Darmowe ebooki » List » Listy wybrane - Zygmunt Krasiński (czytaj online za darmo .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Listy wybrane - Zygmunt Krasiński (czytaj online za darmo .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Zygmunt Krasiński



1 ... 126 127 128 129 130 131 132 133 134 ... 144
Idź do strony:
dziejów, coraz głębiej się zapadających i idących w dół, w nieskończoność, a w dół. Biedny Jerzy we Lwowie i nie utrzyma się przy zakładzie Ossolińskich — wysadzą go, i to go zarzyna. Fatalitas jakaś nad nim. Pani D. w tych dniach będzie w Paryżu. Mickiewicz, twierdzą, że się odtowiańszcza coraz bardziej — wszedł do komisji składkowej Biblioteki, prezesem mu Wład. Z.689, współczłonkiem Wojewoda. Poetyckie natury straszne hetkipentelki. Zwieść i pchnąć ludzi tysiące, a potem samemu zaprzestać dążności i odstać — o lekkomyślność niewieścią, to błazeństwo! Zobaczysz też, że wkrótce on w co innego znów z zapałem się rzuci. — Wszystko smutne. Jedna rzecz nie smutna śród ruin świata, to przyjaźń! Mamy to ostatnie wesele — podziękujmy Bogu!

Z.

Do Baden przed 15 dniami nie będę mógł się przenieść. Dzięki Bogu, ojciec rześki i silny. Jednak Chelius radzi kurację.

Adzio jeszcze chodzić nie zdoła, ale lepiej co dzień.

335. Do Bronisława Trentowskiego

1851, Baden, 14 czerwca

Ostrzegam Cię, strzeż się, na miłość Boga, K... Jeśli nie co gorszego, toć zawsze niesłychany szałaput, wiercipięta duchowy, raz taki, nazajutrz owaki, człowiek, ku któremu w Królestwie największą powzięto nieufność po wypadkach 48 r. bo wszystkich namawiał i gnał w Poznańskie do Mierosławskiego i do powstania. Wyprawił tak wielu, obiecując zawsze, że sam nazajutrz przejdzie granicę, i ogłaszając, że miewa widzenie miejsca, na którem stoczy się bitwa itd., itd. Tamci poszli, on pozostał... i nic mu nie było, i ciągle paszportów używał, gdy innym ich zupełnie nie dawano. Wiem o nim sprawki, które jeśli nie wielkiej przewrotności, to przynajmniej niesłychanej lekkomyślności, bzikowatości, gadulstwa, niedyskrecji, jakby bzika w głowie są oznaką. List, powierzony sobie przez obywatela, w którym ten ostatni przesyłał do Poznańskiego rozkaz oddania stu tysięcy złp. na rzecz krajową 1848 r., oddał w ręce błaznów, co ten list rozpieczętowali i głośno czytali, miasto go zanieść i oddać, jak winni byli, i tem tegoż obywatela niezmiernie narazili przed rządem. Wszyscy u nas mają K... za wariata lub za agenta. W to ostatnie nie wierzę, broniłem go sam razy tysiąc, ale pierwszemu wierzę, i wolałbym z komisarzem policji moskiewskiej konspirować, niż z nim, mniej albowiem lub równo byłoby niebezpiecznie. U tego chłopca próżność (robak, wszystko u nas toczący) ostatnie włókna mózgu przeżarła. Obiecywał mu niegdyś Towiański, że on będzie zbawicielem Polski, wielkim kazał mu się samemu uznać duchem; odtąd chłopiec ten pokoju nie ma i głupstwo po głupstwie pisze, drukuje, plecie i płata. Przy tem, jak zwykle wariatom, nie zbywa mu na pewnej chytrości, i doskonale umie się ułożyć, i z każdym innym tonem mówić. Strzeż się jego, powtarzam Ci. O mnie tyle mu tylko mów, żem chory, i chory, i melancholik, i nigdy mu nic nie przyznaj o mnie, gdy się wdziera w Twoją ufność i do jakiej bądź spowiedzi Cię ciągnie; choćby najnaturalniej, choćby udając, że wie co o mnie, proszę Cię, pozostań jak Bóg amerykański, z głazu kuty. Wielki też łgarz z niego, marzy mu się, że był, gdzie nie bywał, że widział, czego nie oglądał. Do Nicei także od Towiańskiego był zjechał do mnie i Augusta Cieszkowskiego, ale nie zimą, raczej wiosną i tylko sześć dni bawił, a my zachowali z nim największą ostrożność i nie daliśmy mu nawet przystąpić do żadnej konfidencji — i odjechał!

