Darmowe ebooki » Poemat dygresyjny » Beniowski - Juliusz Słowacki (biblioteka szkolna online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Beniowski - Juliusz Słowacki (biblioteka szkolna online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 ... 10 11 12 13 14 15 16 17 18 ... 43
Idź do strony:
w ojczyzny popiołach, 
A potem ręce znów na harfie kładnę: 
Wstają mi z grobu mary, takie ładne! 
 
Takie przejrzyste! świeże! żywe! młode! 
Że po nich płakać nie umiałbym szczerze, 
Lecz z niemi taniec po dolinach wiodę, 
A każda, co chce, z mego serca bierze, 
Sonet, tragedią525, legendę lub odę, 
To wszystko, co mam, co kocham, w co wierzę. 
W co wierzę... Tu mię spytasz czytelniku: 
W co?... Jeśli powiem — będzie wiele krzyku. 
 
A naprzód ten rym, co drwi lub przeklina, 
Ma polityczne credo526; jest to sfera 
Dantejska527. Wierzę sercem poganina 
W rym szekspirowski, w Danta528 i w Homera. 
Wierzę w respublik jedynaka syna — 
Mochnacki529 nim był u nas, ten kostera530! 
Co wielkich marzeń nie przestając snować531, 
Przez Dyktatora dał się ukrzyżować. 
 
Wierzę, że powstał w człowieczej postaci, 
I szedł na wielki sąd, co kraj rozwidni; 
Po drodze wstąpił do arystokracji532, 
I w tem bez ognia piekle bawił trzy dni; 
Potem w książeczce533 sądził swoich braci, 
Tych co, są prawi, i tych, co bezwstydni. 
Weń uwierzywszy z dwóch tomów zaczętych, 
W emigracyjnych wierzę wszystkich świętych, 
 
I w obcowanie ich ducha z narodem, 
I w odpuszczenie naszym wodzom grzesznym 
I w zmartwychwstanie sejmu pod Herodem534 
Obieranego, co jest bardzo śmiesznem 
Ciałem i będzie najlepszym dowodem 
Ciał zmartwychwstania, fenomenem wskrzesznym, 
Na końcu dodam, o przyszłość bezpieczny, 
Że w tego sejmu wierzę żywot wieczny. 
 
Amen... To amen krztusi mię i dławi 
Jak Makbetowe amen535. — Jednak wierzę, 
Że ludy płyną jak łańcuch żurawi, 
W postęp... że z kości rodzą się rycerze536, 
Że nie śpi tyran, gdy łoże okrwawi, 
I z gniazd najmłodsze orlęta wybierze; 
Że ogień z nim śpi i węże i trwoga... 
Wierzę w to wszystko — ha! — a jeszcze w Boga. 
 
Boże! kto ciebie nie czuł w Ukrainy 
Błękitnych polach, gdzie tak smutno duszy, 
Kiedy przeleci przez wszystkie równiny 
Z hymnem wiatrzanym, gdy skrzydłami ruszy 
Proch zakrwawionej przez Tatarów gliny, 
W popiołach złote słońce zawieruszy, 
Zamgli, zczerwieni i w niebie zatrzyma 
Jak czarną tarczę z krwawemi oczyma... 
 
Kto cię nie widział nigdy, wielki Boże! 
Na wielkim stepie, przy słońcu nieżywem, 
Gdy wszystkich krzyżów537 mogilne podnóże 
Wydaje się krwią i płomieniem krzywym, 
A gdzieś daleko grzmi burzanów morze, 
Mogiły głosem wołają straszliwym, 
Szarańcza tęcze kirowe rozwinie, 
Girlanda mogił gdzieś idzie i ginie — 
 
Kto ciebie nie czuł w natury przestrachu, 
Na wielkim stepie albo na Golgocie, 
Ani śród kolumn, które zamiast dachu 
Mają nad sobą miesiąc i gwiazd krocie, 
Ani też w uczuć młodości zapachu 
Uczuł, że jesteś, ani rwąc stokrocie 
Znalazł w stokrociach i niezapominkach; 
A szuka w modłach i w dobrych uczynkach 
 
Znajdzie — ja sądzę, że znajdzie — i życzę 
Ludziom małego serca, kornej wiary, 
Spokojnej śmierci. — Jehowy oblicze 
Błyskawicowe jest ogromnej miary! 
Gdy warstwy ziemi otwartej przeliczę 
I widzę koście538, co jako sztandary 
Wojsk zatraconych, pod górnemi grzbiety539 
Leżą — i świadczą o Bogu — szkielety; 
 
Widzę, że nie jest On tylko robaków 
Bogiem i tego stworzenia, co pełza, 
On lubi huczny lot olbrzymich ptaków, 
A rozhukanych koni On nie kiełza540... 
On piórem z ognia jest dumnych szyszaków... 
Wielki czyn często go ubłaga, nie łza 
Próżno stracona przed kościoła progiem: 
Przed Nim upadam na twarz — On jest Bogiem! 
 
Gdzież więc ten człowiek, który jest zwiastunem 
Pokory? co się Bogiem ze mną mierzył?541 
Ja go chcę jeszcze, w głowę tnę piorunem, 
Tak jakem wczora go w piersi uderzył. 
Czy widzieliście? i on ma piołunem 
Zaprawne usta... Lud, co w niego wierzył, 
Radość udaje, ale głowy zwiesił, 
Bo wie, żem skinął Ja — i wieszcza wskrzesił542. 
 
Jam z wolna serca mego rwał kawały, 
Zamieniał w piorun i w twarz jemu ciskał; 
A wszystkie tak grzmią jeszcze jako skały, 
Jakbym ja w niebie na sztuki rozpryskał 
Boga, a teraz kawałki spadały... 
Jam zbił — lecz cóżem dziś u ludzi zyskał? 
Za błękitami był bój i zwycięstwo — 
Ludzie nie widzą we mnie, tylko męstwo. 
 
Zaprawdę... Gdybyś mię widział, narodzie! 
Jak ja samotny byłem i ponury, 
Wiedząc, że jeśli mój grom nie przebodzie, 
Litwin z Litwinem mię chwycą w pazury. 
Już przypomniawszy gniazdo me na wschodzie, 
Wołałem ręką Krzemienieckiej góry, 
Ażeby weszła rozpędzić tę ciemną 
Zgraję — i stanąć za mną — lub pode mną. 
 
Bo się kruszyło we mnie serce smętne, 
Że ja nikogo nie mam ze szlachetnych; 
I próżno słowa wyrzucam namiętne, 
Pełne łez i krwi i błyskawic świetnych, 
Na serca, które zawsze dla mnie wstrętne — 
Ja, co mam także kraj, łąk pełen kwietnych; 
Ojczyznę, która krwią i mlekiem płynna543, 
A która także mnie kochać powinna. 
 
Jeśli wy bez serc! Wy! — To moje serce 
Za was czuć będzie, przebaczać bez miary; 
Ikwo544! płyń przez łąk zielonych kobierce! 
Ty także sławna, że fal twoich gwary 
Jakoby z Niemnem w olbrzymiej rozterce 
Gadają. — Tyś zmusiła Niemen stary 
Wyznać, żem wielki, że w sławę płyniemy... 
Lecz rzekł: Niech idzie tam, gdzie my idziemy. 
 
Ha! ha! Mój wieszczu! Gdzież to wy idziecie? 
Jaka wam świeci! gdzie? portowa wieża? 
Lub w Sławiańszczyźnie bez echa toniecie, 
Lub na koronę potrójną Papieża 
Piorunem myśli podniesione śmiecie 
Gnacie. — Znam wasze porty i wybrzeża! 
Nie pójdę z wami, waszą drogą kłamną — 
Pójdę gdzie indziej! — i lud pójdzie za mną! 
 
Gdy zechce kochać — ja mu dam łabędzie 
Głosy, ażeby miłość swoją śpiewał; 
Kiedy kląć zechce — przeze mnie kląć będzie; 
Gdy zechce płonąć — ja będę rozgrzewał; 
Ja go wiodę, gdzie Bóg — w bezmiar — wszędzie. 
W me imię będzie krew i łzy wylewał. 
Moja chorągiew go nigdy nie zdradzi, 
W dzień jako słońce, w noc jak żar prowadzi. 
 
Ha! ha! odkryłeś mi się, mój rycerzu? 
Więc teraz z mieczem pod ciebie przypadam! 
Naprzód ci słońce pokażę w puklerzu, 
Przed słońcem ciebie z trwogi wyspowiadam... 
Fałsz ci pokażę w ostatnim pacierzu, 
I pokazanym fałszem śmierć ci zadam; 
Patrząc na twoją twarz zieloną w nocy 
Jak księżyc — słońca wyrzekłeś się mocy? 
 
Jam ci powiedział, że jak Bóg litewski 
Z ciemnego sosen wstałeś uroczyska; 
A w ręku twem krzyż jak miesiąc niebieski, 
A w ustach słowo, co jak piorun błyska. 
Tak mówiąc — ja syn pieśni! syn królewski! 
Padłem — A tyś już następował z bliska, 
I nogą twoją jak na trupie stawał? 
Wstałem — Jam tylko strach i śmierć — udawał! 
 
Znajdziesz mnie zawsze przed twoim obliczem, 
Nie powalonym, hardym i straszliwym... 
Nie jestem tobą — ty nie jesteś Zniczem545. 
Lecz choćbyś Bogiem był — ja jestem żywym! 
Gotów wężowym bałwan smagać biczem, 
Dopóki świat ten pędzisz biegiem krzywym... 
Kocham lud więcej niż umarłych kości... 
Kocham... lecz jestem bez łez, bez litości 
 
Dla zwyciężonych. — Taka moja zbroja, 
I takie moich myśli czarnoksięstwo, 
Choć mi się oprzesz dzisiaj? — przyszłość moja! — 
I moje będzie za grobem zwycięstwo!... 
Legnie przede mną twych poetów Troja, 
Twe Hektorowe546 jej nie zbawi męstwo. 
Bóg mi obronę przyszłości poruczył: — 
Zabiję — trupa twego będę włóczył! 
 
A sąd zostawię wiekom. — Bądź zdrów, wieszczu! 
Tobą się kończy ta pieśń, dawny Boże. 
Obmyłem twój laur w słów ognistych deszczu, 
I pokazałem, że na twojej korze 
Pęknięcie serca znać — a w liści dreszczu 
Widać, że ci cóś próchno duszy porze. 
Bądź zdrów! — A tak się żegnają nie wrogi, 
Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych — Bogi547. 
 
Beniowski Dalsze pieśni
Pieśń VI548
I
Widzieliście Pana Sawę549 
Pośród stepów ze Swentyną... 
Burzanami szyki płyną 
Jak brąz czarne, słońcem krwawe, 
I proporce wieją złote 
I czerwone z Archaniołem550... 
Przyjechali poprzed grotę, 
Wyszli z tłumu dwaj lirnicy, 
Uderzyli Sawie czołem, 
Uśmiechnęli do dziewicy... 
 
— „Bóg nam ciebie, bohatéra, 
Niechaj chowa po wsze czasy! 
Przysłał tobie pan Kozyra, 
Hetman Siczy... pułk kozacki, 
Szczob551 ty z Rusią szedł w zapasy, 
Hulał jak syn hajdamacki552...” 
 
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
II553
Przybył więc Sawie gdzieś sponad limanów554 
Kureń555 kozacki... i wnet się przed grotą 
Rozłożył; sotkę556 zawiesił saganów557, 
Ogień zapalił piramidą złotą. 
Tysiąc spis558, tysiąc szabel i majdanów559 
Łyska na słońcu; lecz jakąś tęsknotą 
Zafarbowane niebiosa nad niemi, 
I także jakaś tęsknota na ziemi. 
 
Lirnicy siedli na wyższym kamieniu, 
Bajda i Znachor... lecz nie dzwonią w liry; 
Konie się włóczą i szukają cieniu560... 
Wysokich orłów dolatują skwiry561. 
Swentyna stoi przy jednym płomieniu, 
Rzęsami oczu nakryła szafiry — 
Duma... jak kwiaty wpół zwiędłe — jesienne — 
Na jej ramionach dwa gołębie senne. 
 
Wszystko ponure; choć bliska wyprawa, 
Choć pójdą bić się... wszyscy zadumani. 
Na krzywej szabli oparty pan Sawa 
Rozmawia cicho, ważnie — ze starcami. 
„Gdzież nas powiedziesz? — mruczą — to rzecz krwawa 
Bić się z naszemi braćmi rzezuniami562... 
Co za nagroda? co za przyszłość nasza? 
Wiśniowieckiego563 pomnij Jeremiasza! 
 
„Oj! ta mogiła kiedyś się otworzy, 
Gdzie zasnął stary kat, i miecz wykinie564; 
Na naszych głowach się ten miecz położy 
I naszą znowu krwią gorącą spłynie. 
Gdy wychodziły pułki, to na zorzy 
Cztery świeciły słońca w Ukrainie 
Pozadnieprzańskiej! — wojna będzie krwawa, 
A tobie w głowie co? — grób czy buława? 
 
„Jeśli mogiła... to dobrze! — pójdziemy, 
Z janczarek565 hukniem Lachom566 i z moździerzy; 
My chcemy ginąć z tobą — i bić chcemy, 
Każdemu serce w pałaszu567 uderzy! 
Mieczami tobie kurhan wykopiemy, 
Jeśli chcesz spać, jak wódz, co we krwi leży... 
Lecz może lepiej krwawej czekać doby, 
A tobie przyjdzie kłaść... na ziemi groby. 
 
„Z mohiły na mohiłu568, taj zalecisz 
Aż na Hetmaństwo! — Ej, podumaj, Sawa! 
Komu ty szablą pod okiem zaświecisz, 
Ten na trybunał nie pójdzie do prawa; 
Rozkaż — a pożar ty taki zaniecisz, 
Że go zobaczy z okien — aż Warszawa! 
Stepowy ty król!” Tutaj na kolano 
Klęknął — i z ognia dobywszy polano, 
 
Podał je Sawie... gdy z płonącej głowni 
Szły skry — i mruknął: „Weź, niech Lachy giną!” 
Słysząc, jak byli Kozacy wymowni, 
Sawa ze smutną pogadał Swentyną; 
Ta szła do groty zaraz — i z lodowni, 
Kędy Calińskich było stare wino, 
Dawny zabytek szlacheckiego mienia569, 
Dostała spoić czem głowę kurenia — 
 
To jest poetów i starszynę570. Potem 
Poszła osiadłać rumaka Sawynie571. 
Grzywę mu białą przeplatała złotem 
Oraz kwiatkami, co na eglantynie572 
Kwitną. — Pod żadnym Araba namiotem 
1 ... 10 11 12 13 14 15 16 17 18 ... 43
Idź do strony:

Darmowe książki «Beniowski - Juliusz Słowacki (biblioteka szkolna online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz