List otwarty Polaka do Ministra rosyjskiego - Henryk Sienkiewicz (darmowa biblioteka online .txt) 📖
Dokument Henryka Sienkiewicza (1846–1916) opublikowany w roku 1904, skierowany do ministra rosyjskiego, aby ukazać ówczesne stosunki polsko-rosyjskie z punktu widzenia Polaka.
Narodowy w wymowie przekaz jest efektem intuicji historycznej autora i znajomości aktualnej wtedy sytuacji politycznej Rosji. Odważnie sformułowana treść uwidacznia, że Sienkiewicz nie unika drastycznych kwestii, chwilami pozwala sobie nawet na ryzykowne porównania systemu administracji rosyjskiej i pruskiej. Krytykuje bezlitosną cenzurę i biurokrację, a przede wszystkim postuluje, aby wreszcie okazać zaufanie polskiemu społeczeństwu.
- Autor: Henryk Sienkiewicz
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «List otwarty Polaka do Ministra rosyjskiego - Henryk Sienkiewicz (darmowa biblioteka online .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Henryk Sienkiewicz
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3886-4
List otwarty Polaka do Ministra rosyjskiego Strona tytułowa Spis treści Początek utworu Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjnaW razie potrzeby odsłoniłbym swoje nazwisko, potrzeby tej jednakże nie przewiduję. Nadaję zresztą poniższym uwagom formę listu do W. Excelencyi tylko dlatego, że w ten sposób prędzej one dojdą do Jej uszu i zwrócą na się pilniejszą uwagę polskiej i rosyjskiej powszechności. W obydwóch społeczeństwach istnieje silne przekonanie, że z powodu wielkich wypadków na Wschodzie, przyjdzie, jeśli nie do radykalnych zmian, to przynajmniej tymczasem do radykalnej rewizyi spraw i stosunków na całym obszarze państwa rosyjskiego. Wobec tej nadziei każdy szczery głos w sprawie tak olbrzymiej doniosłości, jak stosunek dwóch największych narodów słowiańskich musi być pożądany, jako przyczynek do ujawnienia stanu rzeczy i wykrycia istotnej prawdy.
Nie mam też bynajmniej zamiaru kreślenia programu na przyszłość. Pragnę tylko objaśnić jaknajzwięźlej niektóre objawy i sprowadzić do rzeczywistej miary te fakta, które nienawiść, zła wola i zła wiara przedstawia z umyślną przesadą w tym celu, aby dolewać oliwy do ognia, jątrzyć i zapobiegać wszelkiemu polepszeniu się stosunków.
Stosunki te są złe — i nie mogą być inne. Stałym stanem w jakim żyje naród polski w państwie rosyjskiem jest jaknajgłębsze cierpienie. Prawdę tę wygłaszam, nie dlatego, żeby wzbudzić współczucie dla nas, ale dla stwierdzenia istoty rzeczy i dlatego, że powinna być ona punktem wyjścia dla każdego rosyjskiego męża stanu pragnącego poddać trzeźwej krytyce rosyjsko-polskie stosunki. Cierpienie to, od czasu objęcia przez Rosyę ziem polskich, zwiększa się z każdem pokoleniem. Politycy i publicyści wasi, którzy nie chcą okłamywać samych siebie, nie mogą temu zaprzeczyć, odpowiadają jednak, że przyczyną tego są nasze powstania. Odpowiedź to niewystarczająca i wykrętna. Pomijam, że naród, który był wielkiem państwem, złożyłby dowody największego upadku i upodlenia, gdyby odrazu pogodził się ze stanem rzeczy i nie wyczerpał do ostatecznych granic wszelkich sposobów odbudowania tegoż państwa; pomijam ból i gorycz, jaką wiecznie budziła w sercach polskich myśl, że naród rosyjski, zatem naród słowiański, wszedł dla obalenia tegoż polskiego państwa we współkę z Niemcami i oddał im na pastwę najczystszą krew słowiańską, a zwracam uwagę na to, jak po upadku każdego powstania postępowała Rosya!
Owóż rządy rosyjskie nigdy po zwycięztwie nie postępowały wspaniałomyślnie i nie umiały się wyrzec zemsty. Po stłumieniu rewolucyi ograniczały one coraz bardziej narodowe prawa Polaków i karząc nietylko uczestników powstania, ale i przyszłe nieurodzone jeszcze pokolenia, wytwarzały w ten sposób coraz nieznośniejsze dla tychże pokoleń warunki, które z kolei rzeczy prowadziły i musiały prowadzić do nowych rozpaczliwych porywów.
Wreszcie po upadku powstania z 63 roku odjęte zostały krajowi prawa już nie tylko narodowe, ale wprost życiowe. Wszelkie ślady jakichkolwiek miejscowych urządzeń znikły. Teroryzm przestał być zjawiskiem przechodniem, a stał się stałym wykładnikiem rosyjsko-polskich stosunków. Każdy Polak bez względu na jego postępki i uczucia uważany był i jest dotychczas, poniekąd za przestępcę względem państwa, tylko dlatego, że w żyłach jego płynie krew polska. Pokolenia, które przyszły na świat po roku 63 były traktowane tak, jakby brały w nim udział z bronią w ręku. Wydano jawne i tajne prawa wyjątkowe czyniące z Polaków obywateli, nie drugiej, ale ostatniej klasy. Kraj zalała biurokracya rosyjska, która w bezprzykładny w świecie sposób usunęła społeczeństwo od wszelkiego udziału w załatwianiu własnych jego spraw, nietylko ważniejszych, ale i najzwyklejszych, codziennych.
Zarówno W. E. jak i większość Rosyan doszła już do przekonania, że centralizacya taka, jaka istnieje w państwie rosyjskiem, nie daje się pogodzić nietylko z lokalnemi aspiracyami narodowemi i politycznemi, — ale wprost i z wymaganiami nowoczesnego życia, które też siłą rzeczy podmywa ją z żywiołową potęgą fal morskich. Pogląd ten szerzy się z dniem każdym, więc nie potrzebuję się nad nim rozwodzić.
Zwrócę natomiast uwagę na sposoby w jakie ów system jest wykonywany i na samych jego wykonawców. Otóż, jeśli w samej Rosyi, to jest tam, gdzie biurokracya jest swojską i narodową, zaciążyła ona do tego stopnia nad życiem społecznem, że wzbudziła powszechne niezadowolenie i skargi, zechciej Excelencyo pomyśleć, jaką przyczyną niezmierzonych cierpień stała się ona w kraju gdzie była obcą językiem, obyczajami, wyznaniem, a nadomiar otwarcie wrogą.
Wytworzył się tego rodzaju stosunek, iż rządzący byli i są nieprzyjaciółmi kraju i jego mieszkańców — stosunek zły i niemoralny, powiększający z każdym dniem przepaść dzielącą dwa narody i zgubny dla obu. Ze strony biurokracyi nie czyniono nic, aby położenie polepszyć. Owszem, czyniono wszystko, aby podtrzymać rozdrażnienie i nienawiść. Przyczyna była prosta. Gdyby społeczeństwo polskie zostało kiedykolwiek choć w części zaspokojone i przejednane, biurokracya straciłaby tem samem nietylko uprzywilejowane stanowisko, ale w znacznej części i samą racyę bytu. Z tego powodu czyniono wszystko, aby temu zapobiedz. W tych nawet wypadkach, gdy wola wyższa pragnęła ulżyć cierpieniom społeczeństwa, lub ochronić jakieś resztki jego praw życiowych, nie stosowano się do niej, lub starano się zwichnąć przychylniejsze jej zamiary. Urzędnik przekraczający zakres swej kompetencyi i samo prawo, byle tylko na szkodę polskości, uważany był przez naczelne miejscowe władze za tem gorliwszego rosyjskiego patryjotę. W ten sposób, do ciężkich praw, dodano cięższą jeszcze samowolę i bezprawie.
Starożytny, kulturalny i wyrobiony język polski dostał się w taką poniewierkę, w jakiej od początku świata nie był żaden z najmniej nawet wyrobionych języków słowiańskich. W. Excelencyi wiadomo być musi, że w pewnych prowincyach państwa, użycie go było poczytywane wprost za przestępstwo. Ale nawet i w Królestwie polskiem usunięto go wszędzie, nawet tam, gdzie dopuszczano użycia języka niemieckiego i innych zagranicznych. Posady sądowe objęli ludzie nie znający mowy, obyczajów i urządzeń miejscowych.
Co do szkolnictwa, znów muszę powiedzieć, że jeśli w Rosyi samej jest ono raną społeczną, wymagającą absolutnie środków ratunkowych, łatwo sobie wyobrazić, jakiem ono było i jest w kraju tutejszym, gdzie będąc również bezduszne i biurokratyczne było zarazem wrogiem i miało na celu nie oświatę i naukę, ale politykę, w znaczeniu bezwzględnej rusyfikacyi.
A działając w tym jedynie, nie mającym nic wspólnego z zadaniami pedagogicznemi celu, wywołało się rezultaty wprost przeciwne. Nigdy od upadku państwa polskiego nie wychodziły ze szkół rządowych pokolenia tak zrażone dla wszystkiego co rosyjskie, jak te, które wychodzą z nich od czasów kuratora Wittego i Apuchtina. I nic dziwnego, albowiem poznają oni Rosyę z tych Rosyan, z którymi mają do czynienia. Młodzież patrzy na poniewierkę i nienawiść dla swego języka, dla swej krwi, dla swej religii — i odpłaca również nienawiścią; widzi, że szkołom nie chodzi o naukę, więc takich jej przedstawicieli lekceważy, widzi w Rosyanach, nie przewodników ale politycznych agentów, widzi ich bezduszność, formalizm, nieuctwo, widzi nieuczciwość i łapownictwo, które za czasów Apuchtina doszło do rozmiarów wprost potwornych i które trwa dotąd — i obok nienawiści — wynosi pogardę.
Excellencyo! państwo rosyjskie nie mogło mieć na myśli podobnych celów i dążyć do takich rezultatów.
Przenieś W. E. ten stosunek do wszystkich innych gałęzi administracyi miejscowej, a wytworzysz sobie wierny obraz stanu rzeczy i zrozumiesz wiele objawów, z których parzącemu zdala trudno sobie jest zdać sprawę.
Biurokracya rosyjska potrafiła wzbudzić dla siebie wstręt we wszystkich klasach społecznych bez wyjątku. Do niedawna jeszcze przypisywała ona sobie tę zasługę, że dzięki jej czynnościom zostali zjednani dla państwa nasi włościanie. Powiem nato, że państwo rosyjskie jest zbyt silne, aby potrzebowało okłamywać samo siebie. Włościanie zostali zjednani przez uwłaszczenie i nie mogło być inaczej. Ale od uwłaszczenia upłynęło lat czterdzieści, nadrosły nowe pokolenia, które odczuwają z większą jeszcze siłą, niż inne klasy, ucisk narodowy, ucisk religijny, nadużycia administracyjne i te urazy, któremi codzienne zetknięcie się z nieuczciwą, najbrutalniejszą i najbardziej zdzierczą administracyą prowincyonalną przepełnia ich umysły. Biurokracya potrafiła jedynie zachwiać w ludności włościańskiej poczucie prawa własności i przygotować grunt socyalizmowi. Po za tem wzbudziła i budzi ustawicznie w tej klasie ludności niechęć tak silną, jak może w żadnej innej. Trzeba powiedzieć prawdę, że dziś jest to w wysokim już stopniu uświadomiona warstwa społeczna, nie wiele ustępująca pod tym względem patryotycznej chłopskiej ludności z Poznańskiego i Galicyi. Zdaje ona sobie sprawę zarówno z całym narodem już i z tego, że te zastępy ludzi sprowadzonych z Rosyi, których zadaniem jest administracya kraju, wywiązują się z tego jedynego zadania jaknajgorzej.
Pruskie rządy są pod względem moralnym i politycznym haniebne, ale Prusacy są dobrymi administratorami. Rosyanie administrujący naszym krajem idą zaraz po Turkach. Jest to prawda tak bijąca w oczy i tak znana, że dowodzić jej chyba nie potrzebuję. Zdolność administracyjna tutejszej biurokracyi rosyjskiej polega na wypełnianiu wszelkiego rodzaju formalności i na zaczernianiu całych stosów papieru. Po za tem kraj nasz istnieje w takiem opuszczeniu, że niektóre jego prowincye przypominają n. p. pod względem komunikacyi istotnie wilajety tureckie. Nie ma on szpitali, szkół, ochron, domów ludowych, urządzeń zdrowotnych. Liczba jego analfabetów w porównaniu z prowincyami polskiemi przynależnemi do Austryi i Prus jest wprost przerażająca. Wszelka inicyatywa prywatna usiłująca zapobiedz temu stanowi rzeczy uważana jest za wykroczenie.
Państwo karze takie czynności, które cywilizacya zachodnia (wyłączając Prusy) uważa za zasługę i spełnienie moralnych obowiązków względem bliźnich. Wobec stałej kradzieży funduszów drogowych, której nie dorównywa nawet kradzież szpitalnych, kraj nie ma dróg, mostów, kolei żelaznych, kanałów, uspławionych rzek, przez co cierpi handel, przemysł i rolnictwo. Jeżeli rolnictwo nie upadło zupełnie, to tylko dzięki wrodzonemu zamiłowaniu, pracowitości i energii mieszkańców; jeśli przemysł rozwinął się nawet w ostatnich dziesiątkach lat, to powodem tego były cła ochronne i konieczność wypłaty ich w złocie, co skłoniło obcych kapitalistów do zakładania fabryk w obrębie państwa. Inaczej mówiąc, stało się to z przyczyn ogólniejszych i od miejscowej biurokracyi absolutnie niezależnych. Przeciwnie: nieżyczliwość jej dla kraju i formalizm były i są dotychczas ciężką przeszkodą, którą należy na każdym kroku zwalczać.
Podczas gdy na zachodzie rządy przychodzą z pomocą wszelkim prywatnym usiłowaniom podniesienia dobrobytu, u nas usiłowania takie częstokroć rozbijają się zupełnie o niezwalczone trudności płynące zarazem i z centralizacyi i ze złej woli niższej biurokracyi i z jej nieuleczalnej podejrzliwości.
Podejrzliwość ta czcza, niedorzeczna i niegodna wielkiego, ufnego we własne siły i we własną niespożytość państwa, stanowi jedną z głównych cech tutejszych rządów rosyjskich. Ma ona swój wyraz w cenzurze, posuwającej ostrożność aż do dzieciństwa i we wszystkich innych władzach miejscowych, których udziałem jest wydawanie opinii o stowarzyszeniach, spółkach, szkołach prywatnych i tym podobnych instytucyach, powstających z absolutnej konieczności. Wietrzy się we wszystkiem niebezpieczeństwo dla państwa. W znacznej części czyni się to dla uzyskania wziątków — ale również i z nienawiści do społecznego rozwoju, z rutyny, z ciasnoty umysłowej i z takiego rozumienia rzeczy, że obowiązkiem i tytułem do nagrody dla każdego rosyjskiego urzędnika jest czegoś dochodzić, coś śledzić, coś wykrywać. Otóż, gdy niema nic do wykrywania, jest to rola śmieszna, zmniejszająca szacunek jaki powinien otaczać państwowych urzędników i budząca niechęć i pogardę.
Państwo silne powinno mieć kilka kardynalnych zasad, przestrzeganych bezwzględnie, ale nie powinno być ani zbyt drobiazgowem, ani zbyt nieufnem, ani zbyt tchórzliwem, inaczej bowiem budzi podejrzenie że jest spróchniałem. W Rosyi również istnieje zbyteczna kontrola państwa nad życiem. W Polsce, gdzie biurokracya jest nieprzyjaciółką kraju, staje się ona zawsze nieznośną, niekiedy haniebną, najczęściej przynoszącą wprost szkodę i państwu i społeczeństwu.
Biurokracya w Polsce podejrzywa
Uwagi (0)