Pamiętniki - Jan Chryzostom Pasek (czytanie ksiazek w internecie .TXT) 📖
Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska to wspomnienia spisane przez niego pod koniec XVII wieku.
Podzielone są na dwie części — w pierwszej (1655–1666) opowiada o swoich przeżyciach związanych z wojnami ze Szwecją, Siedmiogrodem i Moskwą oraz rokoszem Lubomirskiego. Druga część (1667–1688) to zapis wspomnień Paska-ziemianina, po osiedleniu na wsi w Krakowskiem. Ze względu na to, że Pasek spisywał wspomnienia w ostatnich latach życia, niekiedy myli fakty historyczne, w drugiej części ukrywa również niewygodne wydarzenia ze swojego życia. Niemniej jednak są cennym dziełem epoki baroku, stanowiły również źródło inspiracji w literaturze XIX i XX wieku.
Jan Chryzostom Pasek był mazowieckim szlachcicem, wykształconym w kolegium jezuickim, żołnierzem prowadzącym awanturniczy tryb życia. Jeden z najsłynniejszych pamiętnikarzy polskich.
- Autor: Jan Chryzostom Pasek
- Epoka: Barok
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Pamiętniki - Jan Chryzostom Pasek (czytanie ksiazek w internecie .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Chryzostom Pasek
Jużeśmy tedy rozumieli, że po owych tak ciężkich pracach przyjdziemy na wytchnienie, oblawszy się do sytości i swoją, i nieprzyjacielską krwią; aż przychodzą powtórne i nieodmienne wiadomości, że Chowański, zapomniawszy dawnej chłosty, znowa za ukazem carskim zebrał 12 000 wojska dobrego z owych ostatnich już dumnych bojarów i dwornych carskich urzędników i przeszedł Dniepr pod Smoleńskiem i zachodzi nam po polskiej stronie Niepru1020, rezolwowawszy się, by też i samemu zginąć, i tak deklarowawszy carowi: wstępnym bojem na nas uderzyć albo też [z]za Dniepra nas nie puścić, ażeby1021 był znowu Dołgoruki, przybrawszy sił, na nas przyszedł. Aleć się i na tej zawiódł intencyi, bo trudno w śpiączki złapać ostrożnego lisa. Tak prędko lisowskiego1022 jeszcze zabytku żołnierz, Czarniecki, wziął wiadomość o tej jego imprezie, zaraz poszło wojsko magnis itineribus1023 nazad do Niepra. Przeprawiliśmy się tedy na tę stronę pod Szkłowem1024, jako mogąc, jedne konie przewożąc, drugie zaś przy łodziach i przy promach pławiąc; a już były wielkie zimna, na co konie ubogie narzekały i niejeden zęby wyszczerzył. I stanęliśmy tedy pod Szkłowem, Litwa w polu szczerym ćwierć mile od nas, my zaś nad samym Dnieprem, na kępie, którą oblewał. Wyprawił zaraz Sapieha na podjazd Kmicica1025, pułkownika, żołnierza dobrego, we trzech tysięcy dobrych ludzi ku Czerejej1026, gdzie się był Chowański położył obozem, pobudował jak na całą zimę i okopał, bo miał w polu zimować.
Nazajutrz po wyprawionym podjeździe, podobno spiritu prophetico1027 Czarniecki natchniony, kazał otrąbić, żeby za dwie godzinie było wojsko pogotowiu wsiadać na koń, biorąc z sobą prowiantów. Tak tedy się stało. Cichusieńko przez munsztuk zatrąbiwszy, Sapieże nic nie powiedziawszy, ruszyliśmy się. Idziemy tedy lassami, a wszystko śpieszno; nie wiemy nic, po co i dokąd. A Chowański też tak uczynił: poszedł kommonikiem, chcąc nas na przeprawie zaskoczyć rozdwojonych. Potkał się tedy z Kmicicem pod Druckiem1028, alias1029 przyszedł mu z tyłu, bo już go był minął inszym traktem. (Opowiedział o Litwie mieszczanin z Drucka, którego tam gdzieś w drodze Moskwa porwali). Tam, jak się uderzyli z sobą, bili się, prawda, Litwa niebożęta mocno, ale nie mogąc wytrzymać, rozerwano ich; dopieroż źle, dopieroż bić, brać, wiązać. Posłał był Czarniecki przodem kilka chorągwi; to skoro przyszły do przeprawy pod samym Druckiem sive1030 Odruckiem — bo to miasteczko dwojako nazywają; jest tam rzeka Drucz, na której były mosty, a te już zostały zrzucone od Moskwy — stanęli nad rzeką i posłali do Wojewody, dając znać, że słuchać strzelanie i bitwę jakąś. Zaraz tedy ryścią poszło wojsko, zaraz domyśliliśmy się, że nie darmo. Przyjdziemy tedy do przeprawy nad Druckiem samym: źle, rzeka wprawdzie nieszeroka, ale dwoma nurtami idzie, dwa razy pływać trzeba, jak po pół stajania, głęboko i bystro, a zabrzeżysto1031 zaraz jak z pieca. Moskwa prostacy spuścili się na1032 to, że mosty zrzucili. Wiedzieli też już, że wojsko aż pod Szkłowem i sukursu mieć żadnego nie mogła Litwa; nie kazali owej przeprawy pilnować, której mogliby byli zabronić1033 należycie.
Rzecze Wojewoda: „Mści Panowie, res non patitur moram1034, mostów tu budować nie masz czasu. Słyszycie strzelanie, słychać i głosy moskiewskie: już to znać, że nie nasi onych, ale oni naszych biją. Pływaliśmy przez morze: i tu trzeba; Pana Boga wziąwszy na pomoc, za mną! Pistolety, ładownice za kołnierz!” Sam tedy wprzód skoczy z brzega; zaraz koń spłynął, bo bardzo rzeka głęboka. Przepłynął tedy, stanie na brzegu; chorągwie jedna za drugą płyną cicho, bo nie było do tego miejsca, gdzie się bili, ledwie z piętnaście stajań, tylko że za lassem, i nie mogli nas widzieć. A jeszcze woła, stojąc na brzegu: „Szeregiem, Mści Panowie, szeregiem!” Co niepodobna, bo nie kożdy koń jednakowo pływa: jeden się bardziej suwa, drugi nie tak. Nasz pierwszy towarzysz, Drozdowski, miał konia, co go był nieświadom, a on pływał jakoś dziwnie na bok; skoro tedy tak uczynił, zaraz go woda zniosła z konia, począł tonąć, konia puściwszy. Jam go uchwycił za ramię, drugi towarzysz z drugą stronę; takeśmy go między sobą pławili. Skorośmy go wynieśli, aż mówi Wojewoda: „Macie szczęście, panie bracie; są tu wielkie ryby, połknąłby was był szczupak całkiem i z pancerzem” (na to przymawiając, że to był chłopek małego zrostu). Jakeśmy się przeprawili i przez drugą takąż odnogę, zaraz pułkowi królewskiemu kazał skoczyć do bitwy, sam został drugie pułki przeprawiać. Idziemy tedy ryścią. Moskwa zdumieli się: „Czy z nieba spadli?” Tu wojsko ich nie w porządku należytym: jedni się kupą bawią, drudzy Litwę wiążą, insi po stawie brodzą, rozgromionych z trzciny wywłóczą; bo mało co zabijali naszych, chcąc jako najwięcej nabrać niewolnika, żeby zaś za swoich zamieniać. A jest tam staw wielki bardzo pod samym miastem, gęstą trzciną zarosły; tam Litwa niebożęta uciekali z pogromu. Uderzą na nas, rozumiejąc, że to drugi jaki podjazdek, wesprą nas; widzą mokrych, że z każdego ciecze, a strzelba przecie daje ognia. Nuż w się! Widzą, że coraz przybywa, jak z rękawa; u nich serce coraz mniejsze, u nas contra1035 coraz większe, bo co się która chorągiew przeprawiła, to jej zaraz za nami kazał skoczyć. Litwa jako barani i po kilka do kupy związanych. Kmicic, pułkownik, wypadł gdzieś z chałupy, jak go to
Uwagi (0)