Darmowe ebooki » Dramat romantyczny » Kordian - Juliusz Słowacki (internetowa biblioteka naukowa txt) 📖

Czytasz książkę online - «Kordian - Juliusz Słowacki (internetowa biblioteka naukowa txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 ... 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Idź do strony:
jak się spodziewam, wyda pączek liczny 
Jak myśli milijonów... a potem kwiat śliczny, 
Czerwony jak krew ludzi, a potem nasienie 
W strąkach wielkich zawarte, które pękną z trzaskiem 
Jak milijony harmat... Wpadasz w zachwycenie? 
Oczy twe poetycznym zapłonęły blaskiem. 
  KORDIAN
Czy ta roślina kwitnie? plemi się?... 
  DOKTOR
Już wschodzi. 
  KORDIAN
Wschodzi dopiero? 
  DOKTOR
Tak jest, a że mróz jej szkodzi, 
Więc ją do czasu garnkiem przykryłem kuchennym. 
  KORDIAN
Dręczysz mię — nudzisz — łamiesz — gryziesz — jestem sennym... 
Gadaj mi nie o kwiatach. 
  DOKTOR
Trzy są elementa, 
Które składają rozum, trzy wielkie myślniki. 
Przez nie wytłumaczona jasno Trójca święta. 
Myślnik jedność — urodził wielości liczniki, 
Z nieskończoności starszej określność wypływa; 
A związek między nimi, myśl, co porównywa, 
Jest trzecim elementem, z trzech trójca się składa; 
Bez wyobrażeń liczby wnet jedność upada; 
Bez określności bytu — nieskończoność niknie; 
Więc jedna równa drugiej jak Ojciec Synowi, 
Względność ich dała życie świętemu Duchowi, 
A wszystkie trzy idee są trójcą — rozumem. 
  KORDIAN
Napełniłeś mi uszy oceanu szumem, 
Mam gorączkę... Człowieku, co prawisz, u kata? 
  DOKTOR
Wyleczę ciebie... Teraz o stworzeniu świata, 
Czy o stworzeniu ludów... Świat przed ludźmi ginie; 
Ziemia to orzech, w chmurnej zawarty łupinie. 
Bóg przez sześć dni wiekowych stwarzał ziemskie ludy. 
W pierwszym dniu stworzył państwo modlące się Judy, 
To była ziemia, na niej wyrosły narody. 
W drugim dniu porozlewał wschodnich ludów wody, 
W trzecim — jak drzewa greckie wyrosły plemiona; 
W czwartym dniu zaświeciło z gór Sokrata słońce; 
W piątym wzleciały orłów rzymiańskich znamiona, 
To były ptaki — a na dnia piątego końce 
Padła noc wieków średnich, długa, zachmurzona, 
W szóstym człowieka zlepił Bóg... Napoleona. 
Dziś dzień siódmy, Bóg rękę na rękę założył, 
Odpoczywa po pracy, nikogo nie stworzył. 
  KORDIAN
Łżesz, podły! Każdy człowiek, który się poświęca 
Za wolność — jest człowiekiem, nowym Boga tworem. 
  DOKTOR
Cha! cha! wolność gancarskie koło dziś pokręca, 
Dobrze mówisz, te koło104 nowym idzie torem, 
Wyda gliniany garnek. 
  KORDIAN
Wyda wielkich ludzi!... 
  DOKTOR
Widzisz, jak ci się płomień gorączkowy studzi, 
Gadasz wcale do rzeczy... 
  KORDIAN
Słuchaj! powiedz szczerze, 
Czy nie widziałeś nigdy człowieka? anioła? 
Co swe cierpienia ludom przynosi w ofierze 
I gromom spadającym wystawia cel czoła, 
I śmierć za Zbawiciela ponosi przykładem 
Za lud cierpiąc... 
  DOKTOR
Ten człowiek szedł tu moim śladem. 
Zawołam go. 
 
woła dwóch waryjatów, jeden z nich trzyma rozkrzyżowane ręce, drugi jedną rękę podniesioną ma do góry
Dwóch widzisz, za lud cierpią oba; 
A jak cierpią, powiedzą, abyś sam ocenił... 
 
do waryjata z rozkrzyżowanymi rękoma
Bracie! powiedz mi, coś ty za wielka osoba? 
  PIERWSZY WARYJAT
Jam nie osoba, jam się dawno w krzyż zamienił. 
Ja byłem krzyżem w Chrystusa męce, 
Do mnie zmarłego przybili; 
A jam Go zamiast ćwieków unosił za ręce 
Jak małe dziecię, gdy kwili. 
Jestem krzyżem; gdy papież daje krzyża drzewo, 
Nie wierzcie! ja mam nogi, rękę prawą, lewą, 
Nic ze mnie nie ubyło, niech kto części liczy... 
 
smutnie mówi odchodząc
Boże! odwróć ode mnie ten kielich goryczy. 
  DOKTOR
do Kordiana
Widzisz, on się poświęcił za lud. 
  KORDIAN
Zwaryjował!... 
  DOKTOR
do waryjata z podniesioną ręką
A ty czemuś tak ręką w niebo wygórował?... 
  DRUGI WARYJAT
Ciszej mów! Nieba sufit lazurowy 
Trzymając na tej dłoni, zasłaniam świat cały. 
Niebo, słońce, księżyc biały 
Chcą upaść ludziom na głowy; 
Lecz ja stoję pod nieba nachylonym stropem, 
Znużony, tęskny, bezsenny. 
Módlcie się do mnie, jam zbawca codzienny, 
Zasłaniam ludy przed nieba potopem... 
Śpijcie, ludzie! dobrej nocy! 
 
odchodzi DOKTOR
A cóż? to wielki człowiek! za lud się poświęcił! 
  KORDIAN
To waryjat!... 
  DOKTOR
Bluźnierstwa rzucasz z ustnej procy! 
  KORDIAN
To waryjaty oba! i tyś sam mózg skręcił. 
  DOKTOR
A cóż wiesz, że nie jesteś jak ci obłąkani? 
Ty chciałeś zabić widmo, poświęcić się za nic. 
O! złota rybko w kryształowej bani, 
Tłucz się o twarde brzegi niewidzianych granic; 
Mały kryształ powietrza, w którym pluszczesz skrzelą, 
Jest wszystkim, a świat cały nicości topielą. 
  KORDIAN
Myślę. 
  DOKTOR
Więc świat jest myślą twoją. 
  KORDIAN
Cierpię. 
  DOKTOR
Nie myśl. 
  KORDIAN
Nie mogę... 
  DOKTOR
Możesz, sposób niemyślenia przemyśl, 
Oszalej, będziesz świętym w Stambule. 
  KORDIAN
Szatanie! 
Przyszedłeś tu zabijać duszy mojej duszę; 
Ostatni skarb wydzierasz, własne przekonanie; 
Ostatni promień gasisz. 
  DOKTOR
Glinę boską kruszę... 
  KORDIAN
Niechaj Bóg litościwy wyrwie z twej paszczęki. 
 
Wielki Książę Konstanty wpada z żołnierzami i wskazuje na Kordiana WIELKI KSIĄŻĘ
Wziąść105 go, prowadzić zaraz na śmierć i na męki! 
  KORDIAN
To głos ludzi, o! Boże, raczyłeś mię przecie 
Choć śmiercią wyswobodzić od tego człowieka... 
 
pokazuje na miejsce, z którego Doktor zniknął
Gdzież on? gdzież on? 
  WIELKI KSIĄŻĘ
Skoro go w mundur ubierzecie... 
Prowadzić na Plac Saski... 
 
wychodzi KORDIAN
Gdzież on? 
  ŻOŁNIERZ
Książę czeka. 
  SCENA VII. PLAC SASKI
Wojsko polskie, jeszcze nie ustawione... W jednej stronie placu widać grono jenerałów, pośród nich Car, Wielki Książę Konstanty niecierpliwy przechadza się... Z dala naokoło placu lud warszawski CHÓR
Tysiące żołnierzy, bagnetów tysiące, 
Obwisłe sztandary, bagnety nie drżące, 
Cicho jak w ostatni sąd. 
  WIELKI KSIĄŻĘ
komenderując
Do frontu! równać front!... 
  CHÓR
W jeden rząd długi, prosty piechota się zwarła. 
Gdybyś o cal z szeregu wykazał pierś cara, 
A z drugiej strony szyku miał Tella Szwajcara106; 
Strzała by się o każdą pierś polską otarła 
I nie raziwszy żadnej, zbiła jabłko carskie. 
  WIELKI KSIĄŻĘ
Grać! 
  CHÓR
I zagrzmiały muzyki janczarskie, 
Ucichły znowu... dają głos carowi. 
  CAR
do Żołnierzy
Zdrowiście, dzieci? 
  GŁOS ŻOŁNIERZY
Z łaski Boga zdrowi. 
  CHÓR
Co powiedzieli gwarem, Bóg tylko zrozumie, 
Jak modlitwę rozbita107 w morza głuchym szumie. 
 
Sześciu Żołnierzy przyprowadzają108 bladego Kordiana. Stawią przed Carem... Wielki Książę przybiega z wściekłością WIELKI KSIĄŻĘ
do Kordiana, pieniąc się
Ha! psie polski! przyszedłeś — czemuś taki blady? 
Przewidziałeś, co czeka? Kacie! roskolniku!... 
Ty nosisz szlify? precz! precz! precz! Rozciskam gady. 
Rzucę cię pod kopyta trójrzędnego szyku 
Albo tu zwalę w piasek... i moją ostrogą 
Napiszę «wor»109 na czole. Car ciebie darował 
Zemście mojej... Car ciebie sam w grobie pochował! 
Z książęcej dłoni diabły wydobyć nie mogą! 
  CAR
na stronie
Myśli, że mię oszuka? 
  WIELKI KSIĄŻĘ
Dać tu cztery konie! 
Ha, ty psie, masz gorączkę, ale ciało zdrowe? 
Każdy z członków zostawisz na końskim ogonie, 
A koń mój najsilniejszy zerwie z karku głowę. 
Milczysz!... Ha, ja się wścieknę... ten pies ciągle milczy. 
 
uderza kułakiem w pierś Kordiana
Słuchaj, do twego ciała głód uczułem wilczy, 
Kąsałbym. 
 
zgrzyta zębami
Cha! cha! Carze, lubisz konne sztuki? 
Pokażę ci ogromny skok... Znieść karabiny, 
Ustawić w piramidę, posczepiać za kruki 
Ostrzem do góry — związać jak snopy, jak trzciny. 
 
Żołnierze ustawili piramidę z karabinów
Teraz, psie! siadaj na koń... i leć z nim do diabła! 
Ty milczysz... co? Na widok dusza ci osłabła? 
Myślisz, że się zlituję. — Wszak poświęcam konia, 
Konia poświęcam, słyszysz? A ciebie? No! w drogę! 
No! ruszaj! ruszaj! ruszaj! Czemuż trąbą słonia 
Wziąść ciebie i na kolce zarzucić nie mogę? 
Wrzuciłbym... 
 
ostygając
No, posłuchaj, Lachu, wstydem płonę... 
Mówiłem o Polakach, że chłopy szalone, 
Gotowi z królewskiego zamku w Wisłę skoczyć... 
 
z wściekłością
Skacz! bo każę cię w lochy Karmelitów wtłoczyć! 
Głodem zamorzę! wsadzę pomiędzy szkielety! 
 
proszącym tonem
No, Lachu! jeśli żywy przeskoczysz bagnety, 
To daruję ci życie... 
  KORDIAN
Dzięki, książę! dzięki, 
Żeś mi powiedział wszystko... Gdyby dar żywota 
Można zyskać ruszeniem palca u tej ręki, 
To nie ruszyłbym palcem. 
  WIELKI KSIĄŻĘ
Boi się hołota! 
  CAR
Jeśli o to ci chodzi, ręczę, że choć zdrowy 
Jako ptaszek przelecisz nad las bagnetowy, 
To kule cię nie miną... Książę, on się boi!... 
  WIELKI KSIĄŻĘ
Widzisz! więc car zaręczył... zginiesz... martwy stoi!... 
Żołnierze! kto z was skoczy, dam krzyż świętej Anny, 
Świętego Stanisława... jeśli wyjdzie ranny, 
Tysiąc złotych pensyji... tysiąc — dwa tysiące, 
Cztery tysiące... O, wy psy! nie psy — zające! 
Polaki!... 
  KORDIAN
Niech mi konia podadzą... 
 
siada na konia i odjeżdża w koniec placu WIELKI KSIĄŻĘ
woła Kurutę
Kuruta110! 
O gdyby on przeskoczył!... 
  KURUTA
Ten człowiek wart knuta. 
  WIELKI KSIĄŻĘ
Niechaj przeskoczy! słuchaj! ja chcę, niech przeskoczy! 
Car ujrzy, jak mój żołnierz nad Moskale lotny... 
Patrz! jedzie... zatrzymał się... tam obraca oczy, 
Do ludu... tam lud stoi cichy, czarny, błotny. 
 
marszczy się jak tygrys
Nie lubię tego ludu... Patrz, chustkami wieje, 
Kapelusze podrzuca... Kruta! masz nadzieję? 
  KURUTA
Jak wasza książęca mość... 
  WIELKI KSIĄŻĘ
gwałtownie
Patrz! patrz! piasku chmura! 
Nie widzę... Spinaj konia! Ha! przeskoczył... 
  WOJSKO
krzyczy
Urra! 
  LUD
krzyczy z dala
Żyje! 
 
Żołnierze przyprowadzają chwiejącego się Kordiana, książę bierze go w swoje objęcia WIELKI KSIĄŻĘ
Cóż ci, mój druhu? No! no! chwat młodzieniec! 
Nieprawda, koń mój żartki? skacze jak szaleniec? 
Musiałeś nie czuć skoku? — Wasza mość cesarska 
Widziałeś. — Odprowadzić konia, niech wyparska. 
 
do Kordiana
Ręczę za twoje życie... idź! tyś chory? senny? 
Wziąść go... odnieść do łóżka... 
 
Odprowadzają Kordiana CAR
do jenerałów tak, że książę nie słyszy
Złożyć sąd wojenny, 
Godził na moje życie... Rozstrzelać... 
  WIELKI KSIĄŻĘ
wesoło
Trębacze! 
Niech grają Dąbrowskiego, książę sam poskacze... 
 
Parada na Placu Saskim SCENA VIII
Izba klasztorna obrócona na więzienie, okno kratowe, stół i łóżko drewniane. Kordian skazany na śmierć gada z Księdzem zakonnym. Grzegorz, stary sługa, chodzi po pokoju ze łzami w oczach GRZEGORZ
do siebie
Ten ksiądz już od godziny dręczy mego pana, 
Ot! dajcie mu przed śmiercią pokój! dajcie pokój! 
Jaki tam Bóg powiedział: «Dziecko w więzy okuj»? 
Nie ma Boga, przystaję do cechu szatana... 
  KORDIAN
Grzegorzu, módl się za mnie. 
 
Grzegorz jak skarcone dziecko pada na kolana i modli się... Kordian klęka u stóp Księdza, ten błogosławi... i mówi podnosząc Kordiana KSIĄDZ
Synu! powstań z prochu 
I leć do Boga, ale przebacz światu. 
Bóg cię wyrywa z lwiej paszczy i z lochu, 
W którym byś uwiądł na kształt mdłego kwiatu... 
Teraz, mój synu, przed wieczności drogą 
Nie masz co komu przekazać na ziemi? 
  KORDIAN
Nic. 
  KSIĄDZ
I nikogo na ziemi? 
  KORDIAN
Nikogo. 
  KSIĄDZ
Nie byliż ludzie przyjaciółmi twemi?... 
  KORDIAN
Nikt. 
  KSIĄDZ
Tyś mi tego nie powiedział grzechu! 
Zlituj się nad nim, Boże! Wielki Boże! 
  KORDIAN
Nim zimne ciało do grobowca złożę, 
Jakiś głos tęskny słyszę w duszy echu; 
Pamiątek woła... i śladu na świecie... 
  KSIĄDZ
I to grzech, synu... Wy, młodzieńcy, chcecie 
Schodząc ze świata ślad wieczny zostawić, 
Myślą wypalić lub mieczem wykrwawić; 
Po cóż ta żądza? Ani te opady 
Liści uwiędłych chciwa rola zbierze, 
Ani pomogą duszy jak pacierze 
W ustach przechodnia... I po coż te ślady?... 
Jam cię zasępił... przebacz! bo ja może 
Jestem za stary, a ty dziecię wiosen... 
Więc nie rozumiem... Słuchaj... przy klasztorze 
1 ... 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Idź do strony:

Darmowe książki «Kordian - Juliusz Słowacki (internetowa biblioteka naukowa txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz