Darmowe ebooki » Komedia » Moralność pani Dulskiej - Gabriela Zapolska (czytanie ksiazek online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Moralność pani Dulskiej - Gabriela Zapolska (czytanie ksiazek online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Gabriela Zapolska



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
jedzenia

On jest jakiś podrażniony... niezadowolniony...

DULSKA
z wybuchem

Czy on sam wie, czego chce! Powinien Bogu dziękować — prosty, zdrów... Za twoje.

pije kieliszeczek

Hanka!... idź posprzątaj u panicza.

Hanka wychodzi. JULIASIEWICZOWA
patrzy za nią

Kontenta14 ciocia z Hanki?

DULSKA

Tak sobie.

JULIASIEWICZOWA
cicho

Niech ją ciocia odprawi.

DULSKA

A to... czemu?

JULIASIEWICZOWA

Ja coś dostrzegłam.

DULSKA

Kradnie.

JULIASIEWICZOWA

Nie... gorzej...

DULSKA

No... no...

JULIASIEWICZOWA

Zdaje mi się, że Zbyszko się do niej bierze...

DULSKA
niechętnie

E!... to...

JULIASIEWICZOWA

Wiem, co mówię. Niech ciocia ją odprawi, póki czas.

DULSKA

Moja kochana, pewnie ci się zdawało... A potem...

patrząc w bok

wobec tego, co się dzieje, że niby... no... rozumiesz... to piwo co szumi.

JULIASIEWICZOWA

A!

DULSKA

Słowem... że... rozumiesz?

JULIASIEWICZOWA

Lepiej w domu?

DULSKA

Ja nie mówię... ale...

JULIASIEWICZOWA

A wie ciocia — może ciocia ma rację...

Chwila milczenia — przez scenę przechodzi w milczeniu Hanka i znika w kuchni — obie panie patrzą za nią. JULIASIEWICZOWA

Trzeba jednak przyznać, że mężczyźni mają szczególny gust.

DULSKA

A! niech tam!... byle się nie włóczył i nie tracił zdrowia... Trzeba być matką, aby zrozumieć jaki to ból patrzeć jak syn marnieje.

JULIASIEWICZOWA

Dziękuję. Ale żeby ona potem...

DULSKA

Ona? także! będzie kontenta... to takie wszystko bez czci i wiary. Pokażę ci tok, co sobie kazałam przerobić.

idzie do przedpokoju — wraca z tokiem z fiołków i białych piór — kładzie go na głowę, co przy kaftanie barchanowym i halce wywołuje dziwny efekt

Dobrze?

JULIASIEWICZOWA

Wcale... wcale...

DULSKA
w toku

Muszę się oszczędzać... przerabiam stare łachy.

JULIASIEWICZOWA

No — na cioci wszystko się dobrze wyda. Czy ciocia w tym roku podwyższa?

DULSKA

Spodziewam się. Muszę. Wszyscy podwyższają. Pokażę ci szpejscettel15.

JULIASIEWICZOWA

No... no...

DULSKA
wydobywa z szufladki papier, opiera się o stół — obie z zajęciem pochylają się nad papierem

Suteryny16 całe w rumel17 o dwadzieścia... do sieni wstawię magle...

JULIASIEWICZOWA

Ciasno. Zęby sobie powybijają.

DULSKA

To mi wszystko jedno. Ja tamtędy nigdy nie chodzę. Oba partery po pięć — pierwsze piętro, kokocica, o dziesięć...

JULIASIEWICZOWA

Kokocica? To za mało. Ja bym podwyższyła co najmniej o dwadzieścia...

DULSKA

Tak myślisz?

JULIASIEWICZOWA
śmieje się

Naturalnie... ma pieniądze, lekko jej przychodzą... niech płaci.

DULSKA
rozjaśniona

Niech płaci...

JULIASIEWICZOWA
śmiejąc się

Niech płaci!...

DULSKA

A więc — kokotka o dwadzieścia, radca o dziesięć... drugie piętro...

Obie zacietrzewione, pochylone nad stołem, czytają. — Kurtyna wolno spada.
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
AKT II
Ta sama dekoracja co w akcie poprzednim. — Ściemnia się powoli — długie cienie liliowo szare padają przez zamarzłe szyby. — Po scenie, jak zwierz w klatce, tam i z powrotem automatycznym ruchem chodzi Dulski w szlafroku z zegarkiem w ręku. — Zamyka oczy i chodzi tak jak lalka drewniana. Wreszcie ustaje. — Zaraz otwierają się drzwi sypialni małżeńskiej i ukazuje się Dulska w gorsecie i spódnicy. SCENA I
Dulska — Dulski — Hesia DULSKA

Felicjan! Felicjan!

DULSKI
budzi się i patrzy na nią. DULSKA

Chodź! czemu nie chodzisz? Jeszcze nie ma dwóch kilometrów. Ja tam rachuję.

DULSKI
pokazuje jej zegarek. DULSKA

Co mi zawracasz głowę zegarkiem! Ja mam najlepszy zegar w głowie. Nie chodź! nie chodź! Dobrze — powiem doktorowi. Umyślnie ci każę w pokoju chodzić na Wysoki Zamek, a nie po ulicy, żeby mieć nad tobą oko czy nie szachrujesz... a ty... zresztą to twoja rzecz.

Chowa się za drzwi — Dulski zaczyna znów automatycznie chodzić — wpada Hesia, ubrana strojnie jasnoniebiesko, pantofelki, błękitne pończoszki — całuje ojca w mankiet. HESIA

Ojciec idzie na Wysoki Zamek?

DULSKI
kiwa głową. HESIA

A jeszcze ma ojciec daleko?

DULSKI
pokazuje pięć palców. HESIA

Pięćset?

DULSKI
kiwa głową. HESIA

To ojciec już koło Teatyńskiej?

DULSKI
mruczy. HESIA
śmieje się

Ale tak! ale tak... a niech ojciec prędko idzie, bo tunel rozbijają.

DULSKI
patrzy na nią surowo i wzrusza ramionami. HESIA
wskakuje na kanapę i przegląda się w lustrze. DULSKI
podchodzi do niej i ściąga ją z kanapy. HESIA

Mama nie widzi!...

biegnie do drzwi pokoju dziewcząt

Mela! Mela!...

GŁOS DULSKIEJ

Hesiu! czy Mela ubrana?

HESIA

Jeszcze się pichci.

DULSKI
staje zgorszony i mruczy coś. HESIA

Ojciec nie rozumie? No... stroi się. Za ojca czasów tak nie mówiono? No to co? Teraz mówią...

DULSKA
wychyla się, ubrana odświętnie

Felicjan! przestań chodzić — już jesteś na Wysokim Zamku. Jutro pójdziesz do Kaiserwaldu.

Znika. — Hesia idzie do okna i chucha na szybę. HESIA
śpiewa

Pozamarzało... jakby w jakim zlewie...

Dulski ogląda się i cicho idzie do pieca, wyłazi na krzesło i kradnie cygaro — w tej samej chwili Hesia się odwraca i widzi to — Dulski chrząka, idzie do przedpokoju — odziewa się — wraca — podchodzi do drzwi Dulskiej — stuka — ona wychyla się. DULSKA

Już cię niesie do kawiarni? No... masz swoje dwadzieścia centów. Teraz będę co dzień dawać po dwadzieścia centów. Tygodniowo — nie... na nic. Zaraz wszystko przetracasz z koleżkami. A wracaj na kolację!

Znika. — Dulski chwilę stroi się przed lustrem — wreszcie wychodzi. — Hesia biegnie natychmiast do pieca — włazi na krzesło i kradnie cygaro. SCENA II
Wchodzi Mela — ubrana jak Hesia — jest blada i chora. MELA
zatrzymuje się we drzwiach, zgorszona — po czym biegnie ku Hesi, która pokazuje jej język i ucieka ku kanapie

Hesiu!... pokaż... coś ty wzięła?

HESIA

No... cygara... wielka afera.

MELA

Ukradłaś?

HESIA

Och!... przed chwilą ojciec kradł także. Jak taki kamienicznik może to robić, czemu ja nie mogę?

MELA

Po co tobie cygara?

HESIA

Po co? Wy-pa-lę.

MELA

Och! Kiedy?

HESIA

Jak będzie galówka. A potem pojadę...

MELA

Gdzie?

HESIA

Nad Bałtyk. Albo nie — dam cygaro kochankowi kucharki. Powiadam ci — widziałam go. Jest pucerem18. No — rozumiesz? u lejtnanta, bardzo, bardzo...

MELA

Jak ty możesz się przyglądać takim.

HESIA

Czemu? Czemu?... Cóżeś taka blada?

MELA

Głowa mnie strasznie boli.

HESIA

Może i ty buchnęłaś cygaro?

MELA

Och!... nie!... ja ciągle jestem taka słaba — tylko bym spała.

HESIA

Lepiej spróbuj ze mną chasses19 — moja złota, ja ciągle zapominam z której nogi — moja droga — znów ten nauczyciel będzie mnie wstydził... masz... rozwiązał mi się pantofel... Hanka! Hanka!...

Wchodzi Hanka blada, zmieniona. SCENA III
Mela — Hesia — Hanka HESIA

Zawiąż trzewik. Cóż znów i ty jesteś chora? Patrz Mela, jak ta wygląda.

HANKA

Panience się tylko zdaje...

HESIA

Ale — ledwo się włóczysz. A teraz możesz iść...

Hanka wychodzi. HESIA
kręci głową. MELA

To nic dziwnego. Ja wiem, dlaczego ona taka zmieniona.

HESIA

Wiesz? powiedz!

MELA

Nic, Hesiu! to jej tajemnica. Mnie nie wolno nic powiedzieć — przynajmniej do czasu.

HESIA

Jak chcesz — taka tam ma tajemnice... no — no... daj łapę... jak to chasses — un, deux — un, deux20

gwiżdże. MELA

Hesiu, nie gwiżdż!

HESIA

Aha! ziemia się trzęsie — co? — no, a teraz walca — moja brylantowa.

obejmuje ją — walcują. MELA

Dlaczego mnie tak ściskasz?

HESIA
tańcząc

Bo ja jestem mężczyzna.

MELA

Ale ja nie mogę oddychać.

HESIA

Właśnie — a jak za kobietę, to tak! o!

przerzuca się na rękę Meli

omdlewająco! omdlewająco! a potem w oczy... w oczy... Ja tak zawsze robię...

MELA

Ty?!

HESIA

Ja! powiadam ci — studenty czerwienią się, jak buraki.

MELA

Puść mnie...

HESIA

Co tobie?

MELA

Nie wiem... ale..

HESIA

No, to zagraj — cichutko, żeby mama nie przyszła. Ja nie mogę wpaść w tempo...

popycha Melę do fortepianu

Walca...

Mela gra cichutko — Hesia chce tańczyć — robi pas21 — śmieje się — wpada w cake walka22.

Mela! cake walka!...

Mela gra cake walka cichutko — Hesia skacze — wchodzi Zbyszko. SCENA IV
Też same — Zbyszko ZBYSZKO

A to co?

HESIA
tańcząc

Cake walk! Cake walk! Cake walk! A co? źle... prawda, że jest we mnie materiał na szansę23?

ZBYSZKO

Na dwie, nie na jedną.

HESIA
triumfująco

A co?

ZBYSZKO

Skąd ty to umiesz?

HESIA

Ignania mnie nauczyła. No wiesz — Ignania Olbrzycka. Jej brat ciągle w tinglach24 siedzi, więc ją nauczył, a ona mnie.

ZBYSZKO
ironicznie

Myślałem, że cię twoja kucharka nauczyła.

HESIA

Ona?

ZBYSZKO

Przecież dopełnia twojej edukacji.

HESIA

Co znowu? Jak Bozię kocham — nie.

ZBYSZKO
z pasją

Jak to kłamie. Ech! tu wszyscy kłamią. Ale Boga to choć zostaw w spokoju ty przynajmniej.

HESIA

Znów się złościsz? a byłeś już jakiś lepszy. No... Mela jeszcze trochę... Powiedz, Zbyszko, czy dobrze? mój królu!... Tak?

tańczy. ZBYSZKO

Ależ nie — przegnij się... trochę jeszcze.

HESIA

Jak? jak?...

tańczą oboje

Jak dobrze, jak miło — jakby po powietrzu się latało.

SCENA V
Ciż sami — Dulska DULSKA
wpada

Co się tu dzieje? Co to za balet?

ZBYSZKO

Dopełniam edukacji mej siostry.

DULSKA

Hesia! jak możesz tak?... co to...

do Zbyszka

Z tobą to też jest krzyż pański. Albo chodzisz jak dzik, albo wyprawiasz wariacje i dziewczyny w to wciągasz.

ZBYSZKO

Dobrze już, dobrze. Po co tyle słów! Gdzież to was niesie w takiej paradzie?

DULSKA

Przede wszystkim nie niesie.

ZBYSZKO

Nogi was nie niosą?

DULSKA

To jest nieprzyzwoite i o tym się nie mówi.

ZBYSZKO

A to przyzwoite ubrać dziewczęta jak baletniczki? O! jakie ażury!

DULSKA

To są dzieci, im wolno.

ZBYSZKO

Ładne dzieci! Pannice, aż ha.

DULSKA

Wszystkie panienki z dobrych domów tak na lekcje tańca chodzą.

ZBYSZKO

Niech się zaprawiają... niech się zaprawiają...

HESIA

Do czego? Do czego?

ZBYSZKO

Jak dorośniesz, będziesz się dekoltować na bal od góry — teraz, jako dziecię naiwne, od dołu.

DULSKA

Zbyszko!... milcz!... Jak śmiesz?

do Meli

Cóżeś taka blada?

ZBYSZKO

Cóż dziwnego? zmarzła.

Ściemnia się. MELA

Głowa mnie strasznie boli. Mamusiu! ja bym nie poszła.

DULSKA

Pokaż język! Biały. Znów coś zjadłaś.

przykłada jej rękę do głowy

Rozpalona. No, z tobą... to też... może cię kłuje? co?

MELA

Tu mnie boli.

DULSKA

W lewej łopacie? Połóż sobie regolo. Jest tam używane, takie co ojciec przykładał. I rozbierz się.

ZBYSZKO

Z czego? ona już rozebrana. Niech się raczej ubierze.

DULSKA

Hesia — płaszczyk! rękawiczki...

ZBYSZKO

Piechotą idziecie? Ona — tak? Jeszcze was zaaresztują.

DULSKA

Rany boskie, nie wytrzymam. A lampy jeszcze nie zapalać.

do Zbyszka

Wychodzisz?

ZBYSZKO

Nie.

DULSKA

To przypilnuj pieca. My wrócimy za godzinę. Mela, idź się przebrać...

Hesia i Dulska wychodzą — Mela do swego pokoju. SCENA VI
Zbyszko sam — później Hanka. Zbyszko chwilę stoi nieruchomy — potem wyciąga ręce leniwym, znużonym ruchem przed siebie — zwraca się do pieca — otwiera drzwiczki kopnięciem nogi, przysuwa sobie fotel — siada i siedzi tak spokojnie z papierosem przylgniętym do ust, z ręką opuszczoną na dół. — Światło czerwonawe go oświetliło. Jest znużony i smutny. — Drzwi się otwierają cicho, wsuwa się Hanka — widzi go — przybliża się — przyklęka i delikatnie, z jakąś psią pokorą, całuje go w rękę. — On głaszcze ją po głowie — czyni to machinalnie, nie patrząc na nią. ZBYSZKO

No już dobrze... dobrze...

HANKA

Proszę pana... ja...

ZBYSZKO

Co? czego?

HANKA

Ja idę... tam, gdzie pan kazał.

ZBYSZKO

A... tak. Idź! idź!... A nie bój się — tylko mów śmiało i wyraźnie, jak i co.

HANKA
klęczy nieruchoma, otulona w fałdy chustki. ZBYSZKO

No... czemu nie idziesz?

HANKA

A bo ja wiem — tak mi jakoś...

ZBYSZKO

Ach, nie marudź... idź... bo wrócą.

HANKA
wstając

Pójdę!

wychodzi powoli — słychać
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Moralność pani Dulskiej - Gabriela Zapolska (czytanie ksiazek online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz