Więzienie - Maksim Gorki (jak czytać książki txt) 📖
Ująwszy się za uderzoną przez policjanta obcą dziewczyną, studentMisza trafia do więzienia, gdzie zadziwia wszystkich uśmiechem ipogodą ducha.
W miarę upływu czasu zaczyna jednak coraz głębiejzastanawiać się nad systemem, w którym każdy jest albo oprawcą, alboofiarą. Słucha ponurych opowieści zastraszonych, zobojętniałychstrażników, mocno przeżywa okrucieństwo współwięźniów wobecnajsłabszych i czuje, że to zamknięte, patologiczne środowisko jak wsoczewce ukazuje niesprawiedliwość społeczną carskiego imperium.
Pewnego dnia w celi obok pojawia się intrygujący sąsiad: więzieńpolityczny. Misza nie zna brzmienia jego głosu, ale dzięki stukaniu wścianę alfabetem Morse'a poznaje jego poglądy. Teraz musi podjąćdecyzję.
- Autor: Maksim Gorki
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Więzienie - Maksim Gorki (jak czytać książki txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Maksim Gorki
Za oknem ledwo dosłyszalna wiła się i drżała pieśń... jakby tułając się w pomroce... Jak gdyby ten, co ją zaczął śpiewać, nie mógł już się powstrzymać, poddał się bez woli jej władzy, i zrywał sobie pierś w tej monotonnej skardze...
Później o uszy jego odbiło się niezrozumiałe, urywane stukanie... jakby gdzieś spadło parę kropel deszczu...
Misza zdjął kurtkę i chciał się położyć, ale rzuciła mu się w oczy ciemna plama pleśni w kącie, i raptem przypomniał sobie bezkształtne, zmięte od uderzeń, szare ciało aresztanta pod więzienną ścianą. Owładnięty gorącą falą litości i wstrętu, szybko parę razy przebiegł celę, a potem wskoczył na okno, przywarł głową do żelaznej kraty i, cicho stukając palcami po ścianie, zamyślił się pełen ciężkiej bojaźni.
Z zewnątrz do okiennych szyb ściśle przylgnął gęsty mrok nocy, w milczeniu oglądając bladą, zmizerowaną twarz młodzieńca. Rzadkie, suche płatki śniegu, na mgnienie wynurzające się z ciemności, smutnie szeleściały o szkło i ginęły pochłaniane mrokiem...
Miszy wydało się, że całe życie ludzkie spowite jest gęstą, brudnożółtą chmurą chorobliwie natężonego okrucieństwa. Wszystkie czyny ludzi są jakby przesycone niezrozumiałym bezmyślnym uczuciem wzajemnej nienawiści i wstrętną żądzą tortur, znęcania się, męki. To uczucie otwarte i proste, głęboko ukryte w głębi ludzkiej duszy, chytre, drapieżne lub tępe — ciemne uczucie to nadaje całemu życiu ów ponury ton pełnego tęsknoty jesiennego zmierzchu i przygniatającego chłodu. A wśród tych dzikich zapasów rozjuszonych ludzi, jak płatki śniegu wśród nocy, snują się mili, dobrzy i słabi w rodzaju Oficerowa i jego matki... W głowie Miszy wyraźnie zadźwięczała łagodna skarga:
— Panie, Boże mój! Czemu w ludziach tak wiele okrucieństwa i złości? Boże, czemu?
W jego wyobraźni stanęli wesoło uśmiechnięci „dwaj andrusi” z Wiaźmy, przypomniał sobie Jakuba Usowa, głęboko przekonanego o prawie do zabijania ludzi...
I nie wiadomo skąd, pojedynczo, mężnie, jak ognie w ciemnościach nocy zjawiają się surowi, silni ludzie. Chodzą wzdłuż więziennej ściany, i „niezgadzający się z niczym”, w skupieniu zajęci jedną myślą, wypełniającą im całe życie...
— O czym oni myślą?
Misza ciężko zeskoczył z okna i znów zaczął chodzić po celi.
Za drzwiami, w nieruchomej ciszy korytarza kołysał się z wolna dziwny dźwięk, podobny do wrzenia wody. Misza zatrzymał się, nasłuchując... W celi na wprost niego ktoś majaczył, ktoś pośpiesznie mamrotał niewyraźne słowa, dławiąc się nimi, i w słowach tych — też słychać było skargę... W końcu korytarza cicho rozmawiali dozorcy.
— Ot i koniec — usłyszał Misza zadumany okrzyk Oficerowa.
Znów w celi rozległo się jakieś dziwne stukanie; kilka prędkich uderzeń, przedzielonych nieprawidłowymi pauzami. Misza obejrzał się zachmurzony — po podłodze bez hałasu przebiegła mysz — tak jakby przetoczył się maleńki kłębek wełny — i znikła pod pryczą. I jeszcze raz nalegająco zadźwięczało to nerwowe stukanie. Misza domyślił się, drgnął, nie wiadomo po co przycisnął mocno do ściany dłoń swojej ręki i zaczął nią gładzić chropowaty tynk, jakby usiłując pochwycić to stukanie.
Zdało mu się, że dźwięki rodzą się w tym oto punkcie ściany; wtedy ukląkł, zasępił się dziwnie, podniósł rękę, gniewny opuścił ją i bezładnie zabębnił paznokciami w mur... Następnie począł nasłuchiwać — było cicho...
Zerwał się, rzucił się do drzwi i przyłożywszy wargi do okienka, trwożnie, błagalnie, ale niezbyt głośno zawołał:
— Oficerow! Dozorca...
I kiedy Oficerow znalazł się u drzwi, Misza jął szeptać śpiesznie, nerwowo:
— Posłuchajcie... drogi mój! on stuka...
— Wasyl Nikitycz?
— Tak? To on?
— On... ale...
— Powiedzcie mu... szepnijcie — ja nie umiem!
— Boję się...
— To nic! My będziemy — ostrożnie...
— No, a jak się dowiedzą... to mnie...
— Ależ nie! Powiedzcie mu, żeby alfabet... ja nie umiem...
Oficerow odchylił się ode drzwi i z korytarza doleciał jego pokorny szept:
— Dobrze... powiem...
I poszedł... A potem znów się zjawił, błysnęły jego smutne oczy i rozległ się szept:
— Niech pan słucha...
Nie mówiąc więcej ani słowa, Misza podbiegł do ściany, zatrzymał się przed nią z naprężoną uwagą i, uśmiechając się, zastygł, cały ogarnięty dreszczem żądzy mówienia, mówienia!
Z na pół otwartymi ustami stał przed szarą potężną ścianą, gotów ją uścisnąć, patrzał na nią chciwie rozpalonymi oczyma.
Spoza ściany leciały urywane i wyraźne uderzenia jedno po drugim, niezbyt głośne, ale twarde, natrętne, suche dźwięki muru, i palce prawej ręki Miszy, mimo woli drgając, posłusznie je powtarzały...
...W parę dni potem Misza owinięty kołdrą siedział na oknie, mocno przyciskając się ramieniem do futryny i z nachmurzoną brwią rozglądał dziwaczne rysunki zamrozu na szybach.
Za ścianą więzienia, na mroźnym, zimowym niebie wznosiło się niewidzialne słońce; szare, znudzone chmury stawały się jaśniejsze i bardziej przezroczyste.
Spadł śnieg; cienką warstwą pokrywał ziemię, a czarne zamarzłe błoto, każąc16 jego białość, ponuro patrzało w niebo.
Drżąc z zimna, Misza przypominał sobie suche, twarde dźwięki, które mu wydała tej nocy porysowana szczelinami stara ściana celi, przypominał sobie i oblekał je w słowa i myśli...
— Tak! Życie — twarde i bezlitosne...17 Życie, walka niewolników o wolność i panów o władzę, nie może być spokojne i przyjemne, nie będzie dobre i piękne, dopóki istnieją panowie i niewolnicy!...
— Jaki on może mieć głos? — pomyślał Misza o swoim sąsiedzie. Przypomniało mu się jego chude, szczupłe ciało, i powziął przekonanie, że sąsiad jego musi mieć głos wysoki, ostry, nieprzyjemny, pozbawiony zupełnie tych metalicznych piersiowych tonów, jakie dźwięczą w głosach dobrych i miłych ludzi. I Misza z ukosa nieprzyjaźnie spojrzał na ścianę, za którą teraz spał już pewnie ten człowiek, tak podobny do jasno jarzącej się świecy w brudnej latarni.
W pamięci młodzieńca stawały wciąż w poważnych, miarowych szeregach mężne, twarde i zimne, jak kawałki lodu, słowa, formując mocne, zaokrąglone myśli:
— Tak! Życie nie będzie sprawiedliwe i piękne póki jego władcy demoralizują się swoją władzą, a niewolnicy — uległością...
Nie! Życie dotąd będzie przepełnione strachem i okrucieństwem, póki ludzie nie zrozumieją, że zarówno szkodliwie i hańbiąco jest być niewolnikiem, jak i panem...
Chłód poranku mocnym uściskiem obejmował ciało Miszy. Często mrugając oczami czerwonymi wskutek bezsennej nocy, Misza wpatrywał się w mroźne rysunki i oglądał się czasami na ścianę ze złym uczuciem, którego jednak nie chciał w sobie zauważyć, a które mimo woli dostrzegał. Przez parę tych nocy ściana napełniła mu duszę niewyczerpaną ilością szybkich, nerwowych, twardych uderzeń i teraz, kształtując je w zdania, czuł, że serce jego pokrywa się takim samym zimnym rysunkiem, jak mroźne rysunki na szkle okna.
Ale jednocześnie, gdzieś wewnątrz, w głębi zapalała się ciepła, rozgrzewająca myśl:
— Wszystko to niesprawiedliwe i dowolne18... Czyż można dzielić ludzi tylko na dwa obozy?... A, na przykład, ja? Przecież właściwie ja nie jestem ani panem, ani niewolnikiem!
Ta maleńka i sprytna myśl, błysnąwszy w jego duszy na kształt iskry, ustąpiła zaraz miejsca wielkim, surowym i twardym myślom. Postawiły one przed młodzieńcem żelazne żądanie pracy długiej, żmudnej, niedostrzegalnej — wielkiej pracy, pełnej niewzruszonego męstwa, spokojnego pogodzenia się ze zwykłą, skromną rolą prostego robotnika, który oczyszcza życie ogniem swojego rozumu i serca ze zgniłego, zmurszałego, potwornego rumowiska przesądów, przekonań, autorytetów i nawyknień...
— Czy mogę to czynić? — uczuwając wewnętrzny dreszcz, zapytał Misza samego siebie.
I w tej chwili zrozumiał, że ze strachu przed czymś, umyślnie zapytał siebie nie tak, jak należało.
Wtedy postawił pytanie szczersze:
— Czy ja chcę tego?
...Nadchodził przenikliwy pochmurny dzień zimowy. Więzienie budziło się — w korytarzu szumnie dźwięczały żelaza zamków, skrzypiały i zawodziły rdzawe zawiasy u drzwi, surowo dźwięczały ostre nawoływania dozorców, rozlegały się chwilami przygłuszone i pokorne, chwilami zaś śmiałe i podrażnione głosy więźniów.
W głowie Miszy zmartwychwstawały dumne słowa sąsiada, które mu wypowiedział przez stare cegły więziennej ściany.
— Kto uwolnił swój umysł z ciemnicy przesądów — dla tego więzienie nie istnieje, gdyż rozkazuje wtedy mówić kamieniom, i kamienie mówią za nas!...19
...Za oknem, wzdłuż więziennego muru, mocno tupiąc nogami w przemarzniętą ziemię, chodził zamyślony szyldwach, a na murze siedziała wrona i przechyliwszy na bok głowę, ciekawie mu się przyglądała swoim okrągłym okiem... Misza patrzał w okno i szukał odpowiedzi w swej duszy.
1. kurs — tu: rok studiów. [przypis edytorski]
2. kreozot — substancja dezynfekująca pozyskiwana ze smoły z drewna bukowego. [przypis edytorski]
3. arszyn — daw. jednostka długości używana w Rosji, ok. 0,7 m. [przypis edytorski]
4. Fedka (ros. Фе́дька) — zdrobnienie od imienia Fiodor (Фёдор). [przypis edytorski]
5. Jakób Ignaca syn Usof — napis odzwierciedla błędy ortograficzne oryginału: Якоф Игнатив Усоф (zamiast Яков Игнатьевич Усов). [przypis edytorski]
6. gdzie ona teraz? — ślad rosyjskiej składni, pomijającej orzeczenie; po polsku raczej: gdzie ona teraz jest. [przypis edytorski]
7. neurastenik — tu: ktoś znerwicowany, reagujący przesadnie. [przypis edytorski]
8. Kaługa — miasto położone ok. 170 km na południowy zachód od Moskwy. [przypis edytorski]
9. Czuwasz (ros. чуваш) — członek narodu pochodzącego z Kaukazu, z rodziny ludów tureckich (turskich). W pocz. XXI w. naród ten liczy ok. 1,8 mln, a Czuwaszja, położona 700 km na wschód od Moskwy, stanowi autonomiczną republikę w obrębie Federacji Rosyjskiej. W Rosji carskiej często zatrudniano przybyszy z dalekich części kraju, słabo mówiących po rosyjsku, w więziennictwie, aby utrudnić więźniom porozumienie się ze strażnikami czy oprawcami i pogłębić ich wyobcowanie; w polskiej kulturze w takiej roli najczęściej przywoływani są Kałmucy. [przypis edytorski]
10. abo (gw.) — albo. [przypis edytorski]
11. Tach toczyno... — zniekształcone ros. так точно, tak toczno: tak jest. [przypis tłumacza]
12. sztunda (ros. штунда, z niem. die Stunde: godzina) — nurt religijny w XIX-wiecznej Rosji, powstały wśród protestanckich kolonistów niemieckich, kwestionujący autorytet cerkwi prawosławnej; pod koniec XIX w. tępiony przez władze carskie. [przypis edytorski]
13. Nas, mówią, wielu. — ślad rosyjskiej składni, pomijającej orzeczenie; po polsku raczej: Nas, mówią, jest wielu. lub: Mówią, że jest ich dużo. [przypis edytorski]
14. VIII — ten rozdział nie figuruje w późniejszych wydaniach rosyjskich. [przypis edytorski]
15. otwarte — odczytanie niepewne, w źródle omyłkowo: trzęsły się or i- zwarte usta. [przypis edytorski]
16. kazić (daw.) — psuć, zaburzać. [przypis edytorski]
17. Życie twarde i bezlitosne... — ślad rosyjskiej składni, pomijającej orzeczenie; po polsku raczej: życie jest twarde i bezlitosne. [przypis edytorski]
18. dowolne — tu: arbitralne, nieuzasadnione (ros. произвольно). [przypis edytorski]
19. Kto uwolnił swój umysł z ciemnicy przesądów, dla tego więzienie nie istnieje, gdyż rozkazuje wtedy mówić kamieniom, i kamienie mówią za nas!... — nawiązanie do wypowiedzi Jezusa z Ewangelii Łukasza: A on odpowiadając, rzekł im: Powiadam wam, jeśliby ci milczeli, wnet kamienie wołać będą (Łk, 19:40). [przypis edytorski]
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.
Jak możesz pomóc?
Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur:
Fundacja Nowoczesna Polska
KRS 0000070056
Dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur i pomóż nam rozwijać bibliotekę.
Przekaż darowiznę na konto: szczegóły
Uwagi (0)