajemnicą i znaczenie tych gwiazd tajemnicą jest.
Tak mówiąc, otoczył się ciemnością z Anhellim i wyszli.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
I rzekł Szaman: oto już nie będziemy cudów okazywać, ani mocy Bożéj, która w nas jest, ale płakać będziemy; bo zaszliśmy do ludzi, którzy nie widzą słońca.
Ani nauk im dawać należy, bo ich więcéj nauczyło nieszczęście; ani nadziei im dawać będziemy, bo nie uwierzą. W dekrecie, co je36 potępił, napisano było: na wieki!...
Oto są kopalnie Sybiru!
Stąpaj tu ostrożnie, bo ta ziemia brukowana jest ludźmi śpiącymi. Słyszysz? Oto oddychają głośno, a niektórzy z nich jęczą i gadają przez sen.
Jeden o matce swojéj, drugi o siostrach i braciach, a trzeci o domie37 swoim i o téj, którą miłował sercem, i o łanach, gdzie mu się zboże kłaniało jak panu swemu, i szczęśliwi są teraz przez sen... lecz się obudzą.
W innych kopalniach wyją zbrodniarze, lecz ta jest tylko grobem synów ojczyzny i pełna cichości.
Łańcuch, co tu szczęka, smutny ma głos, a w sklepieniu są różne echa, i jedno echo, które mówi: żałuję was.
Gdy się litował Szaman, weszli strażnicy i żołnierze z lampami budzić śpiące38 do pracy.
Powstali więc wszyscy z ziemi i rozbudzili się, i szli jak owce ze spuszczonymi głowami, oprócz jednego, który nie wstał, bo był umarł39 we śnie.
Więc przystąpiwszy Anhelli do tych, co szli na pracę z młotami, zapytał jednego z nich cichym głosem: kto był ten umarły i z jakiéj choroby skończył.
Na to mu odpowiedział człowiek blady i aresztant... Ten, o którego pytasz, księdzem był, ja go znałem; spowiadał żonę moją i dzieci w ojczyźnie.
A gdy przyszła wojna, siadł na koń z krzyżem w ręku i z bosymi nogami; a gdy był ogień, przed szeregami stał, krzycząc: za ojczyznę!... za ojczyznę!
I przywołał go biskup i wydał katom w ręce, ale wprzódy zdjął z niego poświęcenie na rynku miejskim i wypuścił z rąk pastorał40, i omdlał.
A katy pochwycili człowieka bożego i wepchnęli go w ciasną siermięgę41, a potem go w niéj zamknęli z trudnością, bo był otyły ten człowiek, i stał bez ruchu jak rzecz martwa.
Więc przywieziono go do kopalni, udawał, że mu jest dobrze na sercu; alem ja widział, że był blady i smutny.
I poddał się rozpaczy, i sechł jak stare drzewo. A przystąpiwszy raz do niego, rzekłem: bój się Boga! Dlaczego się gryziesz?
I rzekł mi z wielką tajemnicą jak człowiek obłąkany: zapomniałem wyrazów pacierza... I pogroziwszy mi palcem, abym był cicho, odszedł.
I zobaczyłem go raz, że brał w ciemności ołów zgniły i truciznę ową pożywał42.
A po kilku dniach rumieniec ceglany wyszedł mu na twarz, a ciało opadło na kościach jak zmoczone płótno namiotu, oczy zaś miał błyszczące.
A dziś nie wiem, jak umarł, bo oto spałem przy nim, a nie słyszałem, aby choć westchnął.
A jeżeli macie serce, żałujcie go, bo go znam, był człowiek uczciwy.
Więc Anhelli obróciwszy się do Szamana, rzekł: to samobójca!
Lecz Szaman zasłonił oczy i, podniósłszy kawałek ołowiu z ziemi, rzekł: ten ołów zabójcą jest i doradzcą43 złym. Bo mówił:
Uwagi (0)