Darmowe ebooki » Komedia » Ptaszki podług Arystofanesa - Johann Wolfgang von Goethe (gdzie czytac za darmo ksiazki .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Ptaszki podług Arystofanesa - Johann Wolfgang von Goethe (gdzie czytac za darmo ksiazki .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Johann Wolfgang von Goethe



1 2 3 4 5
Idź do strony:
podziela to nasze zdanie! PUCHACZ

Ależ jakiegoż to miasta szukacie właściwie?

BURZYCKI

Niezrównanego! takiego co by to było miękko, dobrze wyścielone; kędy by zawsze było błogo, szczęśliwie!

PUCHACZ

Ależ, bo są różne rodzaje szczęścia.

BURZYCKI

A więc szukamy miasta, kędy by co dzień nieochybnie na wyborne obiadki zapraszano.

PUCHACZ

Hm.

DUDAS

Takiego miasta, kędy by znamienici ludzie korzystne położenie swoje z nami, pospolitszemi, chętnie podzielać chcieli.

PUCHACZ

He!

BURZYCKI

Właśnie takiego miasta, kędy by rządzący czuli, co lud, co biedaków dolega38.

PUCHACZ

Dobrze!

DUDAS

Tak jest! takiego miasta, kędy by majętni ludzie chętnie odsetki płacili, by tylko ich kapitały wziąć — do przechowania.

PUCHACZ

Tak!

BURZYCKI

Miasta, kędy entuzjazm żyje, kędy by człowiek, skoro raz co dobrego zrobił albo dobrą książkę napisał, natychmiast uzyskał prawo żądania przez resztę żywota, by mu wszystko, co pragnie, bezpłatnie dostarczano.

PUCHACZ

Waćpan literatem, pisarzem jesteś?

BURZYCKI

A! zapewne.

PUCHACZ

Waćpan też?

DUDAS

Tak jest! jak wszyscy moi współobywatele.

PUCHACZ

Więc przed mój trybunał należycie!

DUDAS

Gdybyś pan zechciał użyć wpływu swego, by nam lepiej płacono.

PUCHACZ

Nie troszczę się o to.

BURZYCKI

By z dzieł naszego nakładu przedruków nie robiono.

PUCHACZ

To mnie nie obchodzi.

DUDAS

Miasta, kędy by ojciec i matka tak okropnie się nie krzywili, gdy się człek do ich nadobnych zbliży córeczek.

PUCHACZ

Jak?

BURZYCKI

Miasta, kędy by małżonek o utrapieniach życzliwego, bezżennego młodzieńca miał przecie zdrowe pojęcia!

PUCHACZ

Co?

DUDAS

Miasta, w którem szczęśliwy autor, ni szewcom, ni krawcom, ni rzeźnikom, ni szynkarzom opłacać by się nie potrzebował, w którem by się nadobna lubcia z wdziękami swemi gwałtem narzucała, bo tam kiedyś serduszko jej wzruszyłem.

PUCHACZ

A cóż wy to sobie myślicie? Do kogo żeście to przyszli?

BURZYCKI

Jak to?

PUCHACZ

Kędyż znajdę słowa, któremi bym swawolę waszą zdołał wyrazić?

DUDAS

Kędy indziej, był na doręczu zapas nie lada! —

PUCHACZ

Haniebnie! a co gorzej szkaradnie! a co jeszcze gorzej bezbożnie! a co najgorzej głupio39!

BURZYCKI

Na najwyższym stanął szczeblu.

PUCHACZ

Dla was nie ma innej drogi, tylko albo do domu — wariatów — albo do domu poprawy.

odchodzi PAPUGA

Ależ na Boga! Panowie! co robicie? Tak rozsądnymi ludźmi być się zdajecie, a mój pan taki rozsądny mąż!

BURZYCKI

Toteż rozsądni ludzie właśnie najmniej się między sobą zgodzić mogą.

PAPUGA

Taki poważny mąż ptak — ptaków!

BURZYCKI

O! tak! on? istny dudek, bo się w błocie gnieździ.

DUDAS

Raczej kukułka, bo w cudzem gnieździe jaja niesie.

PAPUGA

Moi panowie! okropnie cierpię.

BURZYCKI

My także — głód i pragnienie.

PAPUGA

Ach! cierpienia moje, nierównie są sroższemi! bo są cierpieniami duszy. Czyż to być nie może, by tak zacni, tyloma darami wyposażeni, tak znamienici mężowie, w jednym celu działać i połączeni Dobre, Doskonałe utworzyć zdołali?

BURZYCKI

Jakoś się to tam zrobi. — Myślę atoli, tymczasem ratując honor domu, co nam przedstawicie.

PAPUGA

Panowie zdają się być szczególnymi znawcami. Nie zechcąż mi łaskawie pozwolić, bym się z swojemi słowiczkami i skowroneczkami mogła40 popisać.

DUDAS

Wiatr i piana!

PAPUGA

No! usłyszycie moich lubych, najmilejszych, chwile nasze wieczną radością wieńczących śpiewaków.

BURZYCKI

Postępowiczu, kochany Postępowiczu!

PAPUGA

O ty mój maleńki, ruchliwy, lekkoskrzydlny, świergoczący — czystodźwięczny skowroneczku, ty gościu świeżo zoranej grzędy, niech usłyszym twój głosik, wzbudź w nas podziw i radość!

BURZYCKI

Doskonały do napisania ody na cześć miernej śpiewaczki.

Za sceną śpiewa skowronek — tymczasem Papuga swe uniesienie, a słuchacze zdziwienie okazują PAPUGA

Dzięki ci! niezmierne dzięki!

BURZYCKI

Głód niezmierny głód!

DUDAS

Pragnienie, niezmierne pragnienie! Nie masz tu gdzie w pobliżu jakiego źródła?

BURZYCKI

Nie masz tu kędy borówek, malin, czernic — choćby głogu, by czemkolwiek zapełnić otchłań mego żołądka?

PAPUGA

Posłuchajcie no jeszcze słowiczka mojego, błogo czarującego śpiewaka, ożywiciela nocy! Wzbudź, wywołaj uśpione uczucia! ożyw rozkoszą puch każdy i przetwórz mnie od szpony do dzioba w istne uczucie!

DUDAS

Czy tylko nierozwlekłe będą te trele?

BURZYCKI

Właśnie to jest jego forsą41. — Jak się słowiczek rozśpiewa, — to mu chyba kark trzeba skręcić, chcąc przerwać urocze tony.

Słowik za sceną, śpiewa długo tkliwą arię PAPUGA

Brawo! brawo! mój słowiczku! To mi wyraz! rozmaitość!

BURZYCKI

Istna komedia niemiecka! końca jej trudno doczekać!

DUDAS

Wcale ładny jego głosik — chciałbym go też z bliska zoczyć42.

PAPUGA

Na dobitek jeszcze rondeau43 najmilszego skowroneczka. W jego śpiewie, ręczę panom, jest coś humorystycznego.

W ciągu śpiewu skowronka Burzycki takt wybija — wreszcie tańczyć zaczyna PAPUGA

Na Boga! któż takt wybija? na wyraz uważać trzeba!

BURZYCKI

W muzyce takt tylko słyszę, to jedno nogi porusza.

Śpiew nie ustaje, Burzycki skacze DUDAS

Głód mnie już w szaleństwo wprawia.

Dudas poczyna skakać, Puchacz występuje wołając PUCHACZ

Nie skończąże44 się te wrzaski?

Burzycki pochwyca Puchacza, Dudas Papugę i zmuszają ich tańczyć; gdy skowronka śpiew skończony, Burzycki i Dudas klaszczą w dłonie wołając DUDAS, BURZYCKI

Brawo! brawo!

Za sceną powstaje wrzawa DUDAS

Cóż ja słyszę! jakiż to wrzask! jakie szumy!

BURZYCKI

Wszystkie gałęzie ożyły.

DUDAS

Słyszę piski i krakania, widzę niezliczoną zgraję ptastwa się skupiającego.

Niebawem ptastwo występuje BURZYCKI

Jakaż to pstra, śmieszna gawiedź! Same błyszczaki! Zwietrzyły nocnego wroga swego, potężnego krytyka!

DUDAS

Cóż to za dziwaczny grzebień! jak się to stworzenie gapi!

BURZYCKI

Ów się śmieszniej wyczupirzył, toteż pocieszniej wygląda.

DUDAS

Patrz! ów trzeci jaki sensat45! Już walną składa radę.

BURZYCKI

Zanim na jedno się zgodzą, to dobre nastaną czasy.

DUDAS

Biada! tłum się mnoży, skupia; złowrogim przylot drobiazgu! Jak to drypta46, jak się dziwi, podskakuje, płoszy, wraca! Biada nam! biada! przepadniem! Cóż to za zgraja stworzeń szkaradnych! Jakże ohydna śmierć nam zagraża, od nieprzyjaciół plugawych47.

BURZYCKI

Co ci się marzy. Mnie chętka bierze spożyć kilkoro.

DUDAS

Śmiałki zawsze kończą smutnie. Historia przykład podaje. I ty zginiesz, i ja zginę, nie doznawszy z tego i najmniejszej przyjemności.

BURZYCKI

Czytałeś Regula48 dzieje?

DUDAS

Niestety!

BURZYCKI

A Cicerona49?

DUDAS

Czytałem!

BURZYCKI

Nie każdy mąż wielki naturalną śmiercią umierać musi.

DUDAS

Gdybyś mi pierwej był to powiedział!

BURZYCKI

Zawsze jeszcze dosyć wcześnie.

DUDAS

Na to żeś mi dawał takie nauki? Zawsześ mnie upominał, że człowiek tak żyć powinien, jakby stu lat chciał dożyć? że zawsze porządnym, umiarkowanym — powściągliwym i pod wszelkim względem skromnym być powinien? Nie przyrzekłeś mi prawej i nadobnej żonki, jeśli się tak sprawować będę, jak się nasi panicze nie sprawują? A teraz tak haniebnie mam zaginąć? Gdybym pierw był o tem wiedział, to bym tę odrobinę mej młodości przecie jakoś był użył.

BURZYCKI

Nie żałuj, żeś był cnotliwym!

DUDAS

Knują zdradę, ostrzą dzioby, ścieśniają szeregi — uderzą na nas.

BURZYCKI

Zabezpieczże sobie plecy, ściągnij czapkę na uszy broń się — rękawem. Każdy zwierz i błazen, każdy otrzymał od bogów właściwe sobie środki obrony.

PTAK PIERWSZY

Nie traćcie ni chwili! To oni! najniebezpieczniejsze wrogi nasze! To ludzie!

PTAK DRUGI

Ptaszniki? Nie przebaczcie żadnemu z nich uderzcie na nich rączo; połączonemi siły.

CHÓR PTAKÓW
Wykłujcie, wydrapcie, rozrwijcie, rozdróbcie 
Rozrzućcie, rozszarpcie zapamiętałym, 
Przeklętym ptasznikom 
Niezwłocznie oczy bezecne! 
 
Potem uderzcie i bijcie lotami 
Ich lice i niecne ich usta, 
Co nas na zgubę wabiły; 
Tłuczcie, mordercze ich skronie, 
Aż się słaniając powalą. 
Zazdroszcząc jeden drugiemu, 
Drzyjcie się, szarpcie łakomie, 
O te ich oczka ponętne! 
Miotając temi kąskami, 
Powoli je spożywajcie! 
Dalejże za tym przysmakiem. 
Szczęśliwy, kto go skosztuje! 
  DUDAS

Któż tej zgrai opór stawi?

BURZYCKI

Jużci nie gołemi dziesięcio palcami50. Najlepsi jenerałowie wielbią okopy. Oto tu, mój przyjacielu! jest zbrojownia naszego starego wielko i szklanookiego krytyka. Te sprzęty i zbroje właśnie nam pożądane. Oto jedna, druga i trzecia bella.

Burzycki i Dudas księgi i belle jedna po drugiej znoszą i wystawiają rodzaj barykadów51. Na bellów zewnętrznej stronie napisane być może jakiego oddziału umiejętności są w nich dzieła

Wszystko nowe dzieła! które powonieniem krytycznie rozbierał. — Oto wielkie encyklopedyczne słowniki, istne kramy literackie, z których każdy w potrzebie w porządku abecadłowym za szelążka nabyć może. — Z dołuśmy zabezpieczeni52, bo te drobne napastniki zdają się chcieć na nas uderzyć z najniebezpieczniejszej strony Trzymaj! trzymaj silnie.

DUDAS

Czy jeszcze mam znosić? Ej! powoli się szańcujem wobec naszych nieprzyjaciół.

BURZYCKI

Milcz no milcz! to homerycznie!

Niżej wyrażone przedmioty, powinny być kolosalne i wpadające w oczy, szczególniej pióro i kałamarz

Najprzód weź ten kij sękaty, którym krytyk młode owady od razu tłucze na miazgę! Weź ten batog, którym on uzbrojony przeciw swawoli, grubiaństwo grubiańszem czyni! Weź tę dmuchawkę, która szanownym osobom gdy ich dosięgnąć nie może, do ich peruk kulki gliniane poseła. Tem się więc broń przeciw każdemu w sposób właściwy. Weź ten kałamarz i to wielkie pióro, i pierwszemu jasnopióremu, gdy się do ciebie zbliży, pomaż skrzydła; bo kto się nie lęka niebezpieczeństwa, obawia się być obryzganym. Trzymaj się tego! Nic się nie bój, a jeżeli weźmiesz cięgi, pomnij, że tak mężnym jak i tchórzom pewną ich porcję bogowie wydzielili.

DUDAS

Jam cały sercem.

CHÓR
Wykłujcie, wydrapcie, rozrwijcie, rozdzióbcie. 
Rozdrapcie, rozszarpcie zapamiętałym 
Przeklętym ptasznikom 
Bezzwłocznie oczy bezecne. 
  PAPUGA

Rozważcie przyjaciele moi! Usłuchajcie słów rozumu.

PTAK PIERWSZY

I tyś tu? Rozedrzeć najpierw zdrajczynię!

PTAK WTÓRY

Ona ich wprowadziła; wraz z niemi umierać musi.

PTAK TRZECI

Przeklęta gaduło!

Dziobiąc odpędzają Papugę BURZYCKI

Zdają się nie zgadzać. Nie można im dać odetchnąć.

DUDAS

Dalejże! dalej.

BURZYCKI

Ta nacja w dzieciństwie jeszcze. Wiem to od żeglarzów, że podobne ludy pozorną53 szlachetnością najłacniej oszukać można. Ja kij rzucę i ty rzuć batog! Widzisz, jak spoglądają, jak się dziwią?

DUDAS

Widzę, jak dzioby ku nam zwracają; i grożą srogiem rozszarpaniem.

BURZYCKI

Składam pióro — odsuwam kałamarz — burzę warownie!

DUDAS

Czyś oszalał?

BURZYCKI

Wierzę w ludzkość.

DUDAS

Między ptakami?

BURZYCKI

Najpierw.

DUDAS

Co z tego będzie?

BURZYCKI

Tajnoż ci54, że obecność wielkiego męża zjedna mu wszystkich nieprzyjacieli55.

DUDAS

Jeżeli są głupcami!

BURZYCKI

Dlatego właśnie ja też spróbuję.

DUDAS

A więc wreszcie rozpoczynaj!

BURZYCKI
występuje

Tylko na chwilkę, to nagłe, do niechybnej zaguby wiodące postanowienie wstrzymajcie rozwagą, a wieczną okryjecie się sławą, skrzydlate narody! wy szczególniej, którzy wśród waszego rodu tem się chlubnie odznaczacie, że nie tylko z krzykiem, z wrzaskiem tam i sam latając, powietrze zapełniacie, ale obdarzeni będąc niebiańskim darem mowy i wyrazów zrozumiałych zgromadzać się — wspólnie naradzać i działać zdołacie. Dar to wielki starej parki, każde przedsięwzięcie bezrozważne, na zgubę znajomych czy nieznajomych podjęte, może nas okryć zakałą, przeciwnie wielce chwalebnie, chociażbyśmy postanowienia nasze za słuszne uznawali, słuchać upomnienia tych, którzy dokładniej obeznani z tajnemi nam okolicznościami rączym postanowieniom naszym korzystniejszy kierunek nadać umią56.

PTAK PIERWSZY

Dobrze mówi.

PTAK DRUGI

Wcale ładnie!

PTAK TRZECI

Raczej treści niż słów słuchajcie!

DUDAS

Tu tak zupełnie się dzieje, jak kiedy Francuz wpośród nas57 się zjawi.

BURZYCKI

Albo wirtuoz wśród dyletantów.

PTAK TRZECI

Nie dajcie im prawić58! pełńcie postanowienie wasze. Kto słucha wywodów — podaje się w niebezpieczeństwo ustąpienia.

DUDAS
do Burzyckiego

To ci nic nie pomoże.

BURZYCKI

Posłuchaj, jak im zaśpiewam. do ptaków Ten szkodą goni, kto czyni co nagle. Jesteście w oczywistem niebezpieczeństwie wyrządzenia sobie samochcąc ogromnej szkody — bo wskutek nieporozumienia zamierzacie zabić waszych krewnych, waszych najlepszych przyjacieli59.

PTAK PIERWSZY

Z nikim z ludzi nie mamy ni pokrewieństwa, ni przyjaźni. Zginiecie; dobrześmy to rozważyli60.

BURZYCKI

A przecie się mylicie; jużci by zupełne niepodobieństwo przewidzieć i rozważyć, tego od żadnej rady spodziewać się nie można. My tu zdajemy się być wam nieprzyjaznymi, a istotnie jesteśmy najlepszymi, najszlachetniejszymi, najbezinteresowniejszymi przyjaciółmi. My nie jesteśmy ludźmi — my jesteśmy ptakami!

PTAK DRUGI

Wy ptaki? Co za bezczelne kłamstwo? Kędyż61 macie pióra?

BURZYCKI

Pierzym się właśnie. Wszystkieśmy postradali.

PTAK CZWARTY

Do któregoż rodzaju liczyć się śmiecie?

BURZYCKI

Żeglarze przywieźli nas od południowego zwrotnika. Ten oto jest... otahaitski

1 2 3 4 5
Idź do strony:

Darmowe książki «Ptaszki podług Arystofanesa - Johann Wolfgang von Goethe (gdzie czytac za darmo ksiazki .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz