Irydion - Zygmunt Krasiński (barwna biblioteka .TXT) 📖
Dla współczesnych autorowi czytelników kod odczytywania Irydiona był oczywisty: Roma to Rosja, a Grecja — to Polska. Dlaczego? Ponieważ Grecji jako jedynej udało się uczynić wyłom w postanowieniach Świętego Przymierza, zobowiązującego mocarstwa Europy do współpracy, aby po pokonaniu Napoleona I nie dopuścić więcej do żadnych rewolucji i zmian granic na kontynencie. Po prawie trzystu latach niewoli, w wyniku dziesięcioletniej wojny, Grecja odzyskała niepodległość i swoim przykładem dawała nadzieje innym, także Polakom. Zatem pod starożytną szatą, z niemałą erudycją utkaną przez Krasińskiego, w dziejach Irydiona, syna Amfilocha Greka — ukrywają się problemy i idee XIX wieku. Niektóre z nich pozostają aktualne do dziś.
Idea dramatu zrodziła się, gdy Krasiński wraz ze starszym, sławnym już poetą, Mickiewiczem, zwiedzali ruiny starożytnego Rzymu. Wśród tej romantycznej turystyki zaskoczyła ich wieść o wybuchu powstania listopadowego. Żaden z nich nie dołączył ostatecznie do walczących w Królestwie Polskim, mimo dręczącego ich wewnętrznego rozdarcia. Owocem duchowych zmagań Mickiewicza były Dziady oraz Pan Tadeusz; Krasińskiego — Nie-Boska komedia i Irydion.
Zygmunt Krasiński wkrótce został wezwany przez ojca do Petersburga, aby zostać przedstawiony carowi i rozpocząć karierę dyplomatyczną, do której, z racji urodzenia, był przeznaczony i wykształcony. Napięcie nerwowe spowodowane fałszywą sytuacją, w której się znalazł, doprowadziło go do niemal całkowitej utraty wzroku. Ostatecznie uzyskał zgodę na wyjazd zdrowotny poza granice cesarstwa rosyjskiego — i odtąd największą jego troską było stałe przedłużanie paszportu, by pozostawać na tego rodzaju połowicznej emigracji, nie zrywając jednak więzów z krajem i ojcem. Podobno pierwsza wersja Irydiona, dramatu o zemście na mocarstwie-ciemiężycielu ojczyzny, powstała jeszcze w Rosji, lecz została zniszczona przed jej opuszczeniem. Ostatecznie najpierw został ukończony i wydany dramat o rewolucji (Nie-Boska komedia), zaś Irydion uzyskał finalny kształt w roku 1835 i został opublikowany anonimowo w Paryżu w 1836 r.
- Autor: Zygmunt Krasiński
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Irydion - Zygmunt Krasiński (barwna biblioteka .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Zygmunt Krasiński
Czemuż odkładać do jutra? —
ULPIANUSBo w Rzymie imperator otoczony ludem, który go za naumachie142 kocha, i pretorianami, którzy czczą w nim rozrzutności boga. — Wiem ja wprawdzie, że lud kocha cezara, dopóki go nie zamorduje — wiem także, że pretorianie obozujący za miastem od dawna sprzyjają naszym zamiarom. —
ALEKSANDERTrybun Arystomachus kazał mi oznajmić dzisiaj jeszcze, że w każdej chwili gotów odważyć życie za mnie i Mammeę. —
ULPIANUSArystomachus jedyny w godzinie wybuchu — ale przedtem niechaj milczy, jeśli może, bo tę jedyną tylko przysługę nam wyświadczyć zdoła. — Są tam inni rozważniejsi i sprawniejsi od niego. — A straży pałacowej, a żołnierzy rozsypanych w mieście czyż za nic nie liczysz? Czy nie wiesz, że co dzień kąpią się w łaskach cezara? — Aleksjanie, i wschód cały jeszcze nie do nas należy. — Syryjczycy nie zapomnieli, że znali Heliogabala dzieckiem w Emezie — później arcykapłanem w świątyni słońca. — Zresztą pamiętaj: że ten, który włada, samym imieniem władcy stoi długo jeszcze, choć podpory jego mocy spróchniały — u ludzi marne słowo jest także potęgą!
MAMMEANie zaprzeczam prawdy słów twoich, ale spiesz się, o ile możesz, bo stoimy nad grobem, otoczeni nasłannikami jego szaleństwa i złości — w każdej chwili na tych licach roztoczyć się mogą znaki trucizny — i biedne to dziecię moje, chwała moja, przyszłość moja, przyjdzie głowę pochylić i skonać na łonie matki!
ULPIANUSDziś jeszcze będę w namiocie Arystomacha i u Lucjusza Tubero. Zbliża się do Aleksandra. Następco Augusta, nie lękaj się, by Parka143 dni twoje przecięła, nim dostąpisz władzy nad ludźmi — nie. — Bogi zmiłują się nad tym miastem znękanym — ale kiedy osiągniesz, strzeż się jadu ukrytego w tunice Dejaniry144 — w purpurze cezarów!
MAMMEACzyż nie wiesz, że w synu moim ostatnia nadzieja i ostatnia chluba Rzymu? Z myśli Platona, z słów Chrystusa uczyłam go miłości ludzi — on znieważonym i uciśnionym poda rękę brata!
ULPIANUSAle niech wie zarazem, że niesfornych wygubić trzeba. — Po wszystkich targach Azji widziałem rzymskich rycerzy pobratanych z wyzwoleńcami. — Tam w krzesłach kurulnych rządzą światem, łokieć i szalę trzymając w dłoniach — stamtąd rozsyłają gońców z udanymi wieści145, by się ceny wzniosły lub zniżały — tam konfiskują dobra, a odwołujących się do senatu wtrącają w czarne lochy lub przybijają do krzyża — widziałem — i w zgrozie odwróciłem oczy!
ALEKSANDERPotomki wielkich konsulów146, dyktatorów!
ULPIANUSIch okrucieństwa dziś nam wiernie posłużą. — Po nich jak po szczeblach ja cię do tronu powiodę — ale kiedy na nim zasiądziesz, niech te schody runą w otchłań nogą twoją zrzucone — a na to trza więcej niż nauki Chrystusa!
ALEKSANDERZnam trudy, które mi się dostały w udziale — nocy147 schodzą mi na rozpamiętywaniu czynów Dackiego Trajana148 — albo mu wyrównam149, albo zginę młody!
ULPIANUSAleksjanie! Wspomnij także na Rzeczpospolitą i tam przypatrz się mężom, którzy w togach chadzali. — Ach! Cóż nam zostało z ich świętych przykładów — gdzie lud rzymski, którego prawa brzmią mi dźwięczniej niż pieśni Homera, niż marzenia Platona? Wszystkie czoła przyprószone siwizną bez czynów — marną starością strachu lub znudzenia! Wróżbiarze, sofisty150, śpiewacy, tancerki zalegają forum — i wieki już przeszły od dnia, w którym Julius pchnął konia w bród Rubikonu151. Wstecz nie podobna152 się wrócić. — Za dni Kasjusza153 już za późno było. — Bogów tylko prośmy o pana, w którego prawicy odmłodnieje państwo, choćby miasto154 różdżki oliwnej zabłysnąć w niej miało — żelazo liktorów155!
MAMMEAZnałam na wschodzie ludzi posępnych i świętych — oni mówili, że nadchodzą czasy i lepsze, i nowe, że po tylu nędzach zjawi się cezar, który uzna ich Boga!
ULPIANUSNazareńczycy156! — Augusto, strawiłem życie na myśleniu o rzeczach boskich i ludzkich i nie dbam o te krety nurtujące starą ziemię naszą!
MAMMEAZ ślepego przesądu nie otrząsłeś się jeszcze. —
ULPIANUSJowiszu kapitoliński157, nie słuchaj jej słów bezbożnych. — Jam stary Rzymianin. — Jam wyrósł wśród pamiątek wolności i chwały, choć ich za dni życia mego już nie było na ziemi. — Państwo chylące się do upadku wydało tych mdłych gorszycieli, ale za naprawą jego musi nastąpić ich zguba! Chwytając Aleksandra za rękę: Tym tylko, czym wyrosło, odbudujesz miasto — nieugiętym męstwem i tajemniczymi obrzędami naddziadów. — Wszystko inne niech przepada, cudze bogi i ludzie cudzy!
ALEKSANDERMatka moja poważa chrześcijan, bo w ich przepisach ukryte są skarby stałości i cnoty — patrz, Domicjanie, na oczy jej zroszone łzami — ona lubi chrześcijan, bo oni mi sprzyjają.
ULPIANUSUżyj ich więc za narzędzie, które skruszysz potem. — To moje ostatnie słowo o nich. Słychać muzykę. Flety syryjskie! — Może arcykapłan Mitry158 przychodzi odwiedzić kochanego brata. —
MAMMEANie. — On co dzień o tej samej porze chodzi do ogrodów Palatynu z kochanką. —
ULPIANUSSłyszałem o tej Greczynce wiele zawiłych powieści na wschodzie — przybyli z Rzymu twierdzili, że brat długo się przypochlebiał, a potem niecnie ją sprzedał cezarowi. —
MAMMEAI wierzyłeś temu?
ULPIANUSWłosy moje siwe od dawna przestały dziwić się podłości, choć jej może czarne dotąd nie pojmują. —
MAMMEAAle pamiętasz Amfilocha, od kiedy przypłynął za dni jeszcze wielkiego Septyma159 na italskie brzegi — widziałeś zawsze godność niezrównaną w postawie i słowach jego — czy na dworze, czy w własnym pałacu, on zawsze wyglądał gdyby160 drugi cezar w Rzymie!
ULPIANUSPrawda — ale pamiątka jego wyniosłości mało tu znaczy, bo najczęściej syny161 wielkich ojców czołgają się poziomo w hańbie znikczemnienia. — Niech mi lud i senat rzymski odpowiedzą!
ALEKSANDERI moje też słowo nie stanie na świadectwo przeciwko Grekowi — choć nigdy nie znać młodzieńczej otwartości na jego bladych rysach, jednak coś szlachetnego żyje w całej jego postaci — nie wiem, co drzemie w głębi tego serca — wiem tylko, że tam ni strachu, ni uniżenia nie masz!
ULPIANUSJakże więc wytłumaczyć to, co się stało?
ALEKSANDERŚlepym zrządzeniem nieubłaganej konieczności — kilka razy imperator spotkał Irydiona idącego z Elsionoą. — Kilka razy do cyrku Flawiana162 razem przybyły ich rydwany. — Sam wtedy widziałem, jak zaraz bratu mojemu nabrzmiały żyły po skroniach i jak złote lejce, którymi lwów swoich163 kierował, z dłoni wypuścił. — I przez niebieską Wenus! Wszyscy, którzy tam stali, pożerali ją także wzrokiem, bo piękniejszej nie widzieli nigdy!
ULPIANUSDawniej, kiedy u ojca bywałem, ona jeszcze greckim obyczajem zamknięta w gineceum niczyjemu oku widzialną nie była.
ALEKSANDERPowiadam ci, że w całym Rzymie takiej drugiej nie znaleźć! — Byłem w sali Narcyza, kiedy Heliogabal czekał na nią pierwszej nocy porwania — oparty o mnie, zgrzytał i szczypał mi ramię, bo wtedy jeszcze dość łaskaw był na mnie164. — Ja drżałem z oburzenia i litości, zdawało mi się czasem, że słyszę odgłosy walki — wtem wbiega prefekt pretorium, wiesz, nadworny błazen Eutychian i do ucha szepnie panu swemu: — „Idzie Jasnowłosa”. — Weszły karły i karlice, czarni rzezańce i lidyjscy fletniarze. — „Idzie Jasnowłosa” — powtórzył imperator i skoczył, ale natomiast165 wstąpił do sali orszak gladiatorów w ciemnych tunikach — wszyscy nieznajomi na dworze. Brat mój opuściwszy głowę ugryzł mnie ze strachu, lecz Eutychian z grubym śmiechem oświadczył, że syn Amfilocha tych ludzi darował siostrze i cezarowi. — Za ich rozstępującymi się rzędami ukazała się dopiero Elsinoe!
ULPIANUSNa pół zemdlona, niesiona na ręku służebnic?
ALEKSANDERNie — owszem, stanęła pośrodku sali i żadnego znaku bojaźni, hołdu, poszanowania nam nie złożyła. — Zrazu miała schyloną głowę, ale wnet podniosła kibić i czoło, wnet spojrzała ognistymi oczyma, gdyby166 pani na wszystkich. — Cezar zawołał ją bliżej — ani postąpić, ani odpowiedzieć raczyła — wtedy skinął na nas i wyszliśmy wszyscy.
ULPIANUSStara krew helleńska, w której coś boskiego zostało — a brat czy bywa u dworu, czy widuje siostrę?
MAMMEASłychać, że raz odwiedził cezara i że długo z nim bawił — zwykle zaś stroni od ludzi, siedzi w pałacu swoim otoczony niewolnikami i barbarzyńcami, którym dobrodziejstwa sypie.
ULPIANUSI ojciec niegdyś to samo zwykł był czynić. —
MAMMEARozkosz go nie wabi, zbytek nie łudzi — a choć widno167, że myśl zacięta go dręczy, umie panować nad sobą i milczeć. —
ULPIANUSA gdyby ta myśl była żądzą zemsty za krzywdy siostry? — Trzeba ufność jego pozyskać — zrazu błędne wskazywać mu cele — wreszcie prawdę z zasłon obnażyć. — Niechaj duma i skarby jego staną się naszymi sługi168! — Lecz teraz mówcie, skąd poszło, że potwór tak zokrutniał, osiągnąwszy, czego pragnął? — Ta niewiasta wpływ na nim wywarła169 niepojęty dla mnie!
ALEKSANDEREutychian głosi, że ona dotąd nie uległa jemu — a od chwili porwania zamknął się w perystylu Agrypiny i odtąd ustały biesiady pałacowe.
ULPIANUSTajemnica niedługo trwać będzie — on ją zamorduje, by spalić na stosie arabskich kadzideł, a na wystawienie jego wydrze pierwszemu lepszemu życie i dobra, oskarżywszy go wprzódy o zbrodnię zelżonego majestatu. — Lecz przedtem sam może — —
MAMMEANie Domicjanie, nie chcę, by zginął śmiercią poprzedników. Panowanie mądrości i dobrego nie zacznie się mordem syna siostry mojej — powtarzam ci, że nadchodzą czasy miłosierdzia. — Ty go usuniesz od tronu i każesz zanieść jak śpiące dziecię na ziemię wygnania!
ULPIANUSNa to by trzeba nazareńczyka170. — Niedaleko od tych miejsc Brutus zamordował ojca swego — a ta lekka dusza nie miałaby pójść, kędy171 poszły stroskane, wielkie cienie pierwszego z cezarów!
MAMMEABiada mi!
NIEWOLNIKIrydion syn Amfilocha przyszedł powitać Sewera cezara konsula i szlachetną matkę jego!
ULPIANUSZdarzyło się w porę. —
Czyż zawsze z posępnym czołem — czyż boska Sofia172 nie zdoła pogodniejszym oświecić je promieniem?
IRYDIONNiech ci Rzymianin, co zginął pod Filipami173, odpowie, Augusto, ile mu owa boska przyniosła otuchy. — Zresztą nie poczuwam się do wyrazów liców moich. — Duch mój wewnątrz spokojny i zimny, niczego nie żałuje, niczego nie pragnie i niczego się nie spodziewa. — Jakże zdrowie twoje, cezarze? Czy bogi modłom twoim sprzyjają w tych czasach?
ALEKSANDERDziś właśnie spełniły się życzenia moje. — Najmilszy mój Domicianus przybył z Antiochii!
IRYDIONWitam cię, mężu konsularny. — Jeśli dobrze zapamiętałem, uczęszczałeś niegdyś w progi ojca mego.
ULPIANUSMowy Amfilocha brzmią dotąd w u uszach moich. — Żyjeż174 starzec, który często siadywał przy jego ognisku?
IRYDIONMasynissa?
ULPIANUSPodobne imię. — Ojciec twój zapoznał się z nim na Syrtach Getulów175, jak sam opowiadał, wśród dnia skwarnego zbłąkany pogonią za tygrysami.
IRYDIONOn dotąd, jak za dni ojca mego, siadywa176 przy ognisku naszym.
ULPIANUSPytam się o niego, bo nie raz mnie zastanowił myślą dziwną i gorzkim słowem; raz utrzymywał, że Tyberius177 był największym z cezarów!
ALEKSANDERJak to, przez bogi many Antonina178?
ULPIANUSDowody jego wyszły mi już z pamięci, to jedno przypominam sobie, iż tak sztucznie władał nimi, iż tak dzikie pomysły rozwijał o przeznaczeniu ludzi, żem milczał w przerażeniu.
MAMMEANie życzę sobie widzieć tak okropnego mówcy!
ULPIANUSLecz kiedy czarowne wpływy jego rozumu odeszły ode mnie, uspokoiłem się jak człowiek, co wytrzeźwia się z pijaństwa i własne odzyskuje myśli — bo jakżeż nie przeklinać tych, co miasto179 sprawiedliwości ucisk ludziom rozdając, obywateli, za to że nie zwierzęta, posyłają pod rózgi i topory liktorów? Nie
Uwagi (0)