Podróż na Wschód - Juliusz Słowacki (lubię czytać po polsku TXT) 📖
Krótki opis książki:
Zbiór tekstów Juliusza Słowackiego powstałych podczas jego podróży na Wschód. Wyruszywszy w podróż morską z Neapolu, 27-letni poeta odwiedził wówczas Grecję, Egipt, Syrię i Palestynę. Najobszerniejszy z utworów stanowi stanowi niedokończony poemat dygresyjny Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu. Oprócz najpopularniejszych wierszy Słowackiego z tego okresu, jak Hymn o zachodzie słońca na morzu, Grób Agememnona, Rozmowa z piramidami czy Ojciec zadżumionych, zbiór zawiera szereg mniej znanych utworów oraz wybór listów do matki. Całość poprzedza obszerny wstęp, omawiający historię wcześniejszych podróży Polaków na Wschód, szczegóły podróży Słowackiego oraz wpływ, jaki wywarła na twórczość poety.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Juliusz Słowacki
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Podróż na Wschód - Juliusz Słowacki (lubię czytać po polsku TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki
Nilu dla ciebie małą jest zaletą,
Którego Nilem wiodą Strabo476 i Manetho477.
Epok nie mierzysz dniami ni wypadków calem.
Era Franków478: gdy jeszcze cesarz był kapralem479,
Małą dla ciebie, który dziś patrzysz z wysoka,
Dalej niż ludzie krótszej pamięci i oka.
Ja także, będę z tobą jak w rozmowie szczery,
Należę do liczących czas na krótsze ery.
Ja chcę prędkich rozkwitnień, owoców i zgonów.
Gniewa mię nieruchomość długa faraonów,
Wolę dzisiejsze czasy burzliwsze, choć dla nas
Król jest każdy jak dziwnie rosnący ananas;
Zerwiesz koronę, owoc odkąsisz — o wiośnie
Z korony odkąszonej nowy król odrośnie.
Dla mnie rzecz mało ważna i z niczym ta sama,
Że Manes480 był zjedzony przez hipopotama,
Chciałbym tylko dziś widzieć królobójcze zwierze,
Mało dbam, że ze Wschodu przybyli pasterze481,
I laski zamieniwszy na berła lub dzidy,
Kładli na piasku kamień pierwszej piramidy.
Że z Egiptu wygnani przez rodzime syny
Założyli w Judei straszne Filistyny482;
I tam mniej twardą sztuką stawiali budowy,
Kiedy je twardy Samson483 mógł rzucać na głowy.
Jednak widzę wypadek jeden, okiem wieszcza:
Mojżesz królowi wolę Jehowy obwieszcza;
Pomiędzy rzędem Sfinksów czoło wzniósł ogniste,
Król go słucha, nad królem słońce idzie mgliste,
Obłąkane w szarańczy zwichrzonej motylu.
Tam dalej Nil — lecz zobacz, co niesie — krew w Nilu
Przy tronie Faraona, z pokręconym słupem,
Stoją królewskie syny — jeden pada trupem.
Krzyczą matki, pobladły starych ludzi twarze.
Takich obrazów stary świat już nie pokaże.
Wielkie czasy, gdy w królów zaniesione lochy,
Z królewskich ciał nie mogły uczynić się prochy.
I stała się na ziemi bogów różnodzielność,
I stała się na ziemi trupów nieśmiertelność,
I pod ręką ważących głazy robotników
Zaczynała się wieczność światowa pomników.
Na ziemi trup odbywał sądzenie Erebu484,
Można było królowi zaprzeczyć pogrzebu:
A że znalazł się człowiek tak wielkiej odwagi,
Świadczą w łonach piramid próżne sarkofagi.
Ten wniosek, może wniosków uczonych niebliski,
Rzuciłem w porfirowe umarłych kołyski,
Gdy wejściem pod sklepienia piramidy dumny,
Przy świeczniku Araba zaglądałem w trumny485.
A ty może zaprzeczysz, zdań uczonych różność,
Rzucając w gadającą piramidy próżność;
I wielkie echa, ludzi nie mogąc przekonać,
Będą w łonie grobowym budzić się i konać.
Wyznam ci, że mi widać głębiej i wyraźniej
Gmachy stawiane myślą w krajach wyobraźni.
Jakże się piękną zdaje przy dumań pochodni
Makbet, ta granitowa piramida zbrodni.
Ludziom na nią wchodzącym bledną z trwogi twarze.
Płaczesz nad piramidą nieszczęścia w Learze486
Z niczego, a zazdrością już szatana bliski,
Otello487 jak bodzące niebo obeliski.
Jeśli gmachy piramid miały otwór ciemny,
Skąd gwiazdy niebios człowiek wyśledzał tajemny,
W Szekspira gmachach równie zostawiona droga
Patrzącemu się oku na błękit i Boga.
Jako skarby zaklęte, strzeżone przez gryfy488,
Stoją dotąd nieznane światu hieroglify.
Trup od wieków uśpiony, gdy zeń wieko spada,
Zdaje się, że w balsamach śpi i przez sen gada,
Lecz nie możesz zrozumieć. Z długimi przystanki
Idąc, prawie połowę drogi uszli Franki.
Już wiadomo, że w tamtą stronę czytać znaki,
W które lwy ryte patrzą, w którą lecą ptaki.489
Sto razy napisane Psametyk490 i Psychon491
Wyświeciły dziwaczny wieków akrostychon492 ,
Od zwyczajnego pisma narodów odrodek,
Zlany z liter, wyrazom trzymających przodek.
Lecz taki sposób pisma miał sobie zaletą,
Że pisarz mógł się zrobić w literach poetą.
Tak w imieniu wyrytym nad marmuru brusem493:
L rycerskie lwem było, dziewicze — lotusem.
Piękna dziś, gdy się skreśli na łonie błękitu,
Mumia myśli, z jednego wycięta granitu,
Strażniczka niemyślących grobowców od wieka,
Która na dawnych panów zbudzenie się czeka
Z dawnymi wspomnieniami! Kiedy patrzę na nią,
Chciałbym z tobą wiekową nurkować otchłanią;
Być tam gdzie pod palmową zrodziła się chatką
Sais494 będąca niegdyś Ateńczyków matką;
Pojąć jak ci wychodnie495, nazwawszy się Grecy,
Od mglistych horyzontów palmowych dalecy,
Smutni, że kolumn żywych brakowało oku,
Zaczęli je z kamienia malować w obłoku.
Porównać Luksor496 z domem współczesnym Ewandra497,
Egipt dać Persom, Persów bić przez Aleksandra498;
Widzieć wojsko w egipskim pogrzebane pyle,
Króla synem Jowisza499 — i prochem w mogile.
I Egipt odkruszony w Ptolomejów500 dłoni,
Laur naukowy długo noszących na skroni;
Aż zanurzeni w czasu i wypadków rzekę,
Oddali się z berłami w Cezarów opiekę501.
I patrz... człowiek zrodzony w Tentyrze502 nad Nilem
W rzymskiej sadzawce walczy z wrogim krokodylem,
Płaz503 olbrzymi nań leci... już go chwyta w paszczę.
Ilot504 nań wskoczył — zabił. Koloseum klaszcze.
Na płazie pokonanym usiada gladiator;
Palmy, Nil, kolumnowy kościół boskiej Athor505,
Żonę, dzieci i chatę przypomniał glinianą,
Na płazie, pod klaszczącą z żywych ludzi ścianą.
Oczy zakrył przed ludźmi czy przed słońca blaskiem
I pojął, że się można urągać — oklaskiem.
Wzięty spomiędzy ruin, prochów, pogorzelisk,
Poszedł po obcych krajach błąkać się obelisk506.
Wygnaniec, już jakoby samolub z kamienia,
Żebrakowi na czoło nawet nie da cienia,
Z nikim nie gada, stoi myślą w krajach ducha,
Gdy na księżyc fontanna rzymska pod nim bucha.
Dziś gorsi i podobni do Mojżesza plagi
Cudzoziemcy wynoszą z grobów sarkofagi.
Anglik, dumny w sterlingi507 zmienione na piastry508,
Rzuca trupy, trumiane bierze alabastry
I w Londynie zachwyca zgraję zadziwioną,
Wstawiwszy świecznik w próżne alabastru łono.
Rzekłbyś wtenczas, że wszystkie płaskorzeźby rusza
Chrystusową nauką ożywiona dusza.
Że pełny nauk, ciemną przyszłością straszliwych,
Grobowiec oświecony stał się lampą żywych.
„Nie ma go tu” — powiedział anioł Magdalenie
Zazierającej w grobu skrwawionego cienie.
Taką odpowiedź tobie Araby wyniesą
Z pustych katakumb; nie ma ich tutaj — lecz gdzie są?
Zamiast balsamu tego, co trupy przechował,
Chrystus nam łona naszych dusz nabalsamował;
I duszę ludzką, duszą namaściwszy własną,
Uczynił ją na wieki niezgonną i jasną.
Już na palmie egipskiej naukę zaszczepił,
Już się był tym balsamem Egipcjanin krzepił;
Już z grobowców, nauki uczyniwszy pszczelnik,
Na Tebaidzie509 święty zamieszkał pustelnik,
Czyniąc mogiły, wiary podobne latarniom,
Gdy Omar510 straszny głowom, gmachom i księgarniom,
Kraj, sto razy różnymi pługami przeoran,
Pod ognisty proroka dał bułat511 i Koran.
Lecz dosyć już, bo sądzę, nowy księżyc przyjdzie
Oświecać nas w grobowców pełnej Tebaidzie....
Tam niech inni o życia rozmawiają fraszce,
Paląc świecę w pożółkłej pustelnika czaszce.
My, chcąc pojąć, jak niegdyś żyli ludzie sławni,
Staniemy się myślami i rozmową dawni,
Aż się tak obłąkamy w wypadkowym lesie,
Jak w palmach biały gołąb, co ten list poniesie.
(1836, listopad)
Do...
Kiedy smutny nad Tella siedziałem jeziorem512,
Ty przyleciałaś do mnie... z dalekiej krainy,
Jak przywabiony gołąb białością smutnego
Ptaka na pustym domie... i długo nas ludzie
Widzieli nad jeziorem dumających razem,
Nie wiedząc, żeśmy w toniach błękitnych szukali
Gwiazdeczki szczęścia, bardzo dawno utraconej.
Nie wiem, czyś ją znalazła beze mnie... czy jeszcze
Smutną pod płaczącymi wierzbami zastaje
Biały księżyc...513 O moja miła, siostro duszy,
Jak ci zimno być musi... we wrześniowych nocach
Oświeconej czerwonym światełkiem kominu,
W którym wilgotne płoną gałęzie... W Szwajcarów
Ziemi łuk dawny Tella514 jaśniejszy niż słońce
Przez sześć miesięcy roku... Jam się bardzo zręcznie
Zimie sypiącej za mną śniegami wywinął,
Słońce błyszczy mi złote — mógłbym tobie posłać
Zamiast zwiędłej rozmowy pod myślącym słońcem
Róże dziś rozwinięte... i świeże... myślące...
Lecz na co tobie róże — ty, co kwiaty wdowie
Rwiesz na łąkach i nimi ubierasz słomiany kapelusz...
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Z listu do księgarza (Eustachego Januszkiewicza)
Jeszcze chodzą przed oczyma
Róże, palmy, wieże, gmachy,
Kair, Teby, Tyr515, Solima516,
Mój Eustachy517.
Jeszcze głowa diabła warta518,
Jeszcze morskie czuję strachy,
Wycia hyjen, lwa, lamparta,
Mój Eustachy.
Jeszcze długo spocząć trzeba,
Nim przywyknę widzieć dachy
Zamiast płócien, palm i nieba,
Mój Eustachy.
Lecz ty wyrwiesz mnie z letargu...
Ty pomieszasz róż zapachy
Księgarskiego wonią targu,
Mój Eustachy.
Będę tobie wdzięcznym za to,
Przypomnisz mi kraj i Lachy
Zniechęceniem, troską, stratą,
Mój Eustachy.
Ty napiszesz mi, jak stoją
Poetycznej muzy gachy519,
I co piszą i co broją,
Mój Eustachy.
Dla nich rosły świeże laury
I szczękały druku blachy,
Gdym ja gonił Kofty520, Maury521,
Mój Eustachy.
Niech śpiewają więc „Te Deum”522,
Żem rok zgubił, budząc Grachy523