Co zaś dotyczy się Towiańskiego, powiem Ci, że w kraju w nikogo nie zdołasz wmówić (choć to niepodobnem do uwierzenia, by Rosja takich środków używała) że on nie jest wysłańcem Moskwy, na to wyprawionym, by opętać Mickiewicza, a później go tak spętać by on sam poszedł w ręce cara się oddać. I w istocie, Towiański namawiał do tego Mickiewicza, i o to się z nim poróżnił, że Mickiewicz nie uznał w sobie siły dostatecznej na spełnienie tego mistrza rozkazu. Stąd poszło, że Mickiewicz przez lata szukał zastępcy, który by poszedł do Mikołaja na jego miejsce i dotąd go nie znalazł. Księżna Koczubej, Moskiewka, co się była katoliczką zrobiła, twierdziła, że widziała imię Towiańskiego na czarnej księdze, śród spisu używanych i płatnych agentów. Minister Strogonoff, zapytany oń, tak odrzekł: „Urząd mój i obowiązek nie dozwalają mi otwarcie o tym człowieku mówić; znam go, był w Petersburgu u mnie, paszport mu dałem, i tylko tyle powiadam: to nie jest poczciwy człowiek”. Mimo te świadectwa ja nie myślę, by on był takim prostym wysłańcem; ale, że zeń ciągną Moskale korzyści, to pewna, bo osią, na której wszystkie objawienia Towiańskiego się obracają, to zasady, że tylko od Moskwy może przyjść dobro i żywot dla Polski. Owoż pojmujesz, że to na rękę Moskalom. Mojem zaś zdaniem, od Moskwy jakiej bądź, czy czarnej, czy rozanarchizowanej, przyjść tylko może zepsucie, obrzydliwość i śmierć dla Polski. Zepsucie i zniszczenie są elementami Moskwy; socjalizm w dole, absolutyzm w górze, oto Moskwa cała. Polski powołaniem bronić ludzkość od tych dwóch potęg niszczycielskich, i żywot Polski całej był tylko taką świata obroną. Zatem, czymkolwiek jest Towiański, jego nauka jest śmiertelną Polsce. Żyłem i skonam w tej wierze.

Tem bardziej zalecam Ci, strzeż się jego i jego wysłańców. Do prostoty gołębicy przybierz, gdy z nimi rozmawiasz, rozwagę zimną węża, a co Ci mówią i podszeptują, zapamiętaj i racz mi udzielić, bo zawsze korzyścią jest znać stanowisko wrogów. Rozważ ten mój list cały, a napisz, co też Ci gadał K. o Towiańskim. Towiańskiemu teraz potrzeba nowych adeptów, bo dawni się już albo zużyli, albo odeszli, albo zzimnieli, jak np. sam Mickiewicz.

Książki przeszlę Ci temi dniami, przynajmniej jednę, a gdy tę przejrzysz drugą. Ściskam Cię z serca.

Twój

Pamiętaj, strzeżonego Bóg strzeże!

336. Do Stanisława Koźmiana

Baden, 9 lipca 1851 r.

Kochany Stasiu! Dawno zapowiedziany, obiecany i oczekiwany wiersz, do Przeglądu przeznaczony, posyłam Ci. Tytuł łaciński Resurrecturis, czyli „do tych, którzy z martwych powstaną, mają zmartwychwstać”; lepiej byłoby, gdyby tytuł był polski, ale pracując nad ową nazwą we spółce nie mogliśmy wynaleźć odpowiadającego intencji autora wyrazu. Zresztą, kiedy dziecko zdrowe, piękne i sprytne, mniejsza o jego imię, choćby go nawet Barabaszem nazwano. Nie mam potrzeby Ci przypominać, że na końcu podpisu żadnego nie trzeba, lecz polecam pieczołowitości Twojej korektę. Jedna opuszczona komina już mi dolega, a cóż dopiero przekręcony wyraz! Opuszczony wiersz gotów mi zdziałać atak apopleksji. W Lesznie doskonale drukują, ale Poznań przerażający. Rząd pruski na dowód, że Poznań zniemczony, powinien by posłać do Bundestagu między innemi dowodami książkę polską, drukowaną w Poznaniu. Irydion, układany nie z rękopismu, ale z druku, bardzo wiele ma błędów. A więc wymówka za nieczytelne pismo upada. Erof690 prosi Cię, abyś mu przysłał nowy hieroglif Norwidowy, Zwalon czy Rozwalon. Do Twojego rozstrzygnienia zostawiam, czy po polsku mówi się: czemciś, czy: czemsiś, bo między nami zdania podzielone, ja jestem za pierwszem.

List ten cały pisany ręką Gaszyńskiego, również dołączon do niego wiersz.

337. Do Stanisława Koźmiana

Kolonia, 1851, 1 septembra

Mój drogi! Na dzień jeden tu do katedry przywiozłem Elizę. Za 3 dni będę nazad w Baden. Dawne czasy się przypominają — Bonn i Ty — w Bonn dziś będę. W tych dniach około 8-go odbierzesz Erofową przesyłkę z Wrocławia. Przeczytasz i, jak Ci się wydaje, napiszesz — Punctationem. Erof błaga, byś ustrzegł od okrucieństw zwykłych w Księstwie. Proszę Cię, mój drogi, przyślij mi Bolesława Chrobrego Szajnochy, i drugi jakiś obraz historyczny przez tegoż (tylko nie dramat jego o Lubomirskim) — Zwolona też proszę Cię i Prądzyńskiego. Zwolona-m ciekaw. — O dziecko, dziecko znarowione, K. C. N.691. Nie słuchał — wydrukował — teraz ma za to sądy ludzkie!

Nie spiesz się z punktacją dla Erofa — daj sobie folgi, ile chcesz — piano — sano — lontano692. Chciałem Ci się tylko stąd przypomnieć. Proszę Cię, odpisz mi rychło! Ściskam Cię z serca. Zażywam cykuty, jakby Sokrates, i pomaga mi nieco, alem ciągle źle. Pani Delfina poznała się w Karlsbadzie z Twoją siostrą i nachwalić się jej nie może. Pieśni jej dała jakieś prześliczne, które śpiewa całemi dni. Książę bardzo chory — Witold ledwie z pleury wydobyty, ale o księcia strach! Będzie luctus ingens693. Klaczko z H. W. wzięli sobie Twego znajomego za piłkę i grają w nią, odrzucając ją sobie w „Gońcu”.

338. Do Michała Wiszniewskiego

Rzym, 14 grudnia 1851 r.

Bardzo mi miło dowiedzieć się, żem mógł, choć bezwiednie, przyłożyć się w czemkolwiek do wyświadczenia Panu przysługi694. Zupełnie i czysto duchowo, bo jedynie przeczuciem, wpłynąłem na kierunek materialny Pańskich interesów. Dobrze, że o tem w owej chwili nie wiedziałem, bo zapewnie bym nie był tak śmiało twierdzenia mojego popierał, lękając się odpowiedzialności, a przez tę właśnie lękliwość, bardzo moralną, lecz w tym razie nader niepraktyczną, zaszkodził obrotowi Pańskich kapitałów.

Tak samo Ludwik Napoleon, gdyby zanadto długo był się zastanawiał nad ogromną odpowiedzialnością, którą przybierał, spisek swój przeprowadzając, nigdy by go tak zwycięsko, zręcznie i energicznie do celu nie dowiódł. Udało mu się. Jeśli się nie upoi tryumfem, nie znabuchodonorozuje władzą, która ma to do siebie, że równie jak niewola, zezwierzęca ludzi, kiedy nie chcą uznać, że jest pierwszą z niewol, bo najwyższym i najcięższym obowiązkiem na świecie — to, mojem zdaniem, wyrwie Francję, z otchłani społecznych rozkładów. Odda więc nie tylko przysługę ojczyźnie, ale i światu, ale i wiekom przyszłym. Lecz pełno trudności i zawad na jego drodze. Hydra czterogłowa stronnictw francuskich nie da się tak łatwo zaprząc do jego dyktatorskiego wozu. Periculosae plenum est opus aleae695. Uchowaj też, Boże, by zaraz teraz jaki nowy Verrina nowemu temu Fiesce puginału do piersi nie wetknął, bo wtedy byśmy przepadli wszyscy: Francja, i świat, i cywilizacja. Niecywilizowani tylko, jakiego bądź oni gatunku i plemienia, z tego by skorzystali i pozostali całymi na gruzach zamordowanego wieku.

Proszę przyjąć najszczerszą podziękę za pamięć o mnie i wyraz uwielbienia i szacunku, z którym miło mi oświadczyć, że pozostaję na zawsze

WPana Dobrodzieja prawdziwym sługą

Zygmunt Krasiński.

Liścik załączony oddałem Włodzimierzowi.

339. Do Stanisława Koźmiana

Rzym, 18 marca 1852

Mój drogi! Bardzo zmartwiła mnie wiadomość o zdrowiu Twojej matki, o które to zdrowie nie przestałem nigdy się modlić od dnia, w którym pierwszy raz mi doniosłeś, że słabieć zaczyna. Dopełnię Twego zlecenia i o modły poproszę, kogo się należy. Od Aleksandra Br. żadnej odpowiedzi na mój list nie odebrałem. Dobra scena u Franciszka — najwięcej interesowany, jak mówisz, z duszy rad, że tak się dzieje i nie pragnie, by się działo inaczej. Powiadasz „siostry umierającego”. Jak to? Czy umiera Henryk? Nic a nic o tem nie słyszałem. — „Przeglądu” poszyt z obrazem Słowa Polskiego i Machiawelem odebrałem w tych dniach. Przeczytam oba i zdanie Ci moje napiszę. Wyjeżdżam na 15 dni do Neapolu, wracam tu na Wielkanoc, a koło 1 maja stąd się wybieram nazad do Badenu. W jesieni zaś będę musiał wrócić696. Zdrowie moje coraz gorsze. Powrót więc ten jesienny, któremu odjąć się nie mogę na żaden sposób, pogrąży mnie jeszcze głębiej. Co ze mną się stanie, nie wiem. Czuję tylko w głębi ducha najsmutniejsze przeczucie. Prawda, że ten marzec, to wściekły miesiąc na chorych — trzeba być bardzo młodym, by wiosna była wiosną, a nie rozpaczą człowiekowi. Mnie już od 4-ch lat bywa rozpaczą. Jakoś teraz, kiedy spojrzę wkoło siebie, nie odkrywam na widnokręgu żadnej gwiazdy przewodniej, wszystko mi się wydaje nocą jedną, coraz ciemniejszą i głębszą — amen!

Pani Plater, która tu umarła, była wdową po bracie żony Orpiszewskiego — sama także Platerówna z domu. Na balu u jenerała Gemeau przeziębiwszy się już z schorowanemi piersiami, w tydzień po tymże balu ducha oddała. — Z „Czasem” przyszedł tu zawczoraj prospekt „Dziennika Literackiego” ze Lwowa, redakcji Szajnochy, który tygodniowemi numerami wychodzi. W treścianie przedmiotów, w 4-tym numerze zawartych, stoi: „Urywki listowe przez autora Irydiona i Psalmów”. Co to znaczy? Czy nie mógłbyś się dowiedzieć? Najprzód, najdziwniejszą rzeczą, że jednemu autorowi przypisują te dwa zupełnie odrębnego pióra dzieła — 2° Cóż to za listy być mogą? Matka Juliusza697 tam we Lwowie jest — zdaje się, była w Paryżu i po synu zabrała pozostałe efekta. Czy tam czasem jakich zachowanych nie znalazła listów? W każdym razie to jedna z najgłębszych niepoczciwości literackich, jaką popełnić kto może. Mimochodem o tem wspominam, gdyż to mnie osobiście nie dotyka, tylko smutno mi widzieć, jaka u nas lekkomyślność i płochość pod wszystkiemi względy.

Smutnem ale pełnem przywiązania i wdzięczności ściskam Cię sercem — i tu mi jeszcze zaraz odpisz, proszę Cię. Mam nadzieję, że Bóg miłosierny pokrzepi zdrowie matki Twojej i to brzemię wkrótce z serca Ci zdejmie.

Twój Scapa

340. Do Stanisława Koźmiana

Rzym, 1852, 24 kwietnia

Drogi mój! List Twój z 11-go kwietnia odbieram w tej chwili. Dzięki, dzięki Bogu, że Twoja matka wróciła do lepszego zdrowia. Dniam jednego nie opuścił, bym się o to zdrowie jej nie modlił. Lecz to inne modły, nie moje, pomogły — moje tylko Tobie przywiązania dowodem.

Słowo w słowo, tę samą uwagę czy zarzut, który generał Morawski robi, i ja niegdyś robiłem autorowi Snu, kiedy mi go pierwszy raz czytał jeszcze 1838 r. na

1 ... 126 127 128 129 130 131 132 133 134 ... 144
Idź do strony:

Darmowe książki «Listy wybrane - Zygmunt Krasiński (czytaj online za darmo .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz