Darmowe ebooki » Pamiętnik » Pamiętniki - Jan Chryzostom Pasek (czytanie ksiazek w internecie .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Pamiętniki - Jan Chryzostom Pasek (czytanie ksiazek w internecie .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Chryzostom Pasek



1 ... 50 51 52 53 54 55 56 57 58 ... 89
Idź do strony:
go rzecz uprzykrzona; a choć go i dogonisz, to się przy nim nie obłowisz. Ale wracam do odbieżanej materyjej.

Po tej tedy tak szczęśliwej wiktoryjej parkańskiej i wzięciu Strigonium poszło wojsko nasze ku granicy przez węgierską ziemię. Tam między góry wszedszy, wypadali z gór i lassów kurrucy3670 węgierscy i bardzo się naszym in tractu3671 przeciwiali, porywając i zabijając czeladź na czatach i na tabory napadając pozostałe, i rabując, a w góry potem, kiedy źle, uciekając, mając po sobie wygodę a natura locorum3672. Nastąpiły potem słoty jesienne, koni siła nazdychało i narzucono także i wozów z ową wiedeńską zdobyczą; drudzy to wo[le]li palić, niżeli tym bogacić rebelizantów węgierskich. Dosyć na tym, że drudzy tak czynili: kiedy mu wóz uwiązł na przeprawie, to wyjąwszy namiot z woza, słuszny, turecki, zdobyczny, to go posłał przed konie, żeby się prędzej z błota dobyły, i tak wóz wyprowadziwszy, owego namiotu w błoto wtretowanego3673 odjechał, który wart był kilka tysięcy. Cyny, miedzi, santuków3674, burdziakow3675 i różnych tureckich specyjałów, co tego nawyrzucano w błota, w rzeki, komu już konie ustawały! Bo chciał cesarz, żeby było wojsko nazad poszło do Polski prosto na Śląsk, wytchnąwszy w Morawie; ale samiśmy się naparli do Węgier, spodziewając się czegoś tam dokazać. Ale to trzeba było te rzeczy na całe lato począć, nie na zimę, a przy tym znać, że wola boża z naszą nie zgadzała się intencyją; dlatego nam rzeczy nie poszły tak, jakośmy sobie życzyli. Jadąc jednak przez Węgry, wzięli nasi Lewczą3676 i Seczyn3677, gdzie były tureckie praesidia3678. Kiedy postępowali pod ten Seczyn, trzeba było języka z miasta koniecznie; kazano Kozakom, żeby się starali, obiecawszy nadgrodę. Poszło ich kilka w sady, nikogo porwać nie mogli, bo ostrożni byli i nie wychodzili nic z miasta; znajdują sposób taki: zasadzili się w sadach kilkanaście, a dwaj poszli pod miasto i przypatrując się, chodzą coraz bliżej. Skoro tam w mieście zrozumiano, że ich może kula donieść, wyrychtowano tam do nich, z hakownice3679 czy z janczarki3680 strzelono. Ów jeden, choć mu nic, uderzył się o ziemię: drugi począł go quidem3681 trzeźwić, podnosić, a potem go i rozbierać z sukien. Widząc to Turcy, i do owego dali ognia z kilku sztuk; on, rozebrawszy go, w nogi i nie obejrzał się, a jeszcze gołymi miejscami uciekał, żeby z miasta widziano, że ku obozowi idzie. Ów quidem3682 zabity leży (ubrał się jasno w suknią czerwoną); aż po małej chwili idzie Turczyn rozbierać go. Dochodząc do niego, stanął, obejrzał się na wszystkie strony, pod drzewa podejrzał — nie widać nic; przymknie się do niego, spojrzy mu w oczy — a on oczy zawarł, zęby wyszczerzył — pocznie się już sposobić do owej nieborakowi atamanowi posługi (nie ubierał go, a rozbierać chce), przyklęknie, a guziki mu chce rozpinać; a Kozak go za kark. Krzyknie Turczyn; wezmą się z sobą. Tu miasto daleko i przez fossę ratować trudno, a tu Kozacy z zasadzki lecą; Turczyn się wydziera, rad by bardzo puścił Kozaka, a Kozak go nie chce. Przypadli, wzięli, przyprowadzili królowi. Jaka to piękna inwencyja i kunszt kozacki! Wyrozumiawszy król z języka, że przy nadziei bożej może być w rękach naszych pomieniony Seczyn czyli Syczyn, kazał do szturmu gotować się. Tam też przygotowano się dla gości dosyć porządnie, a skoro już przystępowały regimenty do szturmu, dawano ognia potentissime3683. Nastrzelano naszych i oficyjerów kilku znacznych postrzelono. Ale jak obaczyli Turcy, że to jak głodne muchy do oprawnego3684 a tłustego cisną się wołu, że nic nie uważając na owo ich gęste strzelanie, oślep — jako mówią — idą do szturmu, poddali się, prosząc o miłosierdzie; i dano im veniam3685.

W tym szturmie ustrzelono nogę lewą odważnie stawającemu kawalerowi, Franciszkowi z Brzezia Lanckorońskiemu3686, staroście stobnickiemu; który przypadek tak skonfundował króla i hetmanów, że woleliby byli tej fortece nie mieć, nie znać i z daleka ją ominąć, niżeli tak godnego i ojczyźnie potrzebnego pozbyć kawalera. Bardzo się tedy zawiodła zazdrosna fortuna, chcąc ojczyznę naszę i tak potrzebnego spoliare3687 syna! Łaska i protekcyja samego Boga nie dała jej w tym tryumfować. Jest serce i fantazyja, co i przedtem, activitas3688 i rezolucyja, jako i była; vigor3689 jest, ochota do usługi ojczyzny taka albo jeszcze lepsza; krótko mówiąc, uczynimy, co należy, zajedziemy, gdzie potrzeba; będziemy tam, gdzie i drudzy; nie wzdrygajmy się pokazać Tyriis in locis3690. Nie może tedy zła fortuna dobrych ojczyzny ukrzywdzić synów, których ręka boska w swojej łaskawej konserwuje protekcyjej, i owszem, chcąc zepsować, bardziej czasem naprawić, kiedy dobrą sławę i nie umierającą nagali3691 reputacyją. Takim ojczyzny synom, aby nieba obfitych dodawały szczęśliwości, optandum3692, mówiąc z poetą:

Vivite fortes 
Fortiaque adversis opponite pectora rebus3693. 
  Apostrophe3694
Białego Orła synu! kwitnie w swej ozdobie 
Gniazdo jego, które cię wychowało sobie, 
Ma ukontentowanie i gust z tej przyczyny, 
Że na tak jawne światu patrzy twoje czyny.  
 
Cieszy się Orzeł polski, że syna takiego 
Ma, cnotą i postępkiem sobie podobnego, 
Bo nierad na nikczemne persony pogląda: 
Równego fantazyją syna kożdy żąda.  
 
Równy równego lubi; w paragon3695 nie wchodzi 
Z orłem puchacz, bo w cieniach pasie się i rodzi, 
Ten zaś swoje orlęta aplikuje3696 sobie, 
Żeby w słońce wlepiły śmiele oczy obie. 
 
Słońce jest dobra sława, którego promienie 
Rozganiają w człowieku wszelkie gnuśne cienie; 
Kto się do sławy bierze, jako w słońcu chodzi, 
Bo go do tej [jasności własna cnota wodzi3697]. 
 
Orzeł jest to król ptaków; więc mogę formować 
Stąd syllogizm3698 bezpiecznie, że skrupulizować3699 
Nie trzeba, żeby rodził sobie nierównego, 
Ale dzielnością, sławą, jak godny — godnego. 
 
To już gentilitium stemma3700; dom zaś jaki 
Ma klejnot na ozdobę? Widzę, że dwojaki: 
Lew i niedźwiedź3701 domowi temu kredensują3702, 
Jego prerogatywy i sławy pilnują. 
 
Lew ten jest król zwierzętom, któremu to dała 
Natura, że nad wszystkie wyższym go mieć chciała: 
Odważny, mężny, silny, waleczny i śmiały — 
Te wszystkie qualitates3703 tobie nieba dały. 
 
Cny Lanckoroński! Tobie przodek nad inszemi, 
Zasługa w niebie, honor należy na ziemi; 
Tobie nie prostą szarżą niebo dywinuje3704, 
Za co? — powiem; lecz pierwej pióro konkuruje3705 
 
Do herbów domu twego, bez których to zgoła 
I sama się Marsowa nie obejdzie szkoła, 
Bo w nich odwagi, męstwa i siły istota; 
Z tych rekwizytów3706 męska combinatur3707 cnota. 
 
Niedźwiedź macierzyńskiego domu — cóż ten znaczy? 
Pewnie to kożdy przyzna, kożdy wytłumaczy, 
Że zwierz straszny, odważny, serdeczny i mężny, 
Do potkania i bitwy nad inne potężny. 
 
I na tego przymioty kto się zapatruje, 
Pewnie szyków z daleka nigdy nie lustruje, 
Ale pnie się na czoło, frontem się nadstawi, 
Krwią się pasie, krew toczy i Marsem się bawi. 
 
Grzbietem się nie zakłada i nigdy nie nosi 
Zadniego blachu, ostro o ordynans prosi; 
In pugna stataria3708 odważnym się stanie, 
W plecy (za to szlubuję) rany nie dostanie. 
 
Annibal, gdy po bitwie rannych cenzorował, 
Nigdy godnością, datkiem tych nie kontentował, 
Którzy mu w tyle szwanki swe prezentowali, 
Lecz adverso pectore3709 rany przyjmowali, 
 
Mówiąc, że rana tylna bywa podejrzana, 
Zawsze zaś kawalerska w przodzie otrzymana. 
Przyjmuje mężny Greczyn3710 szwanki swoje frontem3711; 
Że kawaler, świadczy się światu Hellespontem3712 
 
Lacedemończyk jeden, w bitwie pokonany, 
Leżąc na placu, cierpiąc już śmiertelne rany, 
Prosi nieprzyjaciela, by go wywrócono 
I jeszcze z raz horężem w piersi uderzono. 
 
Pytają go: „Na co to? ” — Powie, że „dlatego, 
Żebym u inszych uszedł rozumienia złego 
I żeby się nie wstydził mój hetman kochany, 
Widząc u trupa same tylne tylko rany”. 
 
Jeszcze i nasze wieki w takich nie zgłodniały 
Rycerzów, jakich tamte, co przed nami, miały; 
Mocnym lwem i niedźwiedziem kto się pieczętuje, 
Niezamrużone oko w bitwie pokazuje. 
 
A czemuż Płomieńczykiem ten herb jest nazwany?3713 
Temu, że jasny płomień z gęby pokazany; 
Czego są dwie przyczyny: żeby przy mężności 
Tej zawsze jako płomień byli żarliwości 
 
Jego zacni klienci, proponując żyzny 
Do chwały boskiej zaszczyt i miłej ojczyzny, 
Żeby ten przyrodzony przymiot w sobie mieli: 
Miłością przeciw Bogu, bliźniemu gorzeli; 
 
Druga, żeby się ognia nigdy nie wzdrygali 
I w mężnej stateczności przez wszystek czas trwali, 
By im saletra ani siarka nie śmierdziała — 
To im Płomieńczykowa reguła przydała. 
 
Jest tu i ognia dosyć, i dosyć ochoty 
Do Marsowego dzieła i jego roboty; 
Jest z tego Płomieńczyka pożytek obfity, 
Jest Bogu i ojczyźnie trybut należyty. 
 
Ma niebo dość jasności, a przecie tym bardziej 
Płomieniem domu tego, widziemy, nie gardzi; 
Gdy katedry3714 imieniem jego honoruje, 
Znać, że w jego jasności szczerze korzystuje. 
 
I Marsowi nie skąpo ognia w swej imprezie, 
A przecie Płomieńczyków zażywa de Brzezie, 
Żeby mu jego szarżej szczerze pomagali, 
A trudne nieraz na nich ordynansy wali, 
 
Na gęsto zbrojne szyki, na dżyrydy, groty, 
Szable, kule, kartany i różne obroty 
Dawszy im w moc chorągwie, pułki, buzdygany, 
Regimenty, buławy. Zawsze bez nagany 
 
Jego traktując dzieło, dość mężnie stawają, 
Czego dawne i świeższe wieki przyświadczają, 
Jako nieprzyjacielską krwią zafarbowali 
Martis arenam3715, przy tym swej nie żałowali. 
 
Czego świeży dokument mamy w twej osobie, 
Cny stobnicki starosto, gdy na uszy obie 
Słyszy świat ogłos3716 Marsa, który promulguje3717, 
Że cię za syna swego prawdziwie przyjmuje. 
 
Tyś jes[t] lapis Lydius3718, próba poczciwości 
Domu swego; tać drogę ściele do wieczności, 
Ta cię na perspektywę światu wystawuje, 
Ta cię ojcu Marsowi w respekt prezentuje. 
 
Kontent Mars, że ma syna godnego w tej mierze, 
Który męstwa, dzielności znaczny asumpt bierze 
Od swych herbownych źwierzów, którzy nad innemi 
Męstwem, siłą i sercem prym biorą na ziemi. 
 
Rad patrzy na niedźwiedzia, że mu kredensuje, 
Przy tym swą heroinę śliczną3719 prezentuje; 
Lew ognisty frontem mu stoi ku pomocy, 
Nigdy nieprzełomanej hieroglifik mocy, 
 
Pewien będąc, że ten lew jego dostojności 
Wiernie przestrzegać będzie i doskonałości 
Swoich parentelatów3720 wiernie upilnuje, 
Jako mu za to sławny poeta szlubuje: 
 
„Principio genus acre leonum saevaque saecla 
Tuta [ta] est virtus”3721 (Lucretius Carus). 
 
A na to Mars co mówi, gdy, starosto, w niebie 
Twoje insignia3722 widzi? — Tuszy, że na ciebie 
Poufale na tamtym miejscu pamiętają 
I swoich influencyj3723 życzliwie oddają. 
 
Bo lwa, niedźwiedzia, pannę — przyznać to musiemy — 
In signis zodiac3724 w katalog liczemy, 
Do których komitywy3725 i miesiąc3726 przystaje 
I tobie dobrowolnie suffragia3727 oddaje. 
 
To luminare minus3728 swą koligacyją 
Nie mniejszą szczęśliwości przyniesie porcyją, 
Kiedy dla większej domu twego wspaniałości 
Niebu i ziemi wyda wdzięczne latorości. 
 
Słońca i miesiąc — świadczą tak filozofowie — 
Po Bogu wszystkim rzeczom inkrement3729 i zdrowie 
Przynoszą; słońca we lwie z miesiącem złączenie 
Jest to konsekwencyjej dobrej rozumienie. 
 
A ta Panna, co też ma w niebie za urzędy? 
Czy tam u astrofilów3730 zgodne zdanie wszędy, 
Że, gdzie się instancyją swą interponuje3731, 
Wszędzie groźny[ch] planetów srogość mityguje? 
 
Gubernium3732 krwawego Marsa gdy nastaje, 
Siła to ludziom trwogi i strachu przydaje; 
Opposito radio3733 gdy Pannę przechodzi, 
Przecie desperujących cożkolwiek ochłodzi. 
 
Saturnus nie może się rozszerzać srogością 
I Merkuryjusz ze swoją zwyczajną chytrością; 
Kiedy z Panną kwadratem swym korespondują, 
Zaraz subsolanea3734 wielką folgę czują. 
 
A zaś, gdy sama Panna z Jowiszem łaskawym 
Rządy roczne obejmie, przy pokoju prawym 
Wszystkiego się dobrego spodziewać potrzeba: 
Zdrowia, fortun pomyślnych i dostatku chleba. 
 
Już Mars krwawego miecza swego nie dobywa, 
Już Saturnowa kosa w ten czas odpoczywa; 
Fakcyje3735 Merkurego waloru nie mają 
I wszystkich złych planetów — astra3736 nauczają. 
 
To piszę in genere3737 , że światu całemu 
Ta Panna dobrze czyni, dopieroż swojemu!  
Kto się jej konterfektem wiernie tytułuje, 
Jemu specialiter3738 afekt konformuje3739. 
 
Ma
1 ... 50 51 52 53 54 55 56 57 58 ... 89
Idź do strony:

Darmowe książki «Pamiętniki - Jan Chryzostom Pasek (czytanie ksiazek w internecie .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz